Jak zachowywali się zabójcy w ostatnich godzinach i w ostatnich chwilach swojego życia, stojąc na szubienicy? Nikt nie znał odpowiedzi na to pytanie lepiej niż John Ellis, pełniący przez niemal ćwierć wieku obowiązki pierwszego kata Wielkiej Brytanii. Z jego relacji czytelnik dowiaduje się, jak omdlewającą Edith Thompson niesiono na szubienicę, jak doktor Crippen z uśmiechem maszerował na spotkanie stryczka, i jak William Palmer walczył zaciekle o życie w celi śmierci. I dlaczego młodociany Jack Griffiths popędził naprzeciw śmierci. Jedni ginęli jak bohaterowie, inni zaś jak tchórze Kat John Ellis wykonał wyroki na dwustu trzech osobach i spisał kronikę ostatnich gestów wielu spośród tych, którzy przeszli przez jego ręce na finałowej prostej swej podróży ku wieczności.
Autor | John Ellis |
Wydawnictwo | Aktywa |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | broszurowa |
Liczba stron | 288 |
Format | 14.5x20.5 cm |
Numer ISBN | 9788394652876 |
Kod paskowy (EAN) | 9788394652876 |
Waga | 334 g |
Wymiary | 145 x 205 x 21 mm |
Data premiery | 2019.04.27 |
Data pojawienia się | 2019.04.27 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 43 szt. (realizacja już jutro) |
Dostępność w naszym magazynie | 0 szt. |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz 2024.03.30 |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz 2024.03.30 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz 2024.03.30 |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz 2024.03.30 |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz 2024.03.30 |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz 2024.03.30 |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz 2024.03.30 |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz 2024.03.30 |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz 2024.03.30 |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz 2024.03.30 |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz 2024.03.30 |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
"Zawsze byłem przekonany, że za wykonanie egzekucji na skazańcu nie ponoszę większej odpowiedzialności niż sędzia, który odczytał wyrok śmierci"
"Dziennik kata" to druga książka z serii Rozmowy z katem wydana nakładem Wydawnictwa Aktywa. Są to wspomnienia Johna Ellisa, który przez 23 lata pełnił funkcję pierwszego kata Wielkiej Brytanii. W tym czasie wykonał 203 wyroki śmierci.
W wieku 22 lat porzucił karierę fryzjera w Rochdale i zdecydował, że zostanie katem. Decyzja ta była ogromnym szokiem dla całej jego rodziny, tym bardziej, że Ellis był człowiekiem niezwykle łagodnym i nie potrafił zabić kurczaka. Sam zresztą nie do końca wiedział dlaczego chce wykonywać ten wyjątkowo trudny zawód.
Po szkoleniu, podczas którego uczył się jak dokładnie obliczyć wysokość spadu czy prawidłowo mocować pętlę, przez 5 lat był asystentem. Następnie sam zaczął realizować wyroki śmierci.
Od samego początku miał głębokie poczucie obowiązku i starał się wykonać egzekucję jak najszybciej, ograniczając do minimum cierpienie ofiary. Był prefekcjonistą, a do swojej pracy starał się podchodzić bez zbędnych emocji. Do wszystkich wieźniów odnosił się z dużym wyczuciem i szacunkiem, a karę wymierzał w sposób humanitarny i możliwie bezbolesny.
Ellis wszystko sprawdzał i kontrolował, przywiązując uwagę do każdego szczegółu. Za wszelką cenę starał się uniknać komplikacji w czasie wykonywania wyroku.
"Dziennik kata" to książka, w której autor dzieli się z nami swoimi przemyśleniami i faktami o skazańcach, z którymi miał do czynienia w swojej karierze. Dowiadujemy się jakie popełnili zbrodnie, jak przebiegał proces oraz wszystkie przygotowania przed egzekucją.
