Czasem te osoby, które najmocniej nas kochają, potrafią też najmocniej ranić.
Lily Bloom zawsze płynie pod prąd. Nic dziwnego, że otworzyła kwiaciarnię dla osób, które… nie lubią kwiatów i prowadzi ją z pasją i sukcesami. Gdy poznaje przystojnego lekarza Ryle’a Kincaida i rodzi się między nimi fascynacja, Lily jest przekonana, że jej życie nie może być już lepsze.
Tak mogłaby skończyć się ta historia. Jednak niektóre rzeczy są zbyt piękne, by mogły trwać wiecznie.
To, co kryje się za idealnym związkiem Lily i Ryle’a, jest w stanie dostrzec jedynie Atlas Corrigan, dawny przyjaciel Lily. Kiedyś ona była dla niego bezpieczną przystanią, teraz sama potrzebuje pomocy. Nie zawsze jesteśmy bowiem dość odważni, by stanąć twarzą w twarz z prawdą… Szczególnie, gdy przynosi ona tylko cierpienie.
Gdyby złamane serce mogło przybrać jakąś formę, stałoby się tą książką. Odważna i głęboko osobista powieść Colleen Hoover zdobyła w 2016 roku nagrodę czytelników za najlepszy romans – Goodreads Choice Award.
„Niesamowita książka. Pochłonęła mnie bez reszty. Wszystkie emocje przeżywałam razem z Lily. Współczułam, wzruszałam się i gniewałam. Coś pięknego.”
– Debora Biedowicz
Autor | Colleen Hoover |
Wydawnictwo | Otwarte |
Rok wydania | 2021 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 368 |
Format | 13.5 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8135-106-5 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381351065 |
Waga | 400 g |
Data premiery | 2021.03.17 |
Data pojawienia się | 2021.03.11 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Swoją przygodę z twórczością Colleen Hoover rozpoczęłam jako nastolatka. Pierwsze poznane przeze mnie powieści tj. „Hopeless”, „Losing Hope”, „Maybe someday” czy „Ugly love” pokochałam w stu procentach. Potem jednak, z każdą kolejną przeczytaną książką, napisaną recenzją. zaczęłam dostrzegać pewne minusy w powieściach królowej New Adult. I w taki sposób „Confess” czy seria „Pułapka uczuć” była już dla mnie tylko przeciętna. Dlatego też zabierając się za „It ends with us” miałam pewne obawy. Zachęcona jednak wieloma pozytywnymi opiniami, rozpoczęłam jej lekturę…
Czasem te osoby, które najmocniej nas kochają, potrafią też najmocniej ranić.
Lily Bloom zawsze płynie pod prąd. Nic dziwnego, że otworzyła kwiaciarnię dla osób, które… nie lubią kwiatów, i prowadzi ją z pasją i sukcesami. Gdy poznaje przystojnego lekarza Ryle’a Kincaida i rodzi się między nimi wzajemna fascynacja, Lily jest przekonana, że jej życie nie może być już lepsze.
Tak mogłaby skończyć się ta historia. Jednak niektóre rzeczy są zbyt piękne, by mogły trwać wiecznie. To, co się kryje za idealnym związkiem Lily i Ryle’a, jest w stanie dostrzec jedynie Atlas Corrigan, dawny przyjaciel Lily. Kiedyś ona była dla niego bezpieczną przystanią, teraz sama potrzebuje takiej pomocy. Nie zawsze jesteśmy bowiem dość odważni, by stanąć twarzą w twarz z prawdą… Szczególnie gdy przynosi ona tylko cierpienie.
Na samym początku muszę zaznaczyć, że „It ends with us” to jedna z najlepszych powieści tej autorki. Porusza ona w niej dwa istotne problemy społeczne, jakimi są bezdomność i przemoc domowa. Jest to historia bardzo trudna, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami z życia autorki.
