Opis społeczeństwa, dobrowolnie poddającego się unifikacji i rezygnującego z wszelkiej indywidualności, do czego doprowadziła wcale nieskomplikowana inżynieria społeczna przeprowadzona na globalną skalę, wydawał się tak nieprawdopodobny, że nikt go nie chciał uznać za możliwy. Z pokorą przyjąłem te recenzje i zrezygnowałem z wydania powieści, chociaż nieustannie towarzyszyło mi przekonanie, że kwestią czasu pozostaje, gdy literacka fikcja stanie się faktem i obudzimy się dokładnie w takiej rzeczywistości:
Pokłóciliśmy się o Internet, naturalnie nie o samą akcję, tutaj nie ma wątpliwości, pierwsze zgony wywołane rzekomym wirusem chyba nawet nie były zgonami, skorzystali z żywych trupów, bali się uruchomić czynnego wirusa. Zresztą nie było powodu, przecież plan był genialnie prosty, skoro nowy wirus atakował wszystkie organy i dzielił wszystkimi znanymi chorobami, każdy zgon dawał się tłumaczyć wirusem. Wystarczyło powtarzać w telewizjach całego świata, że ten czy tamten, zanim dostał zawału, zanim wykończył go koklusz, nim po ataku padaczki odgryzł sobie i zadławił się własnym językiem, korzystał z komputera i odwiedzał zupełnie bezpieczne strony. A kto nie miał w 2020 roku komputera, kto nie miał Internetu?
Przyszedł rok 2020 i Ci sami Czytelnicy, którzy mówili o przerysowanej metaforze, zgodnie krzyknęli, że nie tylko miałem rację, ale koniecznie trzeba Pokój pokazać światu zanim ziszczą się kolejne etapy budowania społeczeństwa bezpostaciowego, gdzie dla człowieka zabraknie miejsca. Spełniam to życzenie z nadzieją, że wszystko jeszcze uda się uratować, a co zostało utracone, będzie przywrócone.
Autor
Autor | Piotr Wielgucki |
Wydawnictwo | Prohibita |
Rok wydania | 2020 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 423 |
Format | 15.0 x 21.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-65546-68-5 |
Kod paskowy (EAN) | 9788365546678 |
Wymiary | 148 x 210 mm |
Data premiery | 2020.07.13 |
Data pojawienia się | 2020.07.13 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Załóż konto
„Dobre chwile” – recenzje
Nowości z ostatniego tygodnia
Bestsellery
Zapowiedzi
Promocje
Wyprzedaż
Koszty dostawy
Regulamin zakupów
Regulamin kart podarunkowych
Rabat
Jeśli ktoś miałby mnie zapytać: „O czym jest książka Wielguckiego?”, odpowiedziałbym, że przede wszystkim przedstawiono w niej historię nie jednego człowieka, ale historię procesu zbiorowego myślenia, której ten jeden człowiek był uczestnikiem. Myślenia o tym jak jest i o tym jak być powinno lub raczej o tym jak by się chciało kreować i widzieć rzeczywistość.
Polakom cholernie brak dziś poczucia godności. Jesteśmy tu od tysiąca lat. Stworzyliśmy państwo, do którego ze wszystkich stron świata, z zachodu, wschodu i południa, ciągnęli ludzie, jak do ziemi obiecanej. A teraz byle łajza z Holandii czy Luksemburga pozwala sobie traktować nas jak małpy, które ledwo co zlazły z drzewa?! Stawiać nas do pionu, pouczać, wychowywać obietnicami szklanych paciorków i straszeniem „sankcjami”? I nasze tak zwane elity płaszczą się przed każdą taką łajzą z obrzydliwym służalstwem, prosząc, żeby Europa zechciała łaskawie jakoś przywołać do porządku tę polską hołotę, bo im się ona wyrwała spod kontroli i nie chce słuchać? Czas, kiedy mogliśmy sobie pozwolić na leżenie i rekonwalescencję mija, kończą się światowe koniunktury, zaczynają prawdziwe schody, coraz bardziej strome. Trzeba ruszyć tyłek, przypomnieć sobie „czym tobie być, o czym tobie marzyć, śnić”. O tym jest ta książka.
