Jestem błyszczącym, jasnym wężem i sunę przez poszycie. Głęboko we mnie tkwi gorące miejsce, które pulsuje w rytm lasu. Kiedyś miałem twarz i imię.
Przez błąd na bilecie kilkuletni Satek wierzy, że autobus, którym jeździ do szkoły w Radziejowie, zahacza o tajemniczą krainę. To tam, jak podejrzewa chłopiec, zazwyczaj przebywa jego milczący, skryty dziadek.
Dwadzieścia lat później Saturnin mieszka w Warszawie, pracuje jako sprzedawca i trzyma się z dala od
tajemniczych krain. Pewnego dnia dziadek znika i Saturnin musi wrócić w rodzinne strony. Wspólnie z matką rusza jego śladem i coraz głębiej zapuszcza się w przeszłość. To, co odkryje, zburzy jego świat.
Saturnin to intymna, choć skomponowana na wiele głosów opowieść, w której marzenia potrafią łamać kości, muzyka jest silniejsza niż wojna, a mama daje w nagrodę półtora kilograma słońca. Zmarli otrzymują tu głos, a prawdziwe postaci z życia autora doświadczają rzeczy, których nie dane im było zakosztować poza tą książką.
Autor | Jakub Małecki |
Wydawnictwo | Sine Qua Non |
Rok wydania | 2020 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 320 |
Format | 15.0 x 21.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8129-662-5 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381296625 |
Data premiery | 2020.09.16 |
Data pojawienia się | 2020.07.14 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 71 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 3 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito![]() |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2023.06.12 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2023.06.12 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2023.06.12 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2023.06.12 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2023.06.12 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2023.06.12 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2023.06.13 |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Jakuba Małeckiego odkryłam dopiero w ubiegłym roku, ale natychmiast stał się jednym z moich ulubionych polskich pisarzy. Książki jego autorstwa biorę w ciemno, bo nie jest dla mnie aż tak bardzo istotne o czym pisze, jestem zakochana w tym jak to robi. Sposób, w jaki operuje językiem sprawia, że zupełnie zwyczajne z pozoru historie nabierają w jego tekstach niemal poetyckiego wymiaru. “Saturnin” nie jest tu wyjątkiem, choć według mnie nie jest też najlepszym z dzieł Małeckiego. Mam problem z jednoznacznym stwierdzeniem, co w tej książce mi się podobało - nie ma tu ani jakiegoś wyraźnego przesłania, fabuła sama w sobie też nie powala na kolana, choć opiera się na mocnych punktach -mamy tu rodzinną tajemnicę, historie trzech pokoleń, miłość, wojnę, cierpienie, radzenie sobie z przeszłością. Może podchodziłam do lektury ze zbyt dużymi oczekiwaniami, bardzo czekałam na tę książkę, ale muszę przyznać, że ta historia nie została ze mną na dłużej, nie do końca polubiłam też bohaterów, całość wydaje mi się trochę niespójna. Czyta się jednak świetnie, tekst jest napisany bardzo prostym lecz pięknym językiem, z nutką magii, ale bez wydumanych metafor czy pompatycznych tonów, autor nie próbuje na siłę grać na emocjach (co często zdarza się przy podobnej tematyce), nie znaczy to jednak, że tych emocji nie wywołuje, bo jak zawsze potrafi poruszyć te najczulsze struny. Jest sentymentalnie, intymnie. Najważniejsze w tej książce dla mnie było to, co jest na jej końcu, posłowie sprawia, że odbiór książki zyskuje kolejną płaszczyznę i może naprawdę wzruszyć.
„Saturnin” to najbardziej wyczekiwana przeze mnie książka w tym roku, wobec której miałam spore oczekiwania. Oczywiście Pan Jakub mnie nie zawiódł – przepadłam po kilku stronach i ocknęłam się dopiero kilka godzin po przeczytaniu, ponieważ musiałam ochłonąć.
