Miłość, pożądanie, zdrada i mroczne sekrety bogatych kupców w siedemnastowiecznym Amsterdamie
Jest październikowe popołudnie 1686 roku, gdy osiemnastoletnia Nella Oortman staje na progu wielkiego domu w bogatej dzielnicy Amsterdamu. Miesiąc wcześniej poślubiła zamożnego kupca, Johannesa Brandta, i teraz przybywa, by wprowadzić się do męża. Lecz zamiast niego wita ją mrukliwa i niemiła Marin, siostra Johannesa. Gdy ten w końcu się pojawi, nie poświęci żonie zbyt wiele czasu. Podaruje jej jednak niezwykły prezent: okazałą drewnianą replikę domu, którą umebluje dla niej tajemnicza miniaturzystka. Podziw dla jej zręczności szybko zastąpi lęk, gdyż drobiazgi wyposażenia i figurki przedstawiające domowników nie tylko odsłaniają ich tajemnice, ale i antycypują straszne wydarzenia, które wkrótce staną się ich udziałem. Skąd artystka tyle wie o sekretach rodziny Brandtów? Czyż nie są marionetkami w jej rękach, skoro zna ich przyszłość? I kim jest owa nieuchwytna kobieta?
Pasjonująca powieść Jessie Burton, absolwentki uniwersytetu w Oksfordzie, inspirowana jednym z najcenniejszych zabytków Rijksmuseum i postacią autentycznej Amsterdamki, Petronelli Oortman, przeniesie nas w czasy złotego wieku Holandii, rozkwitu handlu i sztuki i pozwoli zajrzeć w serca postaci, które spoglądają na nas z obrazów Vermeera, Halsa i Rembrandta... Książka, która zrobiła furorę wśród wydawców na Targach Książki we Frankfurcie, ukazuje się w 30 krajach.
Autor | Jessie Burton |
Wydawnictwo | Wydawnictwo Literackie |
Rok wydania | 2023 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 464 |
Format | 14.5 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-08-08102-0 |
Kod paskowy (EAN) | 9788308081020 |
Data premiery | 2023.05.16 |
Data pojawienia się | 2023.04.26 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 364 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 12 szt. (realizacja już jutro) |
Dostępność w punktach Bonito![]() |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2023.06.12 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | 2 szt. na miejscu |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz 2023.06.09 |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2023.06.12 |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
"Miniaturzystka" to naprawdę solidna powieść gwarantująca sporo czytelniczej satysfakcji. Gdybym jednak miała wskazać jej słabe strony, to mam wrażenie, że w zakończeniu autorka narzuciła zbyt szybkie tempo. W zachowania bohaterów wkradło się sporo chaosu, co ostatecznie odbiło się na klimacie powieści. Zabrakło mi też trochę głębszego uwiarygodnienia samej miniaturzystki, znającej najintymniejsze szczegóły z życia swoich klientów. Ogromne nadzieje pokładam w kontynuacji i liczę na to, że niektóre wątki jeszcze powrócą w Złotym domu. Bez zbędnego czepialstwa – "Miniaturzystkę" polecam.
Kiedy po raz pierwszy przeczytałam opis Miniaturzystki, wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę i że kiedyś na pewno ją sobie kupię. Opis mnie zaintrygował, a okładka książki urzekła - ta ilustracja domku dla lalek z XVII wieku jest po prostu urocza. Muszę powiedzieć, że zdarzyło mi się widzieć kilka recenzji tej książki na innych blogach i przyznam, że gdybym ich nie ujrzała, miałabym jeszcze większą przyjemność z czytania. W recenzjach tych, ich autorki (bądź autorzy, nie pamiętam) opisywali, jakie tematy porusza Miniaturzystka. Wiedząc to, szybciej domyśliłam się rozwiązania pewnych tajemnic. Ba, powiedzieć mogę, że od pierwszej strony zżerała mnie ciekawość, kogo będą dotyczyły dane kwestie. Chciałam jak najszybciej się tego dowiedzieć. Dlatego postanowiłam, że w swojej recenzji nie napiszę o tym, o czym ja dowiedziałam się przed lekturą. Skupię się na tym, o czym jest książka i jakie mam po niej wrażenia. Nie chcę spojlerować, dlatego tak będzie według mnie najlepiej. Im mniej wiesz przed rozpoczęciem czytania, tym bardziej książka wciąga, a ta konkretna, jaką jest Miniaturzystka, na pewno Cię wciągnie i nie pozwoli o sobie zapomnieć, gdy będziesz musiał powrócić do rzeczywistości.
