Człowiek, który zmienił XX wiek: wielkie wizje, wielkie kontrowersje
Biografia Le Corbusiera, geniusza, który wierzył, że jego architektura będzie zmieniać społeczeństwo. Kontrowersyjne projekty, spektakularne realizacje, niezwykłe podróże i pełen sprzeczności portret psychologiczny człowieka legendy.
Autor | Anthony Flint |
Wydawnictwo | W.A.B. / GW Foksal |
Rok wydania | 2017 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 320 |
Format | 13.5 x 20.2 cm |
Numer ISBN | 978-83-280-2695-7 |
Kod paskowy (EAN) | 9788328026957 |
Waga | 326 g |
Wymiary | 202 x 135 x 24 mm |
Data premiery | 2017.02.01 |
Data pojawienia się | 2017.01.13 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Dzisiejszą recenzję otworzę pytaniem: z czym Wam się kojarzy surowa konstrukcja żelbetowa? Proste w formie, nierzadko zamontowane na palisadach klockowate konstrukcje z płaskimi dachami? Polska jak długa i szeroka naszpikowana jest osiedlami o podobnej strukturze, pełna brył w postaci foremnych, ciosanych, wielokondygnacyjnych klocków, do niedawna jeszcze z szarą, burą, wolną elewacją. Aż dziw bierze, że przeważająca, czysto PRL-owska architektura to nie tylko wypadkowa pragmatycznego funkcjonalizmu i propagandowego socrealizmu, a w znacznej mierze efekt spójnej i przyszłościowej, przyjaznej z założenia urbanizacyjnej wizji genialnego, otwartego umysłu. To wyobrażenie idealnie rozplanowanego miasta, w którym mieszkanie to nie tylko wygodne miejsce do życia, ale również przepełniona światłem słonecznym przestrzeń pełna zieleni i miejsca przeznaczonego do rekreacji. Wizja niemal utopijna, skutecznie jednak wdrażana w życie przez jednego z czołowych twórców architektury XX wieku, urbanisty – ekscentryka, człowieka orkiestry – Le Corbusiera.
Edukacyjna rysa na szkle
Kim był? Jaką i dlaczego tak znaczącą rolę odegrał w świecie urbanistyki? Na te pytania próbuje w biografii „architekta jutra” znaleźć odpowiedź Anthony Flint. Autor w sposób klarowny i przystępny przybliża proces wspinania się Le Corbusiera na architektoniczny szczyt. Udowadnia, że brak wykształcenia niczemu mu nie umniejszał, a gwarancją na jego sukces był otwarty umysł, w którym to prym wiodły odważne pomysły, nieprzeciętny intelekt oraz wizjonerskie spojrzenie na urbanistykę, które zdołały na zawsze wynieść go na jej piedestał. Jego rewolucyjne plany przebudowy Paryża, monumentalna i samowystarczalna Jednostka Marsylska czy innowatorski projekt kaplicy w Ronchamp to – jak na czasy gdy powstawały – dzieła niemal abstrakcyjne i futurystyczne, ich minimalistyczna, a zarazem surowa forma bezwzględnie odcinały się od kunsztownego budownictwa Starego Kontynentu.
Picassowski portret dziwaka
Flint nie opiera biografii Le Corbusiera tylko i wyłącznie na jego ścieżce zawodowej. Prócz próby przybliżenia powojennej gospodarki mieszkaniowej jako czysto pragmatycznej i niepozbawionej ekscentryczności wizji, autor skupia się na przedstawieniu architekta jako skandalisty. Sympatyk faszystów, działacz rządu w Vichy, znajomy Alberta Einsteina, sąsiad Coco Chanel, wielbiciel płci pięknej – głównie pod postacią prostytutek, malarz i tworzący na golasa murale grafficiarz. Człowiek obsesyjny, porywczy i nieprzewidywalny. Architekt – celebryta, pionier autopromocji i reklamy.
Całość przedstawiona została w opozycji do tradycyjnych, encyklopedycznych biografii, przyjemność lektury zapewnia zarówno lekkość stylu, jak i mnogość konkretnych przykładów zaczerpniętych z życia projektanta. Książka jawi się więc niczym nietypowa baśń o twórcy modernizmu i brutalizmu. Nie mogę w tym przypadku przejść obojętnie wobec zamieszczonych w biografii licznych materiałów źródłowych, które głównie pod postacią zdjęć dopełniają ten picassowski portret architekta – dziwaka. Ubolewam jednak nad tym, iż są to tylko i wyłącznie czarno-białe reprodukcje.
Le Corbusier malował przez resztę życia. (…) Nie pokazywał (…) swoich płócien, oddając to pole Picassowi i reszcie. Hemingway, Fitzgerald i Steinbeck wynaleźli na nowo powieść. T.S. Eliot poezję. Wkładem Le Corbusiera (…) miało być przeobrażenie sposobu mieszkania (…).
Le Corbusier. Architekt jutra jawić się może jako biografia szaleńca, agresywnego kreatora, ojca brutalizmu, którego śmiało okrzyknąć można „narzędziem w ręku Lenina” czy „sługusem deweloperów”. Można szumnie nazwać ją hołdem oddanym architektonicznym naśladowcom i propagatorom surowego, żelbetowego stylu, ukłonem dla kolejnej rzeszy twórców szeroko pojętego modernizmu, postmodernizmu czy minimalizmu. Można, choć nie trzeba. Nie szukając daleko – sama mieszkam w żelbetowej klatce. Wprawdzie nie tryskam z tego powodu entuzjazmem, już wiem komu to zawdzięczam. I chodź daleka jestem w biciu ojcu tego „sukcesu” pokłonów, to lekturę jak najbardziej polecam. Przedstawia sylwetkę człowieka na swój sposób wyjątkowego, wizjonera. Bo warto wiedzieć, mieć świadomość i otwarty umysł.