– Kiedy powiedziałem ci, że przegrasz na twojej twarzy pojawił się dziwny wyraz.
– Co oznaczał?
– Oznaczał...„zobaczymy”.
Upadek jest nieunikniony.
Syrinx zostanie zdobyte i splądrowane. Głowa cesarza potoczy się po marmurowej posadzce. Cesarstwo pogrąży się w chaosie i zniknie z map świata.
Plan spiskowców jest doskonały i musi doprowadzić do takiego właśnie finału. Rozumie to nawet Taida. Virion również to rozumie. Tylko...postanowił nie przyjmować tego do wiadomości.
Autor | Andrzej Ziemiański |
Wydawnictwo | Fabryka Słów |
Seria wydawnicza | Szermierz Natchniony |
Rok wydania | 2023 |
Oprawa | miękka |
Format | 12.5 x 19.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-7964-855-9 |
Kod paskowy (EAN) | 9788379648559 |
Data premiery | 2023.01.25 |
Data pojawienia się | 2022.12.22 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 3 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 3 szt. (realizacja już jutro) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.19 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.19 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz 2024.04.19 |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Coś się kończy, by coś zacząć się mogło... - słowa te oddają w idealny sposób wymowę najnowszej powieści Andrzeja Ziemiańskiego pt. „Virion. Legion”, będącej zarazem ostatnim aktem cyklu „Szermierz natchniony”, ukazującego się od nieco ponad roku nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów. Poznajmy zatem tę ostatnią historię i emocje, jakie sobą ona niesie...
Tak źle nie było jeszcze nigdy... Armia Cesarstwa Luan poniosła klęskę, przerażający Legion wroga podbija kolejne miasta, a upadek Syrinx wydaje się być jedynie kwestią czasu. W tym wojennym chaosie Virion i jego towarzysze poszukują bezpiecznej przystani na pustyni, by wyleczyć poniesione rany, jak i obmyślić kolejne kroki na najbliższą przyszłość. Taida wraz Taronem stara się wyczarować żołnierzy do obrony murów stolicy, ponosząc przy tym coraz większe ryzyko. Księżniczka Kasjopeja walczy zaś o życie na pustynnych bezkresach... Czy to naprawdę koniec...? O tym zadecydują najbliższe dni...
Dobry finał powieściowego cyklu - tudzież trylogii, winien charakteryzować się intrygującym pomysłem na fabułę, perfekcyjnym budowaniem napięcia i zaskakującym obrotem zdarzeń, które najbardziej prawdopodobne scenariusze czynią absolutnie chybionymi... I dokładnie tak właśnie przedstawia się rzecz z niniejszą powieścią, na której to ponad 570 stronach znajdziemy również wartką akcję, wielką przygodę i ogromną porcję dobrego, tradycyjnie nieco ironicznego i czarnego, humoru.
Opowieść ta dzieli się na dwa główne wątki - pierwszy, który skupia się na losach Viriona, Niki, Noolana i reszty drużyny..., jak i drugi, opisujący nie mniej skomplikowane położenie Taidy i Tarona, którzy musza walczyć z wrogimi agentami, oporem społeczeństwa i nieustanną podejrzliwością Zamku. I chyba po raz pierwszy też obu tym relacjom poświęcono tu równie wiele miejsca i wagi, co mnie osobiście bardzo ucieszyło, gdyż od pewnego czasu odnosiłam wrażenie, że Virion i Taida stali się sobie równie ważnymi bohaterami tej historii. Odwiedziny niezwykłych miejsc, spotkania z równie niezwykłymi ludźmi i nieludźmi, magia oraz walka (tak ta z mieczem w ręku, jak i ta za pomocą kłamstwa i niedomówień) - to wszystko i znacznie więcej czeka na nas na kartach tej powieści.
Bohaterów książki znamy już naprawdę dobrze, wiedząc doskonale to, czego możemy się po nich spodziewać. Jednakże potrafią nas oni zaskoczyć - choćby Virion swoim opanowaniem, Niki coraz bardziej ludzkim, skomplikowanym charakterem, czy też Taida romantyczną naturą, której chyba nikt się po niej nie spodziewał. To ludzie (i nie tylko) z krwi i kości, pełni niedoskonałości, niezwykle mocno osadzeni w tych quasi antycznych realiach i do tego mający swoje mniejsze i większe marzenia o sławie, bogactwie, szczęściu.