Książka porusza takie tematy jak rodzinna tajemnica, ból, chęć zemsty, miłość i wojna. Całość została okraszona pięknym, ale prostym językiem, bez dziwnych ozdobników i chyba to w tym wszystkim jest najpiękniejsze. Przyznam szczerze, że w trakcie czytania, w którymś momencie miałam mętlik w głowie i wrażenie, że coś mi umknęło. Jednak w posłowiu wszystko się wyjaśniło i wgniotło w kanapę. Cudowny pomysł!
Książkę gorąco polecam. Myślę, że fani Jakuba Małeckiego nie będą zawiedzeni. „Saturnin” to jedna z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku. Dziękuję!
Najnowsza powieść Jakuba Małeckiego mocno zapadła mi w pamięć. Historia prosta, bardzo przyziemna, mogąca dziać się obok nas. Ale ogromnie naładowana emocjami. Autor fenomenalnie ubrał uczucia w oszczędne słowa. Znakomity styl, realność bohaterów, trudny temat i niesamowity klimat - to wszystko składa się na historię, którą każdy powinien przeczytać.
Powieść ta jest bardzo inteligentna, zapadająca w pamięć, dotykająca ważnych rzeczy, przemyślana, złożona. Tych przymiotników można mnożyć do woli. Myślę, że warto się nią zainteresować, zobaczyć, że w Polsce też mamy wartościową literaturę, taką nieoczywistą, a przejmującą i chwytającą za serce.
Uwielbiam twórczość autora, uwielbiam jego przekaz i uwielbiam to, jak wydawać by się mogło błahe sprawy, codzienność, potrafi ubrać w piękne i patetyczne słowa, które na długo pozostają w naszych myślach. To kolejna książka Pana Jakuba Małeckiego, którą można się delektować, którą chce się czytać jak najdłużej i zostawić ze sobą. Kolejna historia o życiu, o umieraniu i o więzach rodzinnych. Do tego w książkę "Saturnin" autor wplótł kawałek swojego własnego życiorysu, więc tym bardziej jest to dla mnie wyjątkowa i piękna książka.
"Saturnin" to historia młodego chłopaka, który wraca do rodzinnego domu w poszukiwaniu swojego dziadka. Będzie to jednak o wiele bardziej wartościowa podróż, która odkryje rodzinne tajemnice i pokaże, jak wyglądała przeszłość rodziny. Powoli odkrywane są przed nami kolejne karty, zdradzane są kolejne tajemnice, a my sami coraz mocniej łączymy się z rodziną oraz z samym Saturninem.
Dla mnie jest to kolejna obowiązkowa lektura od autora. Pełna refleksji, wzruszeń, przemyśleń i każąca nam chwilę przystanąć w tym pędzącym życiu. I z jednej strony jest to prosta i wydawać by się mogło banalna historia, a z drugiej niesie ze sobą ogromny i mocny przekaz. Ja jestem po raz kolejny oczarowana i po raz kolejny powtarzam - to trzeba przeczytać i zanurzyć się samemu w tych słowach i tej wyjątkowej opowieści.
Saturnin mieszka w Warszawie, długo szuka miejsca parkingowego w okolicy swojego bloku (byłam ostatnio w stolicy i to jest potwierdzona informacja) i pracuje jako sprzedawca. Jego dziadek Tadeusz jest milczący, skryty i bardzo tajemniczy. Pewnego dnia ten znika i Saturnin wraca w rodzinne strony. Razem z matką zaczynają poszukiwania – zarówno dziadka, jak i jego przeszłości.
Jakub Małecki i jego „Saturnin” to kolejne idealne połączenie wrażliwości i przejmujących emocji. Autor sięga po wykorzystywane już wcześniej motywy, czyli rodzinę, panujące w niej relacje oraz wszelkie wiszące niedopowiedzenia. Przez to też „Saturnin” jest historią o poznawaniu przeszłości i poszukiwaniu swoich korzeni przy jednoczesnej próbie zdystansowania się do nich.