Akcja książki rozgrywa się w Amsterdamie. Jest październik, rok 1686. 18-letnia Petronella stoi przed domem swojego niedawno poślubionego męża. Małżeństwo z 39-letnim Johannesem Brandtem, bogatym kupcem, jest jej jedynym ratunkiem przed niepewną i ubogą przyszłością na wsi. Kiedy przekracza próg nowego domu, Nella ma w głowie swoją wizję jej nowego życia. Ma się jednak ona nijak do rzeczywistości. Wiecznie nieobecny mąż, wyniosła i niezbyt sympatyczna szwagierka, zuchwała służąca oraz dość tajemniczy, egzotyczny służący - to jej nowa rodzina, w której nie czuje się najlepiej. Jej nastroju nie poprawia również prezent ślubny od Johannesa - będący domkiem dla lalek kredens, dokładna replika ich domu. Mimo iż prezent ten wydaje jej się być drwiną, dziewczyna przystaje na to, by urządzić jego wnętrze. Zatrudnia w tym celu miniaturzystkę. Jej praca zachwyca Nellę, bowiem otrzymane przedmioty zrobione są z iście mistrzowską precyzją, lecz jednocześnie przeraża, bo miniaturzystka wie rzeczy, o których wiedzieć nie powinna. Kim jest ta kobieta? Drwi sobie z Nelli? Skąd wie to wszystko? Chcąc poznać prawdę, dziewczyna odkrywa także mroczne sekrety rodziny Brandtów, które mogą zadecydować o ich wspólnej przyszłości.
Miniaturzystka jest bardzo ładnie wydaną książką. Twarda oprawa, cała matowa, poza błyszczącą grafiką z tytułem, niebieski grzbiet oraz ilustracja na okładce - wszystko to czyni z niej prawdziwą ucztę dla oka. Będzie się naprawdę ślicznie prezentowała na półce. Sądzę, że byłby z niej również świetny prezent. Papier, na którym ją wydrukowano, jest bardzo dobrej jakości, no i ten zapach... Uwielbiam wąchać nowe książki. ;)
Wewnątrz książki znajduje się fotografia autentycznego, XVII-wiecznego domku dla lalek, który należał do Petronelli Oortman. Petronella żyła naprawdę i była żoną bogatego kupca holenderskiego, Johannesa Brandta. Jej domek, który w tamtych czasach był wyznacznikiem wysokiego statusu materialnego, znajduje się w Rijksmuseum w Amsterdamie. Stał się on inspiracją dla Jessie Burton, a Miniaturzystka jest jej debiutem.
Zanim sięgnęłam po książkę, miałam małe obawy, czy spodoba mi się styl Jessie Burton. Bałam się, że język bądź opisy będą pompatyczne i lektura będzie trochę nużąca, w końcu akcja rozgrywa się w XVII wieku, jednak moje obawy szybko się rozwijały. To, że książka jest powieścią historyczną, nie oznacza, że musi być nudna. Miniaturzystkę czytało mi się bardzo dobrze i dosyć szybko wciągnęłam się w fabułę. Jest to tak ciekawa książka, iż bez problemu zawładnęła moimi myślami i nie pozwalała oderwać się od lektury. Kiedy nie czytałam, często łapałam się na tym, iż myślami jestem przy Nelli w XVII-wiecznym Amsterdamie i razem z nią zastanawiam się, jakie tajemnice wyjawi jej, swoimi podarunkami, miniaturzystka oraz jakie sekrety skrywają Johannes i Marin. I chociaż wielu rzeczy się w mniejszym lub większym stopniu domyśliłam, to nie umniejszyło to przyjemności, z jaką oddawałam się lekturze. Nie mogę powiedzieć także, bym przewidziała wszystko, co przydarzyło się bohaterom. Co to, to nie. Jessie Burton udało się mnie nieraz zaskoczyć.
