Ojciec opuścił nas dwukrotnie w ciągu jednego roku. Po raz pierwszy, aby zakończyć swoje małżeństwo, i po raz drugi, gdy odebrał sobie życie. Przyczyny rodzinnej tragedii, która stała się udziałem Marie Jiang, sięgają głęboko w przeszłość, a o ich odkryciu zadecyduje przypadek. Marie, nauczycielka matematyki w Vancouver, pochodzi z rodziny chińskich emigrantów. Wiele faktów z życia swoich bliskich pozna jednak dopiero dzięki obcej osobie – studentce z Pekinu, która uciekła do Kanady po masakrze na placu Tiananmen. Dowie się między innymi, że ojciec był studentem konserwatorium w Szanghaju. Dlaczego nigdy jej o tym nie opowiedział? Dlaczego w ich domu nie było fortepianu, na którym ponoć grał po mistrzowsku? Rodzinna historia, którą Marie powoli składa z okruchów wspomnień i świadectw różnych osób, okazuje się być kłębkiem skomplikowanych relacji uczuciowych i wielu dramatów, rozgrywających się w cieniu, ale i w bezpośrednim następstwie, totalitarnej polityki Mao Zedonga. Epicka i liryczna, zbudowana kunsztownie niczym sonaty Bacha, które pobrzmiewają na wielu jej stronach, melancholijna i pełna humoru oraz ciepła powieść Madeleine Thien jest uważana za jedno z najważniejszych wydarzeń 2016 roku.
„Jestem zaskoczona przejrzystością jej stylu, łatwością, z jaką pisze, i swego rodzaju emocjonalną czystością”.
– Alice Munro
„Madeleine Thien to poważna i utalentowana pisarska. Ze współczuciem i skrupulatną precyzją opisuje życie zwykłych ludzi kształtowane przez nadzwyczajne polityczne wydarzenia. Podobnie jak piękny i złożony utwór muzyczny narracja w tej powieści odkrywa z wolna kolejne warstwy, powracając co chwilę do centralnych motywów rodziny, pamięci i utraty”.
– Ma Jian
„Jest to poruszające i niezwykłe wyobrażenie XX-wiecznej tragedii chińskiego narodu i zasługuje na to, żeby przypieczętować rangę Thien jako ważnej i przykuwającej uwagę autorki”.
– „The Guardian”
„Elegijna i wielowymiarowa… Ta powieść to rasowy „page-turner”, literacka kondensacja XX-wiecznej historii Chin”.
– „The Sun Times”
„Nie będzie przesadą stwierdzenie, że lektura tej książki nasuwa silne skojarzenia z wielką rosyjską klasyką: Dostojewskim, Pasternakiem i Sołżenicynem… Sztuka opowiadania na mistrzowskim poziomie”.
– „The Vancouver Sun”
Autor | Madeleine Thien |
Wydawnictwo | Wydawnictwo Literackie |
Rok wydania | 2017 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 584 |
Format | 14.3 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-08-06424-5 |
Kod paskowy (EAN) | 9788308064245 |
Waga | 148 g |
Wymiary | 155 x 210 x 49 mm |
Data premiery | 2017.09.18 |
Data pojawienia się | 2017.09.18 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 2 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 2 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
„Nie mówcie, że nie mamy niczego” to fascynująca historia, otoczona kulturą, muzyką i sztuką w najczystszej, najznamienitszej postaci. Niczym rozległe sonaty Bacha, melancholijna i nostalgiczna, z malutką, niedominującą nutą radości. Nietuzinkowi bohaterowie, dramaty rodzinne, porywające, zakazane uczucia, a wszystko to dziejące się w tle brutalnej polityki przewodniczącego Mao.
Doskonale mi się ją czytało, chociaż potrzebowałam odrobinę czasu, by wciągnąć się w klimat powieści. Jeżeli więc szukacie czegoś, co pochłonie Was do reszty, zauroczy i zrani, sięgnijcie po powieść Madeleine Thien.
