Nagroda Pulitzera 2020 dla Colsona Whiteheada za Miedziaki!
Colson Whitehead jest jedynym autorem, który Nagrodę Pulitzera otrzymał za dwie kolejno wydane powieści i jednym z trzech (obok Faulknera i Updike’a) pisarzy którzy w kategorii „literatura piękna” otrzymali Nagrodę Pulitzera dwa razy.
W swojej nowej powieści – po bestsellerowej, uhonorowanej Nagrodą Pulitzera i National Book Award Kolei podziemnej – Colson Whitehead z właściwym sobie geniuszem podejmuje kolejny dramatyczny wątek z historii Ameryki.
Tym razem akcja rozgrywa się na Florydzie w latach 60. XX wieku, a fabuła koncentruje się na losach dwóch chłopców skazanych na pobyt w poprawczaku.
Gdy idee ruchu na rzecz praw obywatelskich docierają wreszcie do Frenchtown, czarnej dzielnicy Tallahassee, Elwood Curtis postanawia wziąć sobie do serca słowa dr. Martina Luthera Kinga i nabiera przekonania, że jest „równie dobry jak każdy inny”. Choć rodzice go porzucili, jego babcia dba, by trzymał się z dala od kłopotów, Elwood jest więc na dobrej drodze do dostania się do lokalnego college’u dla kolorowych.
Ale kiedy jest się czarnym chłopcem żyjącym we wczesnych latach 60. XX wieku na amerykańskim Południu, gdzie stosunki społeczne wciąż regulują prawa Jima Crowa, niewinny błąd może przekreślić nadzieje na świetlaną, a nawet jakąkolwiek, przyszłość.
Elwood zostaje skazany na pobyt w poprawczaku nazywanym „Miedziakiem” (The Nickel Academy), którego misją jest „fizyczne, intelektualne i moralne” kształtowanie młodocianych przestępców, tak żeby pod jego pieczą wyrośli na „uczciwe i honorowe” jednostki.
W rzeczywistości Akademia okazuje się groteskową komnatą grozy, gdzie sadystyczna kadra bije i wykorzystuje seksualnie uczniów, korupcja i kradzieże są powszechne, a każdy chłopiec, który odważy się na opór, przepadnie bez wieści.
Ten zakład poprawczy na Florydzie istniał naprawdę – przez sto jedenaście lat przewinęły się przez niego tysiące podopiecznych, których bezlitośnie katowano, poniżono i łamano.
Druzgocąca, porażająca i niezwykle ambitna powieść, która dowodzi, że Colson Whitehead jest pisarzem w szczytowej formie.
Prawa Jima Crowa: regulacje prawne wprowadzone po zakończeniu wojny secesyjnej na szczeblu stanowym i lokalnym głównie w południowych stanach USA, mające na celu utrzymanie i pogłębienie segregacji rasowej. Na Florydzie zasada głosząca, że czarni i biali nie mogą uczyć się razem, była wyjątkowo restrykcyjnie przestrzegana. Stwarzało to pole do niewyobrażalnych wręcz nadużyć.
Autor | Colson Whitehead |
Wydawnictwo | Albatros |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 288 |
Format | 13.0 x 20.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-8125-614-8 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381256148 |
Waga | 390 g |
Wymiary | 130 x 200 x 26 mm |
Data premiery | 2019.09.19 |
Data pojawienia się | 2019.09.19 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Grzechy Ameryki.
Colson Whitehead - swego czasu (przy okazji "Kolei podziemnej") wspominałem, że jest to nazwisko jak najbardziej godne zapamiętania. "Miedziaki" to kolejna świetna książka tego autora, który... staje się (już się stał?) głosem sumienia Ameryki? Przynajmniej jeśli chodzi o minione dzieje niewolnictwa i segregacji rasowej? Coś w tym jest... "Miedziaki" to do bólu prawdziwa, mroczna, wstrząsająca, a jednocześnie przerażająca biorąc pod uwagę oparcie jej na faktach historia o segregacji rasowej w latach 60-tych XX wieku - wprost z amerykańskiego Południa.