Propaganda to najgłośniejsza i najbardziej wpływowa praca Bernaysa, w której prostym językiem opisane są mechanizmy formowania świadomości mas. Demokratyczne społeczeństwo to, zdaniem Bernaysa, pierwotnie nieuformowana i mało rozgarnięta masa, pozbawiona trwałego spoiwa, której powinna przewodzić garstka inteligentnych nadzorców. Nadzorcy ci, korzystając z naukowych badań nad psychologią jednostki i psychologią tłumu, a także z rozmaitych metod indoktrynacji i manipulowania ludzkimi pragnieniami, powinni ustalać system wartości i główne cele społeczne, popychając ludzi w tę czy inną stronę. Pokazując ludziom pewne pomysły jako naukowo udowodnione, postępowe, demokratyczne czy emancypacyjne, powinni sterować ich zachowaniem, osiągając własne cele. Mniejszość odkryła potężne narzędzie, pomagające jej wywierać wpływ na większość. Okazało się, że jest możliwe kształtowanie umysłu tłumów tak, że swoją nowo nabytą władzę skierują we wskazanym kierunku. Obecna struktura społeczna sprawia, że praktyka ta jest nieunikniona. Jeśli robi się cokolwiek, co ma społeczne znaczenie, czy dotyczy to polityki, finansów, przemysłu, rolnictwa, dobroczynności, edukacji, czy innych obszarów, trzeba to robić przy pomocy propagandy. Propaganda stanowi władzę wykonawczą niewidzialnego rządu. Starałem się opisać przyczyny, sposoby i osoby, za pomocą których niewidzialny rząd, nadzorujący nasze myślenie, kieruje naszymi uczuciami i kontroluje nasze działania. Edward L. Bernays (1889-1995), uważany oficjalnie za twórcę public relations, jedna z najważniejszych szarych eminencji XX wieku. Doradca rządu USA i największych amerykańskich korporacji, człowiek, za którego ucznia uważał się sam Joseph Goebells, był jednym z teoretyków i praktyków totalitarnych metod formatowania świadomości i precyzyjnego kontrolowania jednostek za pomocą propagandy medialnej, a jego wpływ na naszą cywilizację jest porównywalny z tym, jaki mieli najgłośniejsi twórcy systemów totalitarnych, tacy jak Lenin, Trocki, Hitler czy Stalin.
Nowe wydanie książki świętego biskupa z 1920 roku. Mimo upływu niemal 100 lat od jej ukazania się, nic nie straciła na aktualności. Spotykamy się z zarzutem: wszystkie religie opierają się na prawdzie i dają człowiekowi jakieś prawidła życia: czyż tedy nie słuszna, by mu zostawić do woli, jaką religię chce wyznawać? Nie jest to rzeczą słuszną, bo jak Bóg jest jeden i prawda jedna, tak jedna tylko religia może być prawdziwą; inaczej trzeba by twierdzić, że ma prawdę za sobą i ten katolik, który wierzy w to, czego Kościół naucza – i ten protestant, który nie uznaje Kościoła – i ten żyd, który odrzuca Zbawcę Jezusa Chrystusa – i ten muzułmanin, który Mahometa uważa za boskiego proroka – czyli że jedna prawda drugą wyklucza, a więc że wszystkie religie są fałszywe. Jedna tylko religia katolicka ma czystą prawdę i całą prawdę. (Fragment książki) Niech książka świętego biskupa Józefa Sebastiana pomoże nam zrozumieć, jak wielkim skarbem jest nasza wiara. Wiara, jak uczy nas święta teologia, jest łaską Bożą. Jest najcenniejszą rzeczą w naszym życiu. Najwspanialszym prezentem, który, zwłaszcza my, Polacy, poddani Maryi, Królowej naszej Częstochowskiej, otrzymaliśmy z Nieba. Wyznawajmy ją z odwagą – jak mówi Ojciec Święty do nowo kreowanych kardynałów – usque ad effusionem sanguinis - aż do przelania krwi. Może i od nas Bóg Prawdziwy, Trójjedyny, tego kiedyś zażąda. Św. Piotr z Werony, męczennik, po ugodzeniu mieczem w głowę napisał na ziemi własną krwią to zdanie: Wierzę w jednego Boga! Credo. Św. Józef Sebastian Pelczar, biskup przemyski, dobry pasterz, nam o tym przypomina, wykładając i udowadniając prawdy naszej świętej Wiary. Trwajmy zatem mocni w Wierze, objawionej przez Zbawiciela i potwierdzonej przez tylu – w tym polskich – świętych. Dziękujemy Bogu i dumni jesteśmy, iż znalazł się wśród nich nasz Rodak, święty biskup Pelczar, kapłan wedle Serca Bożego, autor tej pięknej książki.
