Niezrównany mistrz polskiego i warszawskiego humoru w zbiorze pt. Śmiech śmiechem przedstawia najbardziej zabawne, zarówno przedwojenne, jak i powojenne humoreski i reportaże.
Mimo upływu lat, od chwili ich napisania niezmiennie bawią i przypominają nam, jak wyglądała dawna Warszawa i jakimi sprawami zajmowali się jej mieszkańcy. Ale nie sam język zadecydował o powodzeniu felietonów Wiecha. Istotnym ich elementem jest soczysty, łagodny i przyjazny humor, a także wyraziste i barwne postaci. Antoni Słonimski, uzasadniając zgłoszenie Wiecha do nagrody Akademii Niezależnych napisał: „Wolę książkę, która ma niepoważne zamierzenia i poważne osiągnięcia od dzieł, które mają poważne zamierzenia i niepoważne osiągnięcia”.
Nie dziwi zatem, że Wiecha czyta już czwarte pokolenie! Teraz możemy go także posłuchać. I to w świetnej interpretacji Zbigniewa Buczkowskiego.
Autor | Stefan Wiechecki Wiech |
Wydawnictwo | Bellona |
Nośnik | CD |
Lektor | Zbigniew Buczkowski |
Opakowanie | pudełko |
Kod paskowy (EAN) | 9788360339350 |
Waga | 70 g |
Data premiery | 2019.03.06 |
Data pojawienia się | 2019.03.06 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Załóż konto
„Dobre chwile” – recenzje
Nowości z ostatniego tygodnia
Bestsellery
Zapowiedzi
Promocje
Wyprzedaż
Koszty dostawy
Regulamin zakupów
Regulamin kart podarunkowych
Rabat
Przedstawiamy Państwu fantastycznie zabawne felietony Wiecha o sportowej, kibicowskiej, a także turystycznej tematyce. Prawdziwie sportowy zapał i dusza oddanego kibica nie zgasły nawet w trudnych powojennych latach wśród jakże nam bliskiej warszawskiej ferajny, z Teofilem Piecykiem i Gienią na czele. Zostały jedynie skrojone do upodobań i możliwości naszych bohaterów. Dlatego posłuchamy o wymyślnych dyscyplinach – skoku przez Walercię, rzucie fajerką, szachowej grze metodą Bliklego, nartach na Bielanach... i wielu innych cielesnych ćwiczeniach na świeżym powietrzu. Nasi znajomi kibicowali też z całych sił biało-czerwonym sportowcom – i tym zmagającym się o żółtą koszulkę w wyścigach kolarskich dookoła Polski, i walczącym o „Kielicha Tatr” na międzynarodowym zapychu po śniegu w Zakopanem. Najwięcej jednak emocji wzbudzały międzynarodowe mecze „w bramkie kopanej piłki”. I nieważne, czy dostaliśmy „w kuchnie”. Najważniejsze, żeby wynik był honorowy! Zero do kółka! Życzymy wesołego słuchania!
Niezrównany mistrz polskiego i warszawskiego humoru w zbiorze pt. `Wysoka Eksmisjo` kreśli przez pryzmat sali sądowej obraz przedwojennej Warszawy. Bohaterowie felietonów to osoby wyraziste i barwne, a zabawna warszawska gwara, którą mówią jest dodatkową atrakcją książki. Wiech to nie tylko satyryk piszący dla ludzi takich, jakich przedstawia w swych utworach. Do jego zagorzałych czytelników należeli też Antoni Słonimski, Stefan Kisielewski, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska czy Karol Szymanowski. Julian Tuwim nazwał go `Homerem warszawskiej ulicy i warszawskiego języka`. I nic dziwnego, że Wiecha czyta już czwarte pokolenie! Teraz możemy go słuchać `pasjamy`. I to w znakomitej interpretacji Zbigniewa Buczkowskiego.
