Co musi się zdarzyć, by przeszłość spotkała się z teraźniejszością i dalej poszły jedną drogą?
Gdy pewnej zimy we wsi Rogoże rodzice Rajki i Weronki topią się pod lodem, opiekę nad sierotami przejmuje babka Klotylda. Surowa, nieprzystępna, nieznosząca ludzi (w tym również dzieci) kobieta zaczyna rządzić twardą ręką, wywracając do góry nogami dotychczasowe beztroskie życie wnuczek. Zmuszone przez babkę do ciężkiej pracy, wiecznie głodne, zahukane, próbują jakoś przetrwać w nowej rzeczywistości. Siedmioletnia Rajka ucieka w świat nieposkromionej wyobraźni, trzynastoletnia Weronka natomiast rozgląda się za kandydatem na męża, który wyrwie ją i jej młodszą siostrę z tego koszmaru.
Pół wieku później młoda dziennikarka, szukając materiałów do nowego tekstu, znajduje w starej gazecie notatkę o zaginionych przed laty w Rogożach dwóch dziewczynkach, które przepadły bez wieści tej samej nocy.
Pod wpływem impulsu młoda kobieta, zbuntowana i skłócona ze światem, jednego dnia pozbawiona miłości, pracy i dachu nad głową, kupuje za ostatnie pieniądze starego kampera i jedzie do Rogożów, postanawiając wyjaśnić zagadkę sprzed pół wieku.
Grażyna Jeromin-Gałuszka - znana i ceniona autorka powieści obyczajowych, łączących romans, kryminał oraz magię. Jej książki to zaproszenie do podróży w głąb ludzkich serc i poszukiwania prawdy o życiu. Od wielu lat zafascynowana jest powieściami Gabriela Garcii Marqueza. Otoczona przez rodzinę i zwierzęta mieszka i tworzy pośród przepięknych krajobrazów podradomskiej wsi. Absolwentka bibliotekoznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim oraz scenopisarstwa w PWSFTViT w Łodzi. Wcześniej publikowała utwory poetyckie i krótkie formy prozatorskie w czasopismach oraz antologiach poetyckich. Laureatka ogólnopolskiego konkursu na temat filmowy, zorganizowanego przez Agencję Scenariuszową i tygodnik Film
. Współautorka scenariusza jednego z popularnych seriali telewizyjnych. Jej debiutancka powieść Złote nietoperze (2007) otrzymała pierwszą nagrodę w konkursie literackim Kolory życia
. Niedawno wydana saga Dwieście wiosen podbiła serca polskich czytelniczek.
Autor | Grażyna Jeromin-Gałuszka |
Wydawnictwo | Prószyński |
Rok wydania | 2022 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 504 |
Format | 12.5 x 19.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8295-134-9 |
Kod paskowy (EAN) | 9788382951349 |
Data premiery | 2022.08.09 |
Data pojawienia się | 2022.06.22 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 18 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 18 szt. (realizacja już jutro) |
Dostępność w punktach Bonito![]() |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
"Co musi się zdarzyć, by przeszłość spotkała się z teraźniejszością i dalej poszły jedną drogą".
Rajka i Weronika to siostry, które z dnia na dzień straciły rodziców. Nie mają się gdzie podziać, dlatego trafiają pod opiekę babki Klotyldy, która wcale nie ukrywa tego, że nie lubi dzieci, a jej wnuczki nie stanowią tu żadnego wyjątku. Babka okaże się bardzo surowa dla dziewczynek, a ich życie wywróci się z dnia na dzień do góry nogami.
Pół wieku później młoda dziennikarka Kira, która znalazła się na życiowym zakręcie, rzuca swoje dotychczasowe życie i kamperem wyrusza do wsi Rogoże, aby rozwiązać zagadkę zaginięcia przed laty dwóch dziewczynek.
Największym zaskoczeniem powieści będzie postać babki Klotyldy, która pokaże, że jest nie tylko surowa i okrutna, ale również okaże uczucia wobec wnuczek, kiedy przyjdzie odpowiednia pora.
