Przerażająca opowieść o duchach, strachu i samotności w scenerii znanego z horroru Letnia noc miasteczka Elm Haven.
Dale Stewart, niegdyś szanowany wykładowca i powieściopisarz, doprowadził do ruiny zarówno swoją karierę, jak i małżeństwo – a teraz ciemność nieuchronnie się do niego zbliża. W ostatnich godzinach Halloween wrócił do wymierającego miasteczka Elm Haven, w którym się wychował. Dzięki odosobnieniu ma nadzieję znaleźć tutaj spokój. Ale przeprowadzka do od dawna opuszczonej posiadłości na obrzeżach miasta – niegdyś będącej domem dziwnego i błyskotliwego przyjaciela Dale’a, który stracił swoje młode życie w przerażającym „wypadku” podczas strasznego lata 1960 roku – stanowi tylko ostatni z długiej serii popełnionych przez Stewarta błędów. Ponieważ wcale nie jest tutaj sam. Prywatne demony śledzą go w tym domu cieni, który zaczyna przekształcać rzeczywistość w przerażające, nowe formy. W dodatku wszystko pokrywa ciężki, wczesny śnieg, który właśnie zaczął padać…
„Dan Simmons jest genialny!”
– Dean Koontz
„Jestem pod ogromnym wrażeniem Dana Simmonsa”.
– Stephen King
Autor | Dan Simmons |
Wydawnictwo | Zysk i S-ka |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 352 |
Format | 14.0 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 9788381167161 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381167161 |
Waga | 540 g |
Wymiary | 145 x 210 x 23 mm |
Data premiery | 2019.09.10 |
Data pojawienia się | 2019.09.03 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 2 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 2 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito![]() |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2023.04.03 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2023.04.03 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2023.04.03 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2023.04.03 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Światowida 49/43 (pasaż Galeria Światowida) | Zamów i odbierz 2023.04.03 |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2023.04.03 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2023.04.03 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2023.04.03 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2023.04.03 |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Pamiętam, jak przeczytałam Letnią noc. Byłam zachwycona tą historią i no cóż, świetnie spędziłam przy niej czas. W ramach mojej akcji #kwiecieńzZyskiem sięgnęłam po Zimowe nawiedzenie, czyli książkę uważaną za kontynuację Letniej Nocy. Czy słusznie? I czy ta książka była warta poświęconego czasu?
Tutaj spotykamy się z Dale’em Stewartem, którego znamy już właśnie z poprzedniej powieści Dana Simmonsa. Mężczyzna zaprzepaścił swoją karierę wykładowcy, a żeby odnaleźć spokój i zastanowić się nad swoim życiem postanawia wrócić do rodzinnego miasteczka Elm Haven. Wydaje się to dobrym pomysłem, jednak ciemność nadal chce dopaść Dale’a. Sytuacji nie poprawia fakt, że zamieszkał on w domu zmarłego w 1960 roku przyjaciela. Czy Stewart zdoła pokonać ciemność po raz kolejny? Czy duchy przeszłości dadzą o sobie zapomnieć?
Zacznę jak zawsze od tego, c sądzę o samym głównym bohaterze. Otóż według mnie Dale jest po prostu głupi. Sam swoim postępowaniem doprowadził do wielu problemów, miałam wrażenie, że winą za to obarczał wszystkich, tylko nie siebie. Drugą rzeczą, jaka mnie w nim denerwowała to taka przesadna pewność siebie. W momencie zagrożenia zaczynał zgrywać takiego Sebixa z osiedla “no i co mi teraz zrobisz?” Niestety mimo szczerych chęci, nie potrafię w nim znaleźć pozytywnych cech. Jako dzieciaka lubiłam go bardziej.
Co do samej fabuły. Nie mam za bardzo pojęcia, co autor miał na myśli, pisząc tę “kontynuację”. Z jednej strony historia ta m jakiś tam logiczny przebieg, jest też wciągająca, a niektóre momenty naprawdę wzbudziły we mnie lęk. Jednakże po kilku dniach od jej zakończenia doszłam do wniosku, że Zimowe nawiedzenie to zlepek dwóch Kingowskich historii: To oraz Lśnienia. Nie wiem, kto od kogo tu zaczerpnął inspirację (choć podejrzewam, że jednak Simmons od Kinga). Ja wolę pierwowzory, więc tu autor Letniej nocy otrzymuje ode mnie minusa.
