Pierwszy tom cyklu „Ostatni król Osten Ard”.
Król Simon i królowa Miriamele dzierżą Wielkie Berło Osten Ard od trzech dziesięcioleci. Razem brali udział w wielu wojnach, żadna jednak nie była tak tragiczna jak ta, w której zwyciężyli we wczesnej młodości: wojna z nieumarłym Królem Burz i sprzymierzonymi z nim nieśmiertelnymi Nornami. Te lata nie minęły bez wyzwań i bólu. Para monarsza przeżyła wielką tragedię – utratę jedynego dziecka Johna Josui, teraz jednak zawisł nad nimi jeszcze poważniejszy kryzys.
Najniebezpieczniejsza sojuszniczka Króla Burz, wiekowa władczyni Nornów, przebudziła się z długiego snu w głębi dalekiej Burzowej Góry. Jak cały jej lud, Utuk’ku dyszy żądzą zemsty na zwycięskich śmiertelnikach. Aby zwiększyć swoje szanse, chce odnaleźć koronę z czarodrzewu, której tajemnicy nie zna nikt poza samą Utuk’ku i jej najważniejszymi wodzami.
Władców Osten Ard zaczynają prześladować zagrażające pokojowi siły, które powinny pozostać historią. Zło jednak nigdy nie umiera.
Opinie o trylogii Tada Williamsa Pamięć, Smutek i Cierń:
„Jedna z moich ulubionych serii fantasy” – George R.R. Martin.
„Tad Williams to mistrz w opowiadaniu historii, a ten cykl to jego arcydzieło” – Brandon Sanderson.
„Przełomowy cykl, wytyczył drogę wielu autorom piszącym fantasy, ze mną włącznie” – Patrick Rothfuss, autor bestsellerowego cyklu „Kroniki królobójcy”.
„Pamięć, Smutek i Cierń to jedna z najwspanialszych serii fantasy wszech czasów” – Christopher Paolini, autor Eragona.
„Williams pisze tak, jakby nigdy nie opuścił świata Osten Ard” – B&N Sci-Fi Fantasy Blog.
„Czytelnicy, którzy uwielbiają zatracać się w długich, skomplikowanych opowieściach epickiej fantasy, będą w swoim żywiole” – „Locus”.
„Szczególnie godne polecenia. Williams wykorzystuje wiele mitologii w tle swojej epickiej fantasy (…), fabuła nasycona politycznymi intrygami i silnymi bohaterami” – „Library Journal”.
Autor | Tad Williams |
Wydawnictwo | Rebis |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 896 |
Format | 15.0 x 22.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8062-308-8 |
Kod paskowy (EAN) | 9788380623088 |
Waga | 938 g |
Wymiary | 150 x 225 x 35 mm |
Data premiery | 2019.10.08 |
Data pojawienia się | 2019.09.16 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Tad Williams to jeden z najpopularniejszych pisarzy. Tworzy przede wszystkim szeroko pojęta fantastykę, a dla mnie wielkim plusem jest to, że jego powieści to prawdziwe księgi. Nie tylko objętościowo, ale także przez porywające historie, które tylko on umie tak opowiedzieć. Wystarczy że wymienię jego cykl „Pamięć, Smutek i Cierń”, czy opowieści o Bobbym Dollarze. Ostatnio trafiłem na pierwszy tom nowego cykl, a zarazem kontynuację Pamięć ...” Nosi on tytuł „Korona z czarodrzewu”
Fajnie wrócić do czegoś, o czym się myślało że to już koniec i pozostają nam tylko powtórki. Spotykamy starych znajomych, uwikłamy się w liczne spory polityczne, ale poza tym nie wiemy zbyt wiele o tym, co bohaterowie zrobią z zagrożeniem. Być może kolejne tomy przedstawią nam więcej odpowiedzi na coraz liczniejsze pytania. Ten to raczej bardzo obszerny wstęp niż właściwa akcja. Zobaczymy. Polecam do przeczytania, jednak tych wieczorów będzie parę, bo księga ta to prawie 900 stron.
Korona z czarodrzewu jest książką, od której można rozpocząć swoją przygodę ze światem Osten Ard, ale ja bym jednak sugerował zacząć od Smoczego tronu, pierwszego tomu cyklu Pamięć, Smutek, Cierń. Co prawda, autor wyjaśnia w trakcie lektury najważniejsze wydarzenia z poprzedniego cyklu, ale pewne kwestie mogą być dla nas niejasne lub nie w pełni poczujemy co dokładnie oznacza przebudzenie władczyni Nornów. Akcja w książce biegnie dość nieśpiesznie i głównie poznajemy jak wygląda Osten Ard po trzydziestu latach rządów Simona i Miriamele, czego dokonali, ale i jakie czekają ich wyzwania. Znacznie więcej jest tutaj polityki, zarówno na dworze króla Simona i podległych Wielkiemu Tronowi księstwach.
W książce spotkamy wielu starych znajomych jak króla Simona, królową Miriamele, rycerza Porto, trolla Binabika, Wielkiego Mistrza Zakonu Budowniczych Viyekiego, ale i wielu nowych jak książę Morgan, syn Johna Josui, wyzwoleńca nornijskiego Jarnufa, czy córkę Viyekiego Nezeru. Historię opisaną w książce oglądamy głównie z perspektywy tych nowych bohaterów, choć i starym znajomym autor poświęca dużo miejsca. Tad Williams na przestrzeni ponad ośmiuset stron bardzo dobrze wykreował wszystkie postacie, nadał im osobowość, plany, marzenia, ale również wady, którymi potrafią zirytować innych. Nie mamy jednak jednej głównej postaci, wokół której rozgrywałaby się akcja, ale w niczym to nie przeszkadza i pozwala śledzić historię z wielu punktów widzenia.
