19 listopada 1942 roku. Na rynku w Drohobyczu zostaje zastrzelony Bruno Schulz. Kilka lat później Sklepy cynamonowe i Sanatorium pod Klepsydrą zdobywają status arcydzieł i rozpoczynają wędrówkę do kanonu światowej literatury. Legenda genialnego artysty zaczyna żyć własnym życiem. Pośmiertnym sukcesom Schulza z pewnego oddalenia przygląda się tajemnicza kobieta… To Juna, znana czytelnikom z dedykacji do Sanatorium pod Klepsydrą.
Agata Tuszyńska w swojej najnowszej książce proponuje niezwykłą literacką opowieść, w której mieszają się dramatyczne wątki miłości i wojny. Pisarkę zainspirowała tym razem postać Juny, Józefiny Szelińskiej, jedynej kobiety, której Bruno Schulz zaproponował małżeństwo.
Miłość, sztuka, wojna i śmierć. Drohobycz, Warszawa, Gdańsk. Zasłyszane opowieści i nieliczne ślady, na podstawie których Agata Tuszyńska opisuje możliwe dzieje związku dwóch wybitnych osobowości.
Dlaczego Schulz nigdy się nie ożenił? Dlaczego to on podpisał się pod polskim tłumaczeniem Procesu Kafki, choć przekładu dokonała Szelińska? Z jakich powodów Juna nie ułożyła sobie życia z innym mężczyzną? Jaki los spotkał Mesjasza, zaginiony rękopis ostatniej powieści Schulza?
Piękna opowieść o miłości, stracie i sztuce, która po raz kolejny okazała się potężniejsza niż śmierć.
Autor | Agata Tuszyńska |
Wydawnictwo | Wydawnictwo Literackie |
Rok wydania | 2015 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 256 |
Format | 14.5 x 20.7 cm |
Numer ISBN | 978-83-08-05433-8 |
Kod paskowy (EAN) | 9788308054338 |
Waga | 529 g |
Wymiary | 145 x 207 x 28 mm |
Data premiery | 2015.08.18 |
Data pojawienia się | 2015.08.18 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 32 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 6 szt. (realizacja już jutro) |
Dostępność w punktach Bonito![]() |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2023.02.06 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Święty Marcin 47 (250 m od Zamku Cesarskiego) | Zamów i odbierz 2023.02.06 |
ul. Jana III Sobieskiego 2D/2 (300 m od Galerii Rzeszów) | Zamów i odbierz 2023.02.06 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Światowida 49/43 (pasaż Galeria Światowida) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2023.02.06 |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Oto piękna historia. Historia tak szybko zakończona, wyrwana gwałtem z życia. To historia, która mogła trwać i skończyć się tak pięknie. Mimo skomplikowanych czasów, mogła trwać, istnieć i zaowocować. Ale nie. Stało się inaczej. Została przerwana, tak nagle, gwałtownie.
„Narzeczona Schulza” to opowieść o skomplikowanych losach kobiety, pięknej, mądrej i szczęśliwie zakochanej w Brunonie. Ich historia zaczęła się niepozornie, a przerodziła się w coś niespotykanego. Ona stała się jego natchnieniem, muzą, a On dla niej był Mistrzem i całym światem. To dla niego żyła, funkcjonowała, rozwijała się. To dla niego postanowiła zrobić pierwszy krok, aby wydobyć go z małego świata jakim był Drohobycz. Postanowiła, że jego talent ujrzy szerszy świat. Bo, że talent posiadał nie miała do tego wątpliwości. Przeniosła się do dużego miasta. To wtedy ich relacja zaczęły się zmieniłać. Jego ciągłe oddalanie decyzji o przeprowadzce, wymówki, które mnożył, aby tylko pozostać w ukochanym Drohobyczu, spowodowały, że zaczęli do siebie dużo pisać. Częściej wymieniali się słowem pisanym niż uściskami. "Pojęła za to że Bruno jest listomanem, listografem, listożercą, że pisanie zastępuje mu rzeczywistość."
Początkowo relacje ich nie zmieniły się. Zmieniła się jedynie forma kontaktu. Oboje bardzo za sobą tęsknili. Ona jednak wiedziała, że musi być silna i wyciągnąć go do szerszej publiki, na co zasługiwał swoim talentem. Jego rysunki, poematy, mniejsze czy większe fragmenty, które pisał, w oczach Józefiny Szelińskiej były zbyt cenne, aby tylko mieszkańcy Drohobycza mogli je podziwiać. Starała się, aby obok swojej działalności jaką była praca w bibliotece zajmować się sprawami pisarza. To ona chciała stać się głową rodziny, zajmować się domem, rachunkami, zarabianiem pieniędzy. Jemu zostawiła pisanie. Przygotowała dla niego mieszkanie w stolicy. Jednak on nadal nie umiał z tego korzystać.
