Autor | LINDA MEDLEY |
Wydawnictwo | Kultura gniewu |
Rok wydania | 2023 |
Liczba stron | 472 |
Format | 14.0 x 20.4 cm |
Numer ISBN | 978-83-67360-55-5 |
Kod paskowy (EAN) | 9788367360555 |
Wymiary | 140 x 204 mm |
Data premiery | 2023.11.23 |
Data pojawienia się | 2023.11.23 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 172 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 4 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
A gdyby tak zebrać baśnie braci Grimm oraz wierzenia, gdyby pociąć je, wyrzucić większość elementów, zostawić co ciekawsze motywy i napisać z nich opowieść wypełnioną inteligentnym humorem?
Wtedy mógłby powstać Zamek Śpiący, czyli zamek opuszczony przez zakochaną Śpiącą Królewnę, której wróżki zapomniały dać daru mądrości. Przytułek dla potrzebujących bezpiecznego miejsca, niezależnie z której baśni lub wierzenia pochodzą. To tam hrabina Karabasu uciekła przed przemocowym mężem a Henryk zyskał obręcze na zranionym sercu. Na nich Linda Medley nie poprzestaje, bo tworzy bohaterów nowych, barwnych i intrygujących. Takich, co kreują szereg historii odnośnie samotności, odnajdywaniu swojego miejsca czy kobiecej siły.
Takimi tropami podąża autorka i tworzy ponadwymiarową oraz ponadczasową baśń na miarę „wielkich opowieści“ wypełnionych mądrością. A jej największym atutem jest inteligentny humor, który kształtuje rzeczywistość i tkwi w drobnych elementach. Humor na tyle sprytny, że wciąż nie mogę wyjść spod wrażenia, jakie na mnie wywarł.
Wiedziałam, że będzie to komiks dobry. Nie wiedziałam tylko, że aż tak. Spodziewałam się czegoś prostszego, a dostałam wielowymiarową baśń znacznie lepszą niż te, które dotychczas znałam. Jestem oczarowana!
przekł. Marcel Szpak oraz Agnieszka Murawska
Wiele lat przyszło nam czekać na polskie wydanie znakomitej, słynnej, wielokrotnie nagradzanej powieści graficznej Lindy Medley pt. „Zamek Śpiący”. Oto jednak dziś możemy wreszcie cieszyć się możliwością spotkania z tym komiksem za sprawą Wydawnictwa Kultura Gniewu, które dało nam ten tytuł w przepięknej, klimatycznej, jakże baśniowej oprawie. Zapraszam was do poznania recenzji tej pozycji.
Oto tytułowy zamek w mieście Putney - miejsce magii, przedziwnych postaci ze znanych nam doskonale, klasycznych baśni, dom tych, którzy szukali schronienia. Niegdyś - władający tym miejscem król i królowa, pragnęli dziecka, które za sprawą magii przyszło na świat, ale które za sprawą klątwy złej wiedźmy zapadło w sen w swoje piętnaste urodziny. I jak zapewne się domyślacie, przybył piękny książę, ucałował śpiącą królewnę i zakochał się w niej z wzajemnością. Tyle tylko, że chwilę potem oboje wyruszyli w świat, zostawiając za sobą zamek i jego mieszkańców samych sobie... A to już zupełnie inna historia...
Mylnym jest stwierdzeniem, że mamy oto do czynienia z nową, odważną i przewrotną interpretacją baśni o „Śpiącej królewnie”. Owszem, początek tej komiksowej historii bazuje na tej opowieści, ale potem rozpoczyna się zupełnie inna, absolutnie zaskakująca, wypełnioną magią i codziennością zwykłego życia relacja o losach ludzkich i zwierzęcych mieszkańców zamku, do którego trafiają również nowi bohaterowie - na czele z pewną odważną kobietą, tworząc niezwykle barwną, przedziwną, fascynującą w odkrywaniu, społeczność.
W tej opowieści nic nie jest do końca prostym, ale jednocześnie każda ze stron, każdy z wątków i każda ze scen jest niezwykle przystępną, zrozumiałą, klarowną. Oto bowiem Lindy Medley skupia naszą uwagę na codzienności życia mieszkańców zamku, którzy się kochają, rozstają, czynią sobie mniejsze i większe krzywdy, ale też i wspomagają wtedy, gdy jest to możliwym. To czas narodzin dzieci, stawiania czoła zwykłym problemom, śmierci, jak i również życia w cieniu magii, której konsekwencje pozostają na zawsze. Jednocześnie każdy z kolejnych rozdziałów sprawia, że całość tej historii zmienia się w naszym pojęciu, ewoluuje, zaskakuje swoją szkatułkową konstrukcją i każe spojrzeć na na losy tych bohaterów z nieco innej perspektywy.