Choć nadal czułam tutaj tę atmosferę i klimat, które towarzyszyły mi podczas lektury poprzedniej powieści autora, to jednak nie będę fanką Zimowego nawiedzenia. Nie dość, że główny bohater nie przypadł mi do gustu, to jeszcze jest to zbyt duże podobieństwo do innych powieści.
Jako kontynuacja ta książka nie ma sensu. Uważam, że Letnia noc skończyła się w takim momencie, że nie trzeba było dopisywać sequelu. Jeśli jednak uzna się tę książkę po prostu za standalone lub ciekawy dodatek, to jakiś sens może to mieć.
Jeśli lubicie powieści grozy, które naprawdę zmrożą Wam krew w żyłach, to raczej sięgnijcie po coś innego. Jednak, jeśli nie oczekujecie prawdziwego horroru, a bardziej czegoś, co delikatnie będzie trzymać Was w napięciu, to myślę, że śmiało możecie próbować czytać tę pozycję.
Zimowe nawiedzenie pomimo że jest kontynuacją Letniej nocy, to od samego początku można poczuć, że są to dwie bardzo różne historie, luźno ze sobą powiązane. Letnia noc była opowieścią o grupce młodych chłopaków, którzy razem spędzają wakacje w małym miasteczku i muszą zmierzyć się z czymś przerażającym. Tymczasem Zimowe nawiedzenie jest powieścią dotyczącą w zasadzie tylko jednej osoby - Dale'a Stewarta, który musi stawić czoło przeszłości i własnym demonom. Niestety książka nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak Letnia noc. Prawdopodobnie wynika z faktu, że czytając Zimowe nawiedzenie, cały czas nieświadomie porównywałem ze sobą te dwa tytuły i wyczekiwałem podobnego nastroju grozy i emocji towarzyszących lekturze. Co więcej, trudno mi było przejąć się losami głównego bohatera, a elementy grozy w książce są ze sobą dość mało powiązane.
Dale Stewart jest człowiekiem, który nie radzi sobie w życiu – jest marnym pisarzem, małżonkiem i kochankiem, jak również nie układa mu się praca na uczelni. Przyjeżdża zatem do Elm Haven, żeby napisać książkę o pamiętnym lecie 1960 roku i uporządkować swoje życie. Po przybyciu do domu, który wynajmuje, Dale wielokrotnie wspomina wypadek, jaki przytrafił się jego przyjacielowi, lecz praktycznie nic na temat pozostałych wydarzeń. Może to wynikać z zatarcia dramatycznych wspomnień u młodego chłopaka, jakim wtedy był. Prawdopodobnie było to zastosowane specjalnie, żeby czytelnik traktował opisane wydarzenia w tej książce jako dość niezależne od Letniej nocy, niekoniecznie jako typową kontynuację. Trudno jednak tego nie robić i nie porównać obu tych historii, kiedy Dale wspomina dość często swoich kolegów, znajomych, czy jak obserwuje zmiany, jakie zaszły w Elm Haven.
Jest to powieść grozy, lecz ta ma zdecydowanie inny charakter niż w Letniej nocy. Na samym początku są to skinheadzi, którzy dowiadują się o paru artykułach bohatera i karzą mu się wynosić, a gdy to nie pomaga, sięgają po inne metody. Z czasem pojawiają się czarne psy, które przy każdym spotkaniu są jakby większe. Mamy również tajemnicze, zamknięte piętro w domu, którym mieszka bohater, jak również sytuacje, w których ktoś pisze komputerze Dale'a, nawet gdy ten jest wyłączony i kilka innych elementów. Dan Simmons również i tym razem całkiem dobrze buduje nastrój grozy i odpowiednio ją potęguję w miarę rozwoju fabuły. Z każdym dniem bohater zaczyna tracić wiarę we własne zmysły. Książkę czyta się szybko, chwilami potrafi zaskoczyć, ale w tym wszystkim zabrakło mi motywu przewodniego, wokół którego osnuta byłaby cała fabuła.