Quo vadis w serii „Kolorowa Klasyka” to najpiękniejsze kolorowe wydanie tej powieści na rynku! Książka zawiera wspaniałe, barwne ilustracje, jej atutem jest duża, ułatwiająca szybkie czytanie czcionka. Edycja na szlachetnym papierze, bardzo trwała i estetyczna. Rzym za czasów cesarza Nerona to miejsce zderzenia dwóch światów – zapatrzonej w siebie, kipiącej od bogactw, pełnej zabaw, uczt i zepsucia rzeczywistości Imperium Rzymskiego oraz rodzącej się kultury chrześcijańskiej, tak odmiennej od wszystkiego, co do tej pory znali ludzie. Z pierwszego z owych światów pochodzi Winicjusz, z drugiego Ligia – a jednak tych dwoje tak bardzo odmiennych ludzi połączy miłość silniejsza od wszelkich uczuć, jakich dane im było doświadczyć. Historia ich związku, a także historia szalonego cesarza, pożaru Rzymu i okrutnego prześladowania wyznawców Chrystusa to tło, na którym rozwija się przed oczami czytelnika moc i potęga religii chrześcijańskiej, rozpoczynającej właśnie swój pochód drogą, na której na zawsze zmieni świat. Jedna z najpoczytniejszych powieści Henryka Sienkiewicza teraz dostępna w serii „Kolorowa Klasyka”, z kanonicznymi ilustracjami przedwojennego grafika Piotra Stachiewicza. Wydanie w twardej oprawie jest szczególnie estetyczne i trwałe. Zapraszamy do lektury!
Coraz więcej ludzi zadaje sobie pytanie: dokąd zmierza Kościół za czasów papieża Franciszka? Skąd biorą się kolejne skandale, skąd przychodzą kolejne rewolucyjne zmiany? Gdzie jest granica tych zmian? Red. Krystian Kratiuk w jasny i klarowny sposób opisuje to, co się obecnie dzieje w Watykanie. Odpowiada na pytania, których wielu katolickich publicystów boi się wprost nawet zadać. W dobie powszechnej dezinformacji, fake newsów i postprawdy, katolicy powinni zadać sobie również inne pytanie postawione w tej książce. Dlaczego katolickie media nie informują nas o ogromnych zmianach w Kościele? Dlaczego ważniejsze są dla nich obrazki ukazujące ciekawostki z życia papieża Franciszka, niż poważne informacje o zasadniczych różnicach zdań między kardynałami i biskupami przyglądającymi się działaniom Ojca Świętego, o wielkich debatach na temat tego, czy Kościół wciąż jest jedyną drogą zbawienia, którym słowom Pisma Świętego wolno ufać, czy można dowolnie zmieniać słowa modlitwy albo odwieczne nauczanie moralne, lub czy sakrament spowiedzi wciąż powinien obowiązywać katolików (fragment książki). To jest smutna książka o smutnych czasach. Ale potrzebna. Polscy katolicy, tragicznie niedoinformowani w myśl zasady: „niech tam w całym świecie wojna, byle parafia nasza spokojna”, mają prawo i obowiązek wiedzieć, że w Kościele poza lokalnymi opłotkami szaleje prawdziwa burza. A kiedy burza szaleje, co robi wierny katolik? Najpierw podejmuje wszelkie działania mające na celu zabezpieczenie domu przed żywiołem, a potem zapala gromnicę i pada na kolana. Ze Wstępu Jerzego Wolaka
Opowiadania zebrane w tomie Halny (Nowohucka kolęda, Królowa i Halny) łączy miejsce akcji – Nowa Huta – i środowisko bohaterów. To gangsterzy, dilerzy narkotyków, nieudani muzycy po wyrokach za spowodowanie po pijanemu śmierci kilku osób. Jak napisał Jarosław Rojek, autor blurba, bohaterowie Jarka „snują eposy o skurwionych superbohaterach, rycerskie romanse bez szczęśliwego zakończenia, moralitety bez rozgrzeszającego morału”. Ich wewnętrzne monologi są prawdziwe, także za sprawą języka, brutalnego, wulgarnego, o mocnym, miejscami rapowym rytmie. Halny jest portretem miasta, chociaż nie tego kulturalnego, ani nawet tego znanego turystom. Nie chodzi tu też o historię czy np. topografię. Igor Jarek z wielkim talentem portretuje mieszańców. Tych, którzy z Krakowem Miastem Literatury UNESCO nie mają nic wspólnego, bo, jak zauważył Jarosław Rojek, „Huta z opowiadań Jarka to id wielkiego miasta, jego ciemna strona, rezerwuar wszystkiego, co najgorsze, co nie znosi dziennego światła”. Fragment: Znowu z minutę siedzimy cicho. W końcu ten, co mnie poczęstował, powtarza, że wszystko przez ten wiatr. Naćpany jakiś czy co? A może jest z tych pojebanych? Policyjnej roboty uczyłem się w interwencji, gada, wpatrując się w jakiegoś ptaka, co próbuje lecieć do przodu, ale jak zawieszony na sznurku macha tylko skrzydłami... A ja już wiem, że tak... ...