Małżeństwo Anki i Remka przechodzi kryzys, ich dwunastoletnia córka zaczyna się buntować, a młodszy syn Kaj jest dzieckiem ze spektrum autyzmu. I kiedy wydaje się, że wszystko zmierza do katastrofy, pojawia się Fred – pies po przejściach. Nikt go nie szuka, po ciężkiej operacji, ma trafić do schroniska. Anka impulsywnie podejmuje decyzję – zabiera zwierzaka do domu. Pies w rodzinie to szkoła odpowiedzialności dla dzieci i szkoła uczuć dla dorosłych. Ale też lekcja bezinteresownej miłości.
Czy zwierzęta pojawiają się w naszym życiu, by uczynić nas lepszymi? Czy, gdy zakończą swoją misję, muszą odejść? I czy… mają duszę?
Autor | Jagna Kaczanowska |
Wydawnictwo | W.A.B. / GW Foksal |
Rok wydania | 2022 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 256 |
Format | 13.5 x 21.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-280-9272-3 |
Kod paskowy (EAN) | 9788328092723 |
Data premiery | 2022.02.09 |
Data pojawienia się | 2022.01.26 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 1 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 1 szt. (realizacja już jutro) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Dzisiaj parę słów o książce, w której główną rolę odegrał pies. "Pies, który nas odnalazł" to jedna z tych książek, które bardzo szybko przeczytałam, ale też trochę się wzruszyłam.
Anka i Remek to małżeństwo, które przechodzi kryzys. Mają dwójkę dzieci. Pola, dwunastolatka, która zaczyna się buntować oraz Kaj, który ma autyzm. Przez chorobę syna Anka zaniedbuje pozostałych członków rodziny, a szczególnie odbija się to na jej córce. I wtedy właśnie pojawia się Fred, który po operacji ma trafić do schroniska. Pod wpływem emocji Ania postanawia zabrać psa do domu.
Gdy zaczynałam czytać tę książkę nie sądziłam, że mnie tak poruszy. Bardzo współczułam Poli tego, że czuła się odrzucona. Ania nie zauważała, że jej córka nie jest do końca taka duża, jak jej się wydaje i też potrzebuje bliskości mamy.
No i Fred, pies, który wprowadził do rodziny wiele miłości i ciepła. I chociaż z początku nikt go nie chciał to i tak wszyscy go pokochali.
Książka pokazuje, że pies to nie tylko zwierzę. To prawdziwy członek rodziny, który pokocha całym sercem pokaże jak kochać. To dzięki niemu rodzina Poli na nowo się zbliżyła, chociaż w ostatnim czasie dużo przeszła.
Moim zdaniem książka pokazuje również, jak ważną role odgrywają zwierzęta w wychowaniu i rozwoju dzieci. Niesamowicie uczą odpowiedzialności, ale też miłości i szacunku do drugiej istoty.
"Pies, który nas odnalazł" to książka, która daje do myślenia, ale przy okazji jest bardzo urocza i przytulna. Na końcu poleciały mi łzy, trochę ze smutku, ale też ze wzruszenia. Przeczytajcie tę książkę, myślę, że Wam też się spodoba.
Niezwykle poruszająca historia pewnej pogubionej rodziny i nieszczęśliwego, samotnego psa.
Czy myślicie, że czasami to nie my wybieramy zwierzęta domowe, ale to one nas?
Powieść idealna dla każdego. Polecam ją dorastającej młodzieży jak i dorosłym czytelnikom. Rodzina na pozór idealna. Zapracowany ojciec, matka zajmująca się dziećmi, domem i pracą. 12 letnia córka, która przechodzi okres buntu i potrzebuje dużo miłości i zainteresowania obojga rodziców. Mały synek, który nie rozwija się prawidłowo. Czy uda się postawić prawidłową diagnozę? Pies, który błąka się po ulicach w poszukiwaniu domu. Do tego wszystkiego kuleje. Czy ktoś przygarnie tego psiaka? Czy znajdzie kochającą go rodzinę?
W tej powieści nie brakuje dramatów i życiowych tragedii. Przygotujcie się na morze łez. Czytając ją nie mogłam przestać płakać.
Mąż, który zatraca się w pracy i olewa swoją rodzinę, a wszystko przez to, że nie może się pogodzić z tym, że jego synek jest niepełnosprawny. Ona musi więcej uwagi poświęcać choremu synkowi często zapomina o swojej córce. Czy tak naprawdę synek potrzebuje 99% jej uwagi? Czy powinna swoją uwagę podzielić po równo na dwójkę swoich dzieci? Córka ma dosyć swojego brata, a to przez to, że tylko on jest najważniejszy. Czuje się niekochana, a nawet niekochana. Dzień matki ? to najgorszy dla niej dzień. Dlaczego? Zachęcam do przeczytania tej książki.