Akcja książki rozgrywa się w małej wsi Rogoże.
Przeszłość przeplata się z teraźniejszością.
"Skradzione lato" to świetna lektura, która pokazuje jak ważna jest siostrzana więź. Myślę, że książka poruszy serce każdego czytelnika.
„Skradzione lato” to powieść, która splata przeszłość z teraźniejszością. Jest napisana dwutorowo. Autorka zgrabnie przeskakuje z lat 60/70 ubiegłego wieku do teraźniejszości. Początkowo wydarzenia opisywane przez panią Grażynę wydają się, że nie mają nic ze sobą wspólnego, a później, z każda stroną, coraz bardziej łączą się ze sobą i przeplatają.
Poznajemy Rajkę i Weronikę, dwie siostry, które straciły rodziców. Był to nieszczęśliwy wypadek i utopili się pod lodem. Opiekę nad sierotami przejmuje babcia, Klotylda, która wyjątkowo nie przypadła mi do gustu. Babcia to osoba ciepła, miła i uwielbiająca swoje wnuki. Swoim wyglądem przyciągnie nie jedno dziecko, by usiadło na kolanach i posłuchało różnych opowieści. Klotylda była jej totalnym przeciwieństwem. Wydaje się, że nienawidzi swoje wnuczki. Cały czas na nie krzyczy, zaniedbuje i chce rządzić twardą ręką. Do tego jej wygląd w ogóle nie przypomina ciepłej, starszej pani, a jakąś wredną, chudą babę. Po zamieszkaniu z babcią, dziewczynką życie wywróciło się do góry nogami. Były cały czas głodne, zahukane, zmuszane do ciężkiej pracy. Próbują jednak jakoś dostosować się do nowych warunków. Młodsza, Rajka – ucieka w świat wyobraźni, a starsza, Weronika- myśli o wyjściu za męża i zabraniu ze sobą siostry. Pewnego dnia obie dziewczynki znikają bez śladu. Z czasem o sprawie już nikt nie pamięta. Zarzyna się nią interesować po 50 latach Kira. Dziennikarka pisząca do gazety. Ma ona duży, biały dom, ukochanego i pracę.
Pewnego dnia postanawia zostawić to wszystko i wyruszyć kamperem do Rogożów, by rozwiązać zagadkę tajemniczego zniknięcia dziewczynek. I nawet najbardziej wnikliwy czytelnik nie wpadnie na to, co się przytrafiło siostrą pół wieku temu.
Książka jest napisana z wielką dokładnością. Autorka świetnie wykreowała bohaterów, którzy mierzą się z trudami codzienności. To co bardzo podoba mi się w tego typu powieściach to opis przyrody, który dopełnia opisywane wydarzenia. Jest to książka po części magiczna, a po części trochę mroczna. Pani Grażyna ma lekkie pióro, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko, wręcz pochłania się ją. „Skradzione lato” to smutna historia, ale również bardzo życiowa. Wywołująca wiele emocji. Są chwile gdy na naszych twarzach wystąpi uśmiech, ale również doznamy smutku, a czasami złości i poczucia niesprawiedliwości. Należy jednak zwrócić uwagę na fakt, że autorka pokazuje nam różne oblicza miłości. Chociaż Klotylda na początku mogła wydawać się oschła i sroga, to tak naprawdę pod tą otoczką nieuprzejmości do świata i ludzi, kryła się inna osoba. Innym rodzajem miłości jest miłość siostrzana, która przetrwa wszystko a rozdzielić siostry może tylko poprzez śmierć. Jest to powieść, która skłania do refleksji nad tym co tak naprawdę jest ważne w życiu. Myślę, że fani tego gatunku nie rozczarują się tą sielską, ale smutną historią. Polecam!