W 1949 roku Mao Zedong był bliski władzy. Tak oto powstała Chińska Republika Ludowa. Całkowicie komunistyczna. Całe społeczeństwo absolutnie podporządkowane Przewodniczącemu Mao. W tych czasach przyszło żyć Wróblowi, młodemu i ambitnemu muzykowi. Utalentowany młodzieniec próbuje znaleźć swoje miejsce w kraju, gdzie tacy jak oni są potrzebni. Do momentu, gdy dwie ideologie zaczynają ze sobą walczyć, a wszystko, co miał przestało istnieć. Jak odnaleźć siebie, kiedy każdy indywidualny akcent jest zabijany w zarodku? Kiedy spełniasz się zgodnie z wolą Przewodniczącego Mao, ale i tak jesteś nazwany rewolucjonistą i zdrajcą kraju? Dlaczego nikt nie słucha Twej muzyki, nie wsłucha się w jej melodie i odkryje prawdziwe piękno? Piękno, które tworzy zjednoczony kraj, a nie bezsensowną wojnę o władzę? Wróbel za młodu robił to, co kochał, by zostać za to potępionym. Nikt nie słuchał jego słów, bo nigdy ich nie wypowiedział. Tak samo jak jego muzyki.
Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, co stałoby się z Polską, gdybyśmy w 1989 roku nie dokonali zmiany ustroju, powinniście sięgnąć po tę książkę. To powieść o ludziach i ich życiu oraz śmierci. Chęci przetrwania, służeniu kraju oraz nienawiści do wszystkiego i niczego. Madeleine Thien próbuje nakreślić problem Chin związany z polityką wobec obywateli kraju. Chce pokazać jaki świat jest kruchy, a zarazem obojętny. Wielu zdradziło. Nikt nie pomógł. Czy nie przypomina Wam się historia naszego kraju? Sądzę, że Nie mówcie, że nie mamy niczego to idealny przykład dla rządzących jak i obywateli, tego co może się stać, jeśli nie zaczniemy przestawać wyzyskiwać siebie nawzajem. Kochajmy. Twórzmy. Dzielmy się. Bądźmy.
„Wenie Marzycielu, ryzykowana to rzecz sądzić, że opowieść może mieć koniec. Potencjalnych zakończeń jest tyle samo, ile możliwych początków”.
Skończyłam czytać tę doskonałą powieść przedwczoraj i wciąż nie mogę przestać o niej myśleć. Na początku opowieści poznajemy Marie, młodą Chinkę, która opowiada historię swej rodziny. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych wraz z matką mieszkała w Vancouver w Kanadzie. Jej ojciec jakiś czas wcześniej wyjechał do Chin i tam odebrał sobie życie. Wkrótce w ich domu pojawia się Ai-ming, studentka z Pekinu, która uciekła z kraju po zamieszkach na Placu Tiananmen. Kim jest dziewczyna? Dlaczego ojciec popełnił samobójstwo? Co łączy rodzinę z Ai-ming z rodziną Marie? Te pytania wyznaczają cały kierunek książki, wraz z Marie szukamy na nie odpowiedzi. A te odkrywane są stopniowo, ze strzępków wspomnień, opowieści Ai-ming, dokumentów, a w końcu po latach także z podróży do Chin i bezpośredniej konfrontacji z przeszłością. Wraz z kobietą udajemy się w tę fascynującą podróż w czasie i przestrzeni, towarzyszymy jej, gdy składa misterne elementy układanki o swojej rodzinie i jej losach.
Tym, co mnie najbardziej poruszyło w tej powieści jest doskonałe pokazanie roli i pozycji człowieka na tle wielkich wydarzeń historycznych. Marie poznając przeszłość swojej rodziny cofa się aż do połowy dwudziestego wieku, gdy w Chinach przeprowadzana była Wielka Rewolucja Kulturalna. Jej ofiarami padło wielu znamienitych intelektualistów i tych, którzy nie chcieli podporządkować się nowej polityce komunistycznego rządu. Bohaterowie powieści uwikłani są w tą wielką historię i politykę – czy to bezpośrednio, czy też zmagając się z jej konsekwencjami. System niszczy ludzi, pozbawia ich indywidualizmu, samodzielnego myślenia, podporządkowuje tak zwanemu wyższemu dobru, które dobrem jest tylko z nazwy. Thien w bardzo obrazowy sposób opisuje prześladowania nieprawomyślnych obywateli, te fragmenty książki są wstrząsające i wciąż mam je przed oczami. Tak naprawdę każdy był podejrzany, jakiekolwiek zachowanie czy słowo mogło zostać zinterpretowane na różne sposoby. Wszechobecny strach i terror stanowił codzienność mieszkańców Chin. I właśnie w takim świecie muszą funkcjonować Wróbel, Kai oraz Zhuli – troje młodych przyjaciół, wybitnych muzyków.