Opisywane losy rodziny Markiewiczów opowiedziane są przez kilka osób. Tym samym trochę skaczemy po linii czasowej, ale spokojnie, nikt nie powinien się zgubić. Wszystko to, jak zawsze, opisywane jest pięknym i prostym językiem, czyli tak po „małeckiemu”. Tym razem książka jest bardziej intymna, bardziej osobista, ponieważ autor wplótł w nią historię swojej rodziny.
Książka miała zarówno lepsze jak i słabsze momenty. Autor zawiera w niej dużo prostych prawd o życiu, a wszystko opisuje prosto i celnie. Wiadomo przecież, że Małecki jest wnikliwym obserwatorem codzienności i właśnie jej opisywanie oczarowało mnie od pierwszej strony jego książek. Jednak jestem przyzwyczajona do wnikliwszych analiz i emocji, które chwytały mnie za serce i pozwalały patrzeć na drobnostki z zachwytem małego dziecka. Jednak w przypadku tej książki czegoś mi zabrakło. Nie zrozumcie mnie źle, bo nadal mi się podobała, nadal się zachwycałam. Tylko tak jakoś mniej. Magia, emocje i ta cała otoczka jakoś zaginęły w tej mojej, pozaksiążkowej rzeczywistości. Mimo to i tak z niecierpliwością czekam na kolejną książkę spod ręki Małeckiego, która doprowadzi mnie do zachwytu.
Jakub Małecki od kilku lat autorsko trzyma wysoki poziom. Świadczy o tym nie tylko obecność na wszystkich top listach czy konieczność dodruku egzemplarzy zaraz po premierze, ale przede wszystkim uwielbienie czytelników.
„Saturnin” to kolejna propozycja autora. Tym razem opowiada historię trzydziestolatka, który mieszka w Warszawie i pracuje jako przedstawiciel handlowy. Mocno zakorzeniony w rodzinie. Mocno związany z matką i dziadkiem. Pewnego dnia dziadek znika. Mężczyzna wraca więc w rodzinne strony, by razem z matką ruszyć na poszukiwania dziadka i jego historii.
Pierwsza rzecz, która zaskoczyła mnie w „Saturninie” to… tytuł. Zupełnie nie wiem dlaczego, ale kojarzył mi się z kosmosem. Do tego ta sięgająca po horyzont okładka. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie gdy odkryłam, że Saturnin to imię! Saturnin Markiewicz jako dziecko za sprawą pewnego błędu w cyfrach szukał przenikania się dwóch światów. Często rzeczywistość miesza się z realizmem, trudno oddzielić prawdę od fikcji. Niezwykłe imię to i niezwyczajna rodzina. Ale jednocześnie zwykłe życie, przeciętna codzienność. Wychowywany praktycznie bez ojca, męskich wzorców szuka w dziadku – Tadeuszu. I zawsze chciał mieć inaczej na imię.
Jak zwykle u Małeckiego jest trochę magicznie, bardzo refleksyjnie. Dużo niedopowiedzeń i literackich przenośni, pozostawia czytelnikowi pole do interpretacji. Tajemnica rodzinna, historie z przeszłości, sięgające czasów drugiej wojny światowej. Forma zbliżona do podobnych powieści autora – wraz z bohaterami wędrujemy przez dwie płaszczyzny czasowe. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia bohaterów przez co łatwo zgubić wątek, w którym miejscu i czasie właśnie jesteśmy. Tu najwięcej zdradza zakończenie powieści, a właściwie jego posłowie. Ważne, że „Saturnin” to najbardziej intymna opowieść Małeckiego, bo opisał on historię babci i jej brata.
Choć jest jak zawsze u Małeckiego, choć czyta się dobrze, to jednak w ogólnej ocenie najsłabsza do tej pory przeczytana książka. Czegoś zabrakło. Napięcia? Drobiazgowego budowania postaci? Może nastąpiło zmęczenie schematu? Jest klimat, ale esencja Małeckiego pozostała w innych książkach.