Elwood Curtis - zwykły czarny dzieciak z Tallahassee. Floryda w latach 60-tych ubiegłego stulecia to nie było dobre miejsce dla jemu podobnych... Segregacja rasowa trwa w najlepsze, regulacje prawne Jima Crowa obowiązują (dotyczyły właśnie kwestii segregacji), a "kolorowa" społeczność postrzegana jest przez białych jako zło wcielone - i tak też jest traktowana. Elwood ulega wpływom oraz ideałom Martina Luthera Kinga i nabiera przekonania, że zasługuje w życiu na coś lepszego. Wspierany przez babcię (rodzice go porzucili) postanawia dostać się na uniwersytet dla kolorowych. W końcu zasługuje na lepsze życie, nieprawdaż? Niestety przez zbieg nieszczęśliwych okoliczności zostaje uznany za współwinnego przestępstwa, którego skutkiem jest osadzenie w okrytym złą sławą poprawczaku zwanym Miedziakiem...
Whitehead potrafi wstrząsnąć czytelnikiem. Przytoczone opisy bezwzględnych, sadystycznych "metod" wychowawczych potrafią zjeżyć włos na głowie... Jest tam wszystko, włącznie z wykorzystywaniem seksualnym oraz celowym działaniem na szkodę życia i zdrowia innych. Celem Whiteheada nie jest jednak szokowanie dla zasady; powieść napisano w oparciu o autentyczne wydarzenia mające miejsce w istniejącym na Florydzie przez 111 lat zakładzie poprawczym. I chyba właśnie przez wzgląd na oparcie fabuły na faktach powieść jest do tego stopnia przerażająca. To niesamowite, że w drugiej połowie XX wieku podobne rzeczy działy się na świecie, i to nie byle gdzie! - mówimy bowiem cały czas o kraju będącym ostoją demokracji i praw obywatelskich...
Oprócz tego, że książka przeraża (przynajmniej od ludzko-moralnej strony), to z całą pewnością także na swój sposób (w dobrym tego słowa znaczeniu) powala swoimi wartościami artystycznymi. Whitehead pisze w sposób prosty, wprost do czytelnika i dzięki temu niesamowicie łatwo jest zatopić się w każdej snutej przezeń opowieści. Ta prostota narracji jest największą siłą "Miedziaków" - dzięki niej przekaz bez wątpienia trafia do odbiorcy. Pamiętajmy także, że mówimy cały czas o autorze, który ma na swoim koncie Pulitzera 2017 oraz National Book Award 2016 (obydwie nagrody za "Kolej podziemną"). Tych nagród literackich nie przyznaje się byle komu. I nie za byle co.
Powieść godna polecenia. Sądzę, że nie będzie żadnej przesady w stwierdzeniu, że "Miedziaki" to absolutne "must read" jeśli chodzi o książki 2019 roku - i to z wielu powodów. Zarówno jako pewne świadectwo prawdy, jako swoisty literacki głos sumienia Ameryki, ale także przez wzgląd na walory samej książki - a tych bynajmniej nie brakuje.
Gorąco polecam!
https://cosnapolce.blogspot.com/2019/11/miedziaki-colson-whitehead.html
"[...] śmiech niekiedy wybijał kilka cegieł z wysokiego i rozległego muru segregacji".
Akcja powieści osadzona została w latach 60-tych XX wieku na Florydzie, gdzie rasizm nabrał kuriozalnych rozmiarów, a kolor skóry decyduje o tym gdzie możesz jadać, spacerować, uczyć się i kupować. Młody, czarnoskóry i ambitny Elwood Curtis ma wielką szansę dostać się do college'u. Przypadek sprawia, że zostaje niesłusznie oskarżony o kradzież samochodu i trafia do "ośrodka wychowawczego" The Nickel Academy, zwanego Miedziakiem.