Myliłby się, kto by przypuszczał, że na szyldzie wymienionego w tytule niniejszej opowieści zakładu gastronomicznego przy ulicy Zapiecek widniała dorodna minoga na przybranym zieloną pietruszeczką półmisku. Nic podobnego! Oto przed kilku laty znany na Starówce alkoholik i awanturnik niejaki Millerek, pogniewawszy się na lokal za odmowę kredytu, zwrócił się do małżonki właściciela, pani Serafiny Aniołkowej z następującą apostrofą: „Ach ty minogo z małem łebkiem, za wieczne ondulacje szarpana, ja Cię tu zaraz nauczę szaconku dla gości”. Ten wesoły lokal sąsiadował z zakładem pogrzebowym „Wieczny Odpoczynek” Celestyna Konfiteora, w którym pan Aniołek po zajęciu Warszawy przez Niemców stworzył nielegalną filię. W „Cafe pod Minogą” ukrywał się Murzyn Jumbo w przebraniu wdowy Emili Czarnomordzik. Opuszczony przez zagranicznego ambasadora kierowca otrzymał w spadku luksusowy samochód i informację o ukrytych pod podłogą ambasady pieniądzach. Zabawne perypetie wdowy Czarnomordzik i braci Piskorskich poszukujących ukrytego skarbu, opisane barwnym, pełnym humoru językiem Wiecha przenoszą nas do okupowanej Warszawy i ukazują walczących w specyficzny sposób z wrogiem jej mieszkańców. Czyta: Zbigniew Buczkowski Muzyka: Tomasz Budkiewicz Realizacja nagrania: Tomasz Budkiewicz Czas nagrania: 6 godz. 17 minut (1 płyta MP3)
Dzień Dobry, Zaczyna się opowiadanie o przygodach dziewczynki, która na imię Karolcia, i o przygodach chłopca imieniem Piotr. To co im się przydarzyło, może się przydarzyć właściwie każdemu. Cóż, każdemu, kto... Sami zresztą przekonacie się o tym, słuchając niniejszej książki audio – Karolci. Książkę napisała Maria Kruger, natomiast interpretacją tekstu zajęła się Maria Seweryn . Nagranie jest pełną wersją książki.
W książce zamieszczono przegląd naturalnych środków zalecanych w trudnych codziennych sytuacjach, takich jak przemęczenie, natrętne myśli spowodowane stresem, zespół napięcia przedmiesiączkowego, poranne zmęczenie, różne rodzaje lęku czy zdenerwowanie przed podróżą. Odbiorcy: - osoby, które dzięki naturalnym środkom chcą zyskać więcej opanowania i pewności oraz życiowej energii; - wszyscy, którzy chcą wzmocnić zaufanie do siebie i zwiększyć wydolność umysłu. Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę? - można lepiej poradzić sobie z trudnymi etapami życia; - pobudzić i wzmocnić siły samoleczące psychikę; - wyostrzyć świadomość własnych potrzeb; - wspomagać terapię lekową, po uzgodnieniu z lekarzem; - odkryć i wykorzystać fascynujące działanie roślin leczniczych.
Pierwszy polski thriller psychologiczny na miarę największych światowych bestsellerów! Gdybym oświadczył jej się chwilę wcześniej, nigdy by do tego nie doszło. Nie napadnięto by nas, ja nie trafiłbym do szpitala, a ona nie zniknęłaby na zawsze z mojego życia. Dziesięć lat po zaginięciu narzeczonej, Damian Werner jest pewien, że nigdy więcej jej nie zobaczy. Pewnego dnia trafia jednak niespodziewanie na ślad ukochanej – ktoś zamieszcza jej zdjęcie na jednym z profili spotted, szukając dziewczyny. Werner jest gotów przyjąć, że to przypadkowe podobieństwo, spotter wgrywa jednak drugie zdjęcie. Zdjęcie, które zrobił jej sam Werner na kilka dni przed zaginięciem – i którego nikomu od tamtej pory nie pokazał. Kto szuka dziewczyny? I czy to naprawdę ona pojawiła się po dziesięciu latach? Damian znał swoją narzeczoną od dziecka, spędzali ze sobą każdą chwilę. Szukając odpowiedzi na kolejne pytania, odkrywa jednak, że nie wiedział o niej wszystkiego...
Rzucasz życie w stolicy. Przenosisz się do odziedziczonej po dziadkach chałupy w Starogórach. Do tego na nazwisko masz Smuta, co oznacza „nieszczęście”. Czy to może się udać? Smutowie spełniają sen mieszczucha. Wieś Wisioły, w której zamieszkują, to pełna uroku głusza. Cisza i spokój. Nawet telefony ich nie niepokoją. Tutaj na pewno syn Czaruś odzyska mowę, tata Tymek zrealizuje artystyczne marzenia, a Magda stanie się wreszcie szczęśliwą żoną i matką. Początkowo jest sielsko. W końcu to stary dom po ukochanych dziadkach. Tylko ci mieszkańcy… Skosztuj mroku Wisiołów. Ale pamiętaj – ten mrok uzależnia.
