Literacki hołd dla bitwy pod Grunwaldem
Zmierzch epoki rycerskich ideałów
Jest 18 września 1454. Rycerstwo polskie ponosi krwawą klęskę na polu bitwy pod Chojnicami. Triumfuje taktyka i sprawność krzyżackich jednostek najemnych; to ich zemsta za Grunwald.
Młody rycerz Bolko z Rożnowa, wnuk słynnego Zawiszy Czarnego cudem unika śmierci. Splot wydarzeń ciska go jednak w paszczę wojny wywiadów, intryg ludzi, którzy rycerski honor i kodeks uważają za uciążliwy przeżytek.
Autor | Jacek Komuda |
Wydawnictwo | Fabryka Słów |
Rok wydania | 2014 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 232 |
Format | 12.5x19.5 cm |
Numer ISBN | 9788375746518 |
Kod paskowy (EAN) | 9788375746518 |
Waga | 232 g |
Wymiary | 135 x 197 x 19 mm |
Data premiery | 2014.08.08 |
Data pojawienia się | 2014.07.22 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Załóż konto
„Dobre chwile” – recenzje
Nowości z ostatniego tygodnia
Bestsellery
Zapowiedzi
Promocje
Wyprzedaż
Koszty dostawy
Regulamin zakupów
Regulamin kart podarunkowych
Rabat
Tragiczny wrzesień 1939 roku. Niemiecki korpus pancerny generała Heinza Guderiana uderza z całą mocą, usiłując zamknąć kleszcze wokół wycofujących się spod Warszawy polskich armii. Zakładano, że jego sukces przyniesie klęskę stronie polskiej po zaledwie dziesięciu dniach oporu. Jednak na drodze pancernych zagonów staje polska załoga odcinka Wizna. Dwie kompanie piechoty ukryte w kilku betonowych schronach nad Narwią wsparte sześcioma działami. Mniej niż 700 żołnierzy przeciwko 40 tysiącom. 40 do 1. Tak rozpoczyna się desperacka walka kapitana Władysława Raginisa. Bój do ostatniej krwi, naboju i samobójczej śmierci dowódcy, który przysiągł, że żywy swej pozycji nie opuści. Dziś epizod ten znany jest jako legendarna obrona Wizny.
Największe legendy spisane są krwią. Najsłynniejszy polski rycerz, którego imię żyje do dziś: Zawisza Czarny. Człowiek, którego słowo znaczyło więcej niż prawo. Ten, który za najwierniejszego giermka wziął syna pokonanego wroga. Stawał do walki tam, gdzie nikt już nie miał odwagi walczyć. A ludzie szli za nim, w ogień, pod deszcz strzał i bezlitosne ostrza. Po śmierć albo po zwycięstwo, ale zawsze za nim. Dla sługi, któremu dał słowo, sam zdobył oblężony zamek. Dla brata, wziętego do krzyżackiej niewoli, spali świat. Historia wyjątkowego człowieka spisana ze swadą właściwą prozie Jacka Komudy, dbałość o szczegóły i realia historyczne, która zapewni rozrywkę na najwyższym poziomie i wielbicielom średniowiecznej historii i czytelnikom ceniącym przede wszystkim żywą, trafiającą w serce opowieść.