"Chłopcy przybywali do Miedziaka poranieni przez życie w najprzeróżniejszy sposób, a podczas swojego pobytu w zakładzie zaliczali kolejne sińce i urazy".
Chociaż "Miedziaki" to fikcja literacka to Colson Whitehead inspirował się prawdziwymi wydarzeniami i sprawą Dozier School for Boys w stanie Floryda. To właśnie tam, w mieście Marianna grupa archeologów odkryła masowy grób, a szczątki noszą wyraźne ślady tortur. Śledztwo w tej sprawie odkryło makabryczną prawdę o ośrodku wychowawczym i metodach "resocjalizacji".
Po lekturze "Miedziaków" spodziewałam się wielu wzruszeń, przejmującej historii, która porani i skaleczy wrażliwość. Dramat wychowanków Miedziaka był przerażający, ale w nieco inny sposób. Nie namacalny, nie konkretny, tylko wykraczający poza literki, wyrazy, zdania. Whitehead nie żongluje dosłownością, ale zasiewa w czytelniku niepokojącą myśl. Nie pokazuje nam obrazu, ale wskazuje ścianę na której ten obraz został powieszony. Może zabrzmi groteskowo, ale właśnie przez tak specyficznie ujęty temat dostajemy powieść lekką (!) i czytaną z przyjemnością (!). Powieść o segregacji rasowej, o zbrodniach, wykorzystaniu seksualnym, psychicznym łamaniu, gnębieniu i odczłowieczeniu. Powieść o najbrutalniejszej, najokrutniejszej stronie rasizmu czyta się lekko i przyjemnie?! Tak właśnie pisze Whitehead... Bo najbardziej przerażające i sugestywne były dla mnie te sceny, które teoretycznie przerażające nie były. Po kilkudziesięciu stronach i poznaniu stylu autora czytelnik po prostu wie, czuje podskórnie, że za "Myślałem, że to druga! Myślałem, że to druga!" wykrzyczane przez Griff'a po walce kryje się prawdziwe piekło.
"Większość tych, którzy wiedzieli o dwóch dębach z obręczami, już dziś nie żyje. Żelaza wciąż tam są. Zardzewiałe. Wrażone w słoje. Dające świadectwo każdemu, kto chce patrzeć i słuchać".
Miedziak łamał, niszczył, kancerował duszę, gnębił poczucie własnej wartości i odbierał nadzieję na sprawiedliwość. Poraniona osobowość, wypracowane odruchy bezwarunkowe na dźwięk tarcia skórzanego paska, na odgłos tępego, głuchego uderzenia drewnianej pałki o ludzkie ciało. Skulone ramiona, nieustanna czujność. Można powiedzieć, że Miedziak kształcił i wychowywał... ale na swój pokrętny, brutalny, przerażający sposób i według własnych zasad nie mających nic wspólnego z przestrzeganiem kodeksu moralnego.
Najnowsza powieść Colsona Whitehead'a (autora "Kolei podziemnej" uhonorowanej Nagrodą Pulitzera i National Book Award) to kawał dobrej literatury. Dotyka ważnego tematu, przedstawionego w zadziwiający lekki, łatwo przyswajalny sposób. Nie jest innowacyjna, nie otwiera oczu, nie dotyka nowego, niezbadanego tematu... ale wyostrza obraz, stawia wykrzyknik i podkreśla szczegóły, z największym naciskiem na dalekobieżne skutki takich dramatów, jakie miały miejsce w Miedziaku. Bo tragedia tych ludzi nie kończy się po wyjściu na wolność. Takie głębokie rany zamieniają się zbyt grube i zbyt dobrze wyczuwalne blizny...
"Miedziak wypaczał wychowanków na wszystkie strony, aż byli tak pokręceni, że kiedy wychodzili, nie potrafili się naprostować i wieść normalnego życia".
