Fantastyczna układanka emocji i tajemnicy, piękna i niesamowicie inteligentna.
Życie Mirandy trochę się skomplikowało. Jej najlepszy przyjaciel Sal bez powodu obrywa od nieznajomego chłopaka na ulicy i zupełnie się od niej odsuwa. Zapasowy klucz do mieszkania, który jej mama chowa na wszelki wypadek, zostaje skradziony.
A potem Miranda zaczyna otrzymywać dziwne liściki i nie wie, co robić.
Łatwo byłoby zignorować pokręcone wiadomości, gdyby nie to, że ich autor wie rzeczy, o których nikt nie powinien wiedzieć, i z niesamowitą dokładnością przewiduje przyszłość. Jeśli tak, to Miranda ma jeszcze większy problem, ponieważ listy mówią, że ktoś ma umrzeć. Kiedy dostaje ostatni z nich, wydaje się już być za późno...
Autor | Rebecca Stead |
Wydawnictwo | IUVI |
Rok wydania | 2017 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 232 |
Format | 13.5 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 9788379660391 |
Kod paskowy (EAN) | 9788379660391 |
Waga | 248 g |
Wymiary | 135 x 205 x 18 mm |
Data premiery | 2017.10.25 |
Data pojawienia się | 2017.09.26 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 2 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 2 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Miranda ma 12 lat, mamę prawie-prawniczkę marzącą o wygranej w telewizyjnym teleturnieju, szczerze kochającego mamę Richarda, kolegę Sala i kilkoro szkolnych znajomych. Pewnego dnia na jej ulicy pojawia się dziwaczny Człowiek Który Się Śmieję, ktoś nagle podrzuca jej tajemnicze wiadomości, a Sal nagle przestaje się odzywać...
„Gdy tu dotrzesz” to kolejny tytuł w dorobku Rebekki Stead, nowej gwiazdy literatury „young adult”. Podobnie jak dwie poprzednie książki, które miałam przyjemność czytać („Całkiem obcy człowiek” i „Kłamca i szpieg”) również i jej akcja toczy się w środowisku amerykańskich nastolatków, choć tym razem nie współcześnie lecz w 1978 roku.
Niestety, „Gdy tu dotrzesz” jest najsłabszą spośród powieści autorstwa pani Stead. Choć, podobnie jak i w jej poprzednich książkach, i tu jest tajemnica, wystawiana na wiele prób przyjaźń i ponadczasowe wartości, to akcja jakaś taka mało ciekawa. Praktycznie niewiele się tu dzieje – Miranda chce odnaleźć tajemniczego człowieka, który dostarcza jej dziwne wiadomości, przygotować swoją mamę do zwycięstwa w teleturnieju i odzyskać przyjaźń Sala – mimo wszystko odniosłam wrażenie, że nie dzieje się nic. Mimo to książka potrafi jednak wyzwalać emocje – nie raz wzruszyłam się podczas jej czytania, a już pod sam koniec łzy leciały mi ciurkiem.
W powieści został poruszony również wątek podróży w czasie – zjawiska zdawałoby się fantastycznego, które jednak w tej książce ma racjonalne wytłumaczenie, a także prowokuje do refleksji nad tym, jakie to uczucie, gdy już wiemy co wydarzy się w przyszłości. Rebecca Stead wchodzi więc w tym momencie – choć bardzo nieśmiało – w obręb fantastyki i jestem ciekawa, czy dalsza jej twórczość podąży dalej w tym kierunku.
Akcja nie wciągnęła mnie, ale cała opowieść przypomniała mi lata mojej podstawówki – czas, kiedy to ja miałam 12 lat. I doszłam do wniosku, że młodsze nastolatki czy to w latach 70-tych czy 90-tych niewiele się od siebie różnią. Dziewczęce zagrywki, ploteczki, intrygi... W „Gdy tu dotrzesz” dało mi się wyczytać z nich jeden ważny morał – nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele łączy nas z naszymi największymi wrogami, i jak mało brakuje do tego, by stali się oni naszymi najlepszymi przyjaciółmi.