Ta powieść nie jest historią alternatywną, ani kontynuacją „Trylogii” Sienkiewicza. Oto oparty na mało znanych faktach historycznych zapis wydarzeń poprzedzających najstraszniejszą klęskę w dziejach Rzeczypospolitej – bitwę pod Batohem, nazywaną dziś staropolskim Katyniem, objętą zmową milczenia przez historyków i dawnych pamiętnikarzy. Ten krwawy epizod wojen kozackich, ubrał Komuda w poetycką wizję widzianą oczyma francuskiego banity Bertranda Danteza, byłego dworzanina polskiej królowej. Jego losy splotą się w krwawy powróz z losami Tarasa, tragicznego kozackiego bandurzysty, pięknej metresy Justyny Godebskiej i zaporoskiego pułkownika-watażki Bohuna. „Komuda zaprasza do XVII-wiecznej Rzeczpospolitej, opisanej bez upiększeń. Krwawe waśnie, zemsta, zdrada, szpiegostwo i dyplomacja splatają się w sugestywną wizję świata jednocześnie pięknego i śmiertelnie niebezpiecznego”. – Andrzej Pilipiuk „Bohaterowie z krwi i kości, kochający i nienawidzący pełną piersią. Mordujący w pijanym szale, a jednocześnie pełni głębokiej wiary w Boga. Zajmująca fabuła, nietuzinkowe postaci, wszystko w przejmującej scenerii Dzikich Pól, spowitych dymem płonących chutorów i rozbrzmiewających jękami mordowanych”. – Jacek Piekara
Westerplatte, Wolne Miasto Gdańsk, 1 września 1939, godzina 5:32 Po krótkiej, półgodzinnej walce, kapituluje polska składnica tranzytowa, zdobyta z zaskoczenia przez niemiecką kompanię szturmową wspieraną ostrzałem pancernika Schleswig-Holstein. Ostatnia placówka potwierdzająca prawa Rzeczypospolitej do Gdańska okazuje się bardzo łatwą zdobyczą. Żołnierze są nieprzygotowani do obrony, dowódcy brak woli walki. Sprzeczne rozkazy łamią morale załogi w pierwszych chwilach wojny. Nad koszarami zawisa złowrogi sztandar ze swastyką. Niemcy świętują szybkie przyłączenie Gdańska do Rzeszy. Tak wyglądałaby historia obrony Westerplatte, miejsca gdzie zaczęła się II wojna światowa, gdyby nie dramatyczne decyzje i rozkazy wydane przez jednego z dowódców, który wbrew wszystkim zdecydował się walczyć. Gdyby nie poświęcenie i krwawy trud jego żołnierzy, którzy bez rozkazów zdecydowali się pozostać na stanowiskach, aby przywitać Niemców seriami kul zamiast białych flag. Załogi składnicy, jaka w nieludzkim wysiłku, łamiąc rozkazy, buntując się i stawiając desperacki opór, postanowiła za wszelką cenę bronić ostatniego skrawka polskiego wybrzeża w Gdańsku. Oto książka o żołnierzach z Westerplatte. Powieść historyczna oparta na najnowszych pracach historycznych odsłaniających dramatyczne i nieznane tajemnice siedmiodniowej, bohaterskiej obrony Składnicy Tranzytowej w Gdańsku. Miejsca, gdzie padły pierwsze strzały rozpoczynające II wojnę światową. Miejsca szczególnego dla wszystkich Polaków, gdzie żołnierz polski pokazał, że honor i godność nie mają ceny, a Niemcy słono zapłacili za swoją butę i pewność siebie. Kto był prawdziwym bohaterem Składnicy Tranzytowej w Gdańsku? Komu naprawdę zawdzięczamy fakt, że placówka nie padła po pierwszym ataku? Jakie tajemnice obrony przez lata pozostawały nieodkryte? Tego wszystkiego dowiecie z Westerplatte Jacka Komudy.
Gdyby Henryk Sienkiewicz żył w XXI wieku, to pisałby tak jak Jacek Komuda. - Jacek Piekara Mamy tutaj wszystko, czego potrzebuje dobra powieść historyczno-przygodowa. Jest wiek XVII. Gedeon Siemieński, zubożały szlachcic, chcąc zająć dobra po swoim stryju, wyrusza na zieloną Ukrainę – dziki, nieokiełznany kraj na rubieżach Rzeczpospolitej szlacheckiej. Kraj bardzo piękny w swej bezwzględności. Siemieńskiemu nieustannie przytrafiają się liczne przygody i tarapaty – powstanie kozackie, wielka miłość, zajazdy i pojedynki. Jednakże polski szlachcic nawet z największych opresji wychodzi w sposób odważny i pomysłowy, doskonale się przy tym bawiąc.