Zimowe nawiedzenie jest to dobrze napisana powieść grozy, czyta się ją przyjemnie, choć zabrakło mi w niej jakiejś większej głębi, wyrazistości. Czytana po Letniej nocy nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, co być może wynika z tego, że trudno nie porównywać ze sobą tych dwóch tytułów w trakcie lektury.
hrosskar.blogspot.com
"Czterdzieści jeden lat po tym, jak umarłem, mój przyjaciel Dale powrócił na farmę, na której zostałem zamordowany. Panowała wtedy ostra zima."
Utrzymana w mrocznym klimacie i atmosferze strachu powieść z elementami nadprzyrodzonymi, w której istnieje cienka granica między obłędem a rzeczywistością, gdzie jawa może okazać się snem, a sen prawdą. Tutaj samotność przeszywa do szpiku kości, bardziej niż mróz panujący za oknem. Odwiedzicie posępne i wrogie Elm Haven. To miejsce nie przywita was przyjaźnie.
Mam mieszane uczucia do tej książki. Z jednej strony pięknie napisana, świetne pióro ( to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, Dana Simmonsa) a z drugiej czegoś mi w tej powieści zabrakło, czegoś co porwałoby mnie do reszty. " Letniej nocy " nie czytałam, nie przeszkodziło mi to natomiast w odbiorze tej książki , chociaż myślę, że gdybym ją przeczytała to być może bym wykazała się większą wyrozumiałością i sentymentem. Dlatego muszę wrócić kiedyś to wydarzeń z pierwszej części. Tymczasem..
Długo zajęło mi czytanie tej książki. Za długo. Były momenty, które mnie wystraszyły lub inne, brawurowe zwroty akcji, podnoszące puls i szczerze ciekawe. Jednak bardzo mocno kontrastowały z toczącą się raczej melnacholijnie i wolno fabułą. Zakłuło mnie to w oczy. Było w tym coś nienaturalnego, coś takiego jakby autor chciał nam zrekompensować nudę i momentami brak polotu. Pomijając moje nie do końca pozytywne spostrzeżenia ogólne, autor zachwyca bogatym słownictwem i pięknym stylem pisania, wyróżniającym się oryginalnymi opisami. Autor zaskoczył mnie bardzo miło genialnym zakończeniem. Myślę, że nie zaczęłam od najlepszej książki pisarza, sądząc po jego bogatym kunszcie literackim. Dlatego na pewno dam mu kolejną szansę i szczerze ubolewam, że książka nie do końca mi się podobała. Opinie o niej są różne, więc radzę nie sugerować się tylko moją. Sprawdźcie wiec sami.
„Zimowe nawiedzenie” autorstwa Dana Simonsa jest kontynuacją „Letniej nocy” i losów jej głównego bohatera, Dale'a Stewarta. Książkę można jednak czytać bez znajomości poprzedniej części. Po latach Dale wraca do swojego rodzinnego miasteczka, Elm Heaven, gdzie pragnie zaznać spokoju i skupić się na pisaniu nowej powieści. Bohater książki podejmuje zaskakującą decyzję – wprowadza się do domu, w którym niegdyś zamordowano jego przyjaciela. Mroczna posiadłość w wyludnionym miasteczku wprowadza do powieści klimat grozy. Czy Dale pokona koszmary z przeszłości, czy może powrót w rodzinne strony był największym błędem jaki mógł popełnić? Bohater książki codziennie spotyka na swojej drodze ludzi, których kiedyś znał - dawnego prześladowcę, kobietę, której kiedyś pożądał. A do tego wszystkiego wokół jego domu grasują dziwne, niebezpieczne, czarne psy. Czy to sprawi, że Dale zazna spokoju?
Książka zawiera w sobie elementy horroru, thrillera, jest niepokojąca, trochę straszna, trochę dziwna, ale z pewnością bardzo dobra. Akcja, którą autor dozuje nam po trochu, narasta z każdą chwilą i sprawia, że nie możemy doczekać się finału książki. W końcu nie wiadomo co jest prawdą, a co fikcją, a zakończenie zaskakuje i to bardzo. Mnie powieść Simonsa bardzo wciągnęła, a jej klimat przyprawił o dreszczyk emocji. Polecam gorąco!