W tej smutnej atmosferze obaw o życie swoje oraz najbliższych, rozgrywają się także te mniejsze historie – pierwszy pocałunek, zakazane uczucie, siostrzana więź, przyjaźń i miłość do muzyki. Te drobne chwile bohaterów, małe radości i przyjemności, rozjaśniają momentami strony powieści. Mamy jednak świadomość, że jest to tylko iskra, kadr, bo za chwilę będziemy musieli wrócić do okrutnej rzeczywistości. Przez całą książkę przewija się wątek tajemniczej powieści „Księgi rejestrów”, która przez kolejne pokolenia jest ręcznie powielana, a następne rozdziały dopisywane. Do końca nie wiemy, kto jest jej autorem i kiedy powstała, ale stanowi ona dla bohaterów odskocznię od szarej codzienności, czytanie jej daje nadzieję, chociaż jest też niebezpieczne. Przepisywanie stron z pewnością zostałoby uznane za działalność wywrotową, dlatego karty „Księgi” są skrzętnie ukrywane i przekazywane kolejnym osobom.
Marie rekonstruuje całą historię od czasów młodości swojego ojca i jego przyjaciół, aż do wydarzeń, które sprawiły, że Ai-ming stanęła na progu jej mieszkania. Masakra na Placu Tiananmen nieodłącznie kojarzy mi się ze znanym zdjęciem przedstawiającym samotnego człowieka stojącego na wprost kawalkady czołgów. Widziałam tą fotografię, uczyłam się o masakrze na lekcjach historii, ale dopiero ta książka uświadomiła mi ogrom tragedii, do której doszło w 1989 roku. Kulminacyjne sceny opisujące tamte wydarzenia to naprawdę niezwykłe doznanie, czułam się jakbym była pomiędzy studentami na Placu, ramię w ramię walczyła o lepsze jutro, wiele razy miałam ciarki na plecach. Ludzie, którzy do tej pory byli tłamszeni przez system, stanowili narzędzie w rękach władz, jednoczą się i dochodzą do głosu, pokazują, że razem stanowią siłę, która może wzniecić rewolucje i coś zmienić.
Książka napisana jest pięknym, poetyckim językiem. W jej treści znajdziemy wiele fascynujących informacji, nie tylko o historii Chin, ale także o złożoności języka chińskiego, o pięknie muzyki, kompozycji oraz o egzotycznej kulturze. Nie będę ukrywać, że czasami książkę czyta się trudno, wymaga skupienia, historie, które składa w całość Marie nie zawsze są ułożone chronologicznie. Ale jako całość powieść tworzy niezwykły fresk o ludziach, uczuciach, miłości, przyjaźni, muzyce i walce o wolność, dlatego naprawdę warta jest wszelkiego wysiłku. Thien rekompensuje nam zawiłości polityczne i historyczne ciekawymi postaciami, którym szczerze kibicujemy i chcemy, by w końcu znaleźli radość i szczęście. Niestety wiemy, że w okolicznościach, w których przyszło im żyć, nie zawsze jest to możliwe. Bohaterowie poddawani są ciągłym próbom, muszą sprostać wielu przeciwnościom. I chociaż czasami podejmują błędne decyzje, których potem żałują, to jednak zawsze przemawia przez nich miłość do bliskich, wolności oraz do muzyki.
