Zamiast wciąż na coś czekać, zacznij żyć - właśnie dziś. Jest o wiele później, niż Ci się wydaje.
Porywająca i wzruszająca opowieść o dwóch facetach z zupełnie różnych światów i o spotkaniu, które jednemu z nich ocaliło życie. Prawdziwa historia przyjaźni księdza Jana Kaczkowskiego, łamiącego stereotypy charyzmatycznego duchownego, i Patryka Galewskiego, recydywisty, a dziś szefa kuchni, chwyta za serce i inspiruje.
Patryk nie miał łatwego startu w życiu. Karierę przestępcy rozpoczął, mając dwanaście lat. Wydawało się, że jego życie już zawsze będzie toczyć się w zawiasach, między kolejnymi odsiadkami, jednak gdy wyrokiem sądu trafia do pracy w puckim hospicjum, poznaje ks. Jana Kaczkowskiego, który odmieni jego los na zawsze.
Gdyby ktoś mnie zapytał, jaka rzecz jest symbolem moich życiowych wyborów, to odpowiedziałbym, że petarda. Bo moja kariera przestępcy rozpoczęła się od włamania do kiosku z petardami i fajerwerkami. Przez petardy zostałem przestępcą, aż pewnego dnia poznałem kulawego i prawie ślepego klechę, którego najsłynniejszym tekstem jest ten o życiu na pełnej petardzie. Bomba, prawda?
Ks. Kaczkowski, niezwykły dziwak, traktowany lekceważąco przez ważne eminencje, miał podejście do młodych gniewnych. Angażował chłopaków z zawodówki, na pozór twardych buntowników, do pomocy chorym. Działając często w niekonwencjonalny sposób, jaki nie przystoi księżom, zjednywał serca i zyskiwał popularność. Powieść Macieja Kraszewskiego to historia wywrotowej przyjaźni, która nie miała prawa się wydarzyć, a zdarzyła się naprawdę. To pełna autentycznych emocji opowieść o życiu, które daje w kość, o wierze, który czyni cuda, i o przyjaźni, która może zmienić życie.
Książka „Johnny” Macieja Kraszewskiego to powieść o księdzu Janie Kaczkowskim, która inspiruje i zachęca do życia „na pełnej petardzie”. Niezwykła relacja księdza Jania Kaczkowskiego i recydywisty Patryka Galewskiego chwyta za serce. Maciej Kraszewski, który osobiście znał księdza Kaczkowskiego, na kartach swojej książki „Johnny” przedstawił wyjątkową historię o człowieku wyłamującemu się wszelkim schematom. Powieść o księdzu Janie Kaczkowskim jest historią wyjątkowej przyjaźni, która wydarzyła się naprawdę.
Autor | Maciej Kraszewski |
Wydawnictwo | Agora |
Rok wydania | 2022 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 272 |
Format | 13.5 x 21.0 cm |
Numer ISBN | 9788326840104 |
Kod paskowy (EAN) | 9788326840104 |
Data premiery | 2022.09.01 |
Data pojawienia się | 2022.09.01 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 646 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 125 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito![]() |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | 1 szt. na miejscu |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | 3 szt. na miejscu |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | 2 szt. na miejscu |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | 2 szt. na miejscu |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | 1 szt. na miejscu |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | 2 szt. na miejscu |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | 1 szt. na miejscu |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | 2 szt. na miejscu |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | 3 szt. na miejscu |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | 3 szt. na miejscu |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | 1 szt. na miejscu |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | 1 szt. na miejscu |
ul. Światowida 49/43 (pasaż Galeria Światowida) | 3 szt. na miejscu |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | 2 szt. na miejscu |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | 2 szt. na miejscu |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | 2 szt. na miejscu |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | 2 szt. na miejscu |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | 5 szt. na miejscu |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | 3 szt. na miejscu |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Mnie ta książka bardzo poruszyła, do tego stopnia, że sama zaskoczyłam się, że niejednokrotnie łzy same popłynęły. To taka książka, którą lepiej czytać w samotności. Daje dużo do myślenia i po przeczytaniu pozostaje się w ciszy a nawet w osłupieniu. Jak wspaniały był ksiądz Jan Kaczkowski i ile dobrego zrobił, to o tym nawet nie trzeba pisać. Książka pokazuje, jak ważny jest czas i że należy cieszyć się tym, że się jest - wielu ludzi wszystko by oddało by mieć jeszcze ten czas a niestety niektórym zostało go już niewiele. Bardzo polecam ją przeczytać.