Powraca angielski czarny humor w najlepszym wydaniu! To historia o sympatycznym, acz fajtłapowatym nauczycielu akademickim. Żona trzyma go pod pantoflem, pies sam decyduje o trasie wspólnych spacerów, a w pracy brak perspektyw na awans. Pewnego dnia podejmuje śmiałą decyzję, która wywróci jego życie do góry nogami! Co się dzieje, kiedy życie wydaje ci się pasmem porażek? Jeśli szukasz odpowiedzi na to pytanie, z pewnością nie dowiesz się tego od Henry'ego Wilta, dla którego antidotum jest jedno – pozbycie się żony. Inteligentny i niepewny siebie Henry Wilt mógłby zostać bohaterem scenariusza Woody'ego Allena. Prowadzi nudne i jednostajne życie. Jego przejścia budzą politowanie, ale też śmieszą do łez. Tom Sharpe, nauczyciel akademicki, z rubasznym i pikantnym humorem opisuje swoje środowisko, nie stroniąc od niewybrednych żartów i dosadnych porównań, wywołując u czytelnika głośny śmiech... Tom Sharpe (1928–2013) – brytyjski pisarz, absolwent Uniwersytetu Cambridge. Przez wiele lat pracował jako nauczyciel akademicki, a doświadczenie to zainspirowało go do wykreowania bohatera o imieniu Wilt, wykonującego ten właśnie zawód. Tak powstała seria satyrycznych powieści. Jego inne książki to między innymi: „Indecent Exposure" (1973, pierwsze polskie wydanie: „Nieprzystojne obnażenie”) i „Porterhouse Blue” (1974, polskie wydanie: „Zemsta Skulliona”). „Wilt” to jedna z najdowcipniejszych i najczęściej wznawianych sensacyjno-humorystycznych powieści tego autora, która stała się także podstawą scenariusza filmu o tym samym tytule. Nazywany przez „Evening Standard” „niezrównanym mistrzem farsy”, Tom Sharpe to kontynuator wielkiej tradycji angielskich pisarzy satyryków. Wojciech Malajkat – absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Aktor filmowy, teatralny i dubbingowy, pedagog oraz rektor Akademii Teatralnej w Warszawie. Współpracuje z Teatrem 6. piętro oraz Teatrem Syrena (którego był dyrektorem w latach 2009-2017). Szerokiej publiczności znany jest ze swoich ról serialowych i filmowych („Deja vu”, „Ogniem i mieczem”, „Listy do M.”), a jego głos można usłyszeć w kultowych już filmach dla dzieci, takich jak „Epoka lodowcowa” (mamut Maniek) czy „Shrek” (Kot w butach).
Ewa decyduje się na wyjazd do Londynu, w którym czeka na nią przyjaciółka, aby podjąć pracę i nawiązać nowe znajomości. Rezolutna i śmiała Polka w nowym, nieznanym środowisku traci pewność siebie, czuje się zagubiona i z zadziwiającą łatwością – ale i wdziękiem – wpada w kolejne tarapaty. Za każdym razem udaje jej się jednak wyjść z nich obronną ręką. Ewa musi na nowo zdefiniować samą siebie i swoje oczekiwania, znaleźć własne miejsce w obcym mieście. Bohaterka poznaje mieszkańców Londynu, szuka pracy, miłości, odkrywa też nieznane dotąd fascynujące smaki życia – a wszystko to z uśmiechem, entuzjazmem, wiarą w siebie i otwartością na to, co przyniesie przyszłość. Singielka w Londynie to ciepła i zabawna opowieść o tym, że wszelkie przeciwności losu warto pokonywać z uśmiechem. Autorka: Marta Matulewicz Miłośniczka książek, dobrego kina i pięknych perfum, która po dziesięcioletnim pobycie w Wielkiej Brytanii postanowiła, że czas wracać do Polski (i przywiozła ze sobą ponad osiemdziesiąt pudeł ciuchów). Napisała Singielkę w Londynie po to, aby kobiety, czytając o jej losach, mogły zaśmiewać się do łez. Lektorka: Ilona Chojnowska Aktorka teatralna i serialowa. Ukończyła studia magisterskie na wydziale aktorskim Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie. W latach 1999-2001 występowała na deskach Teatru Dramatycznego im. A. Mickiewicza w Częstochowie, skąd pochodzi. Zagrała tam w dwóch spektaklach wyreżyserowanych przez A. Hanuszkiewicza. Związana na stałe ze stołecznym Teatrem Kwadrat im. E. Dziewońskiego od 2005r., gdzie zagrała m.in. Smeraldinę w „Słudze dwóch panów” C. Goldoniego, Marie w „Kiedy Harry poznał Sally” N. Ephron, Julie w „Ślubie doskonałym” R. Hawdona czy Mary Willis w „Przyjaznych duszach” P. Valentine.