A teraz Wam opowiem o książce, która ma tyle różnych odsłon iż do samego końca nie sądziłam, że można tak ukryć wiele tajemnic jak to zrobiła autorka. To nie jest moje pierwsze spotkanie z piórem ale jakże było dobrze móc ponownie się z nim spotkać. Pani Grażyna sprawnie przeprowadziła nas przez plątanine domysłów, fikcji i życia codziennego. Ta pozycja niesie ze sobą wielki wachlarz emocji, z którymi trzeba się zmierzyć. Retrospekcje, z którymi się spotkamy pokazują iż wspomnienia, uczucia i rodzinne sekrety nie schodzą tutaj na drugi plan. To raczej ta historia sprzed lat trzyma nas w swoich ryzach i nie pozwoli odłożyć książki do samego końca. Lubię nieoczywiste książki, pełne zaskakujących wydarzeń a tutaj możemy ich znaleźć bardzo wiele. Polecam i to bardzo przepaść z bohaterkami tej książki! I niech nie zmyli Was ten tytuł, bo ta książka w żaden sposób nie jest sielska ani delikatna.
"Skradzione lato" to powieść z historią, jakby nie z tego świata, z aurą fantazyjnych stworzeń, które powstają w umyśle kulawej Rajki. Towarzyszą jej wciąż dwie Skrzacicie mieszkające pod jej łóżkiem. Skrzatobura i Skrzatoruda wciąż kłócą się z Rajką, krytykują jej zdanie i żądają zainteresowania, zapachu róż, błyskotek i pięknych sukienek. To ten element nadaje powieści dodatkowego, bajkowego akcentu.
Fabuła jak i cała książka wyróżnia się spośród wszystkich książek, które do tej pory przeczytałam. Ma niesamowity, nieco magiczny, sielski klimat, nietypowy, przypominający dawne bajanie przy zapiecku styl i niezwykłą, nietuzinkową historię. Wszystko zostało zmyślnie zaplanowane i do samego zaskakującego końca trudno mi było oderwać się od lektury. To niewątpliwa zasługa ciekawie zaplanowanej akcji i splotu wydarzeń. Pierwsze rozdziały wprowadzają nas w wiejski, idylliczny obraz wsi z lat sześćdziesiątych, wraz z urokliwymi opisami pór roku, widoków pól, zapach siana czy szum wiatru. Niemal czuć powiew zimy, uśpione łąki, skrzypiący lód, czy leniwie spadające płatki śniegu.
To było dla mnie fenomenalne przeżycie towarzyszące mi podczas czytania książki "Skradzione lato", gdyż połączone są w niej piękne opisy przyrody, sugestywnie oddane emocje poszczególnych postaci i fantazyjny świat wyobraźni młodszej siostry, która wzbudza ogromną sympatię i tkliwość swoją wrażliwością. Bardzo barwnie zostały oddane osobowości poszczególnych postaci, ich sposób bycia, myśli i nastroje. Wyłania się z niej refleksja, dotycząca natury człowieka. Często postrzegamy wszystko inaczej, niż to faktycznie wygląda. Niektóre osoby wydają się nieprzystępne, trudne i oschłe, ale tak naprawdę nawet w ich duszy tli się światełko dobroci i miłości, które ujawnia się w odpowiednim momencie.
Nigdy nie oceniaj książki po kilkunastu stronach. Nie poddawaj się. Daj się uwieść historii wykreowanej wyobraźnią autora, autorki. Do tego sprawdzonej i ulubionej.
"Skradzione lato " Grażyny Jeromin-Gałuszki jest tego najlepszym przykładem. Przez pierwszych kilkanaście stron miałam wrażenie, że to bajka o Jasiu i Małgosi. W zasadzie o Weronice i Rajce. Z pewnością z Babą Jagą w roli głównej.
Dawno wyrosłam z bajek. Na szczęście "Skradzione lato" okazało się historią napisaną przez życie dwóm osieroconym dziewczynkom. Ich losy skradły moje serce i zawładnęły moją wyobraźnią. Grażyna Jeromin -Gałuszka urzekła mnie narracją i słowem.