Na początku poznajemy Saturnina, trzydziestoletniego sprzedawcę, mieszkańca Warszawy. Jego nudne życie zaburza telefon od matki z informacją o zaginięciu dziadka. Mężczyzna wraca w rodzinne strony i razem z rodzicielką rozpoczynają poszukiwania. Tak poznajemy historię naszego bohatera i jego rodziny. W powieści występuje trzech narratorów, którzy opowiadają nam swoją wyjątkową historię. Przez liczne retrospekcje zdarzało mi się nieco zagubić, ale ten zabieg pozwolił na jeszcze lepsze poznanie Saturnina, jego mamy i dziadka. Styl pisarza jest cudowny, wręcz płynie się przez książkę i nie można się oderwać. Urzekły mnie metafory, niemal poetyckie fragmenty i typowy dla Małeckiego realizm magiczny. Opisana rzeczywistość, jest tak trudna, a przez swoją realność, tym bardziej chwyta za serce. Saturnin to historia o niespełnionych marzeniach, tęsknocie, braku akceptacji. Pokazuje trudne relacje w rodzinie, brak porozumienia. Młodość przerwana działaniami wojennymi, a potem długie lata w poczuciu winy. Historia rodziny, na której wojna odcisnęła ogromne piętno, bardzo mnie wzruszyła. Autor wspaniale wykreował bohaterów, z którymi czytelnik bez problemu może się utożsamić. Wydarzenia z ich życia mogłyby być naszymi, przez co jeszcze bardziej przeżywamy bolesność opowiedzianej historii. Saturnin to kolejna książka Jakuba Małeckiego, która bardzo mnie urzekła. To głęboko poruszająca historia, w której autor wplótł losy swojej rodziny. Niby prosta historia o zwyczajnych ludziach, a porusza tyle problemów, wzbudza tak wiele emocji, wzrusza. Tak jak poprzednie powieści pisarza, warta każdej poświęconej na czytanie chwili.
Saturnin Markiewicz, oprócz bardzo oryginalnego, imienia nie jest wstanie pochwalić się niczym szczególnym. No, może jeszcze swoją wagą ponad stu kilogramów i osiągnięciami w podnoszeniu ciężarów, czym namiętnie zajmował się w liceum. W pewnym momencie musiał jednak pożegnać się z marzeniem o zostaniu sławnym trójboistą, więc teraz, w wieku lat trzydziestu, mieszka sam w kawalerce w Warszawie, a na życie zarabia jako sprzedawca.
Jego matka rozwódka, żyje na wsi ze swoim ojcem, milczącym, zamkniętym w sobie dziewięćdziesięciolatkiem, który całe dni poświęca pracy, a wieczory spędza wpatrując się w zarośnięty dół, który przed laty był stawem. Pewnego dnia dziadek znika bez śladu, a Saturnin wraca do rodzinnego miasteczka, by pomóc mamie go odnaleźć. Okazuje się jednak, że mogą odkryć znacznie więcej niż to, czego szukali.
Już kiedyś, przy okazji recenzji innej powieści Małeckiego (Nikt nie idzie), wspominałam o tym, że jest to mój autor-wyjątek, po którego książki sięgam w ciemno, mimo że na co dzień nie jestem fanką takich pozycji. Jednak u Małeckiego najzwyklejsze nawet wydarzenia nabierają magii, a opisy brzmią jak poezja. Sposób w jaki operuje słowem sprawia, że serduszko łopocze mi z zachwytu za każdym razem, gdy trafiam na wyrażenie w stylu: "moja mama niesie półtora kilograma słońca w dużej niebieskiej materiałowej torbie". W tej historii również odnajdziemy realizm magiczny i niepokojący oniryzm, a granica pomiędzy światami będzie momentami płynna i rozmyta.