12 lat to także okres w którym dziecko powoli staje się nastolatkiem. Miranda ma już za sobą pierwsze pocałunki a nawet drobne walki o chłopaka. Powoli zmieniają się też jej relacje z matką – zaczyna dostrzegać, że jej rodzicielka jest o wiele mniej zamożna niż rodzice jej koleżanek, a do tego z niewyjaśnionych powodów nie chce przyjąć oświadczyn zakochanego w niej na zabój Richarda, który z pewnością bardzo pomógł by im finansowo. Również inne zachowania matki budzą bunt Mirandy, przez co dziewczyna coraz bardziej się od niej oddala, choć w głębi serca pragnie ponownie się do niej przytulić i być znowu jej ukochaną małą córeczką.
Czytając „Gdy tu dotrzesz” zdziwiło mnie za to całkowite pominięcie postaci ojca Mirandy – co prawda wspomina ona, że nigdy za nim nie tęskniła bo go po prostu nie znała, ale zazwyczaj pisarze wałkują temat braku któregoś z rodziców aż do znudzenia, obarczając ten fakt winą za wszystkie niepowodzenia życiowe bohatera. W powieści Rebekki Stead jest inaczej i myślę że lepiej, gdyż nie wszystkich ludzi da się określić jedną pseudopsychologiczną miarą.
Mam 30 lat i być może jestem już trochę za stara na takie książki jak „Gdy tu dotrzesz”, gdyż problemy jej bohaterów nie zawsze do mnie trafiają – albo mam je już przerobione, albo wydają mi się zbyt błahe by pisać o nich książki. Niemniej sądzę, że najnowsza powieść Rebekki Stead może się spodobać nie tylko jej wiernym fanom, ale też wszystkim młodszym nastolatkom wchodzącym w świat powieści młodzieżowych.
Recenzja pochodzi z mojego bloga "Świat Powieści": https://swiat-powiesc.blogspot.com/.
Sięgając po Gdy tu dotrzesz, myślałam, że to powieść na wskroś realistyczna. Szybko okazało się jednak, że nie do końca. Miranda, której Stead oddała narrację, zaczyna snuć swą opowieść w zagadkowy sposób. Nawiązuje do listu, który otrzymała i historii, którą obiecała opowiedzieć. Wkrótce dość zwyczajne wydarzenia przeplatają się z takimi, których nie sposób logicznie wyjaśnić. Usprawiedliwianie ich wybujałą wyobraźnią dwunastolatków z każdą stroną traci rację bytu. O co chodzi? Nie będę psuć Wam przyjemności ze składania fragmentów stworzonej przez autorkę układanki, będziecie musieli przekonać się sami ;)
Gdy tu dotrzesz to dość krótka, ale nie pozbawiona przekazu powieść. Na 200 stronach Rebecca Stead wykreowała pełnowymiarowych bohaterów, których zachowania są w pełni zrozumiałe. Nie ma tu niepotrzebnych dram, przesadzonych dialogów czy przerysowania wydarzeń z życia nastolatków. Kreując historię Mirandy i jej znajomych, autorka świetnie oddaje rzeczywisty obraz nastoletnich lat – pełnych potrzeby posiadania kogoś, z kim można spędzać przerwy pomiędzy lekcjami i postrzegania świata w nieco inny sposób niż dorośli.
Porównanie autorki do Johna Greena nie jest bezzasadne (choć i tak Green jest dla mnie mistrzem nie do pobicia). Podobnie jak on, Stead porusza wiele problemów dotykających nastolatków i przedstawia je w oryginalny sposób. Nie powiela schematów pojawiających się na kartach wielu innych powieści Young Adult, ale wprowadza coś nowego. Lekkim językiem prezentuje wciągającą historię nie tylko dla młodszych, ale i starszych czytelników. Już dawno zakończenie młodzieżówki nie zaskoczyło mnie aż tak bardzo.