W tej książce tak jak w poprzednich autorki najważniejsze są kobiety. Silne i nie poddające się. "Skradzione lato" to cudna książka. Do zaczytania. Nie do zapomnienia.
Chapeau bas Grażyna Jeromin - Gałuszka.
Nigdy bym się nie spodziewała, że taka książka aż tak mnie wciągnie. Historia tych dwóch sióstr naprawdę zapada w pamięć.
Już od pierwszych stron książka intryguje i wciąga.
Jest to opowieść o losach dwóch sióstr: 7-letniej Rajce, uwielbiającej uciekać w świat fantazji oraz 13-letniej Weronice - rezolutnej nastolatce. Co łączy te dwie dziewczynki z Kirą - młodą dziennikarką śledczą? Co tak naprawdę wydarzyło się w 1968 roku? Co stało się z siostrami i jakie były ich dalsze losy?
Pewnego zimowego dnia we wsi Rogoże dochodzi do tragedii. Rodzice Rajki i Weroniki topią się pod lodem. Ten dzień odciska piętno na młodych siostrach, bowiem przechodzą wtedy pod opiekę surowej i nieznoszącej ludzi babki - Klotyldy, która pokazuje dziewczynkom, że są dla niej problemem, który generuje same straty. Od tego pamiętnego dnia dziewczynki bezpowrotnie tracą swoje beztroskie, wypełnione miłością życie, wiecznie głodne i poniewierane, starają się żyć na swój dziecięcy sposób, próbują odnaleźć się w nowej sytuacji. To również opowieść o trudach dzieci, które muszą przedwcześnie dorosnąć, zmierzyć się ze światem dorosłych. Odnajdziemy w niej (powieści) nie tylko wątki kryminalne, ale również psychologiczne.
Książka napisana jest lekkim piórem. Niebanalne, lekko ironiczne dialogi oraz koncepcja przeplatającej się z przeszłością teraźniejszości, wciągają jeszcze bardziej, nie pozwalając odłożyć książki na bok. To, co jednak cenię najbardziej, to opisy zwyczajów we wsi Rogoże i innych, które wyzwalają tęsknotę za minionymi latami i przypominają o spędzonych chwilach w domu dziadków, gdzie wiejskie tradycje i obyczaje były pielęgnowane z największą czułością. To przeniesienie się w czasie, jest bardzo miłym dodatkiem do równie interesującej i wciągającej fabuły.
Dlatego, jeśli ktoś chce poczuć się, jakby znalazł się w samym środku śledztwa, jednocześnie odkrywając na nowo tęsknotę za życiem wiejskim, to ta pozycja jest obowiązkowa.
Poplątana tą historia, oj poplątana.
Opowieść poznajemy z dwóch perspektyw czasowych, z lat 70 XX wieku i obecnie.
We wsi Rogoże znika dwójka dzieci, nikt nie wie co się z nimi stało i sprawa pozostaje nierozwiązana przez wiele lat. W 2019 roku dziennikarka Kira trafia na wycinek ze starej gazety i coś pcha ją by rozwiązać tę zagadkę. Wyjeżdża do Rogożów i próbuje dowiedzieć się co stało się tam pół wieku wcześniej.
Przeszłość i teraźniejszość splatają się ze sobą w sposób o jakim byśmy nawet nie pomyśleli. Przyznam, że autorka kompletnie mnie zaskoczyła tym, jak toczy się ta historia.
Początkowo trudno mi było się wciągnąć w tę opowieść. Jakoś do mnie nie przemawiała, ale po przeczytaniu kilkudziesięciu stron to się zmieniło i bardzo byłam ciekawa co też stało się z dziewczynkami z Rogoży.
Grażyna Jeromin-Gałuszka pięknie oddała klimat wsi lat 70 ubiegłego wieku, takiej wsi oddalonej od świata, z jej niedogodnościami, folklorem, zależnościami towarzyskimi i bezkarnością władz. Autorka wiernie oddała też mentalność mieszkańców wsi, ich poglądy, zwyczaje.