Ciekawe są też opisy zachowań więźniów w drodze na szubienicę. Niektórzy w ostatnią drogę ruszali kompletnie załamani, inni z uśmiechem na twarzy i kompletną obojętnością.
"Dziennik kata" to bardzo interesujące zapiski z życia pierwszego kata Wielkiej Brytanii. Jest to niesamowita historia o profesji, która na początku XX wieku wzbudzała ogromne emocje.
Polecam!
Kara śmierci od lat budzi ogromne kontrowersje. Najczęściej myśli się o niej w kategorii sprawców przestępstw, a zapominamy o tych, którzy ewentualny wyrok mieliby wykonać — o katach, osobach legalnie zabijających. Jakie konsekwencje niesie za sobą ten zawód?
Od dawna interesuję się tematyką tak zwanej „true crime”, czyli polskiej „prawdziwej zbrodni”. Jak można się domyślić, dotyczy ona wszystkiego, co związane z szeroko pojętą kryminologią, z różnymi jej obliczami. To niezwykle rozległy zakres pewnych zjawisk, od strony naukowej, ale też kulturowej. Bardzo ciekawią mnie książki poruszające kwestie morderstw, a naprawdę ucieszyłam się, gdy uzyskałam sposobność przeczytania publikacji skupionej na zawodzie ciężkim, acz dość fascynującym, zwłaszcza z perspektywy czysto historycznej. Przedstawiam postać Johna Ellisa, zmarłego ponad osiemdziesiąt pięć lat temu, lecz opowiadającego nam „zza grobu” o swojej pracy. Ellis, urodzony w Anglii, jako młody człowiek zgłosił się do szkolenia w więzieniu Newgate — tym samym został katem. Przekazał wspomnienia, będące świetnym zbiorem anegdot (niezbyt zabawnych, to chyba kiepski dobór słowa) z czasów pełnionej przez niego służby. A działo się wtedy sporo, więc lektura mocno wciąga.
Muszę nadmienić, że abstrahując od jego zawodu, życiorys Ellisa frapuje. Imał się różnych zajęć, lubił próbować nowych rzeczy, wysoko stawiał poprzeczkę. Zawsze dawał z siebie maksimum. Będąc katem starał się usprawnić działania systemu, czym nie przysporzył sobie sympatii współpracowników. Na niektórych składał skargi, inni wręcz chcieli go pobić. A wszystko dlatego, bo dostrzegał w więźniach ludzi i rozumiał, iż kara śmierci bywała nieadekwatna do popełnionego czynu. Pragnął, aby jak najmniej cierpieli w momencie śmierci, a takie postępowanie nie należało do mile widzianych. Do każdej egzekucji podchodził fachowo, co wymagało czasu oraz energii.
W książce trudno szukać mrożących krew w żyłach historii, to bardziej skupienie na detalach. Zapoznajemy się z ostatnimi chwilami skazańców, oczami Ellisa obserwujemy ich zachowania, a te wyglądały różnie. Nie zawsze wiązały się z płaczem, krzykiem, próbą ucieczki. Zdarzali się więźniowie, którzy tuż przed śmiercią potrafili się bawić, z lekkością stawiać czoła temu, co ich miało czekać. Ogromnym plusem publikacji są zamieszczone w niej zdjęcia kryminalistów. Tym sposobem łatwiej jest się wczuć w te wszystkie sytuacje, lepiej zrozumieć przekazywane informacje.
Ta pozycja ma sporą wartość naukową, gdy patrzy się na nią wyłącznie poprzez pryzmat zdobywanej wiedzy. Jednak skłania też ku wielu przemyśleniom, dotyczącym, oczywiście, kary śmierci. Przyznaję, że sama nadal nie mam dokładnie określonej opinii, aczkolwiek naszła mnie refleksja, o której napisałam już wyżej: perspektywa rychłego zgonu powinna przerażać. Bazując na wspomnieniach Ellisa można stwierdzić, iż bywa zupełnie inaczej. Zastanawiam się, jak wzbudzić w przyszłych kryminalistach strach, skoro nie martwi ich nawet własne odejście? Wstrząsnęły mną opowieści o skazanych niewinnych ludziach, a poczucie niesprawiedliwości jeszcze podkreśla seans serialu „Taśmy winy”, gdzie przedstawiono tego typu historie — serdecznie polecam, jako dodatek do lektury.
