Zebrane w książce porady i przepisy na nalewki pochodzą z... wszystkąd! Jako chemik technolog środków spożywczych z wykształcenia i z racji przez wiele lat uprawianego zawodu z własnej ciekawości "od zawsze" zbierałem takie przepisy i zazwyczaj w zaciszu domowym je wypróbowywałem oraz modyfikowałem według gustu własnego oraz bliskich. Kilka ulubionych robię co roku nadal... Podczas niemal półwiecza tej pasji nie obyło się bez wizyt w bibliotekach miejskich, uniwersyteckich czy diecezjalnych oraz buszowania w całkiem prywatnych, domowych księgozbiorach, grzebania w najprzeróżniejszych źródłach i to nie tylko książkowych, czasem wpadł mi w ręce jakiś przepis w utkanej pożółkłymi karteluszkami czyjejś "księdze domowej", w gazecie, a czasem zanotowałem coś w trakcie biesiady długopisem na przygodnym świstku lub z braku papieru na... dłoni.
Zebrane w książce porady i przepisy na nalewki pochodzą z? wszystkąd! Jako chemik technolog środków spożywczych z wykształcenia i z racji przez wiele lat uprawianego zawodu z własnej ciekawości ?od zawsze? zbierałem takie przepisy i zazwyczaj w zaciszu domowym je wypróbowywałem oraz modyfikowałem według gustu własnego oraz bliskich. Kilka ulubionych robię co roku nadal? Podczas niemal półwiecza tej pasji nie obyło się bez wizyt w bibliotekach miejskich, uniwersyteckich czy diecezjalnych oraz buszowania w całkiem prywatnych, domowych księgozbiorach, grzebania w najprzeróżniejszych źródłach i to nie tylko książkowych, czasem wpadł mi w ręce jakiś przepis w utkanej pożółkłymi karteluszkami czyjejś ?księdze domowej?, w gazecie, a czasem zanotowałem coś w trakcie biesiady długopisem na przygodnym świstku lub z braku papieru na? dłoni.
„Zebrane w książce porady i przepisy na nalewki pochodzą z… wszystkąd! Jako chemik technolog środków spożywczych z wykształcenia i z racji przez wiele lat uprawianego zawodu z własnej ciekawości od zawsze zbierałem takie przepisy i zazwyczaj w zaciszu domowym je wypróbowywałem oraz modyfikowałem według gustu własnego oraz bliskich. Kilka ulubionych robię co roku nadal. Podczas niemal półwiecza tej pasji nie obyło się bez wizyt w bibliotekach miejskich, uniwersyteckich czy diecezjalnych oraz buszowania w całkiem prywatnych, domowych księgozbiorach, grzebania w najprzeróżniejszych źródłach i to nie tylko książkowych, czasem wpadł mi w ręce jakiś przepis w utkanej pożółkłymi karteluszkami czyjejś księdze domowej, w gazecie, a czasem zanotowałem coś w trakcie biesiady długopisem na przygodnym świstku lub z braku papieru na… dłoni”. – Zygmunt Skibicki
Ta książka ma służyć wszystkim: dla ułatwienia sobie wędrówek turystycznych, dla samej rekreacji, dla `zgubienia` kilku nadmiernych kilogramów, dla realizacji zaleceń lekarskich, ze względów li tylko towarzyskich...
`Lubię czytać opowiadania Zymunta Skibickiego. Są prawdziwe, z życia. Ale i z przeżycia, z wielkiej wrażliwości na to co widzi i to co słyszy. Nie ważne gdzie, kiedy i kogo - w górach, w lesie, na morzu, blisko czy daleko, prawie pół wieku temu, jak w opowiadaniu dziadka, przed paroma ledwie miesiącami, gdy pisze o matce. Jego bohaterami są najczęściej ludzie mu bliscy, których zna najlepiej, wśród nich syn, przyjaciele (bywa, że nasi wspólni, jak Lutek Pińczuk, sławny bieszczadnik z Połoniny Wetlińskiej). Jeśli opisuje dramat, to bez zbędnych słów, bez krzyku, a bywa - że nawet z humorem. Umie wyrażać emocje mówiąc cicho, bez patosu, ni natrętnej dydaktyki.` - Elżbieta Dzikowska
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro