Oddział partyzancki NOW-AK Józefa Zadzierskiego Wołyniaka walczył z Niemcami, Sowietami, zwalczał komunistów i tych wszystkich, którzy im sprzyjali, bronił Polską ludność na Zasaniu przed napadami UPA, pacyfikował ukraińskie wsie wspierające UPA, m.in. Piskorowice, wsławił się wieloma akcjami przeciw UB, KBW, PPR, NKWD, MO i UPA na terenie Rzeszowszczyzny i południowej Lubelszczyzny.
Autor | Garbacz Dionizy |
Wydawnictwo | Mireki |
Rok wydania | 2015 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 394 |
Format | 14 |
Numer ISBN | 9788364452642 |
Kod paskowy (EAN) | 9788364452642 |
Data premiery | 2019.09.04 |
Data pojawienia się | 2019.09.04 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Nie wiadomo, ilu ich było, ale trzymali w szachu uzbrojoną bezpiekę do późnych lat pięćdziesiątych. Słuch miał o nich zaginąć na zawsze. Przetrwali w ludzkiej pamięci. Wielu z nich za ideę wolnego państwa oddało życie. W dużej części nie mają nawet grobów. Dlatego każde o nich wspomnienie jest dziś tak cenne – przekonuje autor książki. Dionizy Garbacz jest stalowowolaninem, książka ukazała się dzięki finansowemu wsparciu miasta Stalowa Wola, więc traktuje o antykomunistycznym podziemiu z rejonu dzisiejszego północnego Podkarpacia; od Leżajska, przez Nisko po Stalową Wolę. W rejonie tym toczyły się regularne bitwy z NKWD, a potem krwawe potyczki z rodzimą bezpieką. Dnia 6 maja 1945 r. sołdaci z Armii Czerwonej rzucili się w pościg za dezerterami...
Tymczasem mordy nadal nie ustawały. Codziennie niemal dochodziły z różnych stron ponure wieści o zagładzie kolejnych polskich wsi i osiedli. Por. „Jastrząb” postanowił ewakuować do Zasmyk mieszkańców Bud Ossowskich, wśród których spędził sporo czasu przed odejściem do Kowla. Z grupą swych żołnierzy udał się tam pod osłona nocy i zaproponował ludności zabieranie wszystkiego co możliwe na fury i wyjazd z zagrożonej wsi. (fragment książki)
Niezwykłe kobiety w izraelskich tajnych służbach. Działalność lohemet, funkcjonariuszek operacyjnych Mosadu, przez wiele lat była utajniona. Mimo że wiele z nich miało niebywałe dokonania, były przedstawiane co najwyżej jako tło dla swych kolegów. W końcu jednak rząd Izraela zezwolił na publikowanie informacji na ich temat. Michael Bar-Zohar i Nissim Mishal opisali w Amazonkach Mosadu burzliwe życie, miłości i niebezpieczne misje tych kobiet. Tocząc szarpiącą nerwy tajną wojnę, musiały się mierzyć z samotnością i niechętnymi postawami kolegów, rezygnować z marzeń o małżeństwie i dzieciach, a mimo to znakomicie wykonywały swoje zadania. W kolejnych rozdziałach autorzy opisują ich zapierające dech wyczyny. Od Jolande, która wręcz szturmem wdarła si...
„Do kogo zadzwonili Amerykanie, gdy potrzebowali tajnej pomocy w Iraku? Do Polaków oczywiście!” – „The Washington Post” „Jeśli lubisz prawdziwe historie szpiegowskie splecione z geopolityką, ruszaj do księgarni i kup Pozdrowienia z Warszawy [...] Polecam!” – Anne Applebaum Fascynująca opowieść o tym, jak u kresu zimnej wojny rozpoczęła się współpraca polskich tajnych służb i CIA. „Przez całą pierwszą dekadę XXI wieku Polska pomagała nam się zmagać z niemal każdym poważnym problemem w polityce zagranicznej, jaki mieliśmy” - mówi były dyrektor CIA Michael Sulick. Współpraca z Polską to „jedna z dwóch najważniejszych relacji wywiadowczych, jakie kiedykolwiek utrzymywały Stany Zjednoczone” - twierdzi z kolei były szef CIA George Tenet....