Po narzeczeństwie, które nastało nader niespodziewanie zaczęły pojawiać się rysy na ich związku. Józefina, piękna i młoda, zapewniana, że jest kochana przez Brunona, zaczęła wyczuwać niepewność, a nawet zagrożenie. Wynikało to z zaobserwowanych rysunków i notatek w notesie czy kalendarzu. Jej niepokój stanowiły panny lekkich obyczajów. Z tego też powodu przerwała nagle kontakt z Brunonem. Nie odbierała od niego przesyłek, listów, nie odpisywała, ani nie dawała znaków życia. Dodatkowo zbliżająca się wielkimi krokami wojna , nie sprzyjała szczególnie ludziom żydowskiego pochodzenia, jakimi byli narzeczeni. Ich kontakt obumarł. Wojna uniemożliwiła im wyjaśnienia sprzeczności, które między nimi zaistniały. Jednak Józefina Szelińska, została wierna Brunonowi do końca. On z wielkim talentem nie zdołał przeżyć wojny. Za to Ona do końca swoich dni nie ujawniając swojej tożsamości i wkładu w jego twórczość walczyła o jego dobre imię i pamięć.
Autorka w ciekawy, niebanalny sposób przedstawia twórczość, talent Brunona Schulza, który zbyt wcześnie został wyrwany z tego świata. Wszystko opisane oczyma jego ukochanej i oddanej Józefiny Szelińskiej. Słuchając historii drohobyckiej piękności poznajemy talent i samego Brunona Schulza, ale też wrażliwca, osobę, która nie umiała się dostosować się do panującej rzeczywistości i wymogów świata literackiego. Dzięki zastosowanemu przez autorkę języka dokumentu wraz z fikcją literacką, książka staje się niezwykłą biografią z wojenną rzeczywistością w tle.
Książka pięknie wydana. Rysunki, szkice i fotografie zamieszczone w książce, dodają atrakcyjności wydaniu. Dzięki temu czytelnik, ma możliwość z zapoznaniem się zarówno z urodą Juny (Józefiny Szelińskiej), ale również z twórczością Brunona Schulza. Wszystkie zdjęcia na blogu, pochodzą z owej książki.
Polecam. Bo to niezwykła biografia i historia miłosna razem.
www.lubieczytac.blogujaca.pl
Lubię brzydotę. Lubię rzeczy, które nie wpasowują się w kanon piękna, czasem odrzucają, nie są dla każdego i trzeba być szczególnie skrzywionym wrażliwcem, by dostrzec w nich coś pięknego. Dla każdego z osobna będzie to oznaczać coś innego. Ja nigdy nie lubiłam perfekcjonizmu. I z tego właśnie powodu moim ulubionym opowiadaniem ze „Sklepów cynamonowych” jest „Ulica krokodyli”. To przestrzeń sztuczna, niemalże papierowa, gdzie każdy przechodzień jest w pewien sposób ułomny, wybrakowany, pozbawiony czegoś w widoczny na pierwszy rzut oka sposób. To brzydkie miejsce z brzydkimi ludźmi. Z dziwolągami. Z tanimi substytutami elementów prawdziwych. Bo kiedy przeczytałam parę pierwszych stron „Sklepów cynamonowych”, zakochałam się z miejsca. Wiedziałam, że to miłość niekrótkotrwała. Więc przeczytałam zbiór jeszcze raz. A jakiś czas później, jeszcze raz. Do poduszki. Słowa wydawały się być tak piękne, że aż nieprawdziwe, by poustawiać je w tak fascynujących zestawieniach. Słyszałam, że zbyt wyuzdane, o pokrętnej seksualności i ze zbyt długimi zdaniami, które budowały nieskończone akapity szaleństwa. A ja po cichu kochałam Schulza, bo tak pięknie przecież pisał.
Józefina Szelińska, Juna, muza Wielkiego Artysty. Poznali się w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Ona, dostojna, postawna, smukła i powściągliwa. On, nieco nieudolny, niski, przypominający gnoma, jak sam mówił, pokraczny i przeciętnie urodziwy. Chciał ją malować. Natchnięty osobą Juny, postanowił związać z nią parę lat swojego życia. Dzieliło ich naście lat, i dużo, i mało. On, gonił niedoścignione ideały, zachwycał się pięknem kobiet i pił z Witkacym. Ona, zapatrzona w swojego małego mężczyznę, czerpała garściami z absurdalnego szczęścia jakie ją spotkało, życie u boku tak wyjątkowej osoby było aż nierealne. Na pierwszy rzut oka nie pasowali do siebie. On dzięki niej pobudzał zmysły. Ona, młoda i niedoświadczona, czuła, że to cenna lekcja u boku dojrzałego mężczyzny. Lecz latami ukrywała się i opisywała stan cywilny jako: samotna. O Schulzu powiedziano już wiele. Kto Schulza kocha, ma własne wyobrażenie, własnego artystę i własną interpretację jego dzieł. O Józefinie Szelińskiej się nie mówi i nie mówiło. To był jej własny wybór. Dziś Agata Tuszyńska ożywia kobietę widmo i tworzy scenariusz, który mógłby mieć miejsce. Mógłby, lecz nie musiałby.
