Wojna się kończy... Kto zapłaci najwyższą cenę za przegraną III Rzeszy?
Kilka tygodni po rozstaniu z Piotrem Amalia wraz z innymi mieszkankami Schönwalde ucieka przed zbliżającymi się Sowietami. Mroźna zima utrudnia ewakuację i kobietom nie udaje się dotrzeć w głąb Rzeszy. Kiedy wycieńczone uciekinierki trafiają na oddziały wroga, na własnej skórze doświadczają bestialstwa Rosjan. Muszą szukać kolejnych kryjówek, a ostatecznie podejmują decyzję o powrocie do rodzinnej wioski. Mają nadzieję, że najgorsze już za nimi?
Czy Amalii uda się połączyć z rodziną? Co ją czeka w miejscu, które nazywała domem? I czy w czasie wojennej zawieruchy ponownie spotka się z Piotrem?
Autor | Magdalena Wala |
Wydawnictwo | Książnica |
Rok wydania | 2023 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 288 |
Numer ISBN | 9788327162052 |
Kod paskowy (EAN) | 9788327162052 |
Data premiery | 2023.02.07 |
Data pojawienia się | 2023.01.21 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 103 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 5 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Gdy skończyłam czytać Czas złych snów, jeszcze długo siedziałam z książką w rękach, bo nie potrafiłam zebrać myśli i ogarnąć swoich emocji. To wyjątkowa i tragiczna opowieść o kobietach, które zapłaciły najwyższą cenę za przegraną III Rzeszy. Powieść nie jest łatwa w odbiorze, lecz nie dlatego, że autorka źle pisze, a wręcz odwrotnie, jej styl pisania to prawdziwe mistrzostwo świata. Powoduje to opowieść oparta na faktach, która wstrząsa do głębi. To jedna z tych historii, które trzeba opowiedzieć, i które trzeba przeczytać. Dla mnie bolesna, wstrząsająca, pełna łez, kolejna po Ogrodach na popiołach Sabiny Waszut, chociaż los Niemców, Mazurów i Warmiaków wydał mi się bardziej tragiczny niż Ślązaków. Przeczytanie książki uświadomiło mi, że jest jeszcze wiele historii naszego kraju nadal pokrytych milczeniem. Wolimy o nich nie pamiętać, bo nie jesteśmy z nich dumni.
Lektura takiej książki nie należy do przyjemnych, ale jej zadaniem nie jest zapewnienie rozrywki, ale napisana jest po to, by przypominać, by nie zapomnieć. Zapewne Magdalenie Wali nie było łatwo podjąć się napisania tej wyjątkowo trudnej, emocjonalnej historii i zachować przy tym pewien dystans do opisywanych zdarzeń. Przekazać brutalną prawdę, dlaczego ludność z terenu Mazur tak chętnie opuszczała rodzinne strony. Wrażenie robi umiejętność przedstawienia rzetelnego obrazu tego, co spotkało tych ludzi, a zwłaszcza kobiety i zostawienia marginesu na własne przemyślenia, możliwości pochylenia się nad ich tragedią. Czas złych snów to powieść napisana pięknym językiem z niezwykłą czułością i empatią. Przedstawiająca nie tylko przerażający obraz ludzkiego bestialstwa, ale także pokazująca dobre oblicza objawiające się w niezłomnej, pięknej, prawdziwej przyjaźni i poświęceniu dla innych. Przejmująca, prawdziwa, pełna bólu i rozpaczy, mająca swoje odzwierciedlenie w prawdziwych losach ludzi, będących ofiarami narodowościowych konfliktów, przesiedlanych siłą, odzieranych z godności i pozbawianych wszystkiego. Historia, która chwyciła mnie za gardło, złamała serce, wycisnęła łzy i zostanie ze mną na zawsze. Chylę czoło, bo chociaż jest dopiero początek roku, to i tak uważam, że ta książka zasługuje na najwyższe podium, a Pani Magdalena Wala na słowa uznania za napisanie tak genialnej książki.