Colson Whitehead, autor „Kolei podziemnej”, powraca z nową książką. „Miedziaki”, bo o nich mowa, skusiły mnie nie tylko pozycją autora (Pulitzera i National Book Award nie zdobywa się od tak sobie), ale też, a może przede wszystkim, samym opisem. I tak oto w moje ręce trafiła, rewelacyjna, porywająca i momentami porażająca opowieść rozliczeniowa, od której ciężko jest się oderwać, choć nie jest to lektura łatwa i przyjemna.
Witajcie w latach 60. XX wieku na amerykańskim Południu. Tu segregacja rasowa nasila się, a inny kolor skóry wystarczy by przekreślić karierę i życie. Wystarczy tylko znaleźć się w niewłaściwym miejscu i o niewłaściwym czasie.
W takiej sytuacji znajduje się młody Elwood Curtis, chłopak mający przed sobą perspektywy. Niestety pech chce, że zamiast na wymarzonej uczelni, ląduje w Miedziaku – ośrodku wychowawczym. To, co jednak dzieje się w jego murach z wychowaniem nie ma zbyt wiele wspólnego. Odczłowieczani, katowani i gwałceni wychowankowie nie mają szans na chwilę spokoju. Co gorsza ci, którzy próbują cokolwiek z tym zrobić, znikają. Jak Elwood przetrwa to piekło? I jak ono na niego wpłynie?
Na wstępie napisałem, że „Miedziaki” nie są lekturą ani łatwą, ani przyjemną, ale nie jest to tak do końca prawda. Styl, w jakim całość została podana pochłania się z czystą przyjemnością. Niby książka napisana jest prosto, a jednak widać w niej talent, wielkie literackie wyczucie i siłę – siłę wymowy, przekazu i samego pisarstwa Whiteheada. Jest w tym piękno, jest smakowanie języka, słów, połączeń między nimi, zachwyt z kreowania / odtwarzania świata i bohaterów… To nie jest łatwa powieść, nie jest też czysta, jednak w całym jej brudzie tkwi piękno, którego nie sposób nie docenić, jeśli lubi się dobrą, niebanalną literaturę.
A „Miedziaki” mogły się nie udać, chyba nikt nie może mieć co do tego żadnych wątpliwości. Opowieści o ośrodkach wychowawczych nie sposób zliczyć. Popkultura serwowała nam je od wielu dekad i to w najróżniejszych konfiguracjach i gatunkach. Mnóstwo było komedii i opowieści dla dzieci ku pokrzepieniu serc, nie brakowało ważkich dramatów, a i horrory nie unikały jakoś tej tematyki. Czy można mieć w tej kwestii jeszcze świeżego i nowego do powiedzenia? Pewnie tak, ale Whitehead tego nie robi. Robi za to coś innego – opowiada doskonale to, co już było, zachwycając sposobem, w jaki to robi.
Jego powieść nie jest gruba. Już samo 280 stron nie jest jakimś epickim rozmiarem, a dochodzi do tego jeszcze całkiem spora czcionka. Ale na tak ograniczonej przestrzeni autor serwuje nam realistyczną, mocną historię, zaludnioną krwistymi, świetnie nakreślonymi postaciami, które wiodą swoje życia w znakomicie uchwyconym świeci. Przede wszystkim jednak mamy tu do czynienia z przerażającą opowieścią o odczłowieczeniu, niesprawiedliwości, upodleniu i najgorszych ludzkich cechach. Jest tu zagadka rodem z thrillerów, ale to, co najmocniej oddziałuje na odbiorcę, to uświadomienie sobie prawdziwości „Miedziaków”, inspirowanych przecież Florida School for Boys.
Kto zatem lubi ważkie, ambitne książki, koniecznie powinien poznać to dzieło. Miłośnicy miałkich, nijakich współczesnych powieści rozrywkowych nie mają tu czego szukać, ale ci, potrafiący docenić prawdziwe literackie piękno będą zachwyceni. I tylko to się liczy.