„Zimowe nawiedzenie” to powieść łącząca cechy horroru, prozy psychologicznej i obyczajowej. Całość czyta się jednym tchem, tym bardziej, że akcja stopniowo narasta, coraz bardziej wzmagając w czytelniku niepokój oraz skłaniając do refleksji na temat zła, które jest obecne i w wyimaginowanym, i realnym świecie.
Nowa książka Dana Simmonsa stanowi kontynuację „Letniej nocy”, jednak można ją czytać jako odrębną część, gdyż autor często przywołuje wydarzenia sprzed wielu lat. Dzięki temu łatwo zorientować się w dramatycznej przeszłości, która prześladuje głównego bohatera.
Jest nim Dale Steward, który odwiedza rodzinne miasteczko i wynajmuje dom, w którym kiedyś mieszkał jego przyjaciel z dzieciństwa. W 1960 roku chłopiec zginął potworną śmiercią, o czym wciąż pamiętają nie tylko najstarsi mieszkańcy Elm Haven.
Dale jest złamanym życiowo człowiekiem, ma za sobą opłakany w skutkach romans, który zrujnował jego małżeństwo. Leczy się psychiatrycznie, a jego lekarz odradza mu wyprawę do krainy dzieciństwa i zamieszkanie w miejscu łączącym się z wielką traumą. Steward postanawia jednak zmierzyć się z demonami przeszłości, co ostatecznie pociąga za sobą wiele dramatycznych zdarzeń.
Czy w takich warunkach uda się Dale'owi napisać planowaną książkę? I czy na pewno jest na tyle silny, by pokonać ścigające go koszmary? Zwłaszcza że wciąż spotyka ludzi, których pamięta z dzieciństwa. Jest wśród nich wredny prześladowca, teraz będący szeryfem, jest też piękna, uwodzicielska kobieta, która przed laty spędzała bohaterowi sen z powiek...
Jakby tego było mało, w komputerze Stewarda zaczynają pojawiać się tajemnicze wpisy, a w pobliżu jego nowego lokum grasują niebezpieczne psy.
Z dnia na dzień robi się coraz bardziej groźnie, intrygująco, zaskakująco... Ten niepokój szybko udziela się czytelnikowi, sprawiając jednocześnie, że z wielką niecierpliwością odwraca on kolejne kartki, chcąc jak najszybciej poznać finał. A zakończenie zaskakuje i daje wiele do myślenia, co na pewno należy do zalet powieści.
W „Zimowym nawiedzeniu” realny świat przeplata się z imaginacjami, sennymi marzeniami i zjawiskami nadprzyrodzonymi. Czasem jednak nie do końca wiadomo, czy opisane zdarzenia są faktycznym złem, czy wytworem wyobraźni bohatera. I to kolejna zagwozdka, która jest wyzwaniem dla odbiorcy.
Nowa powieść Simmonsa na pewno zadowoli nie tylko fanów jego prozy, ale i wszystkich tych, którzy cenią mroczne klimaty, zagadki, niedopowiedzenia i lubią się bać.
Polecam z czystym sumieniem! BEATA IGIELSKA
Długo, bo aż jedenaście lat, Dan Simmons kazał czytelnikom czekać na drugi tom dylogii „Seasons Of Horror”, którą otwierała znakomita „Letnia noc”. Co prawda już rok po pierwszej powieści pokazał dalsze losy jednego z bohaterów cyklu w książce „Children of the Night”, kolejnego wrzucił do „Edenu w ogniu” (1994), a jeszcze jednego zaprezentował w „Ostrzu Darwina” (2000), ale dopiero „Zimowe nawiedzenie” można nazwać prawdziwym sequelem. I to jakże udanym. Bo z biegiem lat Simmons wcale nie stracił ani pazura, ani tym bardziej swojego znakomitego stylu. Jeśli więc świetnie bawiliście się przy lekturze „Letniej nocy” (a można było inaczej? szczerze wątpię), teraz też będziecie zachwyceni.