Bohaterowie Miniaturzystki są bardzo różni, ale przy tym bardzo ciekawie skonstruowani. Im lepiej ich poznawałam, tym większą sympatią ich darzyłam. W jakimś stopniu polubiłam nawet nieprzyjazną na początku Marin. Najciekawszą postacią jest oczywiście główna bohaterka, która przechodzi ogromną przemianę - od podlotka, który wie o życiu tyle, ile powiedziała jej matka, do młodej kobiety, zdeterminowanej i zdolnej zrobić wszystko, by pomóc rodzinie. Jej przemiana jest tym bardziej imponująca, bo dokonała jej jako kobieta, żyjąc w czasach patriarchatu, gdzie z góry stała na przegranej pozycji.
Jak powiedziałam na wstępie, nie chcę mówić o tym, jakie dokładnie problemy porusza Miniaturzystka. Sądzę, że moja recenzja byłaby z ich opisem pełniejsza, jednak wolę to przemilczeć, niż zdradzić odrobinę za dużo i tym samym odebrać część przyjemności z lektury. Nie mogę także zbyt wiele powiedzieć o zakończeniu, chociaż tak bardzo chciałabym podzielić się wszystkimi moimi wrażeniami. Wobec tego powiem tylko, iż chciałabym, by książka była dłuższa, niż te 464 strony lub by miała kontynuację, gdyż bardzo jestem ciekawa, jak dalej potoczyło się życie Nelli. Mam wiele pytań, na które chciałabym poznać odpowiedzi. Nie mogę wyjawić, co to za pytania, ale wydaje mi się, że właśnie po tym poznaje się dobrą książkę - nie przestajesz o niej myśleć nawet wtedy, gdy już ją przeczytasz.
Moje przeczucie, co do Miniaturzystki, mnie nie myliło. Czułam, że będzie to dobra książka i tak rzeczywiście jest. Jeśli zastanawiasz się, czy warto tę książkę kupić, ja odpowiem: Warto!
Recenzja ta pochodzi z mojego bloga: http://zaczytana-dolina.blogspot.com/
Holandia, październik 1686 rok. Osiemnastoletnia Nella Oortman staje na progu kamienicy, w zamożnej dzielnicy Amsterdamu, aby rozpocząć nowe życie jako żona bogatego kupca Johannesa Brandta. Drzwi otwiera jej jednak siostra Johannesa Marin, która jest niezbyt szczęśliwa z przybycia dziewczyny. Mężczyzna pojawia się dopiero potem i jako prezent śluby ofiarowuje Nelli replikę ich kamienicy w formie kredensu. Urządzeniem domku ma zająć się tajemnicza miniaturzystka. Nella jest zachwycona rzeczami, jakie od niej otrzymuje, jednak zachwyt szybko przeradza się w przerażenie, gdyż figurki są wykonane z niesamowitą dokładnością, a z biegiem czasu zaczynają ujawniać przed czytelnikiem rozwiązania kolejnych tajemnic. Jak wiele sekretów skrywa dom Brandtów? Kim jest tajemnicza miniaturzystka i skąd wie o nich więcej niż oni sami?
Bardzo podobało mi się osadzenie powieści zarówno w czasie jak i w miejscu, gdyż nie miałam wcześniej okazji poznać książki, której akcja rozgrywałaby się w Holandii, w Amsterdamie, w XVII wieku. Zwłaszcza, że jak można się zorientować podczas czytania, autorka bardzo przyłożyła się do swojej pracy, gdyż książka jest dopracowana pod każdym względem. Nie brak tu barwnych opisów, ale także staranności przy rozwinięci każdego wątku.
W powieści mamy zastosowaną narrację trzecioosobową, jednak jest on prowadzona w czasie teraźniejszym, co bardzo, ale to bardzo mi się podobało. Wszystkie wydarzenia rozgrywają się w przeszłości, jednocześnie, jednak dzieją się teraz, a bohaterowie w tej chwili robią to, co robią. Nie mamy tutaj zapisanych wspomnień w formie pamiętnika, ani niczego podobnego. Czasami może się to wydawać mylące i na początku można mieć z tym małe problemy, ale jak już się to załapie, wszystko idzie jak burza.