że skurwiel jest z gatunku tych pojebanych gliniarzy, co to zanim zgarną człowieka, muszą się wpierw wygadać. Październik i listopad, ciągnie ten pojeb, jak z gór schodził halny, to były dla nas najbardziej pracowite miesiące. Najwięcej kłótni, pobić, morderstw, a zwłaszcza samobójstw, bo ten wiatr ma to do siebie, że... ...pierdoli ludziom we łbach, kończy jego kolega. Igor Jarek debiutował w 2008 roku jako dziewiętnastolatek, laureat konkursu im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, tomikiem wierszy Różyczka. Wydał też zbiór Białaczka. Wiersze publikuje również w „Odrze”, „Śląsku”, „Opcjach”, „Portrecie”, „Arkadii”, „Gazecie Wyborczej”, „Zeszytach Poetyckich”. Wraz z żoną, graficzką Judytą Sosną, stworzył trzy komiksy wydane przez Kulturę Gniewu: Słowacki, Spodouści i Czarna studnia. W „Dialogu” opublikował dramat Glück Auf! i monodram Królowa. Nie ukończył nauki w liceum. Do 2010 utrzymywał się z prac dorywczych, pracował też w Wielkiej Brytanii, przez kilka lat był górnikiem w „KWK Staszic”. Ostatnio razem z żoną i córką mieszka na Nowej Hucie.
Zdumiewający tekst autora sprzed ponad stu lat, który trafnie przewidział przemiany polityczne, duchowe i cywilizacyjne, jakie rzeczywiście nastąpiły w XX i na początku XXI wieku! Sołowjow określa wiek XX jako epokę ostatnich wielkich wojen. Traumatyczne doświadczenia XX stulecia mobilizują państwa do skutecznego zapobiegania konfliktom w przyszłości poprzez zjednoczenie sił wszystkich Europejczyków. W XXI wieku Europa buduje związek państw – swoiste stany zjednoczone Europy. Dokonuje się również przewrót cywilizacyjny i antropologiczny: następuje ostateczny upadek teoretycznego materializmu, ale jednocześnie powszechne odrzucenie tradycyjnej wiary w Boga. Na Zachodzie wzrasta zainteresowanie filozofiami Dalekiego Wschodu. W tym wszystkim obecny jest Antychryst, który jawi się jako pacyfista, uwodzący ludzkość obietnicą pokoju i sprawiedliwości bez Boga, w ramach nowej, pluralistycznej i synkretycznej religii bez wiary i dogmatów. Sprzeciwia mu się tylko mała grupa chrześcijan: katolików, prawosławnych i protestantów. Wszystko to wydaje się znajome, tyle tylko że... Sołowjow pisał ten tekst w latach 1899-1900! Kardynał Giacomo Biffi nazwał książkę Sołowjowa proroczym ostrzeżeniem, dotyczącym współczesnych wcieleń Antychrysta. Książka, którą koniecznie trzeba przeczytać!
Doskonała książka na podstawie scenariusza głośnego filmu w reżyserii Petera Weira, z Robinem Williamsem w roli głównej. Rozpoczyna się rok szkolny w Akademii Weltona, elitarnej szkole średniej o wielkich osiągnięciach i... nader surowej dyscyplinie. W miejsce odchodzącego na emeryturę nauczyciela języka angielskiego, przychodzi nowy, John Keating. Czterem zasadom Akademii, którymi są: Tradycja, Honor, Dyscyplina i Doskonałość przeciwstawia inny sposób kształcenia i wychowania młodych ludzi. Obrona własnej indywidualności, wrażliwość na poezję i umiejętność dostrzegania jej wokół siebie, radość życia i korzystanie z tego, co przynosi każdy dzień – to wartości, które próbują realizować jego uczniowie w tajnym klubie, „Stowarzyszeniu umarłych poetów”. Co zwycięży: rygorystycznie przestrzegana tradycja czy prawo do marzeń, wolności i młodzieńczego buntu?