Stanisław Stadnicki zwany Diabłem, właściciel Łańcuta i zamku nazywanego Piekłem – już za życia był legendą. Powiadano, że zaprzedał duszę czartowi. Za nic miał wszelkie granice i pozory. Bił i płakał, łamał prawo i w cyniczny sposób się nim zasłaniał. Porywał ludzi, nakładał kontrybucje na miasta, więził i torturował sąsiadów... Książka Komudy to awanturnicza, niepozbawiona elementów fantastycznych opowieść o burzliwych dziejach konfliktu między Diabłem a szlachtą Ziemi Sanockiej i Przemyskiej. „Diabeł Łańcucki to eastern pełną gębą, ot co. Książka kipi od pościgów, pojedynków, napadów i postaci skrywających mroczne sekrety. (...) To powieść awanturnicza najwyższej klasy, wciągająca i zawierająca wszystkie te elementy, które są potrzebne, by kolejne rozdziały czytać z zapartym tchem”. – Katedra „Z czystym sercem mogę polecić Diabła Łańcuckiego wszystkim, którzy już znają twórczość Komudy, i tym, którzy pierwszy raz po nią sięgną. Jest w niej coś, co sprawia, że choć na chwilę chciałoby się przenieść w tamte czasy i, jako jeden z Panów Braci, wziąć udział w zajeździe czy bijatyce. Dlaczego tak jest? Nie wiem, pewnie Diabeł (Łańcucki) tkwi w szczegółach!” – Gildia
„Jam Jacek Dydyński, kiedyś szlachcic, polski pan. Teraz banita wyjęty spod prawa! Tyle znaczyłem, co szabla, którą najmowałem za złoto magnatów. Dziś nie mam nic! Dworu, rodziny… Straciłem młodość w zwadach, pojedynkach. Wzgardzony, wyśmiewany, oddaję szablę, co kiedyś służyła hetmanom - na usługi pięknej kurtyzany. Stworzenia – jak mówią – bez duszy. Zabić je – ot jak świecę zgasić. Ja jednak wiem, że to nieprawda… Bo zamieniłem szlachecką fantazję… Na miłość ladacznicy. Dziś zagram o nią w kości z samą panią Śmiercią”.
Przedstawiamy opowieści o najgorszych łotrach, piratach i buntownikach, jacy w XVII i XVIII wieku pływali po morzach świata. Ludziach, którzy dusze zastawili diabłu i ladacznicom w zamtuzach, cnotę zaś cisnęli w morze razem z Biblią i swym byłym kapitanem. Historie o złych wodach i przeklętych wiatrach, które gnają potępione żaglowce aż do wrót piekielnych otchłani. Do miejsca, gdzie za wszystkie grzechy czeka bezlitosna kara.
"Nie było rozkazu kapitulacji. Przeszliście przez piekło. Za nami groby kolegów. Czy po to ginęli, abyśmy teraz mieli złożyć broń? Ja w żadnym razie broni nie złożę, munduru nie zdejmę... tak mi dopomóż Bóg." Henryk "Hubal" Dobrzański z Dobrej herbu Leliwa, to legenda. Ostatni żołnierz września. Zbuntowany duch gnębiący Niemców w dawno już okupowanym kraju. Świetny jeździec, wielki znawca koni, kawalerzysta podziwiany w Europie. Poprzez bagna i zawieruchę wojny, zasadzki i obławy prowadził Wydzielony Oddział Wojska Polskiego po chwałę i śmierć. Dzięki niemu, symbolicznie, Rzeczpospolita nie poddała się nigdy. Dla wrogów Ojczyzny miał tylko kule. "Ja jestem władza! Sądzę cię w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, wyrok zatwierdzam! Każdego, kto pogwałci prawa tej ziemi, czeka ten sam los!"
W porę, gdy kwitły kwiaty, a trawy wzbijały wysoko, moskiewski mir wywlókł ciało cara Dymitra związane powrozem. Ciągnęli je za sznur uwiązany do przyrodzenia przez wrota Spaskie na Plac Czerwony. Tam, koło Łubnego Miesta rzucono zwłoki na podwyższenie przygotowane na zabawę. Spalonymi prochami nabito armatę i wystrzelono w stronę Rzeczpospolitej. A potem się zaczęło. We wszystkich miastach i wioskach moskiewskiej dziedziny zaczęli pojawiać się kolejni… ...Samozwańcy! podający się za cudownie uratowanego carewicza Dymitra Iwanowicza, syna cara Iwana Groźnego i prawowitego następcę na moskiewskim tronie. A na tę szansę czekało wielu. Także Lisowczycy których nazywano „diabłami” i „krwawymi psami”. Niemal jak widmo zjawiali się i znikali, byli wszędzie i nigdzie, zostawiając po sobie ruiny i zgliszcza. Teraz nadszedł czas na ich „Dymitriadę”.