Autorce udało dokonać się tu jeszcze jednej niezwykłej rzeczy - połączyć baśń dla najmłodszych z baśnią dla dorosłych, którego to efektem jest fascynująca historia dla każdego czytelnika. Bo mamy tu czary, mówiące ludzkich głosem - czasami bardziej czarujące, zaś innym razem nieco mniej, zwierzęta, jak i również triumf dobra nad złem, co wpisuje się w klasyczny, bajkowy charakter. Ale, ale - jest tu i nieco mniej kolorowa codzienność obyczajowych losów bohaterów - z niechcianą ciążą, śmiercią i podstępem na czele, co zaintryguje dorosłego odbiorcę. I co najciekawsze, nie kłócą się ze sobą tu te dwie perspektywy, co też świadczy najlepiej o wielkości tego dzieła.
Opowieść ta zachwyca również swoją ilustracyjną postacią, na którą składają się bardzo klimatyczne, szczegółowe w swej postaci, poprowadzone lekką i zarazem dosyć prostą kreską, rysunki Lindy Medley. Otóż mają one w sobie coś z klasycznej baśni - choćby tej znanej nam z twórczości Braci Grimm, ale mają też i coś ze średniowiecznej sztuki, co nadaje tej fantastycznej scenerii nieco więcej realizmu. I są to ilustracje czarno-białe, które być może po wypełnieniu innymi kolorami byłyby jeszcze ładniejsze, ale które być może straciłyby wówczas swój urok - tak przypuszczam...
I można zachwycać się tu wieloma aspektami tej opowieści - kreacją bohaterów z mówiącymi prosiakami, świnkami, czy też rycerzem w postaci pół człowieka i pół konia... Można cieszyć się niezwykłą wizją tego quasi średniowiecznego świata magii, przygody, zwykłych spraw... Możne wreszcie komplementować konstrukcję tej historii, w której nie koniecznie chronologia ma największe znaczenie, zaś finał nie musi wcale wynikać z tego, co do niego prowadzi. Najogólniej można powiedzieć, że ta licząca blisko 500 stron pozycja jest intrygującą w każdym calu - i nie będzie to żadną przesadą.
Lektura niniejszego komiksu jest fascynującym doświadczeniem, które bawi, zaskakuje, ale też i pięknie wycisza nasz umysł, pozwalając zapomnieć o problemach i troskach codzienności, gdy oto wkroczymy już do tego baśniowego świata śpiącego zamku. I dla mnie właśnie ta ostatnia rzecz jest tu najpiękniejszym doświadczeniem, gdy oto nic nie musi dziać się tutaj nagle, spektakularnie i z oszałamiającą prędkością - wręcz przeciwnie, każda, nawet najbardziej błaha scena może toczyć się swoim własnym, niespiesznym, jakże urokliwym rytmem...
„Zamek Śpiący” to komiksowa opowieść o czymś jeszcze, czymś niezwykle ważnym – kobiecości. Jest to bowiem historia o byciu kobietą, o płynących z tego faktu szczęściach, ale też i gorzkich dramatach, z którymi zmagają się bohaterki tej relacji, podobnie jak i my wszystkie w naszym realnym życiu. I warto o tym wspomnieć choćby dlatego, by zainteresować tym tytułem również i panie, które być może nie gustują w baśniowej fantastyce, ale które z pewnością znajdą w tej historii wiele dla siebie, dla własnych przekonań i ideałów.
Mogłabym chwalić ten tytuł jeszcze długo…, ale myślę, że najlepiej będzie jeśli sięgnięcie po niego sami i przekonacie się o jego wielkości, wyjątkowości, niezwykłości. Polecam.
Wiele lat przyszło nam czekać na polskie wydanie znakomitej, słynnej, wielokrotnie nagradzanej powieści graficznej Lindy Medley pt. „Śpiący zamek”. Oto jednak dziś możemy wreszcie cieszyć się możliwością spotkania z tym komiksem za sprawą Wydawnictwa Kultura Gniewu, które dało nam ten tytuł w przepięknej, klimatycznej, jakże baśniowej oprawie. Zapraszam was do poznania recenzji tej pozycji.
Oto tytułowy zamek w mieście Putney - miejsce magii, przedziwnych postaci ze znanych nam doskonale, klasycznych baśni, dom tych, którzy szukali schronienia. Niegdyś - władający tym miejscem król i królowa, pragnęli dziecka, które za sprawą magii przyszło na świat, ale które za sprawą klątwy złej wiedźmy zapadło w sen w swoje piętnaste urodziny. I jak zapewne się domyślacie, przybył piękny książę, ucałował śpiącą królewnę i zakochał się w niej z wzajemnością. Tyle tylko, że chwilę potem oboje wyruszyli w świat, zostawiając za sobą zamek i jego mieszkańców samych sobie... A to już zupełnie inna historia...