“Nie bój się ! Wszystko jedno, co będzie, ja z tobą będę, ja cię nie zostawię, bo cię kocham! Jak będzie dobrze,”
Patryk nie miał łatwego startu w życiu. Karierę przestępcy rozpoczął już mając dwanaście lat. Później spędził kilka lat na odsiadkach. Jednak nic się nie zmieniło. Po kolejnym wybryku, dzięki wyrokowi sądu trafia do puckiego hospicjum prowadzonego przez ks. Jana Kaczkowskiego. To właśnie tam ma odpracować godziny za swoje przewinienia. Patryk nie wie, że ten wyrok zmieni jego życie.
Jak się okazuje nie tylko podopieczni hospicjum są w ciężkim stanie, jego dyrektor ks. Jan Kaczkowski ma glejaka, jednak pomimo wszelkich przeciwności cały czas działa.
Wydaje mi się, że księdza Kaczkowskiego nie trzeba przedstawiać. “Johnny” to swego rodzaju biografia księdza i Patryka Galewskiego, który dzięki temu, że trafił na księdza Kaczkowskiego przeszedł niesamowitą przemianę. Jan Kaczkowski był niezwykłym człowiekiem, który na przekór przeciwnościom starał się i zmieniał świat. Nawet twardych buntowników, takich jak Patryk, potrafił zaangażować w pomoc innym.
W “Johnnym” mamy przedstawioną historię Patryka i jego przemiany. Autor przeplata ją fragmentami z życia księdza Kaczkowskiego. Johnny to historia niezwykłej przyjaźni, przepełniona emocjami, która pokazuje niezwykłą moc przemiany i udowadnia, że są na tym świecie osoby, które pomimo wszelkich przeciwności robią dobrze rzeczy.
Jak już myślisz, że nie masz serca, ludzkich uczuć, a życie pozbawiło cię empatii, to wystarczy wziąć do ręki "Johnn'ego". Hahaha, serio, działa ?
Ksiądz Jan Kaczkowski i Patryk Galewski. Nie wchodzę w szczegóły, opisów tu nie trzeba, w mediach chyba już wszystko o bohaterach tej książki napisano. W każdym razie, w powieści każdy z nich gra "pierwsze skrzypce". Nie pokuszę się o stwierdzenie o kim jest ta książka bardziej, oboje piszą tę historię, bez nich by jej nie było.
Powieść napisana jest wyjątkowo potocznym językiem, mało takich mam okazję czytać, ale nie przeszkadzało mi w niej nic. Styl nadaje jej autentyczności, sprawia wrażenie, że jej bohaterowie są naturalni. Są sobą w sposobie mówienia, wulgaryzmach, sarkazmach, swoistym poczuciu humoru. Są sobą stając w obliczu śmierci, trudów dnia codziennego ale i chwilach wielkich radości. Mam nadzieję, że ta książka nie koloryzuje bo bardzo chcę wierzyć, że ksiądz Jan właśnie taki był. Nieistotne, że ksiądz (szczerze mówiąc, najmniej mnie to obchodzi), ważne, że był Człowiekiem przywracającym wiarę w ludzi. Podoba mi się, że w książce nie idealizuje się Patryka, co niestety, uważam za duży minus ekranizacji.
Historia jest wzruszająca, pełna emocji. Prowokuje do zastanowienia, zostaje w głowie. Książka z tych nieodkładalnych, bo mimo, że wiesz jak się skończy, pochłania całkowicie.
I taka refleksja na koniec, "dobrze", że "Johnny" nie dożył obecnych czasów. Aby skomentować to, czego jesteśmy świadkami, mogłoby mu zabraknąć ripost.