Hoover po raz kolejny wykreowała świetnych bohaterów, którzy borykają się ze swoimi problemami, walczą z demonami przeszłości. Zarówno trójka głównych bohaterów, jak i postacie poboczne są warte Waszej uwagi. Mi z pewnością na długo w pamięci, jak i sercu pozostanie postać Lily Bloom, a także jej matki. Przeżywałam wraz z główną bohaterką każde dramatyczne, jak i szczęśliwe wydarzenie, a pod koniec miałam nie mały mętlik w głowie. Sama nie wiedziałam co zrobiłabym, gdybym znalazła się w podobnej sytuacji.
Jak zawsze Colleen Hoover dostarcza nam ogromną dawkę emocji i wzruszeń. Cieszę się, że autorka w taki, a nie inny sposób zakończyła tą historię.
Powieść ta nauczyła mnie patrzeć na problem przemocy domowej pod zupełnie innym kątem. Zmusiła mnie do przemyślenia stereotypowych idei dotyczących powyższego problemu. Autorka trafnie zwraca uwagę na to, że zamiast współczuć ofiarom, to często komentujemy ich zachowanie: Dlaczego ona wróciła do swojego oprawcy? Co z nią jest nie tak? Zwariowała? Sama sobie zgotowała taki los…
„It ends with us” zdecydowanie różni się od pozostałych historii Hoover. Jest bardziej dojrzała i niesie ze sobą przekaz. Myślę, że spodoba się zarówno młodszym jak i starszym czytelnikom.
Niedawno w Internecie pojawiła się informacja o ekranizacji tej powieści. Jak na razie nic nie wiadomo o dacie premiery, ale reżyserem ma być Justin Baldoni (twórca filmu „Trzy kroki od siebie”). Jestem bardzo ciekawa tej ekranizacji. Zapewne bliżej premiery filmu, sięgnę po tą książkę jeszcze raz, by nie tylko ją sobie odświeżyć, ale i przeżyć na nowo tą wspaniałą, choć niezwykle trudną historię. Polecam gorąco!
Moja ocena: 9/10
https://kochajacaksiazki.blogspot.com/2019/07/247-colleen-hoover-it-ends-with-us.html
Główną bohaterką jest Lily, która ma około 25 lat i poznaje Reyla neurochirurga, który wprost mówi jej, że mu chodzi tylko o przygodę na jedną noc. Ona zdecydowanie woli stały związek. W ten sposób ich znajomość na razie się kończy.
Narazie gdyż Lily otwiera własną kwiaciarnię i zatrudnia dziewczynę, która jak się później okazuje jest siostrą Rayla. Tak wiec chcąc nie chcąc trafiają na siebie. Po pewnym czasie, wbrew jego zasadom stają się parą. Główna bohaterka ma wrażenie, że to największe szczęście jakie ją spotkało.
Lily zawsze dziwiła się mamie czemu nie odejdzie od ojca, który ją bił. Teraz sama na własnej skórze przekonuje się jak to jest. Za pierwszym razem mu wybaczyła, za drugim też, przy trzecim uciekła do przyjaciela z dzieciństwa, który do tej pory się w niej kocha.
Książka rewelacyjna. Czyta się bardzo szybko i jest wciągająca. Porusza trudny temat, jakim jest przemoc w rodzinie. Główna bohaterka sama napisała w pamiętniku, że zawsze dziwimy się jednej stronie. Czemu nie odejdą, i dlaczego często mają poczucie winy? Lecz czemu nie mówi się o tej osobie która wyrządza tak wiele zła. Książka naprawdę godna polecenia. A ja napewno sięgnę po nie jedną historię napisaną przez tą autorkę.