Książkę czyta się naprawdę szybko, co uważam za plus, jednak przez długi czas nie mogłam się w nią wbić, dopiero, gdy mi się to udało, mogłam w pełni oddać się tej historii. Mimo wszystko nie udało mi się jednak zżyć z bohaterami, nie przywiązałam się do nich tak jak sądzę, że mogłabym.
Jessie Burton posługuje się w swojej powieści raczej prostym językiem, a całość jest w miarę zrozumiała. W książce porusza jednak wiele kontrowersyjnych tematów, o których nie każdy potrafi rozmawiać i choć całość odnosi się do XVII wieku, te tematy są nadal aktualne i nadal bardzo delikatne. Dlatego podziwiam autorkę, że miała odwagę wyjść z tym do czytelników i umieścić tego typu problemy w tak niesamowitej powieści.
„Wszyscy przez lata tkwimy w niewidzialnych klatkach, których pręty zrobione są ze zbrodniczej obłudy.”
Świetnym pomysłem było umieszczenie na końcu książki słowniczka, który tłumaczy i wyjaśnia nieznane wcześniej terminy, które pojawiają się podczas czytania, a które dodatkowo mamy wyznaczone kursywą. Na końcu znajdziemy również Porównanie zarobków pod koniec XVII wieku w Amsterdamie, a także Przykładowe wydatki domowe zamożnego amsterdamczyka pod koniec XVII wieku, co podczas czytania jest bardzo pomocne, zważywszy, że główna bohaterka jest żoną zamożnego kupca. Poszerza to naszą wiedzę odnośnie życia w XVII wieku, a jednocześnie pozwala sobie przeliczać, kto posiadał, jakie sumy i w jak szybkim czasie je wydawał.
„Problem w tym, panowie i panie, że ci, którzy nie mają horyzontów, pragną zniszczyć nasze.”
Nie wszystkim spodoba się zakończenie tej powieści, gdyż autorka nie ujawnia nam wszystkich aspektów i nawet po zakończeniu książki nie znamy rozwiązania tajemnicy, która narodziła się na kartach książki. Jest to jednocześnie plusem i minusem, ponieważ nasza ciekawość nie zostaje zaspokojona, jednak mamy możliwość puścić wodzę fantazji.
„Miniaturzystka” jest książką na pewno bardzo ciekawą i interesującą, która niesamowicie mnie oczarowała. Po jej przeczytaniu nie dziwię się, że jako debiut została bardzo ciepło przyjęta zarówno przez czytelników, jak i krytyków. Książka pełna jest wyrazistych postaci i akcji trzymającej w napięciu, a to wszystko z XVII-wiecznym Amsterdamem w tle. Książkę bardzo polecam, gdyż jest to jedna lepszych powieści, jaką miałam okazję przeczytać w tym roku i na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci.
http://someculturewithme.blogspot.com/2015/04/swiat-w-rekach-miniaturek-miniaturzystka.html
Rok 1686, Amsterdam. Przybywając do domu męża, Nella Oortman spodziewała się cieplejszego przyjęcia. Tymczasem żaden z domowników nie wydaje się specjalnie zadowolony z jej obecności. Nowe życie dziewczyny w ogóle nie pokrywa się z oczekiwaniami i wyobrażeniami o byciu żoną zamożnego kupca. Mąż sprawia jej jednak niezwykły prezent - piękny domek dla lalek, będący repliką prawdziwej posiadłości Brandtów. Z czasem wychodzi na jaw, jak wielkie tajemnice w sobie skrywa.
W zeszłym roku odwiedziłam Amsterdam i z wielką chęcią pojechałabym tam jeszcze raz. To miasto ma w sobie magiczny klimat, więc kiedy tylko usłyszałam o książce, której akcja ma miejsce właśnie w Amsterdamie, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. I okazała się nawet lepsza, niż się spodziewałam.
Z reguły mam wielką ochotę pozbyć się większości bohaterów. Są irytujący, głupi lub papierowi i sprawiają, że nawet bardzo dobra historia staje się zwykłym gniotem. Przy Miniaturzystce nie było takiego problemu. Postaci zostały mistrzowsko wykreowane, a każda wydawała się niezwykle realna. Z niesłabnącym zainteresowaniem śledziłam ich losy i niejednokrotnie byłam bliska płaczu. Po tych czterystu stronach bardzo się z nimi zżyłam i z ciężkim sercem rozstawałam się z Miniaturzystką. Skończyła się zdecydowanie zbyt szybko. I w jakim momencie!