"Saturnin" jest cudownie skonstruowaną powieścią, w której bieżące wydarzenia przeplatają się z retrospekcjami z życia głównych bohaterów, ich opowieściami, wspomnieniami i listami, powoli składającymi się w jedną całość. Na naszych oczach historia zaczyna się układać z pojedynczych kafelków, aż w końcu nabiera kształtu obraz Saturnina, jego dzieciństwa, lęków i marzeń, a także okoliczności jego przyjścia na świat, związek rodziców i wydarzenia z przeszłości dziadka.
Mimo wielu przeskoków między różnymi punktami widzenia, postaciami i momentami w czasie, narracja jest bardzo płynna, dynamiczna i niezmiernie absorbująca. Zdecydowanie wpływa na to również niepokojący i abstrakcyjny zabieg (po który Małecki nie sięga zresztą po raz pierwszy), za pomocą którego przedstawia najbardziej mroczne fragmenty tej historii. A także jego postaci - prawdziwe, charakterystyczne i wielowymiarowe.
W "Saturninie" poznajemy smutną historię rodziny, na której swoje piętno odcisnęła wojna. To też opowieść o marzeniach, które nigdy nie będą mogły się spełnić, obietnicach sprzed lat, których za wszelką cenę chce się dotrzymać, poczuciu winy, braku pewności siebie, wpływającym na każdy aspekt życia, potrzebie akceptacji i zniekształconych relacjach rodzinnych. Ale to także głęboko intymna książka - w końcu autor wykorzystał w niej historię swojej własnej rodziny.
Małecki bez wątpienia potrafi wpływać na emocje czytelnika. Jego powieści są głęboko poruszające, przejmujące i dające do myślenia, a ze wszystkich, które dotychczas przeczytałam, ta zrobiła na mnie największe wrażenie - zarówno ze względu na emocje, towarzyszące mi podczas czytania (i już po zakończeniu lektury), jak i na sam pomysł, który jest niesamowicie ciekawy! Prawdę mówi opis na okładce - zmarli faktycznie otrzymują tu głos.
Historia utkana z łez, lęku, niewypowiedzianych słów, bólu i miłości. Jakub Małecki jak mało kto opowiada, ciekawi i urzeka. W jego powieściach każdy znajdzie coś dla siebie. Co znalazłam tym razem?
Na kolejną książkę Jakuba Małeckiego czekałam z tak wielką niecierpliwością, że gdy wzięłam ją do ręki już wiedziałam, że się boję. Czego? Tego, że za szybko się skończy. Tak było, chociaż dawkowałam sobie kolejne strony. Tym razem Jakub Małecki zabiera czytelnika w bardzo intymną podróż.
Kiedy pewnego dnia znika Tadeusz, dziadek Saturnina, ten nie ma wyjścia i musi powrócić w rodzinne strony. Razem z matką, córką Tadeusza, Hanną, starają się odkryć powód zniknięcia, ale przede wszystkim odnaleźć staruszka. Zamknięty w sobie Tadeusz dźwiga ciężar tajemnicy, po prostu musiał zniknąć. Poszukiwania dziadka sprawiają, że Saturnin musi zmierzyć się z historią rodziny, ale nie tylko tą odległą, znaną z opowieści, których nikt mu nie opowiedział. Jego własna historia, życie jego rodziców to sprawa, która ciąży tak samo jak rozmyta przeszłość Markiewiczów.
Opowieść Małeckiego pozwala odkryć jak ważna jest rodzina oraz wzajemna szczerość. Niewypowiedziane słowa, tajemnice i ból gromadzone przez lata, sprawiają, że życie staje się nieznośne. Sprawiają, że rodzina to przykry obowiązek, że nic nie jest tak jak powinno. Proste i piękne przesłanie, jakie wyczytałam na kartach powieści utwierdza mnie, że w przekonaniu, że Jakub Małecki to pisarz, którego warto czytać, polecać, a później znowu czytać.
