Manga o niebieskim przybyszu z kosmosu, znanym z filmu animowanego Lilo i Stich. Pewnego dnia z wielkim hukiem i trzaskiem spada z nieba statek kosmiczny z tajemniczym niebieskim stworem. Ląduje awaryjnie… w średniowiecznej Japonii! Spotyka go władca jednej z prowincji – budzący strach wśród swoich poddanych Yamato Meison. Na widok sympatycznego przybysza z kosmosu w sercu dotąd surowego i okrutnego samuraja zaczyna kiełkować nowe uczucie. Od tej pory stają się nierozłączni. Tak zaczyna się historia niezwykłej przyjaźni…
Autor | Hiroto Wada |
Wydawnictwo | Egmont - komiksy |
Seria wydawnicza | Samuraj i Stich |
Rok wydania | 2023 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 164 |
Format | 14.8 x 21.0 cm |
Numer ISBN | 9788328157163 |
Kod paskowy (EAN) | 9788328157163 |
Data premiery | 2023.02.06 |
Data pojawienia się | 2023.02.06 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 103 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 6 szt. (realizacja już jutro) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
W ostatnich latach sporo kultowych tytułów Disneya doczekało się nowych wersji, tym razem jednak nie animowanych. Uwaga większości fanów oraz dyskusja skupiały się w dużej mierze na tym, czy te produkcje mają racje bytu i czy są lepsze od oryginałów. Wylało się sporo jadu, ale na szczęście nie dotyczy to komiksów, które wciąż stanowią świetną bazę historii. Jedną z nowych propozycji Disneya jest manga, za sprawą której poznajemy zupełnie nowe perypetie pewnego kosmicznego stworka. Ich początek śledzimy w pierwszym tomie komiksu Samuraj i Stitch.
Naprawdę ciekawy pomysł. Taka była moja pierwsza myśl po przeczytaniu mangi, której autorem jest pan Hiroto Wada. Przypomnę, że niebieskiego bohatera tej historii po raz pierwszy ujrzeliśmy w filmie animowanym Lilo i Stitch. Zarys fabuły był podobny. Oto kosmita rozbija się na Ziemi. W filmie z 2002 r. trafił na Hawaje, gdzie zaopiekowała się nim dziewczynka o dobrym sercu. Tym razem trafia do średniowiecznej Japonii, gdzie postrach sieje niejaki Yamato Meison. W końcu ścieżki Stitcha i samuraja się przecinają, a o tym co z tego wyniknie przekonujemy się na kolejnych stronach komiksu.
Co tu dużo kryć, Samuraj i Stitch to historia komediowa, która bazuje na zabawnym kontraście. Z jednej strony mamy bowiem energicznego, lekko zakręconego kosmitę, przypominającego jakiegoś rodzaju zwierzę (do wyboru do koloru). Z drugiej strony mamy bezwzględnego, brutalnego, przekraczającego wszelkie granice w swoim dążeniu do władzy przywódcę Yamato Meisona. Wydaje nam się, że spotkanie tej dwójki nie może się dobrze skończyć, ale autor ma dla nas świetną niespodziankę. Samuraj ulega bowiem wdziękom Stitcha, próbuje się mu przymilić, strasznie chce go pogłaskać i przytulić. Zupełnie jak nie on.
Kolejne rozdziały mangi przedstawiają ewolucję relacji tytułowej dwójki. Nie od razu przypadają sobie do gustu, ale z czasem można powiedzieć wręcz, że zostają przyjaciółmi. Obecność Stitcha wyciąga z Japończyka to co dobre. Ponownie się uśmiecha, a nawet bawi, choć oczywiście skrzętnie ukrywa to przed swoimi podwładnymi. Wyobraźcie sobie tego okrutnika z pierwszych stron, który pod koniec tomiku gra w kocią kołyskę i korzysta z konia na biegunach. Komiczny obrazek.