Niezwykle poruszająca i chwytająca za serce powieść. Realna, prawdziwa i nieprzekoloryzowana. Podczas jej czytania nie mogłam się oderwać i pochłonęłam ją w jeden dzień. Wzbudza do refleksji nawet po jej przeczytaniu, zmusza do zastanowienia się jak samemu zachowałoby się w sytuacji głównej bohaterki. Temat przemocy domowej, musi być potwornym przeżyciem dla kobiet, które go doświadczają. A Lily miała z nim styczność już od dzieciństwa, najpierw była świadkiem jak jej ojciec, znęcał się nad jej matką, a później sama doświadczyła przemocy z rąk własnego męża, którego tak bardzo kochała. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla przemocy wobec kobiet i nawet największe traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, których doświadczył Ryle, nie są żadną wymówką dla takiego zachowania, ale.... Jednak czytając tą powieść, było mi go w jakimś stopniu żal, ponieważ dało się odczuć, że była różnica między Ryle'm, a ojcem Lily, że mąż Lily nie był tak do końca zły, a zresztą tak jak wspomniała autorka w książce: ,,nie ma czegoś takiego jak źli ludzie, po prostu wszyscy czasem robimy złe rzeczy". Może ciężko oceniać mi to z perspektywy osoby, która nigdy nie doświadczyła czegoś tak okropnego na własnej skórze. Osoba, która powinna być dla Ciebie opoką, przystanią, potrafi zmieniać się w najgorszego potwora, który nad sobą nie panuje, ale może Lily wiedząc o tym czego doświadczył jej mąż powinna starać się bardziej mu pomóc? Pomimo całej sympatii do Atlasa, byłam trochę zła, bo to on był powodem całej agresji Ryle'a i można snuć domysły, czy gdyby nie pamiątki po byłym ukochanym, gdyby nie karteczka z numerem telefonu Atlasa, gdyby nie nieszczerość Lily wobec uczuć, którymi dalej go darzyła, czy Ryle też byłby agresywny, czy znalazłby inne powody, w których nie mógłby nad sobą zapanować? Ogromnie polecam książkę, gdyż nie jest to nudna, miłosna historyjka, ale opowieść, która naprawdę pozostawia ślad w sercu.
Niezwykle mądra i wzruszająca lektura! Powinna znaleźć się na liście książek przeczytanych przez wszystkie dziewczyny wchodzące w dorosłość. Porusza temat, który zbyt często jest zamiatany pod przysłowiowy dywan. Lektura z pewnością trafi do serca! Szczerze polecam,ponieważ moim zdaniem jest to najlepsza książka,w dotychczasowym dorobku Colleen Hoover.
Książkę czyta się lekko i na pewno jest to książka z którą nie będziesz chciał się rozstać. Z jednej strony jest to romans, który ukazuje życie bohaterki która w pewnym momencie w swoim życiu nie wie co zrobić, gdyż wydawało jej się że ma cudownego, kochającego męża i nagle ten czar prysł, z drugiej strony jest to książka poruszająca pewien problem o którym bardzo rzadko się mówi czyli przemoc domowa. Kobiety przeważnie nie przyznają się do tego typu rzeczy bo twierdzą że to jest wstyd albo że mąż się zmieni. Osobiście książkę bardzo polecam. Ja pochłonęłam ją w dwa dni.
Na rynku pojawiło się już wiele książek Colleen Hoover. I jednej rzeczy wciąż nie rozumiem. Dlaczego wydawnictwo do tej pory nie umieściło jakiejkolwiek informacji na okładce, że przeczytanie danej historii rozkruszy serce na milion maleńkich kawałeczków? Że grozi Ci odwodnienie spowodowane wylaniem morza łez i zmieni się coś w tobie nieodwracalnie? Dotychczas moim faworytem było "Maybe Someday". Czytałam je chyba ponad trzykrotnie i za każdym razem bardzo mnie wzrusza. Ale "It ends with us" całkowicie "Maybe.." przebija. Od pierwszych zdań wiedziałam, że będzie to coś wyjątkowego i niepowtarzalnego.