Czy chodząc do zwykłej podstawówki, można przeżyć niecodzienne przygody? Oczywiście! Wystarczy być Gieśkiem – pełnym humoru, nieco zuchwałym, odważnym i psotnym dziewięciolatkiem z klasy III G. Krzysiek, Czesiek i Misiek wplątują się w kolejne awantury, walczą z porywaczem, polują na czarownice, wywołują duchy, zastawiają zasadzki i snują filozoficzne rozważania o sensie życia. Wciąż wystawiają na próbę cierpliwość rodziców i ulubionej nauczycielki, a przy tym docinają sobie i kłócą się zawzięcie. Mimo to każdy wie, że w sprawach ważnych można na nich polegać, bo doskonale rozumieją, czym jest lojalność i co w życiu liczy się najbardziej. Zajrzyj do świata Gieśków. Tam zawsze się wiele dzieje, jest mnóstwo śmiechu, świetna zabawa, a ponadto znajdziesz w nim przepis na prawdziwą przyjaźń.
W Kaukazie – na styku Wschodu i Zachodu, Północy i Południa, chrześcijaństwa i islamu – Ludwiga Lichta dopadają w końcu cienie dawnych grzechów. Dochodzi do ostatniej, rozpaczliwej bitwy. Tbilisi, lipiec 2016. Bizneswoman Pauline Hollister skrywa wiele mrocznych tajemnic. Decyduje się na współpracę z Ludwigiem Lichtem, który obecnie pracuje w gruzińskim oddziale firmy ochroniarskiej EXPLCO. Zanim jednak zdąży cokolwiek ujawnić, znika bez śladu. Akcja rozgrywa się w czasie kolejnych poważnych turbulencji dotykających Gruzję. W stolicy dochodzi do szeregu ataków terrorystycznych, a od północy coraz groźniej poczyna sobie potężna Rosja. Co takiego chciała Lichtowi wyjawić Hollister? Jakie siły wprawiła w ruch? Wkrótce Ludwig będzie się musiał zmierzyć ze swym najgroźniejszym, najbardziej bezwzględnym wrogiem: jedną z dawnych przełożonych z pracy we wschodnioniemieckiej Stasi. „Surowe, sarkastyczne a zarazem intelektualne pióro Engströma (kojarzące się z Chandlerem) znakomicie oddaje obraz Tbilisi, miasta bez szans i pełnego możliwości, pomiędzy Wschodem i Zachodem, chrześcijaństwem i islamem, życiem i śmiercią”. – Kristianstadsbladet
Joanna to czterdziestoletnia nauczycielka samotnie wychowująca nastoletnią córkę Lusię. Zmęczona pracą zawodową postanawia iść na urlop zdrowotny i zacząć realizować swe marzenia. Zamiast odpoczywać, musi jednak wyjechać, by zaopiekować się chorą ciocią. Pobyt w Starogardzie Gdańskim okazuje się pełen niespodzianek. Joanna zaczyna pisać, prowadzi „śledztwo” dotyczące przystojnego sąsiada i udziela się w hospicjum, przede wszystkim jednak wskutek tych doświadczeń całkowicie odmienia swe życie. Złodziejka marzeń to napisana żywym językiem, utrzymana w ciepłym, zabawnym, optymistycznym, a niekiedy poważnym tonie powieść obyczajowa, która realistycznie oddaje atmosferę niewielkiego miasta, łamie stereotypy i pokazuje, że nigdy nie jest za późno, by zacząć nowe życie. Dalsze losy Joanny można śledzić w audiobooku To się da!.