Poza tym bohaterowie tej książki są wielowymiarowi, nie są płaskimi i papierowymi osobami, ale są krwiści i charakterni.
Muszę powiedzieć, że momentami Kira mocno mnie wkurzała i miałam ochotę nią potrząsnąć. Ale gdy poznawałam ją głębiej, jej historię, dom rodzinny, wychowanie, to zaczęłam rozumieć dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej.
Koniec końców przyznaje, że czas spędzony z tą książką nie był czasem straconym.
Lata ’60 i ’70
Kiedy rodzice Rajki i Weronki giną pod lodem, los dziewczynek spoczywa w rękach babki. A jest ona osobą surową, niedobrą, nieznoszącą swoich wnuczek. O synu i synowej także zawsze źle się wypowiada. W domu oprócz miłości i zrozumienia dziewczynkom brakuje jedzenia i podstawowych rzeczy do życia. We wsi Rogoże znajdziemy więcej małych tragedii, ale odnajdziemy też ziarnko dobra; ludzi, którzy pochylili się nad losem dziewczynek.
2019
Kira, dziennikarka, której marzeniem było zostać dziennikarką śledczą, w jednej chwili traci chłopaka, mieszkanie i pracę. Gdy natyka się na wzmiankę o zaginionych dziewczynkach, kupuje kampera i jedzie do wsi Rogoże, aby rozwikłać tajemnicę sprzed lat.
„Skradzione lato” nie ujawnia tajemnicy do ostatnich stron, do końca nie wiadomo, co tak naprawdę wydarzyło się wiele lat temu. Autorka cyklu „Dwieście wiosen” czy „Magnolia” powraca do nas z bardzo plastyczną, smutną, przesyconą ludzką tragedią książką, w której oddzielnie prowadzone narracje przenikają się i uzupełniają. Nie brakuje tu także pobocznych wątków. Całość tworzy ciekawą historię, którą czyta się z zapartym tchem. Idealna powieść na wakacyjne wieczory.
@booki_dzieci
7-letnia Rajka i 13-letnia Weronika to główne bohaterki tej powieści. Dziewczynki nie mają łatwego życia. Po śmierci swoich rodziców, trafiają pod opiekę babki Klotyldy – kobietę surową, nieznoszącą ludzi, która głodzi swoje podopieczne i zmusza je do ciężkiej pracy w polu czy przy zwierzętach.
50 lat później młoda dziennikarka trafia na artykuł, w którym mowa jest o dwóch dziewczynkach, które zaginęły pewnej nocy w Rogożach. Czy chodzi o Rajkę i Weronikę, które mieszkały w tej właśnie wsi? Co tam się wydarzyło? Kobieta, postanawia odkryć prawdę.
Książka napisana jest tak jak lubię najbardziej – rozdziały dotyczące przeszłości mieszają się z tymi o teraźniejszości. Dzięki temu zawsze bardziej wciągam się w historię i moja detektywistyczna strona umysłu zostaje pobudzona do granic możliwości. Miałam pewne podejrzenia co do tej tajemniczej nocy z przeszłości, ale nie, jednak nie zgadłam… Chociaż byłam całkiem blisko!