Wojna to najgorszy koszmar, jaki może dotknąć ludzkość. Ta ogromna ilość cierpień, śmierci, ludzi skazanych na poniewierkę, zwłaszcza tych, którzy zostali pokonani, często przekraczają granice naszej wyobraźni. Magdalena Wala stworzyła fikcyjną postać Amalii, żeby móc pokazać, jak wyglądał los kobiet, którym się nie udało uciec przed Armią Czerwoną. Los niemieckich kobiet był nie do pozazdroszczenia, zwłaszcza że żołnierze sowieccy nie tylko otrzymali przyzwolenie od dowództwa na brutalne traktowanie, ale wręcz rozkaz, by okradać, gwałcić i mordować, a ich ofiarami najczęściej padały bezbronne kobiety i dzieci. Sowieci słynący ze zwierzęcenia budzili strach nie tylko w żołnierzach, ale przede wszystkim w bezbronnych kobietach, które były dla nich łupem, trofeum, które mogli bezkarnie sobie brać. Miały szczęście, gdy udało im się wyjść z życiem, ale wyrządzona krzywda, zmieniała je bezpowrotnie. Ofiary gwałtów były zostawiane samym sobie, ograbione wcześniej ze wszystkiego, skazane na głód i dalszą poniewierkę.
Amalia i towarzyszki jej niedoli, mieszkanki Schönwalde uciekają przed zbliżającymi się Sowietami. Mroźna zima utrudnia im jednak ewakuację w głąb Rzeszy, zmęczone wyczerpującą podróżą postanawiają zatrzymać się na nocleg w przypadkowo napotkanym opustoszałym domu. Dom, który miał im dać schronienie przed mrozem i sowieckimi żołdakami, stał się dla nich pułapką, miejscem, gdzie doznają krzywdy z rąk zwyrodnialców. Wiedzą, że od tej chwili nic już nie będzie takie samo, a widok ich oprawców już na zawsze z nimi zostanie, ale cieszą się, że uszły z życiem. Strach przed nadejściem kolejnych hord wroga, zmusza kobiety do szukania innego schronienia. Z pomocą przychodzi Frieda siostra Amalii, którą tuż przed atakiem ta wypchnęła przez okno i wysłała do lasu. Dziewczyna, czekając na możliwość powrotu do domu, natrafia w lesie na opuszczoną leśniczówkę, o istnieniu, której jak się zdaje, nikt nie wie. Dotrwają tam do wiosny, ale i to miejsce namierzają maruderzy, przestaje tu być bezpiecznie, muszą, więc udać się w dalszą drogę.
Oczom kobiet ukazują się miejsca prawie doszczętnie zniszczone. Rosyjscy żołdacy nie oszczędzili niczego, nawet cmentarzy. Jak trzeba nienawidzić, by posunąć się do czegoś tak niewyobrażalnego i niewiarygodnego. Kobiety z przerażeniem myślą, że tak zapewne wyglądają wszystkie miejscowości, przez które przetoczyła się Armia Czerwona. Autorka opisała wszystkie okropności, jakie kobiety napotykały po drodze, ale te najbardziej drastyczne sceny postanowiła usunąć z powieści.
Gdy wycieńczone koszmarną podróżą kobiety docierają do rodzinnej wsi, przeżywają kolejny szok. To, co tu zastały, nie jest już ich domem. Tak się cieszyły z tego powrotu, a on nie rozwiązał niczego.
Magdalena Wala niezwykle realistycznie opisuje losy Amalii, siostry i ich sąsiadek. Odmalowuje mazurską wieś, która jeszcze nie dawno tętniła życiem, a teraz jest smutnym obrazem zniszczeń i niedoli tych, którym udało się tu przeżyć. Strasznych czasów, które pozostawiło piętno na wszystkich. Pokazała, że ci, na których liczyły, zawiedli je najbardziej, a nie wszyscy wrogowie okazali się bezduszną maszyną do zabijania i niszczenia, bo niektórzy z nich nie przejawiali wrogości i mogły z ich strony spodziewać się ludzkiego traktowania.
Amalia zdaje sobie sprawę, że nie uda jej się ocalić dziecięcej niewinności siostry, jednak wciąż ma nadzieję, że da radę uchronić ją przed okrucieństwem wojny, że jeszcze ich życie nabierze ponownie barw. Ją samą przy zdrowych zmysłach trzyma miłość do Piotra i tęsknota za córką. Niestety końca gehenny nie widać, bo kiedy mogło się wydawać, że uda się jakoś wszystkim wrócić do normalnego życia, to przewrotny los znów wszystko im odbiera. Pojawiają się bowiem Polacy, którzy traktują Schönwalde, jak ziemię niczyją i zaczynają ją zasiedlać, wypędzając stąd ocalałych Mazurów, posuwając się przy tym do najbardziej podłych czynów.
Amalii dopiero własne tragiczne położenie uświadomiło, co takiego mógł przeżywać Piotr, mimo że czas spędzony w drodze, bardzo stępił jej wrażliwość. Chociaż Amalia musiała przyznać z przykrością, że to sami Niemcy do tego doprowadzili i teraz za swoje błędy płacili potworną cenę. Kolejna tragiczna powojenna opowieść dotycząca historii naszego kraju. Tragicznej, lecz niewygodnej, bo niepoprawnej politycznie, łatwiej jest przecież milczeć, niż o niej mówić. Jest ona niewygodna, ale krzyczy głosami skrzywdzonych, a echo tego krzyku nadal się niesie, chociaż od tamtych chwil minęło już tyle lat.