Jako, że sam Stitch niewiele mówi, to zdecydowanie nie jest to tytuł przegadany. Dlatego bardzo ważne w Samuraj i Stitch są ilustracje. W ich przypadku widać kreskę doświadczonego mangaki. Wszystkie detale wypadają wręcz idealnie, a disneyowski bohater świetnie wpasowuje się w świat średniowiecznej Japonii. Doskonale uchwycił to Hiroto Wada. Zarówno sceny zabawne, jak i te dynamiczne, proste jak i złożone prezentują się świetnie. Najbardziej doświadczeni czytelnicy docenią starania japońskiego autora.
Co zaś tyczy się fabuły mangi, to w dużym stopniu są to pojedyncze przygody, przedstawiające budowanie relacji Meisona ze Stitchem. Mamy jednak wątek przewodni – ucieczkę Stitcha, przez którą trafił na Ziemię. O tym autor w odpowiednim momencie nam przypomina. Dla naszego niebieskiego bohatera nie będzie to wieczna sielanka, a dla nas jedynie komedia. Zakończenie tomiku tym bardziej zachęca nas do sięgnięcia po jego kontynuację i ja z pewnością tak zrobię.
Egmont wraca do wydawania mang. Kiedyś już to robił, w sumie wypuścił wtedy – acz niestety z czasem proces ten po prostu przerwał – parę znaczących tytułów, jak „Ranma 1/2” czy „Eden”, ale na rynku działa tyle wydawnictw stricte mangowych, że teraz powrót nie wydawał się prawdopodobny. Ale nastąpił i przyniósł ze sobą na początek start dwóch serii: „Star Wars. Leia” i „Samuraj i Stich”. Ja skusiłem się na tę drugą, bo fanem „SW” jakimś nie jestem, a i rzecz ciężko do końca nazwać mangą – raczej kooperacją amerykańsko-japońską. A „Stich” zawsze spoko i na dodatek rzecz zrobił samodzielnie Japończyk, więc czemu nie. I sympatyczne się to okazało, zabawne, trochę nadmiernie cyfrowo doprawione, ale jednak miłe i warte poznania.
Pamiętacie Sticha? Ten mały niebieski kosmiczny stworek tym razem trafia do… Japonii. I to średniowiecznej! I to właśnie tu spotyka Yamato Meisona, lokalnego władcę, człowieka okrutnego, surowego. No samuraja, jak się patrzy. Ale pod wpływam Sticha, Yamato zaczyna się zmieniać, obaj się zaprzyjaźniają i… Właśnie, czym to wszystko może się skończyć?
Wydawanie mang przez oficyny stricte z manga niezwiązane zawsze wydawało się bardziej ciekawostką, niż czymś, co ma szansę utrzymać się długo na rynku. TM-Semic miało Top Mangę, ale skończyło się na niespełna dziesięciu komiksach w jej ramach wypuszczonych, Egmont miał wiele serii wydawanych w ramach „Klubu Świata Komiksu”. Ale zawsze było to gdzieś na marginesie. I szybko się kończyło. Wspominam o tym, bo mam nadzieję, że szybko tym razem się nie skończy. I że doczekamy się kilku kultowych tytułów. A na razie jest „Stich”.
I fajnie jest. Zabawnie całkiem. I sympatycznie. Bo łączy w sobie ten tomik i estetykę tej disnejowskiej animacji, i typową mangę z samurajskimi klimatami. Hiroto Wada, mangaka z niewielkim doświadczeniem – wcześniej stworzył tylko serię „Pharaoh” (choć serią tak do końca ciężko to nazwać, bo trzy tomiki w świecie japońskiego komiksu to jak nic) – daje radę zaprezentować nam całkiem fajną historię. Pomysł by skonfrontować Sticha z samurajami wydaje się dziwny? Pamiętajcie, że była już taka kolaboracja, jak „Stitch Meets High School Musical”, więc nic w tym wszystkim dziwnego. Za to całkiem przyjemnie się to składa w jedną całość.
I przyjemne jest graficznie. Okej, jak pisałem już na wstępie, mogło być w tym mniej komputerowych trików, mniej takiego upiększania, ale źle nie jest. Wydanie też jest udane. A całość? Całkiem warta jest poznania. Dla fanów pierwowzoru, dla fanów mangi. Wszystko w oczekiwaniu na zapowiadany – od lat zresztą – film fabularny.