Czy jest jeszcze szansa na szczęście i miłość dla tej rodziny? Czy może ona się rozpadnie? Co się dzieje z ich dorastającą córką? Czy wierzycie w cuda?
Powieść ?Pies, który nas odnalazł? chwyta za serca. Bohaterowie są dobrze wykreowani. Po części rozumiem postępowanie matki. Sama musi wszystko ogarniać. Jest zmęczona takim życiem. Nie ma znikąd pomocy.
Pamiętajcie, czasami pomagając zwierzętom pomagamy sobie. Ratując zwierzęta ratujemy siebie. Historia, która zmusza nas do głębokiej refleksji nad własną rodziną. Czy my czasami nie postępujemy tak samo jak postacie występujące w tej książce? Czy czasami mając więcej dzieci nie skupiamy się tylko nad jednym z nich - najmłodszym? Czy nie uciekamy w pracę tylko po to, żeby nie musieć siedzieć i pomagać we własnym domu lub od rodzinnych problemów?
Czy zaadoptowalibyście chorego zwierzaka? Czy raczej byście nim pogardzili i wybrali idealnie zdrowego kandydata na waszego pupila?
Opisana w tej powieści historia mogłaby zdarzyć się naprawdę. Jak myślicie, co robią mężczyźni dowiadując się, że będą mieli chore i niepełnosprawne dziecko? Duża część mężczyzn opuszcza swoje rodziny. W powieści mąż został, ale czy do czegokolwiek się nadaje?
Jestem zachwycona tą książką. Chętnie ponownie po nią sięgnę. Radzę wam ? nie czekajcie tylko szybciutko ją przeczytajcie.
Ostatnie sceny sprawiły, że zatrzymało się moje serce.
Z całego serca zachęcam was do przeczytania tej wyjątkowej powieści.
Czy pies potrafi zjednoczyć rodzinę? Przekonacie się o tym czytając.
Anka jest mamą 12-letniej Poli i 4-letniego Kaja. Ponieważ jej młodszy syn znajduje się w spektrum autyzmu, zaniedbuje starszą córkę, a jej relacja z mężem nie wygląda już tak, jak dawniej. Gdy Pola do domu przyprowadza psa, życie rodziny stopniowo zaczyna się zmieniać.
Nieczęsto sięgam po obyczaj. Takie książki zwykle nawet nie kuszą mnie swoim opisem fabuły. Ale czasem warto zrobić wyjątek, by wiedzieć, a że zbieram wszystko, co ma na sobie wizerunek cocker spaniela angielskiego to „Pies, który nas odnalazł” musiał do mnie trafić. Ta powieść to przykład książki, której twórca miał bardzo szlachetne intencje, ale… trochę nie wyszło.
Zacznijmy od tego, że Jagna Kaczorowska ukończyła psychologię i to w tej książce jak najbardziej widać. Jednocześnie, choć debiutantką nie jest, popełnia błędy warsztatowe typowe właśnie dla takowych. Rozłóżmy więc tę powieść na części pierwsze.
Same relacje rodzinne są pod względem psychologicznym rozpisane bardzo wiarygodnie. Mamy Polę, która bardzo chce być kochana i doceniona, a nie jest, w związku z czym bezustannie się buntuje, jak na 12-latkę przystało. Jej mama jest osobą wiecznie sfrustrowaną i krzyczącą na wszystkich i wszystko, która chce dobrze, ale po prostu jej nie wychodzi (przez co w sumie jest dość antypatyczna, ale jak najbardziej, to wiarygodne). Ojciec Poli odciął się od rodziny, skupił na pracy, a z Kajem, najmłodszym dzieckiem, kontakt jest bardzo mocno ograniczony. Nie jestem żadnym specjalistą, ale tak rozpisana rodzina wydaje mi się naprawdę wiarygodna.