Świat został przestawiony w sposób autentyczny i wiarygodny. Autorka świetnie odwzorowała realia życia amsterdamczyków w XVII wieku, tworząc przy tym niesamowicie wciągające i klimatyczne tło dla historii. Mimo że główny wątek miał w sobie nutę fantastyki, byłabym skłonna uwierzyć, że te wszystkie wydarzenia naprawdę miały miejsce. W dużym stopniu to zasługa wspomnianej wcześniej kreacji bohaterów - nie są pozbawieni wad i wiele sytuacji ich przerasta. Dzięki temu są po prostu prawdziwi. Tak jak wszystko inne w tej książce.
Miniaturzystka z ogromną siłą oddziałuje na czytelnika i nie pozwala się oderwać nawet na moment. Na każdej stronie czeka kolejne zaskoczenie i tajemnica do rozwiązania. W książce prym wiedzie wątek Miniaturzystki i tajemniczego domku dla lalek. Jednak wbrew pozorom autorka nie skupiła się wyłączenie na tym - każdemu z bohaterów poświęciła znaczną część historii. Podobało mi się to. Nie wszystko kręciło się wokół Nelii, więc miałam szansę poznać pozostałe postaci - ich problemy, sekrety i pragnienia.
Miniaturzystka nie jest zwykłą książką, taką która się przeczyta i odłoży na półkę. Zawiera w sobie wiele uniwersalnych prawd, wytyka ludzkie wady i słabości (choć może nie bezpośrednio) i w piękny sposób pokazuje, jak główna bohaterka z trochę głupiutkiej dziewczyny staje się mądrą i dojrzałą kobietą. Książka Jessie Burton to trochę jak uderzenie obuchem - naprawdę zmusza do zastanowienia nad sobą.
Całość dopełnia doskonały styl pani Burton. Miniaturzystkę czyta się jednym tchem, kartki same się przewracają i naprawdę ciężko się z nią rozstać. Autorka świetnie operuje językiem, nie przesadza z opisami, ale jednocześnie wszystko jest bardzo plastyczne. Doskonała kreacja bohaterów, wciągająca akcja, nietuzinkowa fabuła, niesamowity klimat i historia chwytająca za serce. Istny majstersztyk!
http://never-without-books.blogspot.com/2015/02/miniaturzystka-jessie-burton.html
Niewiele mogę Wam powiedzieć o fabule, nie zdradzając najlepszych momentów, więc nie powiem nic więcej. Akcja toczy się tu powoli, ale wcale nie oznacza to nudy. To historia idealnie wyważona, napisana językiem przystępnym i pięknym zarazem. Znalazłam co najmniej trzy momenty, które totalnie mnie zaskoczyły i sprawiły, że nie odłożyłam książki, dopóki jej nie skończyłam.
Najtrudniej jest mi ocenić bohaterów. Nie jest ich zbyt wielu i żaden czytelnik nie powinien mieć problemów z rozróżnieniem ich, ale raczej nie są wykreowani z tą szczególną gracją, z jaką napisano całą tę powieść. Gdybym miała powiedzieć coś o Nelli, wystarczyłyby mi dwa zdania. Nie poczytuję tego jednak za wadę. To historia, z którą naprawdę warto się zapoznać.
Rozczarował mnie fakt, że istnienie tajemniczej miniaturzystki i jej dar wnikania w ludzkie dusze tak naprawdę nie zostały wyjaśnione. W ogóle powinnam przyznać, że spodziewałam się bardziej rozbudowanej i skomplikowanej historii. Bo tak naprawdę jest to dość mała historia, tylko w wielkiej oprawie. Ale jednocześnie świetnie napisana książka. Z gatunku tych, które przypominają nam, dlaczego zakochaliśmy się w czytaniu, mówi nam okładka. Królowa to potwierdza!
(…) Dziełka, które składała w moim warsztacie, (…) były nietuzinkowe, ale nie mogłem się przemóc, żeby firmować je własnym nazwiskiem i sprzedawać jako swoje. (…) Odmierzały inne rzeczy, te, o których ludzie woleliby nie pamiętać. Śmiertelność, złamane serca. Głupotę i ignorancję. Na cyferblatach zamiast godzin malowała twarze klientów, przesyłała im wiadomości, które wyskakiwały z zegara, kiedy wskazówka docierała do dwunastej.
