Ginący świat koczowników, tęsknota za Rosją i marzenia o Zachodzie
Reportaż jest podróżą do świata magicznych medres i miast, a także niesamowitych gór, pasterskich zwyczajów oraz codziennych problemów mieszkańców Azji Centralnej. To opowieść o ludziach szukających własnego miejsca na gruzach nowej, postradzieckiej rzeczywistości. Rosjanach, którzy po upadku „Imperium” stali się jakby bezdomni, Kirgizach - budujących swą nową tożsamość oraz Uzbekach, dla których brakuje miejsca zarówno we własnej ojczyźnie, jak i zamieszkiwanej przez nich od wieków kirgiskiej części Kotliny Fergańskiej.
Mnogość kultur, zawiłość dziejów i prywatnych historii sprawia, że zawodzą definicje tożsamości, a częstokroć jej najlepszą busolą jest przywiązanie do jurty, żywego języka, albo sposobu życia.
Kirgizi przed niespełna wiekiem zeszli z gór i zamieszkali w miastach. W przeciągu ostatnich lat ich kraj stał się areną kilku gwałtownych przewrotów i rewolucji. Książka jest opowieścią o ciężarze współczesnych czasów, ludzkich marzeniach i wciąż obecnej nadziei na lepszy czas, w przepięknym i nadal mało znanym zakątku globu, ziemi na końcu świata, gdzie wszystko jest jeszcze możliwe.
Autor | Przemysław Chwała |
Wydawnictwo | Muza |
Rok wydania | 2017 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 304 |
Format | 13.5 x 20.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-287-0615-6 |
Kod paskowy (EAN) | 9788328706156 |
Waga | 332 g |
Wymiary | 136 x 200 x 23 mm |
Data premiery | 2017.04.26 |
Data pojawienia się | 2017.03.27 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Reportaż z podróży do Kirgistanu i Uzbekistanu.
I o ile na temat Uzbekistanu przeciętny zjadacz chleba ma pewne pojęcie, to już z Kirgistanem są pewne problemy. Nazwy uzbeckich miast takie jak Taszkent, Samarkanda, Buchara, Fergana czy Chiwa mnie przynajmniej kojarzą się z przygodami Hodży Nasreddina, który te miasta odwiedzał. Kraj bawełny, ale i złota, którego złoża szacowane są na 4 co do wielkości na świecie.
A Kirgizja? Tutaj już sama nazwa stolicy - Biszkek raczej mało komu cokolwiek powie. Jedyną nazwą która z czymkolwiek może się kojarzyć to „Pik Pobiedy” o wysokości 7439 m n.p.m.
Dlatego panu Przemysławowi chwała za to (gra słów oczywiście zamierzona), że poświęcił rok życia, aby przybliżyć czytelnikowi dwa z postradzieckich „stanów” (Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan, Turkmenistan, Tadżykistan itd.)
To nie są miejsca, gdzie każdy z ochotą wyruszy na wakacyjną przygodę bo raz, że daleko, a dwa – radziecka mentalność urzędnicza połączona z typowo wschodnią kulturą wszechobecnego „bakszyszu” czyli mniej lub bardziej wymuszonej łapówki jest powszechna. Mniej doświadczonych podróżników może kosztować to mnóstwo pieniędzy, czasu i zdrowia. Dlatego całkiem przyjemnie obserwować te kraje z perspektywy kart tej książki.
Dość charakterystyczną cechą Kirgistanu i Uzbekistanu jest tęsknota zwykłych ludzi za ZSRR. Panował wtedy ład, porządek, wszyscy mieli pracę i stabilną sytuację. Jak ktoś był bardziej przedsiębiorczy, to i dorobić potrafił. Upadek Sojuza skończył się dla nich katastrofą, bo zamknięcie fabryk i kołchozów pozbawiło z dnia na dzień ludzi wszelkich źródeł dochodu. Owszem, część potrafiła wykorzystać koniunkturę i w oparciu o klanową strukturę państw regionu całkiem przyjemnie się ustawić. Jednak większość nie potrafi do tej pory poradzić sobie z tymi zmianami. To pewnie konsekwencja tego, że Rosjanie wciągnęli „stany” w wiek XX, później zafundowali „realny socjalizm” przy wschodniej mentalności. A później – tak po prostu zwinęli majdan pod tytułem ZSRR.
I wygląda to, jak wygląda. Bieda, korupcja, przestępczość zorganizowana, hurtowy handel narkotykami, a odróżnienie polityka od gangstera wymaga dobrej znajomości lokalnych układów.
https://niestatystycznypolak.blogspot.com