„Dziennik kata” to świetna propozycja dla osób zainteresowanych kryminologią, przeszłością silnie związaną z teraźniejszością. Wbrew pozorom, John Ellis w swoim memuarze poruszył zagadnienia istotne dla naszych czasów, nietracące na aktualności. Książkę czyta się niesamowicie szybko i z pewnością sięgnę po kolejne tomy z serii „Rozmowy z Katem”, bo drugi za mną. A już niedługo ją Wam zaprezentuję — jest równie ciekawa, dlatego mam nadzieję, że wkrótce ukażą się następne publikacje. Trzymam kciuki za powodzenie całego przedsięwzięcia!
Przyznam szczerze, że na samym początku nie miałam pojęcia, co takiego mogłabym znaleźć w tej książce. Mimo iż recenzje wystawiane na lubimyczytac.pl były jak najbardziej pozytywne, sama nie byłam pewna, czy znajdę tu coś dla siebie. I muszę przyznać, na samym początku naprawdę trudno było mi zaaklimatyzować się w tej fabule, jednak z czasem było tylko lepiej i lepiej, do tego stopnia, że całość mogłabym uznać za dobrą książkę, o której być może przy należytej okazji porozmawiałabym z znajomymi.
Styl autora jest przyjemny w odbiorze, dzięki czemu całość przeczytałam w niemalże ekspresowym tempie. W dodatku ciekawy sposób narracji sprawił, że miałam ochotę czytać więcej i czym prędzej dowiedzieć się, co wydarzy się dalej i jak bardzo zmienią się wydarzenia. Mamy więc tutaj dwa bardzo ważne czynniki dobrej książki: przyjemny styl i ciekawa narracja. Bohaterzy tej książki również potrafili mnie zaintrygować, a ich życie budziło moją nie małą ciekawość. Gdy tak teraz o tym myślę, ze względów technicznych nie mam raczej do czego się przyczepić, dlatego też kontynuuję moją opinię.
To, co bardzo interesujące w tej książce, to fakt, że możemy się z niej naprawdę wiele dowiedzieć. Autor przedstawia na historię pierwszego kata Wielkiej Brytanii i wszystko byłoby dobrze, gdybyśmy spojrzeli na całą tą opowieść jako zwykłe nawiązanie do minionych czasów, jednak nie jednak, gdy zdamy sobie sprawę, że ten sam człowiek, który został przedstawiony w tych wydarzeniach, był katem, który wykonał wyroki na dwustu trzech osobach, całość staje się o wiele bardziej makabryczna. Liczba jest kolosalna prawda? Jednak nic bardziej nie da do myślenia jak opowieść o tym, jak bardzo różne są zachowania człowieka, gdy prowadzony jest na śmierć.
Tak, to z pewnością powieść, która obudzi w was wiele emocji i być może poruszy was w sposób szczególny i sprawi, że spojrzycie na całe te wydarzenia, - a być może także na współczesny świat – z całkiem innej perspektywy. Tej nieco bardziej mrocznej.
Podsumowując, sądzę, że jeżeli ciekawią was tego typu historie, bądź też chcielibyście dowiedzieć się, jak wyglądały sprawy gdy za niektóre poważne przewinienia można było dostać bilet w jedną stronę do kata, z pewnością odnajdziecie się w tej lekturze. Jestem niemalże pewna, że gdy już zaczniecie ją czytać, nie będziecie w stanie patrzeć na nią obojętnie, gdyż to, co w sobie kryje, jest naprawdę niesamowite, a zarazem przerażające.