(…) – Wydawało się, że ona bardzo dużo wie o tym, co mnie czeka.
(…) – Mówisz to z takim samym przekonaniem jak te kobiety, które do mnie pisały. Jakbyś była gotowa zrzec się prawa decydowania o własnym losie.
- Przeciwnie, pomagała mi je odzyskać!
(…) – Oddała ci, co twoje. (…) Skoro ci nie odpisała, być może przeczuła, że zrozumiałaś, co chciała ci przekazać.
(…) – Ale ja nic nie rozumiem – mówi.
- Czyżby?
MiniaturzystkaOsiemnastoletnia Petronella Oortman przyjeżdża do Amsterdamu, aby rozpocząć życie jako żona kupca Johannesa Brandta. Jednak to nie on wychodzi jej naprzeciw, lecz jego siostra, Marin. Aby zrekompensować Nelli brak zainteresowania, mąż kupuje dla niej miniaturową replikę ich domu. Początkowe oburzenie, jakiemu ulega kobieta zmienia się w chęć umeblowania miniatury, która staje się dla niej substytutem prawdziwego życia, a postaci przygotowane przez miniaturzystkę mają odzwierciedlać jej nową rodzinę. Tajemnice, które spowijają tę rodzinę powoli zaczynają wychodzić na światło dzienne, stając się niebezpiecznymi. Czy Petronella odnajdzie się w swoim nowym życiu?
Miniaturzystka została napisana z rozmachem, łącząc postaci Petronelli i Johanesa Brandtów z fikcyjną historią wymyśloną przez Jessie Burton. Petronella żyła w latach 1656-1716 i była właścicielką miniaturowego domku, umeblowanego ze szczególną starannością i dbałością o szczegóły. Po jej śmierci, od 1821 roku domek wystawiono na widok publiczny w Rijksmuseum w Amsterdamie i to właśnie on stał się inspiracją dla współczesnej pisarki. Burton przedstawiła życie w XVII wiecznym Amsterdamie, pełne smrodu ulicznego z rynsztoków, chłodu, zakłamania wśród ludzi i życia pozornie w zgodzie z Bogiem. Śledzimy dojrzewanie Nelli, która w ciągu kilku miesięcy przeistacza się z bezbronnej i niewinnej nastolatki w pewną siebie i świadomą kobietę, znającą swoją siłę i wartość. Droga do samoświadomości Nelli wiedzie przez cierpienie najbliższych, pomimo podejmowanych z jej strony prób ochrony rodziny.
Prawdy oczywiste, które Jessie Burton przekazuje w Miniaturzystce nie wniosły nic w moje życie, bo czyż niewiadomą jest, że życie w kłamstwie nie może trwać wiecznie? Po dziś dzień mamy do czynienia z ludźmi, którzy pod przykrywką wiary mają w sobie więcej z diabła niż on sam. Dojrzewanie i przeistaczanie głównej bohaterki pod wpływem wydarzeń również nie powoduje zaskoczenia, bo gdyby do niego nie doszło, czy nie świadczyłoby to o intelektualnych dysfunkcjach jej samej? Sama postać miniaturzystki jako tej, co posiadła tajemną wiedzę o przyszłości otaczających ją ludzi jest odrealniona i jakby zupełnie oderwana od całości utworu. Zamiast sklejać całość, pozostaje jakby poza nią.
Doceniam wkład pracy, jaki autorka powieści włożyła w przygotowanie merytoryczne do jej napisania. Opis dawnego Amsterdamu jest bardzo sugestywny i skrupulatny, jak i opis samych postaci. Świetnie dopasowana okładka jest niewątpliwie zachętą dla czytelnika. Ale niestety nie mogę się zgodzić z opinią wydawcy, który reklamuje powieść jako hipnotyzującą, z porywającą narracją i suspensem trzymającym w niesłabnącym uścisku. Przewidywalność zdarzeń jest moim głównym zarzutem wobec książki, szczególnie, że poziom zaskoczenia nie przekracza przeciętnego.