Lily Bloom to odważna i zdeterminowana młoda kobieta. Nie miała w życiu lekko, ciągle płynęła pod prąd. Od dziecka była świadkiem przemocy domowej stosowanej przez ojca. Sama jej nie doświadczała - całą agresję wyładowywał na matce. I to właśnie przemoc odebrała jej pierwszą, prawdziwą miłość do swojego przyjaciela Atlasa. Naszą bohaterkę poznajemy w dniu pogrzebu taty. Siedząc na dachu i rozmyślając o dość ponurych tematach poznaje Ryla - przystojnego i pewnego siebie neurochirurga.Od razu czuć między nimi chemię, a w dodatku wrażenie to potęgują przezabawne dialogi. Myślałam, że sprawy między nimi potoczą się typowo i przewidywalnie jak w innym romansach. Cóż bardziej mylnego. Wszystko pobiegnie zupełnie innym torem. Ścieżki naszych bohaterów rozejdą się. Po dość długim czasie przypadek sprawi, iż na horyzoncie znowu pojawi się młody doktor.I potem dopiero zacznie się jazda bez trzymanki. Życie, które początkowo będzie jak z bajki, szybko zmieni się dla Lily w piekło. Osoba dla niej najważniejsza, najmocniej ją zrani. W ciężkich chwilach, nie mogąc nikomu powiedzieć co się dzieje, pomoże jej Atlas. Wsparcie będzie dla niej ogromnie ważne, gdyż będzie musiała stawić czoła okrutnej prawdzie.
Książka jest niesamowicie prawdziwa, dlatego też tak bardzo wyjątkowa. Sposób w jaki Hoover opisuje zdarzenia albo emocje doświadczane przez bohaterów, niejednokrotnie powodował ścisk w moim sercu i gardle. Fabuła mną całkowicie zawładnęła. To jedna z takich historii, o których myślimy jeszcze kilka dni po skończeniu ostatniej strony. Ciągle przeżywa się ją na nowo, bo nie chce wyjść z głowy. Tylko nieliczne lektury powodują u mnie tak silne odczucia. Dla mnie must read i numer jeden swojego gatunku.
Lily Bloom jest mocno stąpającą po ziemi kobietą. Nie poprzestaje na marzeniach, tylko z determinacją realizuje swoje cele. Udało jej się otworzyć kawiarnię, którą prowadzi z pełnym pasji zaangażowaniem, co owocuje wieloma sukcesami. Oparcie znajduje w swoim starym przyjacielu Atlasie, który jest jej niezwykle oddany, gdyż kobieta była przy nim, gdy bardzo potrzebował wsparcia.
W końcu przychodzi czas i na miłość. Lily spotyka niezwykle powabnego kardiochirurga, Ryle’a. Między tym dwojgiem zawiązuje się nić sympatii, która błyskawicznie przeradza się w związek. Z pozoru wszystko idzie w dobrą stronę, ale to tylko pozory...
„It ends with us” jest czwartą książką Hoover, którą miałam okazję przeczytać. Jak do tej pory jedynie „Maybe someday” totalnie mnie zachwyciło, co się zmieniło po przeczytaniu jej najnowszego dzieła, które okazało się fenomenalne. Zupełnie nie spodziewałam się tego, że ta pozycja przebije moją dotychczasową ulubienicę.
Hoover swoją powieścią dotyka mocno kontrowersyjnego i delikatnego tematu, jakim jest przemoc występująca w związkach. Z założenia osoby, które powinny dbać o szczęście swoich partnerów dopuszczają się ich względem psychicznego albo fizycznego znęcania się. Miłość jest toksyczna, gdy oślepia do tego stopnia, że nie widzimy, iż dostarcza nam jedynie przykrości i bólu. Wykorzystywanie takiej słabości i oddania jest wyjątkowo podłą grą uczuć, która ma niszczycielską moc. Poruszenie tego tematu, było dla autorki wyjątkowo ciężkie, gdyż bliska jej osoba wplątała się w taki zatruwający związek.
Książka jest napisana w lekkim i przystępnym stylu, toteż zagłębienie się w powieść już od pierwszym stron jest czystą przyjemnością. Bardzo podoba mi się to, że Helen w swoich historiach stroni od erotycznie wulgarnych i ordynarnych sytuacji oraz iście prostackich dialogów bohaterów. Relacje, jakie buduje pomiędzy bohaterami zawsze są subtelne i autentyczne. Tą historią Hoover pokazała wyjątkową klasę. Całkowicie przytłoczyła mnie intensywnością rozdzierającej serce treści.