Mylnym jest stwierdzeniem, że mamy oto do czynienia z nową, odważną i przewrotną interpretacją baśni o „Śpiącej królewnie”. Owszem, początek tej komiksowej historii bazuje na tej opowieści, ale potem rozpoczyna się zupełnie inna, absolutnie zaskakująca, wypełnioną magią i codziennością zwykłego życia relacja o losach ludzkich i zwierzęcych mieszkańców zamku, do którego trafiają również nowi bohaterowie - na czele z pewną odważną kobietą, tworząc niezwykle barwną, przedziwną, fascynującą w odkrywaniu, społeczność.
W tej opowieści nic nie jest do końca prostym, ale jednocześnie każda ze stron, każdy z wątków i każda ze scen jest niezwykle przystępną, zrozumiałą, klarowną. Oto bowiem Lindy Medley skupia naszą uwagę na codzienności życia mieszkańców zamku, którzy się kochają, rozstają, czynią sobie mniejsze i większe krzywdy, ale też i wspomagają wtedy, gdy jest to możliwym. To czas narodzin dzieci, stawiania czoła zwykłym problemom, śmierci, jak i również życia w cieniu magii, której konsekwencje pozostają na zawsze. Jednocześnie każdy z kolejnych rozdziałów sprawia, że całość tej historii zmienia się w naszym pojęciu, ewoluuje, zaskakuje swoją szkatułkową konstrukcją i każe spojrzeć na na losy tych bohaterów z nieco innej perspektywy.
Autorce udało dokonać się tu jeszcze jednej niezwykłej rzeczy - połączyć baśń dla najmłodszych z baśnią dla dorosłych, którego to efektem jest fascynująca historia dla każdego czytelnika. Bo mamy tu czary, mówiące ludzkich głosem - czasami bardziej czarujące, zaś innym razem nieco mniej, zwierzęta, jak i również triumf dobra nad złem, co wpisuje się w klasyczny, bajkowy charakter. Ale, ale - jest tu i nieco mniej kolorowa codzienność obyczajowych losów bohaterów - z niechcianą ciążą, śmiercią i podstępem na czele, co zaintryguje dorosłego odbiorcę. I co najciekawsze, nie kłócą się ze sobą tu te dwie perspektywy, co też świadczy najlepiej o wielkości tego dzieła.
Opowieść ta zachwyca również swoją ilustracyjną postacią, na którą składają się bardzo klimatyczne, szczegółowe w swej postaci, poprowadzone lekką i zarazem dosyć prostą kreską, rysunki Lindy Medley. Otóż mają one w sobie coś z klasycznej baśni - choćby tej znanej nam z twórczości Braci Grimm, ale mają też i coś ze średniowiecznej sztuki, co nadaje tej fantastycznej scenerii nieco więcej realizmu. I są to ilustracje czarno-białe, które być może po wypełnieniu innymi kolorami byłyby jeszcze ładniejsze, ale które być może straciłyby wówczas swój urok - tak przypuszczam...
I można zachwycać się tu wieloma aspektami tej opowieści - kreacją bohaterów z mówiącymi prosiakami, świnkami, czy też rycerzem w postaci pół człowieka i pół konia... Można cieszyć się niezwykłą wizją tego quasi średniowiecznego świata magii, przygody, zwykłych spraw... Możne wreszcie komplementować konstrukcję tej historii, w której nie koniecznie chronologia ma największe znaczenie, zaś finał nie musi wcale wynikać z tego, co do niego prowadzi. Najogólniej można powiedzieć, że ta licząca blisko 500 stron pozycja jest intrygującą w każdym calu - i nie będzie to żadną przesadą.
Lektura niniejszego komiksu jest fascynującym doświadczeniem, które bawi, zaskakuje, ale też i pięknie wycisza nasz umysł, pozwalając zapomnieć o problemach i troskach codzienności, gdy oto wkroczymy już do tego baśniowego świata śpiącego zamku. I dla mnie właśnie ta ostatnia rzecz jest tu najpiękniejszym doświadczeniem, gdy oto nic nie musi dziać się tutaj nagle, spektakularnie i z oszałamiającą prędkością - wręcz przeciwnie, każda, nawet najbardziej błaha scena może toczyć się swoim własnym, niespiesznym, jakże urokliwym rytmem...