Trzynasty już tom Opowiadań powojennych najbardziej warszawskiego z pisarzy warszawskich Stefana Wiecheckiego WIECHA. Ale tym razem to nie opowiadania, a jedna z dwóch powieści Wiecha. Napisana tuż po wojnie i będąca jego bodaj najsłynniejszym dziełem - Cafe pod Minogą. Napisana i opublikowana tuż po wojnie w 1947 roku od razu stała się jednym z największych ówczesnych bestsellerów,a w 1959 roku książkę rozsławił dodatkowo film, z Adolfem Dymszą w roli głównego bohatera Maniusza Kitajca. Ale kogóż tu nie spotkamy: szefuje temu zacnemu lokalowi pan Konstanty Aniołek (wraz z małżonką), pojawia się właściciel zakładu pogrzebowego pan Celestyn Konfiteor i reszta ferajny Maniusia, a także tajemniczy czarnoskóry dyplomata. A wszystko na tle wojennej okupacji i z wątkiem jak najbardziej sensacyjnym! Wiechowski opis wojennych losów warszawiaków i śmieszy i wzrusza. Boć przecież Wiech był po prostu wielkim pisarzem i stworzył tę swoją specyficzną formę, bo pozostawiała to co najcenniejsze - trochę żartu, śmiechu, przymrużenia oka nawet w okupacyjnej, strasznej rzeczywistości. Bo: Kto czyta Wiecha, ten się uśmiecha!
„Wolę książkę, która ma niepoważne zamierzenia i poważne osiągnięcia od dzieł, które mają poważne zamierzenia i niepoważne osiągnięcia” – taką ocenę twórczości Stefana Wiecheckiego zawarł Antoni Słonimski uzasadniając zgłoszenie Wiecha do nagrody Akademii Niezależnych. Tuwim nazywał go „Homerem warszawskiej ulicy i warszawskiego języka” a do jego zagorzałych czytelników należeli też Stefan Kisielewski czy Karol Szymanowski; Ale nie sam język zadecydował o powodzeniu felietonów Wiecha. Istotnym ich elementem jest łagodny i przyjazny humor. Soczysty język Wiecha, sympatyczne, wyraziste i barwne postaci przewijają się w jego felietonach i opowiadaniach. Jedną z nich jest pan Teofil Piecyk, który w przezabawny sposób przedstawia nam w swoich królewskich opowieściach historię Polski. I nic dziwnego że Wiech czyta już czwarte pokolenie! Teraz możemy go także posłuchać! I to w świetnej interpretacji Zbigniewa Buczkowskiego.
Piętnasty już tom Opowiadań powojennych najbardziej warszawskiego z pisarzy warszawskich Stefana Wiecheckiego WIECHA. Wiech nie tylko odtwarza koloryt Warszawy, on wręcz tworzy język, gwarę warszawskich drobnych cwaniaczków. Opisując świat z punktu widzenie przeciętnego Warszawiaka cwaniaka, zawsze pewnego swych racji, zauważa w tym świecie masę absurdów, rzeczy pozytywnych i negatywnych. A że PRL pełen był drobnych absurdów także, więc wychwytuje je Wiech swoim uszczypliwym piórem Spogląda także "przez lufcik" na to czym żyje warszawska ulica: a to nowe spektakle teatralne, a to koncert rockowy (w tych latach!) Rolling Stonesów, a to Jazz jamboree ochrzczone przez wiechowskiego pana Piecyka mianem Jamboree bez drzazgu, a to olimpiada czy słynny Wyścig Pokoju. A przede wszystkim codzienność Warszawy. W tym tomie zebraliśmy opowiadania z lat 1970-1972 opublikowane pierwotnie w tomie "Przez lufcik". Jak zwykle w tej serii tom zatytułowaliśmy tak jak jedno z zawartych w nim opowiadań.M. Choromański pisał o autorze wspomnień: Uważam Wiecha za jednego z najlepszych polskich pisarzy współczesnych. A poza wszystkim, wciąż pozostaje aktualne hasło: Kto czyta Wiecha, ten się uśmiecha!