"Zamiast wciąż na coś czekać, zacznij żyć - właśnie dziś. Jest o wiele później, niż ci się wydaje"
O fabule książki wspomnę szczątkowo, bo bardzo szczegółowy jej opis znajdziecie na okładce i w książkowych portalach internetowych. Spróbuję skupić się na emocjach, które we mnie wzbudziła i budzi nadal, choć zastanawiałam się, czy zdołam wyrazić je słowami.
Bo to z jednej strony historia tak pełna optymizmu, wiary i nadziei, a z drugiej wypełniona tak ogromnymi pokładami ludzkiego cierpienia i tragedii, że po prostu rozbija wewnętrznie. Wiary w drugiego człowieka w momencie, gdy nikt w niego nie wierzy, nawet on sam. Cierpienia i samotności, która jest jedyną towarzyszką podczas ostatniej drogi każdego człowieka.
W swoim hospicjum ksiądz Kaczkowski niósł ulgę nie tylko w ostatnich chwilach chorym, dawał też wsparcie ich najbliższym. Ale nawet obecność przy trzech tysiącach śmierci nie jest w stanie przygotować na własną.
Bo co byście zrobili dowiadując się, że zostało Wam pół roku życia? Czekalibyście z rezygnacją na kres, czy starali się żyć "na pełnej petardzie"? Bez wątpienia ksiądz Jan Kaczkowski tak właśnie żył i zarażał swoją energią innych. Od wykrycia glejaka mózgu dawano mu pół roku, przeżył trzy i pół. Napędzała go chęć zabezpieczenia dzieła swojego życia - hospicjum, które stworzył z myślą o ludziach najbardziej potrzebujących wsparcia. Miejsca, w którym mogą odejść w spokoju i z godnością.
Jego postać opisywana słowami potocznymi, dosadnymi, ubarwionymi wulgaryzmami, sarkazmem i humorem płynącymi z ust recydywisty, Patryka Galewskiego, któremu przyjaźń z księdzem Kaczkowskim odmieniła życie. Ten styl tak dobrze pasuje do samego księdza, który zawsze był blisko ludzi. Młodych porywał humorem, wśród starszych często budził konsternację, a dla przełożonych był solą w oku.
To opowieść ukazująca potęgę autentycznej przyjaźni, przypominająca o tym co w życiu najważniejsze, co możemy dać innym bez względu na stan posiadania - miłość, wsparcie i czas. Oswajająca z myślą o przemijaniu i ulotności życia. Wzruszyła mnie do łez, poruszyła do głębi, czasem wzbudziła uśmiech i przede wszystkim była mi bardzo potrzebna na obecnym etapie życia. Na pewno zachowam ją na długo.
Jan, Johnny, Tatko, nigdy nie Jaś czy Janek. Jakim był człowiekiem? Przeczytajcie książkę lub wybierzcie się na film Johnny? oparty na historii wyjątkowej przyjaźni obu mężczyzn, który 23 września pojawi się w kinach. Myślę, że nawet ci z Was, którym, podobnie jak mnie, nie do końca po drodze z instytucją kościoła znajdą w tej opowieści wiele wartościowych emocji i treści.
Warto od razu zaznaczyć, że NIE jest to fikcyjna bajeczka o spotkaniu się dobrego i złego człowieka. Wtedy uznałabym tę treść za mało wiarygodną, zbyt ckliwą i infantylną. Ot, historia jakich wiele. Muszę dodatkowo podkreślić, że do tej pory nie znałam osoby księdza Jana Kaczkowskiego. Pewne wydarzenia w moim życiu udowodniły, że większość osób duchownych nie wstępuje w związek z Bogiem z powołania. Wręcz przeciwnie- nierzadko wyczuwa się w księżach czy zakonnicach obłudę, fałsz, a także niezadowolenie z obecnego życia. Zresztą, było to widoczne nawet w ocenianej książce.
