Idealny prezent świąteczny dla miłośników Tolkiena w każdym wieku!
Co roku w grudniu do dzieci autora Władcy Pierścieni przychodziła koperta ze znaczkiem z Bieguna Północnego. Wewnątrz znajdował się list napisany dziwnym trzęsącym się charakterem pisma i piękny kolorowy rysunek lub kilka szkiców. Listy pochodziły od Świętego Mikołaja i opowiadały wspaniałe historie: o tym jak Niedźwiedź Polarny wspiął się na sam szczyt Bieguna i spadł przez dach domu do jadalni, jak Człowiek z Księżyca zjadł prawie wszystkie świąteczne czekoladki, zanim zaczął naprawiać gwiazdy, no i o wojnach z kłopotliwą hordą goblinów. Czasami Niedźwiedź Polarny gryzmolił notatkę, a innym razem elf Ilbereth dopisywał coś swoim eleganckim pismem, dodając opowieściom jeszcze więcej życia i humoru.
Od pierwszej wiadomości do najstarszego syna z 1920 roku aż po ostatni wzruszający list do córki z 1943 roku książka ta gromadzi wszystkie niezwykłe listy i rysunki w jednym fantastycznym wydaniu. Żaden czytelnik, ani młody, ani stary, nie oprze się pomysłowości Tolkiena, który przez ponad 20 lat wcielał się w rolę Świętego Mikołaja.
„Przypadnie do gustu każdemu dziecku, którego ciekawość poznania nowych magicznych światów nie została jeszcze osłabiona przez współczesną oświeconą edukację”.
– Terry Pratchett, autor Świata dysku
Autor | J.R.R. Tolkien |
Wydawnictwo | Zysk i S-ka |
Rok wydania | 2023 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 192 |
Format | 15.5 x 23.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-8335-083-7 |
Kod paskowy (EAN) | 9788383350837 |
Data premiery | 2023.11.21 |
Data pojawienia się | 2023.10.27 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 385 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 13 szt. (realizacja już jutro) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz 2024.04.29 |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Ta książka jest tak przepięknie wydana, aż trudno jest nie uwierzyć w autentyczność jej przekazu. Tolkiem napisał książkę podpinając się pod spisanie listów Świętego Mikołaja do dzieci. Pierwszy list pochodzi z 22 grudnia 1920 roku i jest zaadresowany do Johna. Nie poznajemy listów dzieci, które napisały do niego, tylko odpowiedzi samego Mikołaja, a czasami i jego pomocników, którzy bywają, że nawet w listach potrafią się z nimi przekomarzać. W pierwszym liście zapewnia dziecko, że słyszał jego rozmowę z ojcem. Cieszy go, że wciąż się o nim pamięta. Zaznacza, że szykuje sporo zabawek, w tym część dla niego. Na zdjęciu widzimy list, który napisał po angielsku, oraz zdjęcia koperty, czy też późniejszych rysunków. W innych listach przeprasza za opóźnienia, bądź skromniejsze zabawki, gdyż jeden z jego pomocników czasami mu broi. Z tego powodu niektóre rzeczy zostają zniszczone, bądź musi odbudowywać miejsce, gdzie przebywa. Opisuje nawet swoją przeprowadzkę. Ostatni list przypada w dzień Bożego Narodzenia 1943 roku i jest zaadresowany do Priscilli. Pisze tam o pożegnaniu z nią z powodu przykrych wydarzeń. Mimo złej sytuacji o której pisze, wciąż pamięta o tym co chciała dostać pod choinkę. Choć nie jest w stanie wręczyć jej prezentu, ofiaruje jej coś innego, co sprawi, że sobie go kupi.
W książce natrafimy nie tylko na pozytywne wydarzenia. Jednak jeśli pojawiają się smutne, to Święty Mikołaj wciąż zapewnia, że smutek bywa przejściowy i nie warto na dłużej poświęcać mu czasu. Nieraz podkreśla jak bardzo drga mu dłoń i jak jest już stary, choć jest przekonany, że jeszcze długo będzie w ich świecie obecny. Tak długo, jak długo my w niego wierzymy, on wciąż będzie istniał.