Nie wiadomo, ilu ich było, ale trzymali w szachu uzbrojoną bezpiekę do późnych lat pięćdziesiątych. Słuch miał o nich zaginąć na zawsze. Przetrwali w ludzkiej pamięci. Wielu z nich za ideę wolnego państwa oddało życie. W dużej części nie mają nawet grobów. Dlatego każde o nich wspomnienie jest dziś tak cenne – przekonuje autor książki. Dionizy Garbacz jest stalowowolaninem, książka ukazała się dzięki finansowemu wsparciu miasta Stalowa Wola, więc traktuje o antykomunistycznym podziemiu z rejonu dzisiejszego północnego Podkarpacia; od Leżajska, przez Nisko po Stalową Wolę. W rejonie tym toczyły się regularne bitwy z NKWD, a potem krwawe potyczki z rodzimą bezpieką. Dnia 6 maja 1945 r. sołdaci z Armii Czerwonej rzucili się w pościg za dezerterami...
„Bunkier zbudowałem w gęstym lesie między Hutą Krzeszowską a wioską Ciosmy, na małym wzgórzu porośniętym sosnami i świerkami. Zrobiłem go przy pomocy dwóch pewnych ludzi. Oni już nie żyją. Najpierw przygotowaliśmy materiał: bale świerkowe, papę. W nocy wykopaliśmy dół. Powała została zrobiona z bali, na nie położona papa, żeby nie przemakało. Na bunkrze posadziłem świerki. Wchodziło się przez otwieraną od wewnątrz klapę, na której rósł mech, tak że nic nie było widać. Do środka schodziło się po schodkach. W bunkrze można było stać, miał ze dwa metry wysokości. Z deszczułek zrobiłem dwa wywietrzniki na wywiew i nawiew, żeby przepływało świeże powietrze: było więc czym oddychać i mogła się palić lampa naftowa. Wywietrzniki był...
W 1944 roku w Żabnie k. Radomyśla usadowił się ze swoim sztabem gen. Gordow. Tam również miało swą siedzibę NKWD. Był też przyfrontowy areszt, urządzony podobnie jak w wielu innych miejscowościach, w ziemiankach. Tam też wydawał wyroki sąd wojenny I Frontu Ukraińskiego. W ziemnym areszcie przebywali Rosjanie, własowcy oraz członkowie Armii Krajowej, których przywożono z rejonu Miechocina, Tarnobrzega, Sandomierza, Koprzywnicy. Przesłuchiwanie i wydawanie wyroków odbywało się przeważnie nocą. Skazanych rozstrzeliwano w pobliżu brzegu Sanu. [...] Niezmiernie wychudzeni ludzie, ustawieni zostali twarzą do nas. Na sobie mieli strzępy koszul bez rękawów. Zresztą czy to były koszule? Łachmany miały kolor ziemi. Kalesonów nie mieli. Stąd też widać było ich...
W 1944 roku w Żabnie k. Radomyśla usadowił się ze swoim sztabem gen. Gordow. Tam również miało swą siedzibę NKWD. Był też przyfrontowy areszt, urządzony podobnie jak w wielu innych miejscowościach, w ziemiankach. Tam też wydawał wyroki sąd wojenny I Frontu Ukraińskiego. W ziemnym areszcie przebywali Rosjanie, własowcy oraz członkowie Armii Krajowej, których przywożono z rejonu Miechocina, Tarnobrzega, Sandomierza, Koprzywnicy. Przesłuchiwanie i wydawanie wyroków odbywało się przeważnie nocą. Skazanych rozstrzeliwano w pobliżu brzegu Sanu. [...] Niezmiernie wychudzeni ludzie, ustawieni zostali twarzą do nas. Na sobie mieli strzępy koszul bez rękawów. Zresztą czy to były koszule? Łachmany miały kolor ziemi. Kalesonów nie mieli. Stąd też widać było ich...
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
„Dobre chwile” – recenzje
Nowości z ostatniego tygodnia
Bestsellery
Zapowiedzi
Promocje
Wyprzedaż
Koszty dostawy
Regulamin zakupów
Regulamin kart podarunkowych
Rabat