François Villon – jeden z najwybitniejszych poetów francuskich wieków średnich, miał opinię hulaki, przestępcy i awanturnika. Wiedza na temat faktów z jego barwnego życia pochodzi z dwóch rozbieżnych źródeł: z jego utworów oraz z dokumentów sądowych. Na kartach czterech opowiadań Komuda ukazuje nieznane dotąd losy poety wygnanego z Paryża. Nie mogłem przejść obojętnie obok Villona – poety i łotra w jednym ciele, którego muzą była sztuka, kochanką – paryska szubienica, a przyjaciółmi – wytrych i nóż. – Jacek Komuda Paryż Villona rzeczywiście żyje na łamach tej książki. – Jacek Żakowski
Powieść oparta jest na autentycznych wydarzeniach, które rozegrały się w latach 80. i 90. ubiegłego stulecia. Imiona i nazwiska bohaterów zostały zmienione. Kuba Błażyk obiecujący szablista warszawskiej Legii bierze udział w Spartakiadzie w bratnim NRD. Walczy dobrze, nawet za dobrze. Jest połowa lat 80 tych, a jego przeciwnik Rosjanin nie może przegrać. Decyzja sędziego i rozgoryczenie pchnie go w łapy bardzo niebezpiecznych ludzi. Na zachodzie arystokraci mają specyficzne potrzeby i wyszukane rozrywki. Lubią oglądać krew, najlepiej upuszczoną bronią białą. Zawodnik najlepszego polskiego klubu wojskowego kontra najlepiej opłacani zabójcy Europy. Prawdziwa walka to nie są wygibasy Errola Flynna z Robin Hooda, ani Lancastera z Karmazynowego Pirata. Ani zabawa sportowa. Prawdziwa walka to ciężar broni, gra ze śmiercią, które nie ma nic wspólnego ze sportem. Pierwsza rzecz – aby zabić ostrą szablą, trzeba bardzo się starać. Druga – zapomnieć o byciu zawodnikiem Legii, w starciu na ostre liczy się tylko pierwsza myśl. Kubie potrzebny będzie nauczyciel fechtunku, by przeżyć pojedynek na śmierć i życie w ogrodzie francuskiego pałacu czy sali niemieckiego klubu dżentelmenów. Problem w tym że mistrz chce w zamian załatwić swoje sprawy, które sięgają czasu przedwojennej kawalerii i Wieniawy-Długoszowskiego.
Stanisław Stadnicki zwany Diabłem , właściciel Łańcuta i zamku nazywanego Piekłem - już za życia był legendą. Powiadano, że zaprzedał duszę czartowi. Za nic miał wszelkie granice i pozory. Bił i płakał, łamał prawo i w cyniczny sposób się nim zasłaniał. Porywał ludzi, nakładał kontrybucje na miasta, więził i torturował sąsiadów. Książka Komudy to awanturnicza, niepozbawiona elementów fantastycznych opowieść o burzliwych dziejach konfliktu między Diabłem a szlachtą Ziemi Sanockiej i Przemyskiej. "Diabeł Łańcucki" to eastern pełną gębą, ot co. Książka kipi od pościgów, pojedynków, napadów i postaci skrywających mroczne sekrety.() To powieść awanturnicza najwyższej klasy, wciągająca i zawierająca wszystkie te elementy, które są potrzebne, by kolejne rozdziały czytać z zapartym tchem. Katedra Z czystym sercem mogę polecić Diabła Łańcuckiego wszystkim, którzy już znają twórczość Komudy, i tym, którzy pierwszy raz po nią sięgną. Jest w niej coś, co sprawia, że choć na chwilę chciałoby się przenieść w tamte czasy i, jako jeden z Panów Braci, wziąć udział w zajeździe czy bijatyce. Dlaczego tak jest? Nie wiem, pewnie Diabeł (Łańcucki) tkwi w szczegółach! Gildia
Wyobraź sobie świat, gdzie bohaterowie nie piją wody. Gdzie częściej jest się właścicielem jednego ucha niż jednego domu. Kraj w wino i miód opływający, tłusty i bogaty. Piękny i jednocześnie niebezpieczny. Podzielony na wiele domen i udzielnych księstewek; z głębokimi lochami i wysokimi kurhanami. Rządzi tu królewska para – Siła i Spryt, a za nimi kroczą: Zasadzka, Zdrada, Walka i Zajazd. To nie fantastyka, choć może tak brzmi. To kresy XVII-wiecznej Polski. I wolnoć, Tomku, w swoim domku. Powrót do barwnych czasów Rzeczypospolitej szlacheckiej, bez literackiej fikcji, a najprawdziwszym opisem najsłynniejszych postaci panów, wyznających ideę wolności i wyższości szlachty polskiej. W tej książce dostaniecie fakty potwierdzone w źródłach historycznych – pamiętnikach, zapisach sądowych, kronikach, listach itp.