Zawsze podchodzę z rezerwą do kontynuacji cykli, które wszyscy uważali za zamknięte, a niespodziewanie pojawia ich kontynuacja, ponieważ różnie takie książki wypadają. Ten problem dotyczy także Korony z czarodrzewu. Owszem książka pokazuje wielu bohaterów, mamy szeroki ogląd na to, co dzieje się Osten Ard po wielu latach, ale po pewnym czasie zaczyna to już nużyć i chciałoby się przejść dalej, zobaczyć co się będzie dalej. działo Dość szybko dowiadujemy się o poszukiwaniach tytułowej Korony z czarodrzewu, ale autor dość sporadycznie przez całą książkę o niej wspomina, ale po przeczytaniu książki wiemy na ten temat bardzo mało. Podobnie ma się kwestia Nornów, którzy się przebudzili. Mamy dużo politykowania, ale bardzo długo niewiele na temat tego, co Simon i Miriamele zrobią, żeby przeciwstawić się nadchodzącemu atakowi. Co więcej, odniosłem wrażenie, że Tad Williams sam nie do końca przemyślał fabułę kontynuacji cyklu Pamięć, Smutek, Cierń ponieważ w Sercu świata utraconego, mamy wpis Norna, który odtwarza po wielu latach oblężenie Nakkigi i wprost napisał, że królowa dotąd się nie obudziła, choć minęło dużo Wielkich Lat (dla śmiertelników to kilka wieków), a tymczasem w Koronie z czarodrzewu władczyni obudziła się i to raptem po 30 latach. Zachodzi więc ewidentna sprzeczność.
Korona z czarodrzewu jest całkiem udanym rozpoczęciem nowego cyklu fantasy Ostatni król Osten Ard, który jest kontynuacją trylogii Pamięć, Smutek, Cierń. Choć nie wszystko mi w tej najnowszej książce Tada Williamsa pasowało, to wciąż jest to dobre high fantasy.
Tad Williams wraca z nową serią. Choć powiedzieć, że „Korona czarodrzewu” jest czymś nowym byłoby kłamstwem: owszem, rzecz śmiało można czytać bez znajomości jakichkolwiek innych prac autora, jednak należy pamiętać, że to jednocześnie swoista kontynuacja jego wcześniejszego cyklu „Pamięć, Smutek i Cierń”. Nieważne jednak czy jesteście długoletnimi fanami pisarza, czy też chcielibyście od tej książki zacząć swoją przygodę z nim, jeśli lubicie epickie fantasy, nie pożałujecie lektury.
Akcja powieści toczy się trzydzieści lat po wydarzeniach „Wieży Zielonego Anioła”. Osten Ard wciąż rządzą król Simon i królowa Miriamele, ale pojawiają się problemy, które mogą zmienić wszystko. Oczywiście na gorsze. Ze snu bowiem przebudza się właśnie Utuk’ku, sojuszniczka Króla Burz, z którym władcy Osten Ard stoczyli przed laty najgorszą z wojen. Teraz wróg jednak może zgotować im coś jeszcze gorszego. Nie dość, że lud Utuk’ku jest równie rządny zemsty na ludziach, co ona sama, to jeszcze Utuk’ku chce odnaleźć koronę z czarodrzewu, która przechyli szalę zwycięstwa na jej korzyść. A tymczasem w Osten Ard zaczyna źle się dziać…
Ponieważ nie czytałem „Pamięci, Smutku i Ciernia”, trudno mi będzie wypowiedzieć się odnośnie wszelkich powiązań i odwołań zawartych w tej powieści do tamtej trylogii. Mogę jednak powiedzieć jedno: wszystko, co w jakiś sposób dotykało tematu przeszłości, zostało tu wyjaśnione w sposób prosty i zrozumiały dla każdego tak, by nie musiał zapoznawać się z zaczętą w 1988 roku serią. Ale i bez tego powieść nie wymagałaby szczególnie wielkiego rozumienia przeszłych wydarzeń: wystarczyłoby tyle samo faktów, ile podaje blurb, byśmy poczuli się jak w domu. Może nie swoim własnym, ale na tyle mu bliskim, by określić go tym mianem.
Zostawmy jednak ten temat i zajmijmy się samą „Koroną”. Jaka jest więc to książka? Epicka, to widać od razu – rozmiar niemal 900 stron wcale nie największą czcionką mówi już sam za siebie. Epicki jest też jej rozmach, opisy i skala wydarzeń, choć jednocześnie na razie mamy tu coś w rodzaju wprowadzenia do prawdziwego rozliczenia. Ale jednocześnie jest to powieść lekka i przyjemna w lekturze. Nieskomplikowane, ale wyraziście nakreślone postacie, podobnie przedstawiony świat, lekki styl, odpowiednia doza niezwykłości, niezły klimat… Owszem, nie jest to żadne wybitne dzieło, niemniej i tak wypada naprawdę sympatycznie.
I przy okazji warto docenić samo wydanie. Jeśli czytaliście np. „Pożeracza słońc”, wiecie czego się tu spodziewać. Cieńszy, ale dobry papier sprawia, że tom nie jest tak gruby, jak można by sądzić po ilości stron, dzięki czemu pozwala zaoszczędzić nieco miejsca na półce. Dla samej lektury nie ma to znaczenia, ale warto ten fakt nadmienić. I warto też poznać całość, nawet jeśli to tylko niezobowiązująca rozrywka fantasy.