Podobało mi się to, że nie ważne kim był odbiorca, on zawsze miał dla niego dobre słowo, czasami zdradzał co u niego słychać, lecz podkreślał jak odbiorca był dla niego ważny. Dawał znaki, że czytał wszystkie listy dzieci i obserwował ich poczynania. Sprawiał, że czuły się kochane i akceptowane bez względu na to kim były. Jestem pewna, że przez nieskończoną ilość pokoleń ta pozycja wciąż będzie wszystkich zachwycać. Każde dziecko, które ją dostanie ogromnie ją doceni.
"Miło mi donieść, że znów mamy jasne święta - w tym roku zorza polarna świeci wyjątkowo ładnie. Mam Wam wiele do opowiedzenia. Słyszeliście już, że wielki Niedźwiedź Polarny przy wycinaniu choinek skaleczył się w łapę, i to w prawą, nie w lewą. Nie powinien był tego robić. Wielka szkoda. Przez całe lato uczył się ładnie pisać, by pomóc mi przy zimowej korespondencji."
Dzieci J.R.R Tolkiena, każdego roku nie tylko pisały listy do św. Mikołaja, ale i same dostawały od niego korespondencję. Czasem zdarzało się, że w jego imieniu musiał odpisać elf Ilbereth, a nierzadko kilka słów wtrącił Niedźwiedź Polarny, niezawodny pomocnik Mikołaja. Z listów pisanych drżącą ręką, dzieci poznawały życie na Biegunie, przygotowania do świąt Bożego Narodzenia, nieustanne, zabawne przygody Niedźwiedzia, choć czasami wręcz katastrofalne w skutkach. Opis wielkiej bitwy z goblinami, z pewnością przyprawił małych adresatów o drżenie serca, a psoty niedźwiadków przywołały ciepły uśmiech na twarzy.
"Listy Świętego Mikołaja" to książka, która zauroczyła mnie przede wszystkim okładką i przecudownymi, unikatowymi ilustracjami. Są one wykonane przez autora i ozdabiają każdy list. Już sam pomysł Tolkiena, by stworzyć dla swych pociech ten niezwykły świat Mikołaja i jego towarzyszy skradł moje serce. Cóż za radość musiała towarzyszyć jego synom i córce, za każdym razem, gdy znajdowały list ze znaczkiem z Bieguna Północnego, napisany trzęsącą się dłonią, charakterystycznym pismem i jeszcze dodatkowo ubogacony takimi obrazkami!! Jestem pod wrażeniem pomysłowości autora, tych historii, które stworzył w każdym kolejnym liście, a które czytałam z zapartym tchem, wracając do marzeń lat dziecięcych.
Już wiem, że ta książka będzie mi towarzyszyć każdego roku w okresie przedświątecznym. Czytanie każdego dnia jednego listu, będzie piękną przygodą w zimowe wieczory.
Polecam wam "Listy Świętego Mikołaja", bo to książka obok której nie można przejść obojętnie.
Listy Świętego Mikołaja, jak sama nazwa wskazuje, zawierają listy, jakie Tolkien, wcielając się w Świętego Mikołaja, pisał do swoich dzieci od 1920 roku aż do 1943. Jednego roku są to jedynie krótkie życzenia, a następnego kilka stron, z całą rozbudowaną fabułą i licznymi przygodami Świętego Mikołaja i jego pomocników, głównie dotyczące przygotowywania prezentów. Ma to często za zadanie wytłumaczenie, dlaczego nie dzieci w danym roku nie dostaną wszystkich wymarzonych zabawek. W książce znajdziemy nie tylko treść kolejnych listów, ale również zdjęcia oryginalnych listów i rysunków. Zasługuje to na wspomnienie, ponieważ Tolkien bardzo starał się, żeby listy wyglądały jak najbardziej autentycznie i były po prostu pięknie napisane. Ja jestem nimi zachwycony!