Największe legendy spisane są krwią. Najsłynniejszy polski rycerz, którego imię żyje do dziś: Zawisza Czarny. Człowiek, którego słowo znaczyło więcej niż prawo. Ten, który za najwierniejszego giermka wziął syna pokonanego wroga. Stawał do walki tam, gdzie nikt już nie miał odwagi walczyć. A ludzie szli za nim, w ogień, pod deszcz strzał i bezlitosne ostrza. Po śmierć albo po zwycięstwo, ale zawsze za nim. Dla sługi, któremu dał słowo, sam zdobył oblężony zamek. Dla brata, wziętego do krzyżackiej niewoli, spali świat. Historia wyjątkowego człowieka spisana ze swadą właściwą prozie Jacka Komudy, dbałość o szczegóły i realia historyczne, która zapewni rozrywkę na najwyższym poziomie i wielbicielom średniowiecznej historii i czytelnikom ceniącym przede wszystkim żywą, trafiającą w serce opowieść.
Tragiczny wrzesień 1939 roku. Niemiecki korpus pancerny generała Heinza Guderiana uderza z całą mocą, usiłując zamknąć kleszcze wokół wycofujących się spod Warszawy polskich armii. Zakładano, że jego sukces przyniesie klęskę stronie polskiej po zaledwie dziesięciu dniach oporu. Jednak na drodze pancernych zagonów staje polska załoga odcinka Wizna. Dwie kompanie piechoty ukryte w kilku betonowych schronach nad Narwią wsparte sześcioma działami. Mniej niż 700 żołnierzy przeciwko 40 tysiącom. 40 do 1. Tak rozpoczyna się desperacka walka kapitana Władysława Raginisa. Bój do ostatniej krwi, naboju i samobójczej śmierci dowódcy, który przysiągł, że żywy swej pozycji nie opuści. Dziś epizod ten znany jest jako legendarna obrona Wizny.
Westerplatte, Wolne Miasto Gdańsk, 1 września 1939, godzina 5:32 Po krótkiej, półgodzinnej walce, kapituluje polska składnica tranzytowa, zdobyta z zaskoczenia przez niemiecką kompanię szturmową wspieraną ostrzałem pancernika Schleswig-Holstein. Ostatnia placówka potwierdzająca prawa Rzeczypospolitej do Gdańska okazuje się bardzo łatwą zdobyczą. Żołnierze są nieprzygotowani do obrony, dowódcy brak woli walki. Sprzeczne rozkazy łamią morale załogi w pierwszych chwilach wojny. Nad koszarami zawisa złowrogi sztandar ze swastyką. Niemcy świętują szybkie przyłączenie Gdańska do Rzeszy. Tak wyglądałaby historia obrony Westerplatte, miejsca gdzie zaczęła się II wojna światowa, gdyby nie dramatyczne decyzje i rozkazy wydane przez jednego z dowódców, który wbrew wszystkim zdecydował się walczyć. Gdyby nie poświęcenie i krwawy trud jego żołnierzy, którzy bez rozkazów zdecydowali się pozostać na stanowiskach, aby przywitać Niemców seriami kul zamiast białych flag. Załogi składnicy, jaka w nieludzkim wysiłku, łamiąc rozkazy, buntując się i stawiając desperacki opór, postanowiła za wszelką cenę bronić ostatniego skrawka polskiego wybrzeża w Gdańsku. Oto książka o żołnierzach z Westerplatte. Powieść historyczna oparta na najnowszych pracach historycznych odsłaniających dramatyczne i nieznane tajemnice siedmiodniowej, bohaterskiej obrony Składnicy Tranzytowej w Gdańsku. Miejsca, gdzie padły pierwsze strzały rozpoczynające II wojnę światową. Miejsca szczególnego dla wszystkich Polaków, gdzie żołnierz polski pokazał, że honor i godność nie mają ceny, a Niemcy słono zapłacili za swoją butę i pewność siebie. Kto był prawdziwym bohaterem Składnicy Tranzytowej w Gdańsku? Komu naprawdę zawdzięczamy fakt, że placówka nie padła po pierwszym ataku? Jakie tajemnice obrony przez lata pozostawały nieodkryte? Tego wszystkiego dowiecie z Westerplatte Jacka Komudy.