„Nie mówcie, że nie mamy niczego” to doskonała podróż w przeszłość, opowieść o zwykłych ludziach rzuconych w wir historii, traktat o miłości do bliźnich i sztuki i o poświęceniu. Lektura skłania do wielu refleksji, wzbudza cały wachlarz uczuć i emocji. Ta napisana z rozmachem i pięknym językiem wielopokoleniowa saga, stanowi jedną z najważniejszych książek, jakie ostatnio czytałam. I mimo że skupia się na kulturze i historii współczesnych Chin, niesie także wiele wartości uniwersalnych.
Jesienny wieczór, o parapet okna uderzają krople deszczu. Z głośnika odtwarzacza płyną dźwięki „Wariacji Goldbergowskich” Bacha. Dziś tak piękna kołysanka nie usypia mnie, bo głęboko poruszające losy Chińczyków spędzają sen z powiek. Madeleine Thien w swojej powieści „Nie mówcie, że nie mamy niczego” opowiada o ludziach, dla których muzyka była ucieczka od rzeczywistości, rozwijaniem talentów, formą realizacji marzeń. Kiedy czasem brakowało słów, wystarczały dźwięki. Taki był ming (los, życie) w państwie rządzonym przez Wielkiego Sternika, gdzie bezwzględne posłuszeństwo, bezgraniczne zaufanie, fanatyzm rewolucyjny zrodziły specyficzny terror. Historia ugrupowań rasistowskich na świecie nie była tak szokująca, jak fakt znęcania się, mordowania w ramach tego samego społeczeństwa. Dzięki mistrzowskim umiejętnościom autorki piękno klasycznej poezji, rodzinnych wspomnień, wrażliwa interpretacja muzyki równoważyły szokujące sceny poniżania ludzi. Nie ma narodu, społeczeństwa, które nie ma niczego. Mamy historię, wspomnienia, zapiski, fotografie – mamy swoje korzenie i nie zapominajmy o tym bez względu na ilość przekroczonych granic i barierę językową. Gorąco zachęcam do przeczytania tej powieści, która porusza zmysły i wyobraźnie, ale też szokuje. Kiedy skończyłem czytać tę książkę, potrzebowałem wyciszenia i refleksji. Wtedy najlepsza była cisza.
„Nie mówcie, że nie mamy niczego” to powieść, która znalazła się w finale Nagrody Bookera. I nie bez kozery, gdyż to książka wybitna, wielowarstwowa, napisana z rozmachem, w dodatku niezwykle barwnym i kunsztownym językiem.
Akcja obejmuje pół wieku, od Wielkiej Proletariackiej Rewolucji Kulturalnej w Chinach po czasy współczesne.
Na przestrzeni tych lat poznajemy skomplikowane losy dwóch chińskich rodzin, uwikłanych wbrew własnej woli w bezwzględną historię, w której człowiek jest tylko nic nieznaczącym pionkiem.
Wydarzenia nie układają się tu w sposób chronologiczny. Poznajemy je wyrywkowo, głównie dzięki wspomnieniom studentki, która po masakrze na Placu Tiananmen w 1989 roku uciekła do Kanady. Tu znalazła chwilowe schronienie u rodziny, która znacznie wcześniej wyrwała się z komunistycznych Chin.
Jak się okazuje, obie familie łączy bolesna, owiana tajemnicami przeszłość, która stopniowo wychodzi na jaw. By ją poznać w całości, trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość. I starannie poskładać fabularne puzzle, które tworzą tworzą niezwykle barwną opowieść o ludziach kochających muzykę, wolność i swoich bliskich.
Bohaterowie ci, poddani niezwykle ciężkim próbom, nie zawsze mogą nim sprostać, tym bardziej, że reżimowe państwo najczęściej nie pozostawia im żadnego wyboru, stosuje za to drakońskie metody pozbawiania ludzi godności, niezależności i możliwości decydowania o elementarnych sprawach.
Wiele postaci to ludzie złamani i zniszczeni przez system. Są tu jednak i tacy, którzy za wszelką cenę chcą zachować chociaż odrobinę wewnętrznej swobody.
Jedną z prób przeciwstawienia się despotyzmowi jest ręczne powielanie rozdziałów tajemniczej książki, której motyw przewija się przez całą akcję, odgrywając w niej ważną, symboliczną rolę.