Listy są napisane prostym językiem, w końcu miały je zrozumieć małe dzieci, jak również opisane w nich historie i przygody nie są zbyt skomplikowane. Nie zmienia to jednak faktu, że autentycznie dałem się porwać ich magii i z wielką przyjemnością je czytałem, w dodatku w dość szczególnych dla mnie okolicznościach, bo na głos, żeby mój synek mógł je usłyszeć przez brzuch mamy. Myślę, że odczytywanie Listów Świętego Mikołaja w grudniu, a może nawet pisanie samemu takich listów, stanie się moją tradycją Bożonarodzeniowa.
Listy Świętego Mikołaja to wspaniały zbiór listów, które napisał J.R.R. Tolkien do swoich dzieci, wcielając się w rolę Świętego Mikołaja. Pokazują jak wiele serce autor Władcy Pierścieni wkładał w ich pisanie, żeby dzieci poczuły magię świąt, a przy tym wyglądały jak najbardziej autentycznie. Polecam!
Tolkiena nikomu przedstawiać nie trzeba. Samo nazwisko to marka i tyle w temacie. I każdy chyba kojarzy co facet mniej więcej pisał – że fantasy, że elfy, krasnoludy, hobbici i Śródziemie, pierścień o wielkiej mocy i równie wielkie, epickie bitwy i podróże. No ale chyba mało kto wie, że ten sam Tolkien napisał opowieść o Świętym Mikołaju. A jednak. I właśnie to dzieło pojawiło się na polskim rynku – i to po niemal pół wieku od premiery (a jeszcze więcej od powstania tych opowieści). ale jest, mamy, pięknie wydane i po prostu jest się czym cieszyć. Niezależnie od wieku.
Jeśli chodzi o treść to mamy tu różne przygody Mikołaja zapisane w formie listów skierowanych do dzieci. A w jego życiu dzieje się dużo – jego pomocników też to dotyczy – a z tych wydarzeń wiele się można dowiedzieć. Ot choćby o pochodzeniu zorzy polarnej. Przynajmniej takim w baśniowym ujęciu.
Postać, którą my znamy jako Święty Mikołaj, ma wiele wcieleń, których w naszym języku nie rozróżnia się w samym tylko nazewnictwie. Bo przecież jest Święty Mikołaj, czyli Mikołaj z Miry, autentyczny święty, jest ten, którego nazywa się Santa Claus, czyli już stricte popkulturowy, skomercjalizowany przez Coca Colę i popkulturę i jest cała masa innych, pogańskich nawet (jak chociażby Wodan). No i jest jeszcze ten pochodzący z szesnastego wieku, tradycyjny dla Anglików Father Christmas – i to właśnie o tej wersji „Mikołaja” traktuje niniejsza książeczka.
No i tak docieramy do tego, jak to wszystko powstało. A powstało, bo Tolkien wpadł na pomysł, by robić takie listy niby od Mikołaja dla swoich dzieci. Był rok 1920, jego syn Christopher miał wówczas trzy lata. I tak zrodziła się prawdziwa rodzinna tradycja, bo Tolkien pisał te historie co roku przez dwie dekady, aż do roku 1943 (wtedy już robił to dla swojej córki) projektując nawet stempel z Bieguna Północnego i dostarczając te ilustrowane przez siebie „listy” dzieciom w kopertach, jako wysłane z odległej krainy. A te w końcu zebrane, zostały wydane po raz pierwszy w 1976 roku, trzy lata po śmierci autora, dzięki wysiłkom Baillie Tolkien, drugiej żony Christophera Tolkiena.
No i w sumie można by jeszcze sporo mówić, dodać coś o zmianie tytułu kolejnych wydań i takich tam, ale to sobie każdy już doczyta, jak zechce. Meritum wszystkiego jest to, że mamy tu do czynienia z naprawdę uroczym, sympatycznym dziełem. Świąteczna magia, lekkość, urok… No zabawnie jest, dramatycznie i gwiazdkowo. Tak, jak powinno być. Świetnie przy tym napisane, znakomicie zilustrowane przez samego Tolkiena i doskonale wydane.
