Historia granatowej policji nie jest tematem zamkniętym i oswojonym. Wręcz przeciwnie, okupacyjne losy policjantów wracają dziś jako jeden z elementów walki o pamięć i mity historyczne, na których zasadza się polska polityka historyczna.
„Jest rzeczą charakterystyczną, że przestępstwa popełnione przez granatowych policjantów na innych Polakach nie wzbudzają już takich emocji – to w końcu, jak można sądzić, nasze „wewnętrzne sprawy”, które wyłącznie nas samych obchodzą. Zupełnie inaczej jest w wypadku historii Zagłady – jedynej części polskiej historii, która ma uniwersalne znaczenie i która wzbudza zainteresowanie na całym świecie. (...) Tak się jednak składa (czego starałem się dowieść na stronach tej książki), że granatowa policja miała niebagatelny udział w wymordowaniu polskich Żydów i wchodzi tym samym w pole zainteresowania badaczy Holokaustu. Więcej, granatowa policja stanowiła istotny, niekiedy niezbywalny element niemieckiej strategii eksterminacji europejskich Żydów. Na dodatek polscy policjanci często mordowali Żydów na własną rękę, wykazując się przy tym ogromną inicjatywą. Żal tylko, że w sporze o polską niewinność mało kto pamięta o niepoliczonych dziesiątkach, setkach tysięcy żydowskich ofiar granatowej policji, ludziach, którzy mogli ocaleć, którzy mieli sporą szansę na przeżycie wojny, ludziach, o których pamięć bezskutecznie upominał się Emanuel Ringelblum”.
Autor | Jan Grabowski |
Wydawnictwo | Czarne |
Rok wydania | 2020 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 432 |
Format | 15.0 x 23.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-8049-986-7 |
Kod paskowy (EAN) | 9788380499867 |
Wymiary | 150 x 230 mm |
Data premiery | 2020.03.25 |
Data pojawienia się | 2020.02.05 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 37 szt. (realizacja 2024.04.22) |
Dostępność w naszym magazynie | 0 szt. |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz 2024.04.23 |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Książki o udziale granatowej policji w zagładzie Żydów jeszcze nie było. Lukę wypełnia świetna pozycja Jana Grabowskiego Na posterunku. Wypełnia ją, dodajmy, treścią wyjątkowo dla Polaków bolesną i trudną, ale owa gorzka pigułka jest lepsza, niż zaczarowana rzeczywistość niewinnych herosów bez skazy, za których czasem próbujemy uchodzić.
Na początek ważne zastrzeżenie, jakie wypada poczynić przy tego rodzaju książce. Przyzwyczaiłem się i nauczyłem tego, że książki historyczne nie są obiektywnym źródłem wiedzy o przeszłości, że nie istnieją takie źródła. Każda próba pisania o historii jest z góry narażona na subiektywizm; sam fakt wzięcia do ręki pióra przez określonego autora już gwarantuje, że będę miał do czynienia z jego wizją, skażoną ideologią, poglądami, emocjami, uczuciami… Jeśli komuś wydaje się, że starożytne kroniki Flawiusza czy, z naszego podwórka, roczniki Długosza, Kadłubka albo kronika Galla Anonima to obiektywne źródła wiedzy o przeszłości – jest w poważnym błędzie.
Nawet instytucja świadka jest w tym wszystkim niepewna. Bo kto zagwarantuje, że świadek nie zmyśla? Że nie przyjmuje czegoś, co usłyszał od innej osoby, za własny pogląd? Sacks pisał o tym w Mężczyźnie, który pomylił swoją żonę z kapeluszem: o „nie swoich” wspomnieniach. Ileż było dyskusji na ten temat przy Sąsiadach Grossa, czy świadek aby na pewno widział, co widział. Przeczuwam, że z książką Grabowskiego będzie podobnie: zaraz znajdą się tacy, którzy powiedzą, że wyrywa zdania i poglądy z kontekstu, że cytuje czyjś pamiętnik czy wspomnienia, ale w sposób wybiórczy, że Ringelblum i jego załoga, często cytowani w pozycji, nie mieli racji, a ich pogląd był zafałszowany przez niechęć do Polaków.
Z tym zastrzeżeniem przystąpiłem do lektury Na posterunku. Udział polskiej policji granatowej i kryminalnej w zagładzie Żydów. Jako że tematy zagłady jest wyjątkowo śliski i nie raz byłem na przemian wyzywany od antysemitów/żydożerców/polakożerców/wrogów Polski (tak, w zależności od obozu politycznego autora byłem jednym albo drugim), to od razu dodam, że mój pogląd na zagładę jest wyjątkowo prosty: otóż przyjmuję, że wojna to czas potwornej próby dla dobrych i złych. Rozważając stosunek do zagłady: ci pierwsi będą ratować Żydów, ci drudzy ich wydawać, brać udział w łapankach, denuncjować.
Pogląd tak prosty, że aż prostacki, mam wrażenie. Ale, moim zdaniem, najrozsądniejszy, bo pozwala odżegnać się od obozu, który widzi Polaków jako kryształowych bohaterów bez skazy, ale też od tego, który widzi we wszystkich Polakach tylko i wyłącznie krwiożerczych antysemitów, czekających tylko na okazję do nowych prześladowań Żydów.
Po przydługim, ale niezbędnym wstępie, można nareszcie przejść do samej książki. Grabowski śledzi udział granatowej policji w zagładzie Żydów. Granatowej od granatowego koloru mundurów funkcjonariuszy, którzy takie mundury nosili także przed 1932. Powołana do istnienia została już 17 grudnia 1939 roku. Pośpiech Niemców absolutnie nie dziwi: wkroczyli na obcy teren, nie znali miejscowego półświatka, informatorów, kontaktów, środowisk. A kto znał to wszystko lepiej niż przedwojenni policjanci? Okupant nie zna terenu, języka, uwarunkowań kulturowych i społecznych, więc w pewnym sensie jest zdany na łaskę i niełaskę byłych formacji trzymających porządek.