Przeszłość nie może zostać przeszłością, chociaż już nic nie da się zmienić. Trzeba o tym mówić, pamiętać. Wydaje się nam, że dawno rozpoczęliśmy nowy rozdział w historii świata, ale nie wolno nam zapomnieć, jaką ofiarę ponieśli niewinni i najsłabsi za to, że jednemu fanatykowi zamarzyło się zostać panem świata. Na takich zakusach ucierpiał tylko naród, nieważne czy wierzył w to, co uzurpator wbijał wszystkim do głów, czy nie.
Pisanie recenzji tej niezwykle wartościowej powieści było dla mnie ogromnym wyzwaniem, bo chwilami emocje brały górę i gubiłam wątek tego co chciałam przekazać. Imponuje mi pracowitość i rzetelność Pani Magdaleny, doskonale zdaję sobie sprawę, jak wiele musiało ją kosztować napisanie tej książki.
Kolejna część serii "Między jeziorami", czyli "Czas złych snów' jest równie przejmująca jak pierwsza część. W tej części główna bohaterka, Amalia, toczy walkę o przetrwanie podczas wojennej zawieruchy. Razem z innymi, bliskimi jej kobietami, stara się dotrzeć do bezpiecznego miejsca. Jednak los nie jest dla nich zbyt łaskawy. Cała powieść ma bardzo poruszający wydźwięk.
Jedyne, czego mi brakowało, to rozwinięcia relacji między Amalią a Piotrem. Autorka pierwszą część skończyła, a właściwie urwała w najciekawszym momencie. W tej części również dopiero pod koniec powieści dowiadujemy się co dzieje się z Piotrem. Dlatego liczę, że w kolejnej już się wszystko wyjaśni.
Całość wypada bardzo dobrze, pomimo ciężkiej i dosyć smutnej tematyki, autorka napisała powieść w sposób lekki. Ten balans ułatwia czytanie, tworzy równowagę.
Kolejna historia utkana na kanwie wojennych doświadczeń. Kolejna podczas której autorka zaprezentowała nam okrucieństwa wojny ujawniając losy ludności Prus Wschodnich po wkroczeniu na te ziemie Armii Czerwonej. Niemcy, Mazurzy i Warmiacy, a dokładniej kobiety, które wycierpiały ogrom potworności, które, aby przeżyć godziły się na bestialskie traktowanie i, które brutalność wojny musiały poczuć na swoich ramionach.
To niewątpliwie historia, gdzie tło stanowi wojenne okrucieństwo, gdzie czytelnik zostaje niejako przymuszony do odczuwania lęku, a nawet buntu wobec dziejącej się akcji i gdzie miłość, która nie ma prawa się narodzić – staje się namacalna…
Autorka nie ucieka przed trudnymi tematami, nie stroni od przemocy i agresji skupionej głównie na kobietach. Opisując poszczególne wydarzenia nie szczędzi czytelnikowi nawet tych drastycznych opisów, uzmysławiając to, co miało miejsce u schyłku wojny. I choć czytelnik buntuje się, oburza, doznaje silnych wstrząsów czyta, bo czuje jeszcze bicie swojego serca i ma nadzieję, że gdzieś tam na końcu tej męczarni czeka na bohaterów wschodzące słońce…
To drugi tom historii Amalii i Piotra, w którym przyszło nam obserwować zmagania kobiety, kobiety walczącej o przetrwanie, której nadzieją była niesiona w sercu miłość do córki, miłość do siostry i do mężczyzny. Jak zakończy się ta historia? Mam nadzieję, że autorka pozwoli nam jak najszybciej poznać zakończenie tej serii.
Czytałam. Wydawało mi się, że czuję przeszywające mnie zimno. Przecież wiem, jak to jest, kiedy jest mi zimno, prawda? Czułam ból. Byłam wstrząśnięta tym, co spotkało te kobiety, te dziewczynki… Przecież potrafię nazwać swoje emocje, tak myślę... Wydawało mi się – te słowa w przypadku powieści Magdaleny Wali zdają się kluczowe. Bowiem tego, co opisała autorka, co stanowi zlepek prawdziwych historii wielu kobiet, nie da się poczuć, współodczuwać, pojąć, a już nade wszystko zaakceptować…
Długo biłam się z myślami, co napisać o tej książce. Nie potrafiłam ubrać w słowa moich odczuć. Cokolwiek udało mi się skreślić, nieco trzęsącą się ręką, zaraz kasowałam. Nie! To za mało. Za błahe. Nie takie… I choć wciąż jestem pełna obaw, że ta oto opinia jest niewystarczająco dobra, by oddać mój podziw, tak – myślę, że to dobre słowo, to postanowiłam spróbować. Jeśli to za mało, to… przepraszam.