Problem jest właściwie… we wszystkim innym. Zacznijmy od bardzo topornej ekspozycji, jaką stosuje Kaczorowska. Mam wrażenie, że autorka chciała nauczyć czytelnika trochę o spektrum autyzmu i o tym, jak powinno się pracować nad relacjami w rodzinie. W związku z tym co chwilę na drugim, trzecim i piątym planie pojawiają się specjaliści, którzy mówią Ance, czy Poli jak mają się zachowywać. Same bohaterki (bo narracja prowadzona jest z obydwu perspektyw) też mają tak poprowadzone rozumowanie, aby czytelnika naprowadzić na tę dobrą drogę. Ten sposób prowadzenia narracji mocno kojarzy mi się z „Martwym sezonem” Jadowskiej, który cierpiał na bardzo podobne problemy. Efekt? Ekspozycja w tej powieści jest niezwykle toporna i w gruncie rzeczy męcząca. Jako czytelnik fantastyki – nie wiem, jak można to aż tak zawalić w powieści obyczajowej, w której wyjaśniać trzeba o wiele mniej, niż w przypadku wymyślonych światów.
W przypadku tej powieści, jak jej tytuł wskazuje, bardzo ważny jest wątek z psem. I tu też rodzi się nam problem. Ten wątek jest najbardziej baśniowy i – przepraszam za określenie, ale inne mi nie pasuje aż tak – „słodko-pierdzący”. Anka wielokrotnie pokazuje, jak nieodpowiedzialnym dorosłym człowiekiem jest, biorąc pod swój dach psa z ulicy i dopuszczając obce zwierzę do 4-latka (oczami wyobraźni już widziałam, jak pies to dziecko atakuje, rodzice – nie róbcie tak, błagam). I niby bohaterka zdaje sobie sprawę z tego, jak nieodpowiedzialna jest, ale gdy dodamy do tego zakończenie i ogólną konkluzję książki to w sumie dostajemy kolejną historię, która czytelnika może zachęcić do impulsywnego zakupu/adopcji psa.
Szanowny potencjalny czytelniku tej książki: nie popełniaj błędu Anki, nie zapraszaj jakiegokolwiek zwierzaka do swojego domu w ten sposób. Jako osoba siedząca w temacie mogę Ci obiecać, że na 80% taka sytuacja skończy się szukaniem mu nowego domu w ciągu najbliższego roku.
A co z samą fabułą? Jeśli oglądaliście jakikolwiek film, czy czytaliście jakąkolwiek powieść traktującą o problemach rodzinnych związanych z dziećm, to znacie tę opowieść. Może była trochę inaczej opakowana, ale Kaczanowska odhacza wszystko, co odhaczyć należy w takiej historii i nawet się z tym nie kryje. W związku z czym „Pies, który nas odnalazł” jest też przy okazji tytułem robiącym za wyciskacz wzruszków na siłę, a ja osobiście nie lubię, gdy twórcy po ten zabieg sięgają.
Próbując to wszystko zebrać do kupy… nie uważam, aby ta powieść była najgorszą książką roku. Mimo wszystko relacje rodzinne to naprawdę mocna strona tej powieści i na pewno znajdzie ona swojego czytelnika. Jeśli interesuje Was temat autyzmu, czy jesteście w podobnej sytuacji, albo może po prostu lubicie się wzruszać na rodzinnych książkach, to pewnie ta lektura po prostu się Wam spodoba. Nie jest długa, jest napisana w sposób stosunkowo lekki i jak najbardziej rozumiem, że swoją rolę jako rozrywkowej i ciepłej powieści obyczajowej spełnia.
Przy okazji nie da się zaprzeczyć, że nie jest to książka dla mnie. Warsztat Kaczanowskiej mi nie odpowiada, same fabuły tego typu niezbyt mnie osobiście interesują. Nie wyciągnęłam z tej historii niczego nowego dla siebie, a przecież nie znam szczególnie wielu powieści obyczajowych. Cóż, chyba ta fantastyka dla dzieci o elfach, smokach i statkach kosmicznych zbyt dobrze daje sobie radę z trudną tematyką, aby taka książka, jak „Pies, który nas odnalazł” była dla mnie wystarczająca. Naprawdę: powieść nierealistyczna w większości przypadków lepiej radzi sobie z takimi problemami, a pozornie nie jest nawet o ludziach, a dalej nie jest traktowana na poważnie. Ech.
Twórczość Jagny Kaczanowskiej znałam do tej pory tylko i wyłącznie z powieści, które napisała wspólnie z inną polską autorką. Tamte pozycje bardzo mi się podobały, jednak chciałam zobaczyć, jak autorka wypada w solowej książce. Kiedy więc otrzymałam propozycję przeczytania powieści, która zachwyciła mnie swoją okładką, tytułem i opisem już w pierwszej chwili – nawet nie zwlekałam. Czy Pies, który nas odnalazł to pozycja idealna? Czy mogę ją polecić? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie poniżej.