Miranda nie ma łatwego życia. Nie należy do bogatej rodziny, mama ciągle szykuje się na teleturniej, a jej przyjaciel z dnia na dzień przestaje z nią rozmawiać. Potem dzieje się coś jeszcze bardziej dziwnego. Dziewczyna zaczyna dostawać tajemnicze wiadomości. Do czego to doprowadzi? Kto podrzuca jej listy? Czy da się zmienić przyszłość?
Mam wielki problem z napisaniem cokolwiek o tej książce, ponieważ średnio mi się podobała. Postaram się wytłumaczyć dlaczego, ale nie spodziewajmy się długiego postu.
Dla mnie ta książka nie miała większego sensu. Była to opowieść o dziewczynce, która straciła przyjaciela, mieszkała w nie najbezpieczniejszej dzielnicy i stara się zrozumieć ludzi. Jednak bardzo denerwował mnie styl pisania autorki. Nie potrafiłam się przez to wciągnąć w historię i jej nie rozumiałam.
Miranda (kto ogólnie daje takie imię bohaterce, jak napój?) była jedyną znośną postacią w tej książce. Była inteligentna jak na swój wiek i nie irytowała. Reszta postaci była dla mnie płytka, choć może wyjątek jeszcze stanowił Marcus. Po prostu ciężko było w tej powieści znaleźć osobę, z którą można by było się utożsamić i jakoś bardziej polubić.
Nie powiem, motyw listów był ciekawy, ale łatwy do przewidzenia. Nie rozumiem po co był tu dodawany wątek fantastyczny. No i nie skreśliłam tej powieści do końca, bo był motyw książek i podróży w czasie. To mi się bardzo podobało i uratowało wszystko.
Tak jak mówiłam, nie będzie to długa recenzja. Książka dla mnie to wielki średniak. Nie ma w niej nic szczególnego. To już druga powieść tej autorki, z którą się zapoznałam i raczej po kolejne nie będę sięgać. Utwierdziłam się, że styl autorki, mimo że czyta się dość szybko, a rozdziały są krótkie, to jednak sam pomysł i poprowadzenie fabuły, nie wychodzi jej najlepiej, przynajmniej według mnie. Cóż nie mogę tego polecić, ani też jakoś szczególnie odradzić, bo komuś może się ta książka spodobać. Dlatego sami zadecydujcie czy chcecie po nią sięgnąć :)
Dotychczasowe życie dwunastoletniej Mirandy, było spokojne i zwyczaje. Jednak wszystko się zmienia, gdy jej najlepszy przyjaciel Sal zostaje napadnięty i zupełnie bez powodu obrywa od tajemniczego chłopaka. Od tego momentu chłopiec dziwnie się zachowuje i przestaje rozmawiać ze swoją przyjaciółką. Na domiar złego ginie zapasowy klucz od mieszkania Mirandy i jej matki, a ona sama zostaje adresatką tajemniczych liścików. Nieznany nadawca w swoich wiadomościach udowadnia, że potrafi przewidzieć przyszłość i wie rzeczy, o których nikt nie powinien wiedzieć.. Wkrótce zdezorientowana nastolatka dostaje list, który informuje ją o zbliżającym się widmie śmierci
Rebecca Stead stworzyła niebanalną historię, mimo że odczuwało się lekką schematyczność. W książce naprawdę dużo się dzieje, fabuła zapewnia wiele znaków zapytania i intrygujących niewiadomych. Opisy były krótkie i treściwe, w żadnym stopniu się nie ciągnęły i nie zanudzały czytelnika. Autorka z precyzją zadbała o najdrobniejszy szczegół, całość jest spójna i dopracowana. Dobrze wykreowane postacie z miejsca wzbudzały sympatię, były intensywnie autentyczne i niebywale dojrzałe. Relacje między nimi, były bardzo dobrze wyrysowane i namacalne. Byłam totalnie zaabsorbowana i podekscytowana tajemniczym nadawcą, zupełnie nie potrafiłam się domyślić kto nim jest. Książka dostarcza wielu emocji, sporo było momentów wzruszenia. Czyta się ją lekko i przyjemnie, dzięki łatwemu w odbierze stylowi autorki.