Myliłby się, kto by przypuszczał, że na szyldzie wymienionego w tytule niniejszej opowieści zakładu gastronomicznego przy ulicy Zapiecek widniała dorodna minoga na przybranym zieloną pietruszeczką półmisku. Nic podobnego! Oto przed kilku laty znany na Starówce alkoholik i awanturnik niejaki Millerek, pogniewawszy się na lokal za odmowę kredytu, zwrócił się do małżonki właściciela, pani Serafiny Aniołkowej z następującą apostrofą: „Ach ty minogo z małem łebkiem, za wieczne ondulacje szarpana, ja Cię tu zaraz nauczę szaconku dla gości”. Ten wesoły lokal sąsiadował z zakładem pogrzebowym „Wieczny Odpoczynek” Celestyna Konfiteora, w którym pan Aniołek po zajęciu Warszawy przez Niemców stworzył nielegalną filię. W „Cafe pod Minogą” ukrywał się Murzyn Jumbo w przebraniu wdowy Emili Czarnomordzik. Opuszczony przez zagranicznego ambasadora kierowca otrzymał w spadku luksusowy samochód i informację o ukrytych pod podłogą ambasady pieniądzach. Zabawne perypetie wdowy Czarnomordzik i braci Piskorskich poszukujących ukrytego skarbu, opisane barwnym, pełnym humoru językiem Wiecha przenoszą nas do okupowanej Warszawy i ukazują walczących w specyficzny sposób z wrogiem jej mieszkańców. Czyta: Zbigniew Buczkowski Muzyka: Tomasz Budkiewicz Realizacja nagrania: Tomasz Budkiewicz Czas nagrania: 6 godz. 17 minut (1 płyta MP3)
Czternasty już tom Opowiadań powojennych najbardziej warszawskiego z pisarzy warszawskich Stefana Wiecheckiego „Wiecha”. Wiech nie tylko odtwarza koloryt Warszawy, on wręcz tworzy język, gwarę warszawskich drobnych cwaniaczków. Opisując świat z punktu widzenie przeciętnego warszawiaka cwaniaka, zawsze pewnego swych racji, zauważa w tym świecie masę absurdów, rzeczy pozytywnych i negatywnych. O języku Wiecha napisano nawet kilkanaście prac doktorskich, ale co ciekawe – uwielbiany przez czytelników nie zawsze znajdował uznanie tzw. poważnych krytyków. W niniejszym tomie publikujemy opowiadania, które Wiech opublikował pierwotnie w tomie pod tym tytułem w roku 1974 w wydawnictwie Czytelnik. W tym tomie państwo Piecykowie, stali bohaterowie Wiecha, ruszają na miasto, na bal, w świat. Interesuje się już zatem pan Piecyk nie tylko aferami sąsiedzko-podwórkowymi, ale i polityką, muzyką, sportem, a wszystko to dzięki temu, iż do państwa Piecyków w końcu trafiła telewizja... Michał Choromański pisał o autorze: „Uważam Wiecha za jednego z najlepszych polskich pisarzy współczesnych. A poza wszystkim, wciąż pozostaje aktualne hasło: Kto czyta Wiecha, ten się uśmiecha!”
Dwunasty już tom Opowiadań powojennych najbardziej warszawskiego z pisarzy warszawskich Stefana Wiecheckiego Wiecha. Wiech nie tylko odtwarza koloryt Warszawy, on wręcz tworzy język, gwarę warszawskich drobnych cwaniaczków. Opisując świat z punktu widzenie przeciętnego Warszawiaka cwaniaka, zawsze pewnego swych racji, zauważa w tym świecie masę absurdów, rzeczy pozytywnych i negatywnych. Wielokrotnie zajmuje się sportem, zwł. kolarstwem (przecież cała Polska fascynowała się Wyścigiem Pokoju, więc wśród kibiców nie mogło zabraknąć Walerego Wątróbki i jego małżonki) i piłką nożną Wiech częstokroć kpi sobie z władzy, ale ponieważ robi to jako pan „Wątróbka” (bo tak się nazywa główny bohater opowiadań Wiecha) to zdaje się, iż można to traktować z przymrużeniem oka. A tym czasem Wiech był po prostu wielkim pisarzem i stworzył tę swoją specyficzną formę, bo może ułatwiała zawoalowaną krytykę i pozostawiała to co najcenniejsze – trochę żartu, śmiechu, przymrużenia oka. A o języku swojej twórczości sam Wiech stwierdził ambiwalentnie: „Pytano mnie, czy uważam się za współtwórcę gwary warszawskiej. Współtwórca to za duże słowo. Starałem się zawsze wiernie ją tylko odtworzyć. Oczywiście zdarzało się na kanwie istniejących zwrotów wyprodukować coś nowego, ale wypadków tych było niewiele”. Tej gwary już prawie nie ma, powracamy więc do Wiecha trochę z tęsknoty za dawną Warszawą, ale może przede wszystkim, bo to po prostu pisarz znakomity, o którym M. Choromański pisał nawet: „Uważam Wiecha za jednego z najlepszych polskich pisarzy współczesnych”. W tym tomie znajdziecie opowiadania opublikowane pierwotnie w 1968 roku w zbiorze opublikowanym przez wydawnictwo Czytelnik pod tytułem Śmiech śmiechem. Pominęliśmy opowiadania, opublikowane przez nas we wcześniejszych jedenastu tomach. Te opowiadania Wiech w Śmiech śmiechem po prostu powtórzył. Kto czyta Wiecha, ten się uśmiecha!