Anka powoli zaczyna mieć dość. Jej małżeństwo wisi na ostatnim włosku, córka Pola przechodzi młodzieńczy bunt, który w żaden sposób nie pomaga, a młodszy syn jest dzieckiem w spektrum autyzmu i pożera lwią część dnia kobiety. Kiedy więc pewnego dnia w ich życie wdziera się Fred – pies po przejściach, którego nikt nie szuka i nikt nie chce, Anka z początku chce oddać zwierzę do schroniska. Impuls każe jej jednak zatrzymać psa i w taki oto sposób ich ledwo trzymająca się rodzina zostaje zasilona nowym domownikiem. Czy teraz wszystko już zacznie się układać? Czy cała rodzina nauczy się cierpliwości i sztuki wzajemnego słuchania?
Powiem Wam szczerze, że ja od samego początku wiedziałam, że ta historia mnie trochę złamie. Gdzieś tam moja podświadomość to wiedziała, a ja wkroczyłam w tę powieść z całą swoją pewnością siebie. Pierwsze strony może mnie nie zachwyciły, a wręcz wywoływały moją złość (głównie z powodu zachowania głównych bohaterów), jednak im dalej posuwałam się w lekturze, tym coraz więcej widziałam, czułam i rozumiałam.
Anka to główna bohaterka powieści i z nią mam pewien problem. Z jednej strony jest to postać bardzo dobrze wykreowana, dająca się lubić, choć z początku błądząca po omacku w swoim życiu. Z drugiej jednak nie potrafiłam przejść obojętnie obok tego, jak postępowała ta bohaterka - ignorowała wręcz swoją starszą córkę i tak bardzo skupiła się na młodszym synku, że dosłownie przestała żyć swoim życiem. Choć rozumiem to postępowanie, to jednak bolało mnie to, jak bardzo Anka jest nieszczęśliwa i nie potrafi odnaleźć balansu w tym wszystkim.
Pola, czyli właśnie starsza córka Ani, w dużej mierze wzbudzała we mnie irytację. Choć to inteligentna dziewczyna, to jedna jej postępowanie mówiło jasno, że Pola nie potrafi zaakceptować faktu posiadania brata i dzielenia się z nim wspólną mamą. Wiem, że moja reakcja nie jest zbyt dobra, no bo umówmy się: Pola to jeszcze dziecko, które absolutnie ma prawo czuć się tak, jak się czuje i ma prawo do złości na swojego rodzica. Nic jednak nie jestem też w stanie poradzić na swoje własne uczucia.
Jagna Kaczanowska ma świetne pióro i stworzyła historię, która najpierw nie daje żadnych nadziei na polepszenie sytuacji, ale z czasem tę nadzieję pobudza i buduje na nowo. Napisałam wyżej, że główną bohaterką powieści jest Anka, jednak chyba powinnam napisać, że był nim Fred. Pies ten pojawił się prawie znikąd, a wprowadził tyle zmian w rodzinie Poli i Ani, że dosłownie głowa mała. Nie będę też ukrywać - ogromnie polubiłam tego psiaka i jego wątek okazał się niezwykle ważny dla całej powieści.
Autorka poruszyła również temat spektrum autyzmu, który mam wrażenie, że powoli przestaje być u nas tematem tabu. W rewelacyjny sposób pokazała i wytłumaczyła, że ludzie właśnie w tym spektrum są... po prostu ludźmi. Mają swoje zainteresowania, swoje uczucia i choć nie do końca potrafimy je zrozumieć, to skreślanie tych ludzi jest po prostu nieodpowiednie.
Pies, który nas odnalazł to tytuł, który zapadnie mi w pamięci na długo. Opisana przez autorkę historia poruszyła mnie do żywego, wciągnęła i wywołała morze łez. Pokochałam tę powieść i tych bohaterów i jestem pewna, że będę do nich wracać w przyszłości. W pewien sposób książka ta pomogła mi zrozumieć, że ja sama jeszcze nie pogodziłam się do końca z pewnymi zmianami, ale jestem na dobrej drodze ku temu.
Jeżeli nieobce Wam powieści obyczajowe, a i wątkiem zwierzęcym nie pogardzicie – Pies, który nas odnalazł może okazać się pozycją idealną dla Was. Nawet jeśli nie jesteście do końca przekonani, ja i tak Was zachęcam do poznania tej historii. Kto wie, może Was w sobie rozkocha tak jak mnie?