W powieści napisanej przez Macieja Kraszewskiego poznajemy historię kapelana szpitalnego, nauczyciela religii, dyrektora Hospicjum pod Wezwaniem Świętego Ojca Pio w Pucku. Tak wiele funkcji nie pozwoliło mu spocząć na laurach, dlatego ksiądz dodatkowo prowadził hospicjum domowe- przybywał do chorych i pomagał im w ostatnich minutach życia. Myślę, że tak zaangażowanych życiowo osób jest niewiele, a jeśli czytelnicy mogą porównać bohatera powieści do księdza Jerzego Popiełuszki, wówczas mamy konkretny obraz jego odwagi i dobroci. Co prawda, ksiądz Jan Kaczkowski nie zginął w tak brutalny i okropny sposób- w powyższym porównaniu chodzi mi bardziej o ich wielką chęć niesienia dobra. Jakby tego było mało, stwierdzenie, że SZEWC BEZ BUTÓW CHODZI pasuje idealnie do postaci duchownego.
Czas mija, a dodatkowym bohaterem powieści staje się Patryk Galewski- totalna odwrotność księdza. Pijak, ćpun, złodziej to nie jedyne określenia, jakie można nadać Patrykowi. Jego okropny styl bycia wynika z relacji rodzinnych- chłopak wywodzi się bowiem z totalnej patologii, gdzie pijaństwo, przemoc fizyczna czy wulgarne określenia stanowiły chleb powszedni. Pewnego dnia drogi księdza Jana Kaczkowskiego i Patryka połączą się. Co takiego zdegenerowany Patryk będzie robił w hospicjum? Czy poradzi sobie w tak charakterystycznym miejscu? Jakie wartości przekaże mu dyrektor placówki? W jaki sposób będą się porozumiewać? Warto to sprawdzić i przeczytać książkę.
Jestem bardzo szczęśliwa, że dzięki Wydawnictwu Albatros mogłam przeczytać tę książkę, za co serdecznie dziękuję. Nie jest to typowa historyjka o transformacji czy nawróceniu. Czytelnicy jeszcze lepiej zrozumieją, że życie człowieka ma ogromną wartość, ale jest też monstrualnie niesprawiedliwe. Dlaczego zwyrodnialcy często żyją bardzo długo, a osoby szlachetne, o dobrym sercu, zmuszone są do fizycznego i psychicznego cierpienia? Czy Bóg tego nie widzi??
Na szczęście, nie znajdziemy tu dialogów obfitujących w religijne kwestie, które nie każdemu mogłyby przypaść do gustu. Jest to z całą pewnością książka nawet dla kogoś, kto z religią czy nabożeństwem kościelnym nie ma nic wspólnego. Ksiądz Jan Kaczkowski posługiwał się językiem prostym, normalnym, niewyszukanym. Warto dotrzeć do 150. strony, by się o tym dobitnie przekonać. Ponadto, sam siebie tytułował jako Johny, a swego podopiecznego nazwał Dyziem- to dopiero oznaka luzu, prawda? Pragnął on, by wszyscy go rozumieli, dzięki czemu mógł zrobić wiele dla pacjentów hospicjum. Nie szukał chwały, tylko zrozumienia. Brawa dla niego!
Książka jest naprawdę bardzo dobra i nie piszę tego ze względu na otrzymany egzemplarz. Dodatkowy atut to pięknie nazwane rozdziały i duża czcionka, która ułatwia czytanie. Tekst jest stosunkowo krótki, dlatego też jeden wieczór wystarczy, by poznać zakończenie. Radzę, by podczas czytania niczego nie pić ani nie jeść- wiele kwestii powoduje salwy śmiechu lub odwrotnie- wyciska łzy. Dzięki lekturze zrozumiemy, że hospicjum to trudne miejsce, ale nie kojarzy się tylko ze smutkiem i żalem. Na długo zapamiętam historię umierającej Agnieszki. Jej słowa mogą rozczulić nawet najbardziej zatwardziałego odbiorcę. Jest tu coś jeszcze istotnego: TYLKO ktoś, kto bardzo chce się zmienić, owej przemiany dokona. Osoby trzecie mogą mu w tym pomóc, ale nie zrobią tego za niego. To bardzo ważna kwestia życiowa.
Polecam!