Powieść Madeleine Thien to utwór wielopłaszczyznowy, który można odczytywać na różnych poziomach.
Na pewno jest to wstrząsająca, ale i fascynująca saga, której bohaterowie na długo zapadają w pamięć.
To także pełna dramatyzmu opowieść o trudnych życiowych wyborach, miłości, przyjaźni, lojalności i rodzinnych więzach, które nie zawsze udaje się utrzymać.
I wreszcie jest to ważny głos w dyskusji na temat szeroko rozumianej wolności człowieka, jego miejsca w wielkiej historii i możliwości jej kreowania.
Z jednej strony ludzie są tu zabawkami w rękach polityków i tyranów, z drugiej jednak stanowią siłę, która jest w stanie wzniecić rewolucję. Problem w tym, że rewolucja ta nieraz polega tylko na zamianie ról, a z czasem pożera własne dzieci.
„Nie mówcie, że nie mamy niczego” to, oczywiście, książka, której akcja rozgrywa się na tle ważnych wydarzeń politycznych, jakie miały miejsce w ostatnim półwieczu w Chinach.
Można jednak odczytać ją znacznie szerzej – jako uniwersalną, ponadczasową i historiozoficzną opowieść o tyranii, zniewoleniu, walce o wolność, która jest przynależna każdemu człowiekowi, a także o doniosłej i ocalającej roli sztuki.
Lektura powieści Madeleine Thien nie jest lekka i łatwa, warto jednak się z nią zmierzyć, gdyż dostarcza czytelnikowi mnóstwa emocji i refleksji, które zostają nawet po odłożeniu książki na półkę.
To również książka, której językiem można się delektować od pierwszych do ostatnich stron. A to we współczesnej literaturze rzadkość.
BEATA IGIELSKA
Powieść niezwykle oczarowuje i zachwyca. Wyjątkowo silnie wkrada się w myśli czytelnika. Przenikamy do jej świata intensywnie, głęboko, emocjonalnie. Wzruszająco odbieramy podawane w pięknej formie dramatyczne losy zwykłych ludzi. Strony książki mocno przesiąknięte azjatycką mentalnością, chińską kulturą, świadectwami tragicznej historii, krwawymi bruzdami politycznych wydarzeń, terroru, reperkusji, więzień, przesłuchań, tortur, ciężkich robót.
Demonstracje rozbijane przez komunistyczne siły rządzące, wyłapywani wrogowie narodów, podważający i odwracający się od jedynie słusznej ideologii. Łamanie psychologiczne człowieka przez bezlitosny reżim, okradanie z godności, kiedy to nawet członkowie jednej rodziny odwracają się wzajemnie od siebie. Ale bywa też odwrotnie, jeszcze mocniej cementują bliskie relacje. Siła i słabości ludzkich charakterów, uaktywniające się w pełnym świetle ekstremalnych okoliczności i gorzkiej rzeczywistości. Opowieści jako wieczne lustra, w których życie odbija się pod najbardziej niespodziewanymi kątami.
W klimacie powieści przybliżamy się do uniwersalnego języka matematyki, ponadpokoleniowego brzmienia muzyki, poetyckości utrwalonej w tekstach, listach i przekazach. Wielowarstwowe odniesienia, ich odkrywanie sprawia niebywałą przyjemność i satysfakcję, porusza najczulsze nuty duszy człowieka, w naturalny sposób skłania do szerokich tematycznie przemyśleń i niepowierzchownych refleksji. Jak usilne pragnienie wolności i bezpieczeństwa, jako pozornie najmniejsze rzeczy mogą szybko stać się wielką sprawą, zaś pamięć i świadectwo, jako kruche wartości nigdy całkowicie nie zniknąć?
Trudno wybaczyć innym wyrządzonych krzywd, ale jakże wielokrotnie ciężej wybaczyć sobie nikczemne czyny. Jak pogodzić się ze zniknięciem i utratą kogoś bliskiego, wyszukiwać szczęścia, spełniać się na przekór niesprzyjającym okolicznościom? Czy sztuka jest aktem tworzenia czegoś nowego i oryginalnego, a może tylko ciągłym powiększaniem i powielaniem obserwacji? A co jeśli wszystko ma możliwość, żeby zmieniać się i powstawać na nowo? Czy muzyka może być zapisem czasu, który nie zostawił po sobie żadnego innego śladu?