Fascynującym jest także spojrzenie na ten świat, który ogarnia wojenna pożoga, niepewność jutra i chaos. I tu znów należy dokonać podziału na ludzką i demoniczną rzeczywistość, które wzajemnie się tu ze sobą przeplatają, tworząc piękną, klimatyczną, ale też i bardzo brutalną całość. Cieszyć może także to, że autor poświęcił równie wiele miejsca kwestiom stricte wojennym, wywiadowczym, politycznym, co i też przedstawiającym codzienność życia zwykłych ludzi. Na koniec mamy zaś interesującą wizję tego, w jakim kierunku może zmierzać ten świat...
Przygoda, komedia, walka w mniej i bardziej spektakularnej skali... - to wszystko składa się na tę opowieść, w której jednakże nie mogło zabraknąć także i śmierci. I w tym kontekście nie jest to być może dla nas zaskoczeniem, gdyż finały to do siebie po prostu mają..., ale w niczym nie umniejsza to naszego smutku, żalu, gorzkich refleksji. Bo tak naprawdę chyba po raz pierwszy w tej trylogii uświadamiamy sobie to, że nasi ulubieni bohaterowie walczą o życie i czasami tę walkę przegrywają…
Tej barwnej, intrygującej i niezwykle klimatycznej relacji dopełniają również piękne ilustracje Pawła Zaręby, które pozwalają ujrzeć nam na własne oczy najważniejsze ze scen. Tym samym też lektura powieści jest jeszcze bardziej porywającą, emocjonującą i fascynującą, gdy oto odkrywamy nie tylko dalsze losy bohaterów, ale też i otrzymujemy coraz więcej odpowiedzi na kluczowe pytania. Oczywiście jest to finał, który jednakże nie oznacza dla nas pożegnania z Virionem, ale jedynie początek zupełnie nowego rozdziału, który z pewnością będzie równie ciekawym.
Powieść Andrzeja Ziemiańskiego pt. „Virion. Legion”, to absolutne spełnienie naszych wszelkich oczekiwań względem tej pozycji, która nas bawi, intryguje, ale nierzadko też i dogłębnie porusza. Powiem więcej – lektura tej książki uświadamia nam jeszcze bardziej to, z jak świetnym cyklem mamy i mieliśmy do czynienia - czy to pod kątem kreacji świata, bohaterów, czy też samej fabuły. To również pożegnanie i zarazem powitanie z nową odsłoną przygód Viriona i Niki, których nie mogę się już doczekać. Tymczasem zaś gorąco polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł – naprawdę warto.
Kres na horyzoncie.
Bezkresne piaski pustyni. Bezlitośnie palące słońce i przebijająca się przez potworny ból pokiereszowanego ciała świadomość poniesionej chwilę temu klęski... Nasz dobry znajomy, szermierz natchniony Virion, jest w niezłych opałach... Głowę ma póki co całą, ale lepiej, żeby szybko się ze swych aktualnych kłopotów wykaraskał - na stolicę Luan maszeruje bowiem kolejna, niszczycielska siła: Legion Moy! Czy i tym razem Virion i jego ekipa ocalą swoje głowy? Czy Luan przetrwa? Przekonamy się o tym w finałowym tomie cyklu "Szermierz Natchniony", zatytułowanym "Legion"!
Krótko i na zachętę napiszę tyle, że Andrzej Ziemiański jest wciąż w znakomitej formie - co najmniej takiej, jak Virion w swych najlepszych chwilach! Różnica między nimi jest taka, że Ziemiański zapisuje karty opowieści słowem, a Virion krwią, mieczem i kolejnymi pojedynkami. Obojgu wciąż świetnie to wychodzi!