Miranda jest dwunastoletnią dziewczyną, która mieszka sama ze swoją matką. Prowadzi normalne życie, jak każda nastolatka. Jednak od pewnego momentu, wszystko się zmienia. Najlepszy przyjaciel zostaje pobity, przez co później przestaje z nią później rozmawiać. Następnie giną klucze od mieszkania jak i buty partnera jej mamy. Lecz, najbardziej zadziwiające są anonimowe listy, które adresowane są dla Mirandy
Myślę, że już kiedyś usłyszałam nazwisko tej autorki. Jednak nigdy nie zagłębiałam się w to, jakie powieści ma na koncie. Lecz zmieniło się to gdy zauważyłam zapowiedź jej nowej powieści "Gdy tu dotrzesz". Stwierdziłam że to bardzo dobra okazja, do zapoznania się z jej twórczością. Szczególnie że dostałam niezwykłe polecenia od dobrej znajomej. Dlatego też miałam trochę wymagania co do tej autorki.
Tak naprawdę, nigdzie w żadnym opisie nie było uwzględnione, ile główna bohaterka ma lat. Dlatego wydaję mi się, że byłam bardziej przygotowana na powieść typu young adult. Skutkiem tego jest to że język tej młodzieży jest bardziej "dziecinny". Ciężko było się do tego przyzwyczaić, ale z czasem naprawdę lepiej się czyta.
Troszkę rozczarowałam się, bo w sumie to też miałam nadzieję że troszkę będzie grubsza ta książka.
Nie mogę to podkreślić jako wadę powieści, bo jednak to byłby aż za głupi powód. Ale, ta książka jest za cienka, ma dokładnie 210 stron. Z drugiej strony, to jednak pomagało w tym że bardzo szybko się czytało. Wszystko działo się w ekspresowym tempie, a akcja nie była nudna czy nieciekawa. Pochłonęłam ją w kilka dni, ale jestem pewna że gdybym miała o wiele więcej czasu, wystarczyłoby kilka godzin.
Choć na początku tematyka listów wydawała mi się trochę już oklepana, to z czasem tak rozwinęła się ciekawie akcja, że od razu z większą przyjemnością czytałam tą powieść. Miała ten swój element tajemnicy, dlatego też dla mnie nie była zbytnio przewidywalna.
Myślę, że książka będzie dobra dla młodszych czytelników, ale także dla tych starszych którzy mają ochotę na szybką, niezobowiązującą lekturę.
exploringwithbooks.blogspot.com
Nie mam już nastu lat, ale często zdarza mi się sięgać po powieści skierowane do dużo młodszych niż ja czytelników. Co więcej, najczęściej bardzo mi się podobają i polecam je każdemu, niezależnie od wieku.
No właśnie. Najczęściej.
Jednak nie tym razem.
Miranda ma dwanaście lat i Sala za przyjaciela. A w każdym razie miała, dopóki Sal nie oberwał (dosłownie!) od nieznajomego typa na ulicy i nie zaczął się naprawdę - NAPRAWDĘ! - dziwnie zachowywać. Do tego wszystkiego jej mama przygotowuje się do telewizyjnego turnieju i jest kłębkiem nerwów, mieszkający na pobliskiej ulicy dziwak coraz bardziej ją przeraża, a ona sama zaczyna dostawać przedziwne listy z przyszłości (!).
I jak tu nie oszaleć?