„Czas złych snów” to jedna z tych pozycji, które czytamy z zaciśniętym gardłem. Uderza w nas brutalność, okrucieństwo, bezduszność i nieludzkie postępowanie. Nawet jeśli mieliśmy okazję zaznajomić się z innymi tytułami, które przedstawiają fakty z najmroczniejszego okresu historii, to nie uciekniemy przed emocjami, jakie wywołuje w nas lektura tej powieści. I wciąż zastanawiam się, czy określać ją tym mianem. Bo mimo że postaci bohaterek są fikcyjne, to Magdalena Wala „wtłoczyła” w fabułę swojej książki cały ogrom wiedzy i prawdy, która jest niewygodna, ale tak właśnie było. TAK wyglądało piekło kobiet, które w Prusach Wschodnich zimą 1945 roku musiały stanąć twarzą w twarz ze strasznym obliczem wojny, mimo jej schyłku. Wydawać się mogło, że kres działań zbrojnych, wieńczy wieloletnią gehennę ludzi, którzy walczyli, by przetrwać w tych okrutnych czasach. Nic bardziej mylnego i to z całą mocą próbuje pokazać Magdalena Wala. I robi to w sposób niepozostawiający złudzeń, naturalistyczny, na wskroś bolesny, bowiem, jak sama napisała, dla niej to też było trudne doświadczenie, aby zmierzyć się z tym, czego dowiedziała się podczas pracy przy tej powieści. I to czuć! Czuć, jak bardzo bolała ją każda postawiona litera. Każda linijka tej historii. Ja to czułam. Chciałabym czytać ją, mając „oczy szeroko zamknięte”. Widzieć, wiedzieć, pamiętać, ale odwrócić wzrok przed przebiegłą wyobraźnią, która podsuwała mi kolejne obrazy. Stworzone z opisów kadry, które na zawsze już pozostaną w moim sercu, tkwiąc w nim niczym bolesny cierń. I wiecie co? Jestem zachwycona tą powieścią! Wiem, to określenie nijak ma się do całego bestialstwa, jakie znajdziemy na jej kartach. Ale jest to tak bardzo wartościowa i ważna opowieść, że będę polecać ją każdemu, kto ma otwarty umysł i serce, aby ocalić, wspólnie z autorką, tamte wydarzenia od wiecznego zapomnienia…
Chociaż ta powieść naznaczona jest bólem, to nie zabrakło w niej jasnego promyka nadziei. Jej bardzo wątłego płomienia podtrzymywanego wspomnieniami. O dobrych czasach, a przede wszystkim o miłości. Uczuciu, które stało się kwintesencją piękna w tak trudnym okresie. Zakazanym przez wzgląd na podziały, jakie narzuciła wojna. W powieści Magdaleny Wali to właśnie miłość zdaje się „paliwem napędowym”, ogrzewającym zmarznięte ciało, serce i… duszę, pomimo siarczystego mrozu. To ona dodaje siły, by przetrwać nawet wtedy, kiedy nie ma już nic…
Podsumowując:
„Czas złych snów” to książka, która na stałe zapisze się w moim prywatnym rankingu najlepszych powieści z historią w tle. Ogromnie doceniam wkład autorki oraz fakt, że poświęciła tak wiele pracy i… kawał swojego serca, aby ujrzała ona światło dzienne. To opowieść niezwykle trudna pod każdym względem, ale… musicie ją poznać! Powieść o wielkiej sile, która wciąż jest, nawet jeśli ciało i umysł odmawiają posłuszeństwa; nawet w momentach największego upodlenia, głodu i bólu… Historia o niezwykłej przyjaźni, poświęceniu, kobiecej solidarności w czasach, w których największe i najgorsze okrucieństwo miało ludzką twarz. To jedna z tych opowieści, które w naturalistyczny wręcz sposób pokazują, że to właśnie człowiek człowiekowi zgotował taki los. Tak trudno jest nam to wciąż pojąć, tak bardzo boli fakt, że autorka na kartach książki opisała prawdziwe wydarzenia, ale to stanowczo na tyle ważne, że nie możemy o tym zapominać. Nigdy! Polecam.