Jakub Małecki to dla mnie wybitny Twórca. Wirtuoz gry na wewnętrznych przeżyciach. Łączy delikatność przekazu z brutalnością prawdy, w taki sposób, że o każdej Jego książce myśli się bardzo długo. Każda książka zmienia coś w widzeniu świata. Małecki zawsze osadza akcję w szarości… nie w mroku i nie w świetle dnia, podkreślając, że w prawdziwym życiu najczęściej balansujemy między dobrem a złem.
Jak żyć z brzemieniem przeszłości? Jak rozmawiać o traumie z osobami, które za wszelką cenę chce się przed tą traumą chronić? Jak wrócić do pełnych wiary w ideały ludzi, gdy samemu straciło się wiarę? Jak milczeć, by nie zatracić się w milczeniu?
Opowieść balansuje na granicy jawy i snu… pełno w tej książce poczucia winy, żalu, wstydu, skrywanych lęków i obaw przenoszonych z pokolenia na pokolenie. Obaw, o których się nie mówi. Te emocje blokują rozpoczęcie prawdziwego, własnego życia… życia wolnego od nieustannego myślenia o porażce.
To również próba odpowiedzi na pytanie o genezę pragnienia zemsty, o granicę między ofiarą i oprawcą oraz o destrukcji ludzkiej osobowości w czasie wojny, wojny owianej mitem chwalebnego bohaterstwa.
Jakub Małecki opisuje również drogę poszukiwania swojego miejsca na świecie. Odnalezienie wewnętrznej motywacji, drogi do wyznaczonego celu oraz rozwidleń na ścieżce życia, gdy wyznaczony cel okazuje się niemożliwy do zrealizowania.
A jeszcze ważna kwestia… koniecznie przeczytajcie ostatnią część… „Coś tu się nie zgadza”… po tych dwóch stronach możemy stworzyć zupełnie nowe wyobrażenie przeczytanej historii.
Zachęcam gorąca do przeczytania tej książki. Mnie oczarowała.
„Saturnin” to napisana przez autora alternatywna historia własnej rodziny. Historia łapiąca za serce, smutna i grająca na emocjach. Dopuszczenie do głosu przeszłości, która nie miała szansy zaistnieć i osób, których życie urwała wojna.
Niemal w każdym zdaniu wyczuwa się tak charakterystyczną dla autora nutę nostalgii, intymności rodzinnych relacji, w których czasem cisza krzyczy głośniej, niż słowa. Nikt tak jak Jakub Małecki nie potrafi ubrać w emocje rzeczywistości, pisać tak cudownie i magicznie o zwykłym życiu i małych rzeczach, które się na nie składają.
To opowieść widziana z różnych perspektyw, w której przeszłość, zepchnięta w niepamięć, domaga się ujawnienia, by posklejać rozbite rodzinne relacje, by odpowiedzieć na niezadane głośno pytania. Opowieść o tragediach kładących się cieniem na całym życiu, poszukiwaniu własnej tożsamości, niespełnionych marzeniach i oczekiwaniach.
W tak subtelny sposób autor kreśli relację pomiędzy Tadeuszem, a Irką, że czytając czułam, jak robi mi się ciepło na duszy, a serce aż wyrywa się z tęsknoty za tak pięknym uczuciem, tak pełnym zrozumieniem.
Z każdą kolejną książką autor wciąga nas coraz głębiej do rzeki pełnej emocji, z której ciężko wydostać się na brzeg, by powrócić do rzeczywistości. Przenosi nas w magiczny świat, mimo, że pozornie zwykły i często potwornie smutny, to zaczarowany słowami i emocjami. Jeśli jeszcze nie znacie prozy autora, to koniecznie nadróbcie.
"Saturnin" to kolejny literacki “pewniak”. To ten typ prozy, która jest wygodna i doskonale skrojona pod czytelnicze potrzeby. Z jednej strony pochłaniała się ją z lekkością, z drugiej jednak poruszyła dość poważne problemy – zmory rodzinne, które dopadają kolejne, niczego nieświadome pokolenia. Kolejne pokolenia, które starają się żyć z bagażem swoich przodków. Czy warto? Ja polecam!