Przeczytałam każdą książkę Stead, która ukazała się w Polsce i o ile dwie poprzednie naprawdę mi się spodobały, to najnowsza (i bodaj najwyżej oceniana, czego zbytnio nie rozumiem) zupełnie nie przypadła mi do gustu. Nie widzę w niej sensu, ładu i żadnego przekazu. Jest chaotyczna i w gruncie rzeczy pozbawiona jakiejkolwiek logicznej fabuły. Z jednej strony mamy Mirandę i jej mamę, i ich przygotowania do konkursu (które, swoją drogą, były chyba jedynym ciekawym aspektem tej książki), by chwilkę później zostać przerzuconym w problemy dziewczynki z jej przyjacielem, w międzyczasie śledzimy też perypetie tej samej osóbki i jej nowych znajomych (co zresztą nie wnosi absolutnie niczego do powieści). Gdzieś pojawia się jeszcze wątek podróży w czasie, totalnie oderwany od całej książki, dziwne listy, które zajmują Mirandę tylko przez parę chwil i rozmyślania nad "człowiekiem, który się śmieje". Do tego książka jest tak okropnie krótka (liczy raptem dwieście stron), że w żaden sposób nie można zżyć się z bohaterami, polubić ich i im kibicować. Zagadki w gruncie rzeczy nie są zagadkami, a samo podróżowanie w czasie zostało -moim zdaniem - wciśnięte do tej powieści na siłę, co niestety czuć.
Krótko mówiąc, Stead tym razem nie porywa :/
Lubię Rebeccę Stead. Naprawdę.
Zwykle twierdzę, że jej książki są idealne i dla młodych, i dla starszych czytelników, i że tak naprawdę można je czytać bez względu na wiek.
Z "Gdy tu dotrzesz" jest jednak inaczej. To książka, która być może spodoba się wczesnym nastolatkom i starszym dzieciom, ale która ma niewielkie szanse, by oczarować starego mola książkowego. Jest prosta, jest chaotyczna, jest ZDECYDOWANIE najgorsza spośród powieści Stead.
Mam jedynie nadzieję, że kolejna będzie od niej lepsza ;)
Niby z jednej strony książka "Gdy tu dotrzesz" autorstwa R. Stead jest skierowana bardziej do młodszej młodzieży, to jednak wydaje mi się, że jej treść jest na tyle uniwersalna, że nawet bardziej dojrzałe osoby będą się zaczytywać w losach Mirandy. Autorka w bardzo ciekawy sposób zapętliła losy bohaterów, które wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka niemożliwością. Jej styl pisania jest lekki, wciągający, bardzo spójny. Sprawiła, że Miranda stała się dla mnie ucieleśnioną postacią, którą autentycznie polubiłam. Akcja jest bardzo szybka i dużo się w książce dzieje, choć niekiedy odnosiłam wrażenie jakby pojedyncze rozdziały przypominały wpisy z pamiętnika. Były króciutkie, ale spójne, przez co nie było pourywanych wątków.
A właśnie Miranda... Jest postacią złożoną, bardzo dojrzałą jak na swój wiek. Bo jakie też dziecko zastanawia się nad wątkami egzystencjalnymi, lawirowań czasowych czy choćby nawet skomplikowanym tematem przyjaźni. A może ja byłam aż tak niedojrzałą osobą będąc w jej wieku, która nigdy nie zastanawiała się nad takimi tematami? :)
W każdym razie, Miranda mnie zaskoczyła pod względem emocjonalnym. Dociekliwa, sympatyczna, niekiedy lekko roztrzepana :)
Bardzo podobał mi się zakręcony wątek fantastyczny związany z listami od nieznajomego. Powiem Wam szczerze, że byłam zaskoczona tym, jak autorka w umiejętny sposób całość rozegrała i chyba nigdy nie wpadłabym na to, kim jest osoba pisząca tajemnicze listy do Mirandy. Za to Rebecca Stead otrzymuje ode mnie ogromnego plusa.
"Gdy tu dotrzesz" jest pozycją na jedno sympatyczne popołudnie, którego czas nie będzie w żadnym wypadku stracony. Jeśli szukacie niebanalnej pozycji, traktującej o przyjaźni, z lekkim wątkiem fantastycznym a wszystko to scalone przesympatycznym humorem, to najnowsza książka Rebecki Stead będzie strzałem w dziesiątkę.
Więcej: czytamiogladam.pl