Pierwsze strony były dla mnie trochę trudne, nowy styl pisania, skrzaty (tak, skrzaty! Takie ‘najprawdziwsze’!) – trochę mnie to z początku przeraziło. Ale z każdym kolejnym zdaniem, zyskiwało to na swym uroku i zaraz zostałam wciągnięta w świat wykreowany przez autorkę. A zakończenie! Bardzo ciekawe, takie inne, zostawiające czytelnika ze swoimi przemyśleniami jeszcze na długo, po odłożeniu książki. Dochodzę do wniosku, że cala historia, pomimo humorystycznego i lekkiego tonu, jest naprawdę bardzo smutna, na wielu płaszczyznach. Przyznam szczerze, że jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale jeśli ma takie ‘zakończeniowe zagrywki’ za każdym razem, to chce przeczytać więcej jej powieści! Niby prosta, a ma w sobie takie coś co ciężko mi wyrazić słowami. Taki wszechogarniający smutek ukryty między słowami, który wyłania się dopiero bliżej końca, w swojej pełnej okazałości. Nawet teraz, pisząc te słowa, kilka dni po zakończeniu tej książki, łapię się na tym, że się zawieszam i odpływam do Rogożów, z całym tym smutkiem. Część mojego umysłu chyba już zostanie z Rajką i Weroniką na zawsze.
Jedna z tych prostych i niepozornych historii, która ukrywa swoje drugie dno i zostaje w pamięci. Polecam.
Premiera powieści „Skradzione lato” była okazją do poznania twórczości Grażyny Jeromin-Gałuszki. To pierwsza książka autorki, po którą sięgnąłem. I przyznam szczerze, że styl pisarki przypadł mi do gustu. Dodam więcej, skradł moje serce. Kreatywność w stworzeniu tak porywającej historii oraz język, w którym Pani Grażyna ją zapisała, sprawiły, że nie oderwałem się od lektury. „Skradzione lato” emocjonującą historią, porwało moje czytelnicze serce.
Autorka zaprasza nas do poznania historii dwóch sióstr – siedmioletniej Rajki i trzynastoletniej Weroniki. W tym celu wyruszamy do wsi Rogoże. Tutaj zimą 1968 roku rodzice dziewczynek topią się pod lodem. Od tego czasu opiekę nad siostrami przejmuje babka Klotylda. Jej serce jest niczym lód – zimne, a osobowość równie chłodna i obojętna na wszelkie ludzkie uczucia. Kobieta swą surowością nie zdobywa sympatii najbliższych, bo i też nie zależy jej na niej. Twardą ręką sprawuje opiekę (a raczej władzę) nad dziewczynkami. Rajka, aby zapomnieć o okrucieństwie babki, ucieka do świata fantazji, chcąc, aby wyobraźnia dała jej namiastkę lepszego życia. Starsza z sióstr z całego serca pragnie wyrwać się spod tyranii babki Klotyldy. Dlatego też rozgląda się za kandydatem na męża, upatrując w nim szansę na ucieczkę dla siebie i swej młodszej siostry.
Również historia młodej dziennikarki śledczej nie pozwala nam oderwać się od lektury. Kira, której życie znalazło się na zakręcie, postanawia przyjrzeć się historii sprzed pół wieku i opisać, to co przydarzyło się Rajce i Weronice. Dlaczego siostry zniknęły bez wieści? Dokąd uciekły? Jaki był ich los?
Grażyna Jeromin-Gałuszka skradła moje serce. Porwała mnie do świata, który opisać mogę wieloma barwami. Jednak w tej recenzji nie będę potrafił opisać, tego wyjątkowego uczucia, które towarzyszyło mi podczas poznawania historii Rajki, Weroniki, Kiry i Marii Montero. Żadne słowo nie jest w stanie oddać ducha zawartego na każdej stronie powieści „Skradzione lato”. Autorka stworzyła wyjątkową powieść, zarysowała historię, która trafia do najskrytszych zakamarków naszych czytelniczych serc, otulając nas fabułą, która na zawsze pozostaje w pamięci. Takie powieści pamięta się do końca życia.
"Skradzione lato” to zupełnie coś innego, coś nieznanego. To historia, gdzie elementy magii mieszają się z trudami codzienności, gdzie przyroda wyznacza rytm życia i gdzie, opisy wiejskiego krajobrazu zachwycają sprawiając, że czytelnik niezwykle chętnie je chłonie.