Bierzcie zatem w ciemno, bo warto. A jeśli zastanawiacie się, co to może dać fanom Śródziemia, warto zauważyć, że podejrzewa się, iż Gandalf wyrósł potem na gruncie tutejszego Świętego Mikołaja. A i mówi się o powracających postaciach, jak chociażby gobliny, z którym tu włączy niedźwiedź. I może czasem to nadinterpretacja, ale trzeba przyznać, że nawet bez tego to wczesne dzieło Tolkiena warte jest uwagi i da każdemu, kto kocha Święta – nieważne, ile miałby lat – masę frajdy.
Święta to niezwykły, magiczny i przede wszystkim rodzinny czas, podczas którego najbliżsi celebrują wspólnie spędzone chwile. Dzielą się jedzeniem, radością oraz prezentami - to ostatnie upodobnili sobie szczególnie młodsi członkowie. J. R. R. Tolkien, autor, jakiego nikomu nie trzeba przedstawiać, postanowił stworzyć jeszcze jeden, nietuzinkowy i jakże cudowny, zwyczaj świąteczny. Wcielił się w postać starego, grubego i czerwonego Świętego Mikołaja, by co roku pisać listy do swoich dzieci wprost z Bieguna Północnego.
"Listy Świętego Mikołaja" to zbiór właśnie takich listów oraz rysunków (wszystkie wyszły spod ręki Tolkiena), pisanych w latach 1920-1943. Najpierw są krótkie, kierowane do najstarszego Johna, potem coraz dłuższe i uwzględniające kolejne dzieci: Michaela, Christophera oraz najmłodszą, Priscillę. W listach Tolkien opowiada o śnieżnych przygodach Mikołaja oraz jego najwierniejszego i najbardziej upartego przyjaciela, Niedźwiedzia Polarnego. Opisywane wydarzenia często są bez granic zabawne, zawsze zwariowane, a momentami również smutne i zaskakujące, zawsze mające wpływ na jakość (i ilość) prezentów znajdowanych w skarpetach.
Z każdym kolejnym rokiem w listach pojawiają się nowe postacie, takie jak elfy, gnomy czy gobliny, a akcja zdaje się nabierać tempa.
"Listy Świętego Mikołaja" to naprawdę niezwykła, po części wzruszająca książka, ponieważ z jej stron aż wylewa się miłość ojca do swych dzieci. Co roku oprócz niesamowitej przygody z Bieguna Północnego pojawiał się też albo rysunek dotyczący minionych wydarzeń, albo intrygującą zagadkę w postaci rozszyfrowania pisma wymyślonego przez Niedźwiedzia Polarnego.
Na każdy z wysłanych listów Tolkien dostawał odpowiedzi, w których dzieci naprawdopodobniej dziękowały za prezenty albo życzyły powodzenia w kolejnych, szalonych przeprawach. Niestety, nie zostały one dołączone do zbioru, co uważam za minus, ponieważ chętnie poznałabym reakcję najmłodszych na opisywane przygody Mikołaja.
Najbardziej w całej tej historii urzekło mnie to, jak mocno Tolkien starał się odgrywać rolę bohaterów z Bieguna. Najpierw rzadko, później częściej w listach wcielał się w np. Niedźwiedzia Polarnego albo Ilberetha (elfiego sekretarza Świętego Mikołaja) i uwierzcie, że za każdym razem zmieniał charakter pisma, by jeszcze bardziej urzeczywistnić opowieść. Było to ekscytująco urocze.
"Listy Świętego Mikołaja" to prześlicznie wydana książka, dopracowana pod każdym calem, którą polecę dwóm kategoriom osób. Przede wszystkim dzieciom, ponieważ w listach pojawia się tyle intrygujących, zabawnych i magicznych przygód, że z pewnościom najmłodsi czytelnicy będą zachwyceni. A po drugie fanom twórczości Tolkiena - ten niezwykły dodatek będzie ukoronowaniem całej serii dzieł autora, trzymanych na regałach, a dodatkowo po raz kolejny pozwoli na posłuchanie fantastycznej gawędy. P.S. Książka idealnie sprawdzi się na prezent pod choinką. :)