Gdyby Henryk Sienkiewicz żył w XXI wieku, to pisałby tak jak Jacek Komuda. - Jacek Piekara Mamy tutaj wszystko, czego potrzebuje dobra powieść historyczno-przygodowa. Jest wiek XVII. Gedeon Siemieński, zubożały szlachcic, chcąc zająć dobra po swoim stryju, wyrusza na zieloną Ukrainę – dziki, nieokiełznany kraj na rubieżach Rzeczpospolitej szlacheckiej. Kraj bardzo piękny w swej bezwzględności. Siemieńskiemu nieustannie przytrafiają się liczne przygody i tarapaty – powstanie kozackie, wielka miłość, zajazdy i pojedynki. Jednakże polski szlachcic nawet z największych opresji wychodzi w sposób odważny i pomysłowy, doskonale się przy tym bawiąc.
„Jam Jacek Dydyński, kiedyś szlachcic, polski pan. Teraz banita wyjęty spod prawa! Tyle znaczyłem, co szabla, którą najmowałem za złoto magnatów. Dziś nie mam nic! Dworu, rodziny… Straciłem młodość w zwadach, pojedynkach. Wzgardzony, wyśmiewany, oddaję szablę, co kiedyś służyła hetmanom - na usługi pięknej kurtyzany. Stworzenia – jak mówią – bez duszy. Zabić je – ot jak świecę zgasić. Ja jednak wiem, że to nieprawda… Bo zamieniłem szlachecką fantazję… Na miłość ladacznicy. Dziś zagram o nią w kości z samą panią Śmiercią”.
Ta powieść nie jest historią alternatywną, ani kontynuacją „Trylogii” Sienkiewicza. Oto oparty na mało znanych faktach historycznych zapis wydarzeń poprzedzających najstraszniejszą klęskę w dziejach Rzeczypospolitej – bitwę pod Batohem, nazywaną dziś staropolskim Katyniem, objętą zmową milczenia przez historyków i dawnych pamiętnikarzy. Ten krwawy epizod wojen kozackich, ubrał Komuda w poetycką wizję widzianą oczyma francuskiego banity Bertranda Danteza, byłego dworzanina polskiej królowej. Jego losy splotą się w krwawy powróz z losami Tarasa, tragicznego kozackiego bandurzysty, pięknej metresy Justyny Godebskiej i zaporoskiego pułkownika-watażki Bohuna. „Komuda zaprasza do XVII-wiecznej Rzeczpospolitej, opisanej bez upiększeń. Krwawe waśnie, zemsta, zdrada, szpiegostwo i dyplomacja splatają się w sugestywną wizję świata jednocześnie pięknego i śmiertelnie niebezpiecznego”. – Andrzej Pilipiuk „Bohaterowie z krwi i kości, kochający i nienawidzący pełną piersią. Mordujący w pijanym szale, a jednocześnie pełni głębokiej wiary w Boga. Zajmująca fabuła, nietuzinkowe postaci, wszystko w przejmującej scenerii Dzikich Pól, spowitych dymem płonących chutorów i rozbrzmiewających jękami mordowanych”. – Jacek Piekara