Akcja powieści toczy się dwutorowo. Autorka lawiruje pomiędzy dwoma strefami czasowymi przenosząc nas od współczesności do lat 60/70 XXI wieku. Owe wątki przeplata niczym nitki, splatając je ze sobą i zacieśniając coraz bardziej. Przytoczone wydarzenia niby początkowo tak różne w końcu odnajdują wspólny mianownik, po to, by właśnie tutaj w niewielkiej miejscowości Rogoże przeszłość spotka się z teraźniejszością...
Autorka w bardzo delikatny wręcz wysublimowany sposób ukazuje nam relację człowieka z przyrodą, jej wpływ na jego dobrostan wewnętrzny. Porusza też trudny temat idealizowania wspomnień, wysuwając na pierwszy plan te dobre elementy z przeszłości pomijając chwile, które pamięć ludzka usilnie chce wymazać…
To zdecydowanie książką, którą odbiera się całym sobą, przepełniona momentami wzruszenia ale też chwilami uśmiechu i zaskoczenia. Wszystko nakreślone dobrym piórem autorki, z którym miałam do czynienia po raz pierwszy. Niezwykły klimat powieści i bogaty język sprawiają, że chciałoby się tych drzwi do świata książki nie zamykać… Trwać i nieprzerwalnie czytać…
Znacie to uczucie gdy książka zabiera wam dech w piersi, każdą kolejną stronę chłoniecie niczym ambrozję, po jej skończeniu nie możecie zebrać myśli, wasze dotychczas ulubione tytuły tracą na wartości, a każda kolejna książka jest mdła gdyż poprzeczka została postawiona bardzo wysoko?
To moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale już wiem, że nie ostatnie. Ta pozycja ma już u mnie pierwsze miejsce w TOP10 2022r. To najlepszy obyczaj jaki przeczytałam
w przeciągu kilku ostatnich lat. Długo szukałam takiej książki, chłonęłam każde zdanie, z trudem ją odkładałam gdy musiałam ugotować obiad czy iść spać.
Piękna, trochę zagmatwana, przenikliwie smutna historia, bohaterowie których kocha się bądź nienawidzi od pierwszych stron.
Rewelacyjny warsztat pisarski, dwa różne style, autorka zupełnie innym językiem przedstawia nam przełom lat 60/70 i pięknie przechodzi do teraźniejszości używając mowy ówczesnej.
Nie wiem jakich jescze użyć słów by zachęcić Was do sięgnięcia po ten tytuł, myślę, że moje ochy i achy to wciąż za mało by oddać piękno tej historii.
Jest 2019 rok, Kira młoda dziennikarka szukając materiałów do nowego reportażu, natrafia w starej gazecie na artykuł o dwóch zaginionych dziewczynkach, jedenasto
i dwuletniej. Ta historia miała miejsce prawie pół wieku temu w 1972 roku a dziewczęta nigdy nie zostały odnalezione.
Kirze życie nie układa się kolorowo
w przypływie silnych emocji kupuje kampera
i wyrusza do Rogożów, małej wioski w której zaginęły dziewczęta, ma nadzieję, że może uda jej się rozwiązać tę tajemniczą zagadkę.
Akcja książki toczy się dwutorowo, autorka pięknym językiem przenosi nas do 1968 roku, historia Kiry przeplata się z losami dwóch sióstr, siedmioletniej Rajki, oraz trzynastoletniej Weroniki. Bystre oko czytelnika wychwyci, że zaginionymi dziewczętami raczej nie mogą być owe siostry, liczby do siebie nie pasują, coś tu nie gra, sprawa robi się nie co zagmatwana.
No dobra to już koniec, nic wiecej nie napiszę.
Zakochałam się w tej historii, choć w pewnym momencie czytając ostatnie strony pomyślałam, że autorka na zakończenie trochę za bardzo odpłynęła, lecz po chwili stwierdziłam, a właśnie, że nie, po to są książki, gdzie mają się dziać te cuda jak nie tam, przecież "czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”, mają nas bawić, zachwycać, przenosić w czasie a przede wszystkim dawać nadzieję, że cuda się zdarzają.