Z zainteresowaniem obserwujemy jak Li-ling Marie odkrywa złożone dzieje swojego rodu, tak mocno naznaczone niedawną historią Chin i współczesnymi jej echami. Utalentowani muzycy, których ambicje bezlitośnie stłamszono, pozbawiono możliwości rozwoju aspiracji, odcięto od pasji i marzeń. Kolekcjonowanie i układanie wspomnień w barwny kolaż rodziny. Lekkie pióro, sugestywne obrazy, potężny ładunek emocjonalny, wnikliwe spojrzenie. Smutnie, posępnie, melancholijnie, ale i też dla równowagi wkracza radość, optymizm i nadzieja. Kolejna książka tłumaczona przez Łukasza Małeckiego, która tak mocno przekonała mnie do siebie.
bookendorfina.pl
"Nie mówcie, że nie mamy niczego" to przejmująca saga o chińskich rodzinach, których życie zostało boleśnie naznaczone przez historię. To również emocjonująca podróż do tajemniczego świata. To wreszcie wspaniały obraz, który ukazuje historię niezwykłego kraju od rewolucji kulturalnej po czasy współczesne. Ta powieść przykuwa uwagę czytelnika już od pierwszych przeczytanych zdań."Ojciec opuścił nas dwukrotnie w ciągu jednego roku. Po raz pierwszy, aby zakończyć swoje małżeństwo, i po raz drugi, gdy odebrał sobie życie" Tymi przejmującymi słowami zaczyna się powieść Madeleine Thien i taka wzruszająca oraz niezwykle emocjonująca jest cały czas. Co rusz możemy odczytać w niej słowa, które poruszają nas do głębi i zmuszają do refleksji. Napisana ciekawym stylem i pięknym językiem hipnotyzuje i porusza w czytelniku wiele emocji. To nie jest oschła opowieść o bezosobowej historii, wręcz przeciwnie ukazuje przejmujące losy jednostki, kiedy jej życie nagle zostaje zaplątane w wielką historię. To książka o zwykłych ludziach, których stać na wielkie czyny. Opowiada dzieje prawdziwej miłości, ujawnia gorycz zmarnowanego talentu i niewykorzystanych szans. To piękna i wzruszająca książka, która na długo pozostaje w pamięci. Osadzona w świecie pełnym nut, które układają się w przeróżne melodie. Od najweselszych po najsmutniejsze. Muzyka towarzyszy bohaterom cały czas. Bardzo często tłem opisywanych wydarzeń jest właśnie ona. Czytelnik momentami ma wręcz wrażenie, że słyszy utwory Bacha. Madeleine Thien stworzyła powieść oryginalną, wyrazistą i ambitną. Jej lektura wymaga skupienia i wyciszenia. Jednak naprawdę warto znaleźć kilka jesiennych wieczorów i poświęcić je na lekturę tej książki. To proza z wysokiej półki. Bardzo dobrze oceniona przez czytelników i krytyków. Nominowana do Nagrody Bookera oraz dostrzeżona i doceniona przez Alice Munro. Myślę, że to wystarczająco zachęcające argumenty. Główną bohaterką tej powieści jest Marie, która dzięki pewnej studentce z Pekinu powoli odkryje skomplikowaną i bolesną przeszłość swojej rodziny. Dowie się między innymi, że jej ojciec grał na fortepianie, ale będzie to dla niej bardzo niezrozumiałe odkrycie, ponieważ w jej rodzinnym domu nigdy nie było takiego instrumentu. Marie będzie miała niepowtarzalną okazję rozwikłać wiele tajemnic swojej rodziny i zrozumieć przeszłość kraju, z którego wywodzą się jej przodkowie. Wszystko to opisane w sposób niezwykle wzruszający i emocjonujący. Zachęcam was do lektury!