Helen Hoover ma swoje wzloty i upadki, ale ta książka… wzniosła ją na wyżyny!
Nie znam innych powieści autorki, jednak jeśli wszystkie wyglądają przynajmniej podobnie do tej, to w ciemno zamierzam po nie sięgnąć. To nie jest zwykły romans! To fenomenalna książka, dlatego też zdradziłam jedynie maleńkie ziarenko z fabuły - tak naprawdę to nic fundamentalnego. Sami musicie zagłębić się z pasją w kolejne strony i podobnie jak ja przeżywać losy bohaterów, ze śmiechem lub łzami. Choć przypuszczam, że tych drugich będzie zdecydowanie więcej.
Hoover napisała powieść pod wpływem własnego życia i chylę czoła, że miała odwagę, by napisać o tym tak wprost. To trudny temat, choć niestety bardzo często spotykany w społeczeństwach różnych krajów. Niejednokrotnie ludzie milczą, zamykają problem w czterech ścianach i nie pozwalają sobie pomóc.
Niezwykła i ogromnie trudna do opisania przeze mnie teraz w recenzji historia o błędnych kołach, cierpieniu, bólu i stłamszonej przez gniew miłości oraz radości. Bohaterowie często muszą zmagać się ze strachem, wyrzutami sumienia i obietnicami, które niestety nie zawsze są dotrzymywane. Całym sercem byłam z Lily - do końca nie wiedziałam jaką decyzję podejmie, choć podświadomie czułam, jaki może być finał...
Podsumowując - "It Ends with Us" to cudownie przejmująca powieść, która kipi od emocji, wrażeń i nie pozwala zasnąć. Traktuje o samotności, trudnej miłości, bezdomności, piżamowym szaleństwie, niełatwych wyborach i sercach nie domkniętych od góry. Książka jest świadectwem tego, jak może wyglądać życie kiedy uwolnimy się od przemocy domowej a jak, gdy bezwolnie w niej trwamy. O istocie przyjaźni, ambicjach i pragnieniu sukcesu oraz demonach przeszłości - też przeczytacie w IEWU.
Jeśli chcecie dowiedzieć się jak można rzucić kogoś na kolana poprzez opisaną historię sięgnijcie koniecznie po tę powieść, gwarantuję bezsenną noc!
Coś co od razu zauroczyło mnie w tej książce, to bohaterowie. To ludzie tacy jak my, nie łatwo ich od razu określić, to osoby bardziej złożone. Autorka stworzyła naprawdę ciekawe i wyjątkowe postaci. Lily to kobieta, którą już od samego początku można polubić i aż do samego końca z zaciekawieniem śledzimy jej losy. To także osoba, która może nas zainspirować, to co ją spotyka, oraz to jak radzi sobie w danej sytuacji naprawdę może nas skłonić do refleksji i wywołać chęć zrobienia czegoś ze swoim życiem, zyskania odwagi. Ale nie zapominajmy także o męskim bohaterze. Ryle to osoba wobec której możemy mieszane uczucia, jednak mimo skaz które pojawiają się w ich związku i winy która leży po jego stronie, nadal darzymy go pewną sympatią, oraz współczuciem.
Ta książka zdecydowanie zdobyła moje serce, zakochałam się w niej. To powieść która zaskakuje, porusza w nas wiele emocji. Czasami sprawia też, że stajemy się wściekli, źli, bezradni... czytając ją na pewno będziecie przeżywać z bohaterami te dobre, ale także złe chwile. Historia Lily i Ryla może was skłonić do refleksji, zainspirować do zmian w swoim życiu, pocieszyć, a także wzruszyć. To perełka wśród romansów, z dodatkiem dramatu, z dużą porcją emocji.
"It ends with us" nie jest na pewno nudnym romansem, jakich teraz wiele. Nie nazwałabym tej książki także jedną z tych które przeczytamy, a później o nich zapomnimy. Ten tytuł na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci, ponieważ autorka bardzo mnie urzekła tą historią... stworzyła coś rewelacyjnego, co moim zdaniem wiele osób powinno poznać i dać się oczarować.