Zielony byfyj, kuchenny kredens Zosi Zaleskiej, stoi teraz w nowym mieszkaniu rodziny. Wiatr przegnał już wspomnienia o zimnej izbie w ponurej suterynie. Nastają nowe czasy, gdzie łazienki i chleb na stole pozwalają uwierzyć, że można żyć normalnie. Naznaczeni cierpieniem i wojną ludzie pragną wreszcie doświadczyć szczęścia. Dla jednych oznacza ono wychowywanie dzieci, dla innych, budowę nowego, doskonałego systemu, w którym zabraknie miejsca na indywidualizmy.
Tymczasem czas i historia zataczają koło, aby ponownie spleść losy rodziny Trauterów i Zaleskich. Nikt już nie cierpi głodu, ale strach o życie nadal towarzyszy Zosi i Władkowi. Kto z rodziny wytrzyma, kto uzna, że życie jest gdzie indziej? Zalescy są sobie bliscy jak nigdy przedtem, rodzina wspiera się, aby przetrwać kolejny trudny okres, który wielu Polakom wciąż przypomina mroczne czasu okupacji.
A jednak życie toczy się dalej, przychodzą na świat kolejne pokolenia, które chcą żyć i cieszyć się wolnością. Wnuczka Zofii, Oliwia, podejmuje walkę o zachowanie jedynej pamiątki po pradziadkach. Stare domy i kuźnia odradzają się wraz z pewnością, że nie ma na świecie takiej siły, która mogłaby odebrać ludziom nadzieję i wiarę w lepszą przyszłość.
Autor | Sabina Waszut |
Wydawnictwo | Muza |
Rok wydania | 2017 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 320 |
Format | 13.0 x 20.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-287-0825-9 |
Kod paskowy (EAN) | 9788328708259 |
Waga | 250 g |
Wymiary | 132 x 200 x 22 mm |
Data premiery | 2017.11.08 |
Data pojawienia się | 2017.10.27 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Gdy teraźniejszość przeplata się z przeszłością...
Zosia, ukochana babcia Oliwii. Kobieta pogodna, serdeczna i pełna ciepła, która swym optymizmem mogłaby zarazić cały Śląsk. Na każdego jednak przychodzi czas. Czas, w którym musi pożegnać się z rodziną, bliskimi, wspomnieniami i udać się do innego świata. Czy lepszego?
Oliwia bardzo przeżywa śmierć babci. Każdy spacer przyszłej mamy kończy się w starym mieszkaniu, gdzie stoi kredens - zielony byfyj - świadek przerażających wydarzeń, ale i nadzieja na lepsze jutro.
Co jednak będzie, kiedy stare domy zostaną sprzedane? Czy ot tak, w jednej chwili, można wyburzyć historię wielu ludzi? Zamienić ich wspomnienia w gruz? Nawet jeżeli nie zawsze były szczęśliwe?
A może jest ktoś, kto ocali rodzinną historię? Czy jednak decyzja wnuczki Zofii o zachowaniu domów i odbudowie starej kuźni okaże się słusznym wyborem?
"Klucz zgrzyta w zamku. Zapadki się unoszą. Setny, tysięczny raz. Dbano o ten zamek, oliwiono, doglądano. Wiem, że się nie zatnie, że pozwoli mi wejść.
Nie wiem tylko, czy tego chcę.
(...)
Piotruś nie wie, że tu dziś przyszłam. Byłby na mnie zły. Martwi się o mnie i nie mam mu tego za złe. Musi zrozumieć, że nie mogłam inaczej"
Na początku napisałam, że teraźniejszość przeplata się tu z przeszłością. Nie zrobiłam tego bez powodu, bowiem mamy tu dwie narratorki. Oliwia, córka Małgorzaty, jest narratorką teraźniejszości, natomiast Zofia - przeszłości. Z jej perspektywy poznajemy "uroki" życia w Polsce w latach pięćdziesiątych i szęśćdziesiątych XX wieku. I muszę przyznać, że ta część podobała mi się najbardziej, bo to opowieść o historii, której nie poznamy w szkole.
Kto z nas mógłby przypuszczać, że telewizor może wywołać taką sensację (chociaż pamiętam, jak moja mama opowiadała mi, że jako dziecko chodziła do sąsiadów na telewizję, bo jako jedyni z bloku mieli telewizor)? Wtedy to był luksus, dziś w zasadzie nie ma domu, w którym nie ma przynajmniej jednego odbiornika.
Mam wrażenie (bo wtedy jeszcze nie było mnie na świecie), że realia też zostały odzwierciedlone wzorowo.
I chociaż wojna już dawno się skończyła, w ludziach wciąż żył strach, że ktoś przyjdzie i siłą zabierze to, co do niego nie należy. Czy będąc świadkiem tak okropnych wydarzeń, nawet w nowym mieszkaniu, można kiedykolwiek zasnąć spokojnie?
Część opowiedziana z perspektywy Oliwki też jest bardzo ciekawa. Myślę, że dla "młodych" okaże się ona bliższa sercu, zwłaszcza, gdy na jaw wyjdzie pewna rodzinna tajemnica...
"Bramę klasztoru przekraczam jak zwykle z bólem brzucha. Nie wiem, co takiego mają w sobie te mury, zapach, którym przesiąkły, dziwne przytłumione dźwięki, ale czuję się nieswojo.
(...)
Wydawało mi się, że mury zakonu skutecznie oddzielają siostrzyczki od nowinek współczesnego świata. Chyba byłam w błędzie.
- Ale przecież nie o twojej córce przyjechałaś ze mną rozmawiać.
To ciocia pierwsza podejmuje temat... "
"Zielony byfyj" to trzecia, ostatnia część sagi śląskiej autorstwa Sabiny Waszut. Niejednokrotnie już mogliście się przekonać, że ja często zaczynam od końca. I tak też było w tym przypadku. Nie znam poprzednich części, chociaż przed lekturą "Zielonego byfyju" zapoznałam się oczywiście z opisami "Rozdroży" i "W obcym domu". I chociaż często jest tak, że kiedy poznamy zakończenie, nie mamy już ochoty wracać do początku, ja z pewnością sięgnę po poprzednie tomy, bo nie chcę rozstawać się jeszcze z losami rodzin Zaleskich i Trauterów.
Poza tym bardzo spodobał mi się styl autorki oraz to wtrącanie śląskich słówek. Jak się okazuje - zawsze można nauczyć się czegoś nowego. Myślę, że od tej pory wszystko, co ukaże się spod pióra pani Sabiny Waszut od razu trafi do mojej domowej biblioteczki.
Dlaczego warto sięgnąć po "Zielony byfyj"? Chociażby po to, aby przekonać się, że to, co stare nie zawsze nadaje się tylko do kosza.
Warto na kilka chwil wziąć tę książkę do ręki, aby przypomnieć sobie, jak się żyło w tamtych czasach lub spojrzeć na wszystko z innej perspektywy; jak się żyło w czasach, kiedy na stołach nie królowały wymyślne potrawy. Byśmy mogli przekonać się, że były czasy, w których Polacy nie mogli pozwolić sobie na swobodę.
Warto zagłębić się w tę lekturę, aby przekonać się czym jest szacunek. Dla życia, dla bliskich, dla wspomnień.
Jeżeli jesteście fanami powieści z nutą historii w tle - ta powieść zdecydowanie jest dla Was. Jeżeli z historią nie zawsze jednak Wam po drodze (jak mnie) i tak znajdziecie w tej powieści coś dla siebie. Od losów Zofii i Oliwii nie sposób się oderwać!