Z Virionem spotykamy się w chwili, gdy jego oddział zostaje rozgromiony na pustyni przez - aż dziw! - jedną, za to jakże mroczną (i skuteczną w swych poczynaniach) postać. Ów mroczny wojownik nosi miano Nekros i jest to (poniekąd)... sam Virion! A właściwie jest to nieumarły twór, który czerpiąc z zakazanej magii i z niespalonego ciała zmarłego za młodu brata Viriona tworzy "coś" (trudno bowiem nazywać nieumarłego osobą), co jako niszcząca siła zdolne jest zmieść z powierzchni ziemi najlepszego szermierza natchnionego wszech czasów. Wszystko jest dziełem spiskujących przeciw Luan zdrajców, którzy dobrze wiedzą, jak zabrać się za likwidację największego grożącego im zagrożenia...
Na czele wspomnianych zdrajców stoi Geberik - człowiek, który zinfiltrował Zamek i skutecznie doprowadził do tego, że cesarstwo znajduje się ni mniej, ni więcej, tylko na krawędzi upadku. Sprawa nie wygląda dobrze także z tego względu, że w granice Luan wkroczyła niszczycielska, złowroga siła. Osławiony Legion Moy. Niszczone od środka przez zdrajców i najechane z zewnątrz w sytuacji, w której nie sposób zorganizować realnej obrony, Luan staje w obliczu nieuchronnej klęski... Do murów Syrinx zbliża się apokalipsa i nic już nie stawi jej czoła. Nic... poza Virionem!
Virion z nowego cyklu to wciąż zbir, ale zbir szanowany i poważany. Ludzie go podziwiają lub się go boją (zależnie kto się wypowiada), jednak pewne jest jedno: jest sławny, a jego opinia sprawia, że nikt wobec jego osoby nie pozostaje obojętny. Sam Virion to już pewny siebie, dojrzały mężczyzna, którego spojrzenie na życie i na świat stwardniało i w pewien właściwy dojrzałości sposób już się ukształtowało. Nie bez znaczenia dla postawy życiowej Viriona jest także jego prywatna upiorzyca, Niki – małżonka spodziewa się dziecka (!), co także odbija się na postrzeganiu świata przez naszego bohatera.
Jak Wam pewnie wiadomo, szermierz natchniony już od pewnego czasu przemierza cesarstwo wraz ze swoim teamem marzeń, który śmiało można nazwać „Avengersami Ziemiańskiego”! W grupie tej znajdzie się bowiem nie tylko żona Viriona (świetny i skuteczny w walce, nawet mimo ciąży, zwiadowca), ale także nasi dawni znajomi z kart „Achai”, którzy także przeszli do legendy uniwersum. Kto to taki? Hekke i Nolaan, kolejnych dwóch szermierzy natchnionych we własnych osobach! Całość uzupełni pewna znakomita nożowniczka oraz stary, budzący grozę żołnierz (mistrz w swoim fachu – jeśli ktoś jednym cięciem miecza jest w stanie przepołowić człowieka, to zdecydowanie powinien znaleźć się w tej grupie).
Team marzeń jak dotąd radzi sobie świetnie i wygrywa z każdym, jednak teraz... dostaje łomot. Jak wygrać z czymś, co jest de facto nami samymi i, na dodatek, z czymś nieumarłym? A nawet jeśli ta sztuka się uda, to w jaki sposób kilka mieczy może pokonać cały legion maszerujących na stolicę wrogów? Niewykonalne... Ale czy na pewno? Beznadziejne sytuacje to specjalność Viriona i jego ekipy, nie skreślajmy ich więc tak prędko!
Nowy Virion robi dokładnie to, czego można od niego oczekiwać: nie rozczarowuje. Trzyma poziom poprzednich części. Daje czytelnikowi kolejną porcję znakomitej rozrywki, w której frajda z czytania i jeszcze jedna przygoda w dobrze znanym uniwersum stoją na pierwszym miejscu. Autor dokłada kolejną ważną i ciekawą cegiełkę do świata Achai, co może tylko i wyłącznie cieszyć - wszak kolejna seria osadzona fabularnie w tym uniwersum to nie przypadek, lecz wypadkowa jakości poprzednich opowieści i zapotrzebowania wynikającego z oczekiwań pokaźnego ilościowo fandomu.
Andrzej Ziemiański nie zdejmuje nogi z gazu i jadąc na pełnej prędkości porywa nas ze sobą prosto w piach pustyni, a następnie pod mury Syrinx, gdzie będziemy świadkami epickich walk i zapierających dech w piersiach pojedynków, w których ogłuszająca nawałnica mieczy będzie szła o lepsze z błyskawicznym tempem akcji. Świat Viriona jest szybki, błyskotliwy i ostry niczym jego miecz. To nie jest miejsce dla ludzi słabych. Jednak dla legend pokroju Viriona jak najbardziej.