POLECAM!!!
GENIALNA.
"Gdy pewnej zimy we wsi Rogoże rodzice Rajki i Weronki topią się pod lodem, opiekę nad sierotami przejmuje babka Klotylda. Surowa, nieprzystępna, nieznosząca ludzi (w tym również dzieci) kobieta zaczyna rządzić twardą ręką, wywracając do góry nogami dotychczasowe beztroskie życie wnuczek. Zmuszone przez babkę do ciężkiej pracy, wiecznie głodne, zahukane, próbują jakoś przetrwać w nowej rzeczywistości. Siedmioletnia Rajka ucieka w świat nieposkromionej wyobraźni, trzynastoletnia Weronka natomiast rozgląda się za kandydatem na męża, który wyrwie ją i jej młodszą siostrę z tego koszmaru.
Pół wieku później młoda dziennikarka, szukając materiałów do nowego tekstu, znajduje w starej gazecie notatkę o zaginionych przed laty w Rogożach dwóch dziewczynkach, które przepadły bez wieści tej samej nocy.
Pod wpływem impulsu młoda kobieta, zbuntowana i skłócona ze światem, jednego dnia pozbawiona miłości, pracy i dachu nad głową, kupuje za ostatnie pieniądze starego kampera i jedzie do Rogożów, postanawiając wyjaśnić zagadkę sprzed pół wieku”. Opis od Wydawnictwa.
Czy kobieta, która pojawia się nagle we wsi Rogoże, może rozwiązać zagadkę, której nie rozwiązali wcześniej inni zainteresowani? Kim jest młoda kobieta z miasta?
Gdzie jest Rajka i Weronika? Czy żyją? Jak wyglądała ich historia i co z tym związanego ma ich babka Klotylda…?
Przedstawienie wsi na przestrzeni lat 60-tych i 70-tych, dzieci próbujące sprostać temu co dał im los. Brak rodziców, wymagająca babka, która od progu wręcz przekonuje ich o swojej niechęci co do wychowywania dzieci.
Młodzieńcze problemy, miłostki, wyobraźnia, samotność. Brak jedzenia i ciężkie zimy.
Bardzo lubię historie, które przypominają nam o tym, że tak naprawdę do dzisiaj jest wiele rodzin, które mają takie problemy chociaż rzadko się o tym mówi głośno.
Niesamowita książka. Z jednej strony czułam się, jakbym czytała baśń, gdzie przeplatają się wątki wręcz magiczne… z historią współczesną i informacją o zniknięciu dwójki dzieci.
Czytało mi się bardzo dobrze. Rzadko aż tak mocno wsiąkam w książkę jak było przy tej. Czułam się, jakbym sama przeniosła się na łąki zielone i biegała razem z Rajką. Rano doiła krowy i… po prostu tam była. Od razu przypomniały mi się chwile, gdy byłam dzieckiem i pomagałam przy gospodarstwie mamie i dziadkom. Piękne wspomnienia.
Rajka… cudowna osoba. Piękna dusza i… jakoś tak ją polubiłam, że zrobiło mi się smutno na sam koniec, że muszę już zamknąć książkę. Jestem przekonana, że wrócę do niej jeszcze. Rzadko robię re-read ale tutaj zrobię wyjątek.
Ciepła, pełna nadziei… smutna i okrutna. Mnóstwo emocji dla mnie.
Jeden punkt odejmuję ze względu na to, że przypadek dziennikarki był dla mnie trochę zbyt nierealny. Piękny, ale jednak.
Rewelacyjny wątek Gabrysi i Maciusia.
Zwłaszcza moment (bez spoilera!) gdy kobiety się naradzały :D
Jeśli szukacie naprawdę dobrej książki to szczerze polecam „Skradzione lato” Grażyny Jeromin-Gałuszki. To było moje pierwsze spotkanie z tą autorką, ale mam nadzieję, że nie ostatnie. :)