Kościół od kilku dziesięcioleci przechodzi jeden z największych kryzysów w swojej historii. Wraz z postępem antykatolickiej rewolucji, metody walki z chrześcijaństwem płynnie się zmieniają. Nasze pokolenie doczekało czasów, w których zmuszeni jesteśmy bronić Chrystusowej Świątyni nie tylko przed jasno wyartykułowanymi zakusami wrogów Kościoła, ale również przed zamąconymi intencjami samych ludzi Kościoła. Okazuje się bowiem, że wśród przeciwników nauczania Pana Jezusa od lat znajdują się także liczni... biskupi. W XXI wieku doszło nawet do tego, że część kardynałów (zatroskanych o dusze wiernych) zmuszona była wprost nazwać pomysły swoich braci w biskupstwie herezjami. O tym właśnie jest książka, którą trzymają Państwo w rękach. [Fragment Wstępu] "Synod papieża Franciszka" jest zapisem kolejnych stadiów rewolucyjnego szturmu na podstawy katolickiej wiary i moralności, który pod pozorem "zmiany paradygmatu w Kościele" (kardynał Kasper) odbywa się na naszych oczach po abdykacji Benedykta XVI. Książka Krystiana Kratiuka pokazuje jak kolejna fala Renu wpływa do Tybru, na tym etapie rewolucji uderzając w sam fundament wiary - zapisane w Ewangeliach przykazania Zbawiciela. Lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce poznać stan zmagań o Kościół. To wielka stawka. Prof. dr hab. Grzegorz Kucharczyk, Instytut Historii PAN Książka jest więc zapisem wydarzeń, o których gdy się odbywały, nie było zbyt głośno. Powstała by utrwalić na papierze niewyobrażalne wprost wypowiedzi, które staną się zapewne natchnieniem dla następnych pokoleń historyków Kościoła piszących o największych kryzysach wiary katolickiej. Tworząc niniejsze opracowanie starałem się oprzeć pokusie korzystania z krążących po Internecie plotek na temat obu synodów papieża Franciszka, nie publikowałem także niesprawdzonych informacji o których aż huczy środowisko watykanistów, w którym miałem okazję pracować. Książka stanowi jedynie spis wydarzeń, które rzeczywiście się odbyły, i przytoczenie opinii, które zostały wyartykułowane przez najwyższych dostojników Kościoła.
Autorytet Kościoła przejawiał się w tym, że pilnował, zachowywał, przekazywał i chronił Bożą prawdę, i w tym, że potępiał, zwalczał, i skutecznie gromił przeciwne Bożej prawdzie błędy. Kościół w historii był Kościołem walczącym. Żyć – znaczyło głosić z mocą dogmat i potępiać przeciwne mu argumenty. Jeśli to potępienie miało być realne, a nie abstrakcyjne, musiało też wskazywać z całą mocą na ludzi, którzy te błędy przyjmowali i wyznawali. Władza, która miała formalne umocowanie w urzędzie papieskim, władza piętnowania błędów stała się pierwszą ofiarą soboru. Jeśli władza nie działa, nie wskazuje, kto jest, a kto nie może być nauczycielem katolickim, zanika autorytet Kościoła i autorytet papieża. Papieże mogą pozostać medialnymi celebrytami, ale gubią autorytet. Prawda, której byli strażnikami, została zmuszona do milczenia. Dogmat już nie wiąże. Dogmat stał się opinią i poglądem. Nie otwiera bram do Nieba. Nie przenosi poza czas. Zamiast podlegać władzy Boga, świat ulega tyranii doczesności i włącza się w budowę globalnej, lepszej przyszłości. Dogmat i tiara to książka o porzuceniu dogmatu, o paraliżu zasady dogmatycznej. O zjawisku, które widać gołym okiem, kiedy jawni heretycy nie tylko są tolerowani, ale wręcz robią kościelne kariery, kiedy wielu biskupów chce błogosławić czynnych homoseksualistów, a siostry zakonne – bronić aborcji. Nie da się głosić prawdy wiary bez potępienia jej przeciwieństwa. To relatywizacja aktu wiary. To w istocie subtelna i łagodna forma uśmiercenia dogmatu, coś jak eutanazja. Nie wystarczy powiedzieć, że Chrystus jest Synem Bożym, zawsze trzeba dodać, że każdy, kto tak nie uważa, jeśli tylko nie znajduje się w stanie nieprzezwyciężonej niewiedzy, błądzi, okazuje Bogu nieposłuszeństwo, lekceważy Boży nakaz. Powiedzieć to pierwsze bez dodania tego drugiego, to nic nie powiedzieć.