„Śpiący zamek” to komiksowa opowieść o czymś jeszcze, czymś niezwykle ważnym – kobiecości. Jest to bowiem historia o byciu kobietą, o płynących z tego faktu szczęściach, ale też i gorzkich dramatach, z którymi zmagają się bohaterki tej relacji, podobnie jak i my wszystkie w naszym realnym życiu. I warto o tym wspomnieć choćby dlatego, by zainteresować tym tytułem również i panie, które być może nie gustują w baśniowej fantastyce, ale które z pewnością znajdą w tej historii wiele dla siebie, dla własnych przekonań i ideałów.
Mogłabym chwalić ten tytuł jeszcze długo…, ale myślę, że najlepiej będzie jeśli sięgnięcie po niego sami i przekonacie się o jego wielkości, wyjątkowości, niezwykłości. Polecam.
Pierwsze wrażenia? Solidne tomiszcze. Wydane trochę, jak stara książka, solidnych rozmiarów (ponad 450 stron przy tej gramaturze papieru i zamknięte w twardej oprawie jednak wygląda całkiem imponująco), już od strony edytorskiej ma w sobie to coś. Ale jako całość też robi spore wrażenie. Bo chociaż na poziomie fabularnym to do pewnego momentu po prostu retelling opowieści o „Śpiącej królewnie”, jego autorka mocno wzbogaciła i rozbudowała znane wszystkim motywy, zmieniając we własną, baśniową piaskownicę, w której ulubionymi motywami i postaciami mogła bawić się z humorem, lekkością i wyczuciem.
Były czasy tak wspaniałe, że już nigdy równie dobrze nie będzie. I było miasto Putney, które cieszyło się dobrobytem, ale w tutejszym zamku źle się działo – królewska para nie mogła doczekać się potomstwa. W końcu jednak dziecko się pojawiło, ale na nie też nie czekało szczęście, bo przeklęte przez wiedźmę, w wieku nastoletnim zapadło w śpiączkę. I… W końcu budzi się po latach, poznaje ukochanego, który do wybudzenia doprowadził i… Koniec? Happy End? Dopiero początek. I to wcale nie tego, co może się wydawać…
Geneza? Linda Medley wymyśliła to wszystko w 1984 roku, kiedy studiowała folklor i ilustrowanie książek dziecięcych. Pomysł ten wcieliła w życie jednak dopiero ponad dekadę później, kiedy to, mając już na koncie kilka lat pracy jako rysowniczka, inkerka czy kolorystyka (tak między innymi, bo było tych zajęć trochę więcej) nad seriami „Justice League America”, „Doom Patrol” czy „Batman and Robin Adventures”. No i stworzyła serię opowieści, które wyprzedziły swoje czasy, łącząc to, co na wskroś klasyczne, z często bardzo nowatorskim, świeżym podejściem na długie lata przed tym, zanim podobne (acz zdecydowanie szersze i bardziej postmodernistyczne) potraktowanie tematu zaprezentowały nam chociażby „Baśnie”.
„Zamek śpiący” to zatem nie tyle odświeżenie baśni o śpiącej królewnie, a co za tym idzie także kilku innych, jak „Żabiego króla”, „Jasia i magicznej fasoli” i tym, podobnych, w tym rymowanki „Simple Simon”, ile potraktowanie tych motywów jako punktu wyjścia do czegoś więcej. Tym więcej jest przede wszystkim opowieść nie o mitach, a ludziach. Medley bierze znane postacie i wątki i skupia się na ich codzienności, zwyczajnym życiu, takich przyziemnych losach, których nie opowiedziałby nam już baśnie, a jednocześnie na relacjach między nimi. No i robi to robotę. Pogłębia znane opowieści, rozbudowuje, łączy, jakby na naszych oczach powstawało całe uniwersum, gdzie zdarzyć mogła się każda z tych bajek, baśni i podań, które znamy i lubimy, a co więcej mogła mieć ten czy inny wpływ na całą resztę.
Do tego Medley puszcza oko do czytelników, bawi się tym wszystkim, bywa nonszalancka, ironiczna, a im dalej w ten las, tym bardziej autorskie to wszystko, z własnym pomysłem na fabułę, z ciekawym konkretem i… No i to już musicie odkryć sami, sami przekonać się o tym wszystkim, a warto. Bo to kawał fajnej baśni i dobrego fantasy. Świetna rzecz przygodowa i po prostu kawał znakomitej rozrywki w starym-nowym stylu. Bardzo przyjemnie zilustrowana – inspiracje Arthurem Rackhamem widoczne są na pierwszy rzut oka, ale i podkreślone w samej opowieści – doskonale wydana… Co tu dużo mówić, warto i tyle.