Co ważne, Grabowski opisuje przede wszystkim skomplikowanie stosunków panujących między polskimi policjantami a ich niemieckimi przełożonymi, a także złożoność postaw okupacyjnych, które z moralnego punktu widzenia (szczególnie nam, oceniającym ich z perspektywy kilkudziesięciu lat) mogą się wydawać wątpliwe.
Jako bezpośrednio podlegający Niemcom, granatowi nie mieli zbyt wielkiego wyboru i musieli wykonywać rozkazy. To z jednej strony. A z drugiej: Niemcy musieli trzymać dyscyplinę wśród granatowych. Rozprężenie w formacji policyjnej, szczególnie w warunkach okupacji, gdzie okupant musi maksymalnie kontrolować podbity teren, nie jest przez tegoż okupanta pożądane. Ale dyscyplina oznacza też pewną pobłażliwość. Bo zarówno pod butem, jak i będąc nadmiernie łagodnym, może dojść do rozluźnienia dyscypliny. Dlatego Niemcy musieli zręcznie manewrować między surową a delikatniejszą podległością.
Są też Polacy, którzy zostają postawieni w dwuznacznej moralnie sytuacji. Bo muszą służyć okupantom. Ale z drugiej strony – nie mają innego wyjścia. Zresztą, ich postawę rozgrzesza państwo podziemne, które wyraźnie mówi, że mają służyć interesom narodu polskiego, a z drugiej: to chyba oczywiste, że podziemie będzie umieszczać swoich ludzi, swoich szpiegów, w takiej formacji. Przyczyn tłumaczyć nie trzeba.
Pewne kontrowersje może wzbudzić stosowana przez Grabowskiego metoda, czyli rozpatrywanie zjawisk rozgrywających się w małych społecznościach i próba uczynienia ich reprezentatywnymi dla całego narodu. Albo, powołując się na Grossa (który sam tej metody też nie wymyślił), „społeczeństwo posiadające wspólną historię, obyczaje i instytucje ma również, ipso facto, pewien stopień wewnętrznej spójności. Używając analogii, można powiedzieć, że należy o nim myśleć raczej jak o tekście albo o czymś na kształt systemu posiadającego wewnętrzny porządek niż jako o całkiem dowolnej zbieraninie przypadkowych części składowych (…) „gęsty opis” konkretnych, ściśle zlokalizowanych wydarzeń pozwala nam uzyskać wiedzę ogólną na temat zachowań i postaw społeczności wiejskiej”.
Słowem: od szczegółu do ogółu. I tak historie posterunków policyjnych w Brzesku Nowym i Miechowie można przełożyć, bardziej ogólnie, na przykład na historię państwa. Istnieje pewne ryzyko w tej metodzie, która, mam wrażenie, nie uwzględnia konkretnych uwarunkowań, nie uwzględnia też człowieka jako istoty, która wymyka się wszelkim klasyfikacjom. To jak z testami psychologicznymi: można w to wpasować jednostkę, ale niedoskonałości pozostaną. Pojawia się problem, bo co zrobić z tym, żeby nie uogólniać, a jednocześnie dać najpełniejszy obraz wydarzeń?
Autor nie analizuje wydarzeń historycznych wyłącznie przez pryzmat faktów, opisywania przeszłości. Badając postawy policjantów wspomina o ich emocjach, groźbie kar, krytycznego oceniania czy też nacisku ze strony otoczenia, aby ulec presji mordowania/wydawania.
Grabowski, obok szczegółowych i wnikliwych analiz postaw polskich policjantów wobec Żydów, wymienia jeszcze jedną, dzięki czemu książka zyskuje nowe wartości poznawcze. Otóż autor uwzględnia fakt, że w morzu nienawiści, denuncjacji, wyłapywania Żydów, urządzania polowań, grabienia pożydowskich rzeczy, pojawiali się też tacy, którzy ratowali, pomagali. Wszak jest to jego zadaniem jako historyka, przedstawić w miarę pełny i spójny obraz z rozrzuconych fragmentów, o czym zresztą sam pisze: „historyk musi się jednak starać tak wiernie, jak to tylko możliwe, zarysować realia epoki i tak poukładać rozrzucone fragmenty historycznej łamigłówki, aby powstał spójny obraz, który umożliwi czytelnikowi wyciągnięcie własnych wniosków”.
I tu autorowi należy się największa pochwała. Na posterunku nie jest książką zaangażowaną ideologicznie; nie znajdziemy tu ani nadmiernego wybielania, opowieści o medalach dla sprawiedliwych wśród narodów świata i nieustannego podkreślania, jak wielką stanowią wartość w morzu zagłady. A z drugiej strony: nie będzie to jednostronna opowieść o tym, że wszyscy Polacy zasługują na potępienie, bo przecież wszyscy mordowali. A jeśli nie mordowali, to denuncjowali. Albo, koniec końców, biernie przyglądali się zbrodni, co też przecież zasługuje na potępienie. Grabowski daje czytelnikowi fakty, a zadaniem tego drugiego jest interpretacja.
A wyłaniający się z tej interpretacji obraz nie jest zbyt wesoły. Chociaż jest w nim odrobina światełka. Ale i tak było gorzej, niż się pozornie wydaje: koniec końców polscy policjanci w dużej mierze przyłożyli rękę do holocaustu.