Co wiemy o Junie? Strzępki informacji i zachowane listy pozwalają nam dowiedzieć się o niej, że uczyła języka polskiego w drohobyckiej szkole, była przechrzczoną Żydówką, narzeczoną Brunona Schulza oraz, na temat czego było wiele kontrowersji, autorką przekładu „Procesu” Franza Kafki. Była kobietą inteligentną, możliwe, że w porównaniu do partnera nieco władczą i poważną. W oczach Schulza jawiła się jako antylopa, tak o niej mówił. Co pociągało ją w związku z mężczyzną tak osobliwym, tak namiętnym, jednak niestałym w uczuciach i tak niepewnym? Juna była tą, do której Bruno wracał. Która jednak kobieta chciałaby być jedną z wielu? Schulz skupiał w narzeczonej wszystkie i te pierwotne, i te wynaturzone, które opisywał w „Sklepach cynamonowych”, fantazje popychające go do dalszego działania. Jak sam pisał, bez niej nie dałby rady. Bo to ona załatwiała sprawy w urzędzie, zakupy, przygotowywała obiad i dbała o wszystkie przyziemne sprawy, które jemu jakoś zdołały ulecieć z pamięci. To ona uczestniczyła w procesie twórczym wielkiego artysty, wszystkich wzlotach i upadkach, to ona była ramionami, których potrzebował w chwilach zwątpienia, ale i ona była pierwszą, którą odsuwał, gdy nadchodziła wena. Była naocznym świadkiem historii, legendy Brunona Schulza, drohobyckiego nauczyciela rysunku. Józefina Szelińska, kobieta, która choć ważna, nigdy nie najważniejsza…
Agata Tuszyńska balansuje na granicy ryzyka. Bo o Junie nie wiadomo wiele, nawet w listach utrzymywała dystans, skąd tym bardziej mamy wiedzieć, co się działo w jej głowie? Autorka tworzy monolog femme fatale. Wytworzona przez nią osobowość to często walka dwóch charakterów. Zafascynowanej artystą dziewczyny, która za ukochanym mężczyzną poszłaby i na koniec świata, podczas gdy ten mógłby nawet na nią nie spojrzeć oraz pensjonarki, która niczym w klatce żyje u boku niedojrzałego wariata. Dwie Juny przeplatają się, tworzą sprzeczność myśli i uczuć, impas. Ona była jednak świadoma wszystkiego, przeczytała listy. Zofia Nałkowska, Roma Halpern, Debora Vogel oraz inne znane i nieznane, na jedną noc czy na dwie, uczennice, przypadkowe kobiety i prostytutki… Bruno Schulz był wyjątkowy i każdy, kto go spotkał momentalnie o tym wiedział. Wiedziała też Juna. Dlatego też chyba godziła się na samotne życie tylko dla paru tych dni, godzin czy minut, kiedy poświęcał jej swoją uwagę Bruno. Jej Bruno.
Nie znamy faktów. Strzępki informacji i tak dzielimy na czworo. Agata Tuszyńska pisze, że każdy czytelnik Schulza ma swoje własne wyobrażenie o nim. Każdy ma swojego Bruno. „Narzeczona Schulza” to opowieść o Brunie Juny. Czuły i zdystansowany, bliski i odległy, Bruno wielu sprzeczności. Nie wiemy czy Józefina Szelińska kochała Bruna, nie wiemy jak zmarła, nie wiemy czy w ogóle żyła. To gra wyobraźni – to słowem wstępu powieści. Juna napisana przez Tuszyńską to bardzo smutna kobieta. Bardzo samotna i bardzo zakochana. A może jedynie zafascynowana? I ja mam sentyment do wariatów tej epoki… Lecz śmiem twierdzić, że jak niezwykłymi osobowościami byli, tak mężczyznami niegodnymi zaufania. Poszukiwaczami niezdolnymi do miłości. Bo w ich życiu wszystko było zmienne. I emocje, i miłostki, i miejsce zamieszkania, i muzy, i stan materialny. Przyziemne życie nie było ich warte, jak możliwe, że myśleli. Autorka wysnuła piękną historię smutnej miłości i ubrała je w schulzowe słowa. Dla zagorzałych czytelników może być to i profanacja, dla niektórych porywająca podróż do przedwojennej Warszawy wraz z Juną, a dla jeszcze innych początek fascynacji nieludzkim Bruno. Do „Sklepów cynamonowych” i „Sanatorium pod klepsydrą” jeszcze wrócę, do „Narzeczonej Schulza” uśmiechnę się od czasu do czasu, a przypominając sobie Junę Agaty Tuszyńskiej, obiecam sobie nigdy nie zakochać się w artyście.
[jasubiektywnie.blogspot.com]
Co tu kryć, czekałam na tę książkę. I się nie zawiodłam. Tuszynska ma niezwykły talent wczuwania się, wyobrażania sobie, jakby to było być kimś innym. W Narzeczonej Schulza odtwarza możliwe dzieje związku Schulza i Szelińskiej. Wszystko pięknie napisane, z wyczuciem, delikatnością, wrażliwością. I wiarygodnie.