Fascynująca powieściowa łamigłówka stworzona przez gwiazdę współczesnej literatury francuskiej. W 1999 roku, opublikowawszy trzy kultowe powieści, sławny autor Nathan Fawles ogłosił koniec pisarskiej kariery i zaszył się w Beaumont, na dzikiej wyspie na Morzu Śródziemnym. Jesień 2018 roku. Od 20 lat Fawles nie udzielił żadnego wywiadu. Jako że jego książki wciąż przykuwają uwagę czytelników, Mathilde Monney, młoda szwajcarska dziennikarka, zjawia się na wyspie, zdeterminowana, by poznać sekrety pisarza. Tego samego dnia na plaży zostaje znalezione ciało martwej kobiety, a władze otaczają wyspę kordonem. Tak zaczyna się niebezpieczne starcie twarzą twarz pomiędzy Mathilde i Nathanem, w którym namiętność mierzy się ze strachem, a zawoalowana prawda z wyrachowanym kłamstwem… Guillaume Musso, autor piętnastu bestsellerów, od dziewięciu lat nie schodzi ze szczytu listy najpopularniejszych francuskich pisarzy. Czytelnicy na całym świecie kupili już 35 milionów egzemplarzy jego książek. Przewrotne historie, które pisze, łączą w sobie elementy powieści obyczajowej i thrillera psychologicznego. I zawsze zaskakują absolutnie nieoczekiwanym finałem.
Powieść Pokój powstała w 2012 roku, jednak w tamtym czasie nieliczne grono czytelników niemal zgodnie uznało, że ta rozprawa socjologiczna i metaforyczna wizja przyszłości jest przesadzona. Opis społeczeństwa, dobrowolnie poddającego się unifikacji i rezygnującego z wszelkiej indywidualności, do czego doprowadziła wcale nieskomplikowana inżynieria społeczna przeprowadzona na globalną skalę, wydawał się tak nieprawdopodobny, że nikt go nie chciał uznać za możliwy. Z pokorą przyjąłem tę recenzje i zrezygnowałem z wydania powieści, chociaż nieustannie towarzyszyło mi przekonanie, że kwestią czasu pozostaje, gdy literacka fikcja stanie się faktem i obudzimy się dokładnie w takiej rzeczywistości: Pokłóciliśmy się o Internet, naturalnie nie o samą akcję, tutaj nie ma wątpliwości, pierwsze zgony wywołane rzekomym wirusem chyba nawet nie były zgonami, skorzystali z żywych trupów, bali się uruchomić czynnego wirusa. Zresztą nie było powodu, przecież plan był genialnie prosty, skoro nowy wirus atakował wszystkie organy i dzielił wszystkimi znanymi chorobami, każdy zgon dawał się tłumaczyć wirusem. Wystarczyło powtarzać w telewizjach całego świata, że ten czy tamten, zanim dostał zawału, zanim wykończył go koklusz, nim po ataku padaczki odgryzł sobie i zadławił się własnym językiem, korzystał z komputera i odwiedzał zupełnie bezpieczne strony. A kto nie miał w 2020 roku komputera, kto nie miał Internetu? Przyszedł rok 2020 i ci sami czytelnicy, którzy mówili o przerysowanej metaforze, zgodnie krzyknęli, że nie tylko miałem rację, ale koniecznie trzeba Pokój pokazać światu, zanim ziszczą się kolejne etapy budowania społeczeństwa bezpostaciowego, gdzie dla człowieka zabraknie miejsca. Spełniam to życzenie z nadzieją, że wszystko jeszcze uda się uratować, a co zostało utracone, będzie przywrócone.
Jeśli ktoś miałby mnie zapytać: „O czym jest książka Wielguckiego?”, odpowiedziałbym, że przede wszystkim przedstawiono w niej historię nie jednego człowieka, ale historię procesu zbiorowego myślenia, której ten jeden człowiek był uczestnikiem. Myślenia o tym jak jest i o tym jak być powinno lub raczej o tym jak by się chciało kreować i widzieć rzeczywistość.