Cykl "Szermierz Natchniony" dobiega na naszych oczach końca, lecz nie jest to bynajmniej koniec historii samego Viriona. Już jakiś czas temu zapowiedział to sam autor, nie pozostaje więc nic innego, jak zacząć zacierać ręce w oczekiwaniu na kolejną przygodę (która, miejmy nadzieję, czeka nas już niebawem!).
Gorąco polecam!
https://cosnapolce.blogspot.com/2023/01/virion-szermierz-natchnionytom-3-legion.html
Jest nowy „Virion”. Taki grubaśny, ponad 570-stronicowy. Ale fajny, jak zawsze. Uwielbiam Ziemiańskiego, choć ten gość pisze literaturę stricte rozrywkową, a jednak zawsze miałem jakieś tam ambicje, wyższe na tym polu cele. Ale kupił mnie przed laty tym swoim takim potocznym, zabawnym pisarstwem, luzem, nonszalancją… Czytałem i bawiłem się, a czasem tego człowiek potrzebuje i czytam i bawię się nadal. I nadal tak samo dobrze, jak przed laty, choć sporo już Ziemiański naprodukował w jednym właściwie temacie i mógł się już wypalić. Na szczęście nie wypalił a „Legion”, ostatni tom „Szermierza Natchnionego” (ale nie ostatni przygód Viriona) po prostu trzyma poziom.
Pora na koniec. Pora na upadek. Syrinx czeka koniec, podbój, zniszczenie, ograbienie. Cesarz musi zginąć. Zostanie chaos, tragedia. Wszystko, co najgorsze. A może jest szansa na powstrzymanie spisku i planu, który wcielany jest w życie? Każdy wie, że nic już nie ma sensu, że nadzieja jest zbędna. No ale jest jeszcze Virion…
„Virion: Legion” to trochę taka historia, która gna. Wprowadzenia właściwie tu nie ma, bo nie jest potrzebne, wprowadzały nas wczesne tomy serii, teraz wszystko musi się dopełnić, domknąć, zakończyć, przynajmniej ten etap opowieści. I to właśnie się dzieje. akcja nie może się zatrzymać – przynajmniej nie na długo – więc pędzi, a przy okazji wciąga nas i nie pozwala się nudzić. Ja u Ziemiańskiego nie nudziłem się zresztą nigdy, a „Achaja” i wszystko, co z nią wiąże, czyli ten „Virion” też to chyba najlepsze, co pisarz ma do zaoferowania. Nie przypadkiem zresztą tyle tego powstało: i on, i fani dobrze się tu czują.
Więc… No nie napiszę, że żal, że „Szermierz natchniony” się kończy, bo nie żal, skoro to tylko koniec rozdziału, więcej będzie, a jednocześnie fajnie jest, że pewien etap został domknięty i można sobie z satysfakcją odłożyć tom na półkę. A satysfakcja spora, bo jeśli podobały się Wam poprzednie części, to teraz też zadowoleni będziecie. Bo fajne to, bo z rozmachem, bo jak zawsze dobrze napisane. No i bohaterowie jakoś tak zjednują naszą sympatię – albo antypatię, zależy, o kim mowa, choć bywa, że i to, i to na raz – a ich perypetie nas ciekawią.
No i fajnie to wszystko jest wydane. Książka, jak książka, starannie, standardowo, ale zawsze doceniam takie drobiazgi, jak ilustracje. A te są, skromne ilościowo, czarnobiałe, ale zrobił je Paweł Zaręba, którego bardzo lubię, cenię i w sumie chciałbym więcej. Najlepiej w większym formacie, w formie albumu, bo zasługują na to. Taki fajny artbook z jego pracami by się przydał.
Ale wracając do „Viriona”, świetnie jest. Fajny finał fajnej serii. Warto było czytać to wszystko, warto było czekać na tę część i warto wyglądać kolejnych, bo coś mi się widzi, że na jednej tylko dodatkowej książce się to nie skończy.