Czterdzieści jeden lat po wydarzeniach feralnego lata 1960 roku Dale Stewart powraca do rodzinnego Elm Haven. Do tej pory wiódł żywot szanowanego wykładowcy i pisarza, ale wszystko trafił szlag. Jego kariera i małżeństwo przepadły, a on postanowił uciec od swojego życia i codzienności. Do miasteczka, w którym się wychował planował przyjechać już od pewnego czasu, los chciał, że zjawia się w nim halloweenowej nocy. Ulice są opustoszałe, latarnie nie świecą, świeczki w dyniach zgasły, zostawiając jedynie czarne otwory, niczym oczodoły czaszki, gdzieniegdzie na podwórkach dogasają ogniska… Wiele się zmieniło, okolica powoli umiera, poznikały niektóre budynki, domy nie należą już do tych samych ludzi, ale wciąż istnieją miejsca, które pozostały niezmienne. Jednym z nich jest dom jego zmarłego w 1960 roku przyjaciela, w którym Dale chce na jakiś czas zamieszkać. Nie ma jednak najmniejszego pojęcia, co go czeka…
Każdy wie, jak to jest. Syndrom sequela to pojęcie doskonale znane nie tylko kinomanom. Część druga nigdy nie może być równie dobra, co oryginał, nie mówiąc już o tym, by go przebiła, a wszystkie wyjątki, które się przecież zdarzają wcale nie tak rzadko, tylko potwierdzają tę regułę. Tak samo zresztą, jak niniejsza powieść. „Letnia noc” była wprost rewelacyjnym (mimo jakże naciąganych wyjaśnień) horrorem opartym na podobnych schemacie co „To” Stephena Kinga. „Zimowe nawiedzenie” idzie podobną drogą – „To” dzieliło się na dwie części, pierwszą traktującą o dzieciach i drugą o dorosłych zmuszonych wrócić w rodzinne strony by raz jeszcze zmierzyć się z tym, co przeżyli w swoim miasteczku. Nie inaczej jest tutaj. W „Letniej nocy” bohaterowie w dzieciństwie stawili czoła złu, teraz zaś jeden z nich wraca jako dorosły w rodzinne strony, nieświadomy jeszcze co go czeka. Co ważniejsze jednak całość zachowuje siłę, moc i poziom pierwszej części i doskonale eksploruje nieco inne horrorowe ścieżki.
Tym razem też dostajemy cos na kształt opowieści o nawiedzonym domu. O ile jednak „Letnią noc” można było nazwać horrorem wakacyjnym, który miał w sobie dużo z „Dzieci kukurydzy” i tym podobnych, sielskich straszaków, o tyle „Zimowe nawiedzenie” od początku przesycone jest mrokiem, dusznym klimatem i scenami, które od samego początku, wyglądającego jak kolejna odsłona „Halloween”, po dalszą część momentami kojarzącą się ze śnieżnymi sekwencjami z „Lśnienia”, po prostu urzekają panującym w nich nastrojem. Oczywiście mnóstwo w tym wszystkim sentymentów, nostalgii i swoistej tęsknoty, ale widać też i radość z powrotu do tych miejsc, postaci i wydarzeń. Radość pisarza, która udziela się nam, czytelnikom, jeszcze bardziej podkręcając emocje płynące z lektury.
Fakt, że Simmons wszystko to podaje nam naprawdę znakomitym, krwistym i literacko satysfakcjonującym stylem sprawia, że powieść warto jest polecić nie tylko miłośnikom horroru. Każdy, kto od książki oczekuje mocnych wrażeń i niebanalnego pisarstwa, właśnie to tutaj znajdzie. Świetnie przetłumaczone, znakomicie wydane… Aż szkoda, że w porównaniu do pierwszej części „Zimowe nawiedzenie” jest dwa razy cieńsze. Ważne jednak, że jest świetne, dlatego zachęcam Was gorąco do jego poznania i mam nadzieję, że wkrótce doczekamy się kolejnych książek Simmonsa powiązanych z tą opowieścią. Byłoby wspaniale.