Jedenasty tom „Opowiadań powojennych” najbardziej warszawskiego z pisarzy warszawskich Stefana Wiecheckiego Wiecha. Wiech nie tylko odtwarza koloryt Warszawy, on wręcz tworzy język, gwarę warszawskich drobnych cwaniaczków. Opisując świat z puntu widzenie przeciętnego Warszawiaka cwaniaka, zawsze pewnego swych racji, zauważa w tym świecie masę absurdów, rzeczy pozytywnych i negatywnych. Wiech częstokroć kpi sobie z władzy, ale ponieważ robi to jako pan „Wątróbka” (bo tak się nazywa główny bohater opowiadań Wiecha) to zdaje się, iż można to traktować z przymrużeniem oka. A tymczasem Wiech był po prostu wielkim pisarzem i stworzył tę swoją specyficzną formę, bo może ułatwiała zawoalowaną krytykę i pozostawiała to co najcenniejsze – trochę żartu, śmiechu, przymrużenia oka. A o języku swojej twórczości sam Wiech stwierdził ambiwalentnie: „Pytano mnie, czy uważam się za współtwórcę gwary warszawskiej. Współtwórca to za duże słowo. Starałem się zawsze wiernie ją tylko odtworzyć. Oczywiście zdarzało się na kanwie istniejących zwrotów wyprodukować coś nowego, ale wypadków tych było niewiele”. Tej gwary już prawie nie ma, powracamy więc do Wiecha trochę z tęsknoty za dawną Warszawą, ale może przede wszystkim to po prostu pisarz znakomity, o którym M. Choromański pisał nawet: „Uważam Wiecha za jednego z najlepszych polskich pisarzy współczesnych”. W tym tomie znajdziecie opowiadania z lat 1965-67. Kto czyta Wiecha, ten się uśmiecha!
Dziesiąty tom opowiadań powojennych najbardziej warszawskiego z pisarzy warszawskich Stefana Wiecheckiego Wiecha. Wiech nie tylko odtwarza koloryt Warszawy, on wręcz tworzy język, gwarę warszawskich drobnych cwaniaczków. Opisując świat z punktu widzenia przeciętnego „Walerego Wątróbki”, zauważa w tym świecie masę absurdów, rzeczy pozytywnych i negatywnych. Wiech częstokroć kpi sobie z władzy, ale ponieważ robi to jako pan Wątróbka to zdaje się, iż można to traktować z przymrużeniem oka. A tym czasem Wiech był po prostu wielkim pisarzem i stworzył tę swoją specyficzną formę, bo może ułatwiała zawoalowaną krytykę i pozostawiała to, co najcenniejsze – trochę żartu, śmiechu, przymrużenia oka. A o języku swojej twórczości sam Wiech stwierdził ambiwalentnie: Pytano mnie, czy uważam się za współtwórcę gwary warszawskiej. Współtwórca to za duże słowo. Starałem się zawsze wierniej tylko odtworzyć. Oczywiście zdarzało się na kanwie istniejących zwrotów wyprodukować coś nowego, ale wypadków tych było niewiele, tej gwary już prawie nie ma, powracamy więc do Wiecha trochę z tęsknoty za dawną Warszawą, ale może przede wszystkim to po prostu pisarz znakomity, o którym M. Choromański pisał nawet: Uważam Wiecha za jednego z najlepszych polskich pisarzy współczesnych. W tym tomie znajdziecie opowiadania z lat 1962-64. Kto czyta Wiecha, ten się uśmiecha!