John Ellis przez 23 lata był urzędowym katem Wielkiej Brytanii. W latach 1901-1924 wziął udział w 203 egzekucjach, wieszając najbardziej znanych angielskich przestępców. Książka "Dziennik kata" jest opowieścią podyktowaną przez niego już na emeryturze, a opowieści przedstawione są w chaotycznej kolejności związanej poprzez skojarzenia. Sam John Ellis był człowiekiem spokojnym i opanowanym, małomównym, którym w pracy kierowała obsesja na punkcie tego, by wszystko poszło dobrze i według planu, co nie zawsze się udawało. Gdy ktoś próbował zmieniać jego wytyczne, bądź "wtrącać się" w jego pracę, reagował on agresją, co tym bardziej potwierdza jego obsesję na punkcie wykonywanego zawodu. John Ellis zmarł podczas swojej drugiej z kolei próby samobójczej, którą poprzedzało uzależnienie od alkoholu. Pracę zakończył składając wypowiedzenie.
"Dziennik kata" o dziwo ze względu na tematykę, czytało mi się bardzo szybko. Jest to wciągająca lektura, szczególnie, że John Ellis nie opowiada jedynie o egzekucjach i ich przygotowywaniu, ale szczegółowo zapoznaje nas z historiami osób przez niego powieszonych, sprawami kryminalnymi, zachowaniami przed i w trakcie egzekucji. Najciekawsze dla mnie oczywiście były same aspekty kryminalne, morderstwa, oszustwa, zdrady. Książka potwierdza przypuszczenie, że przyczyną zbrodni najczęściej stają się pieniądze i miłość. Nie znalazłam w opisanych historiach innych motywów zabójstw. Dużo miejsca poświęcone zostało samym przygotowaniom i przebiegowi egzekucji, sprawdzaniu sprzętu, rutynowym zabiegom, które zapewnić miały najszybszą i bezbolesną śmierć skazanego czy skazanej. Autor dużo miejsca poświęcił powieszonym przez siebie kobietom, ponieważ egzekucję kobiet w ówczesnych czasach nie były czymś powszechnym. Ellis wieszał ludzi w różnym wieku, różnego pochodzenia, starców i młodzieńców, każdego, na kogo sąd wydał wyrok śmierci. Promocja książki opiera się na zainteresowaniu czytelnika, czytelniczki ostatnimi chwilami skazanych, dla mnie jednak były one najmniej istotne. Poza aspektami kryminalnymi moją uwagę zwrócił sam autor, kim jest człowiek, który nie czuje żadnych wyrzutów sumienia wykonując wyrok, a wręcz jest zafascynowany własną pracą, a jednocześnie nie potrafił zabić kurczaka? Jego zimne, obowiązkowe podejście z jednej strony jest fascynujące, z drugiej wręcz przeraża. Jak wiele wokół nas jest osób, które na rozkaz, w zgodzie z literą prawa, byłyby w stanie zabić? Czy podobne podejście mają żołnierze w trakcie wojny? Czy podobnie myśleli strażnicy obozów koncentracyjnych? Często zastanawiamy się, czy ktoś ma przyjemność z zabijania, również tego potwierdzonego aktualnym prawem, i jak jestem osobiście w stanie zrozumieć psychopatę, tak nie jestem w stanie pojąć tak chłodnego stosunku do spowodowania czyjejś śmierci. Wizerunek ten samego Ellisa zaburza jego samobójcza śmierć. Spowodowana brakiem celu? Wyrzutami sumienia? Czymś zupełnie innym?
Jak zawsze byłam przeciwko karze śmierci, tak moje zdanie w żaden sposób się nie zmieniło.
Czy polecam? To jest pytanie. Jako lekturę dla zainteresowanych sprawami kryminalnymi Anglii z początku XX wieku, dla osób fascynujących się zabójcami różnego typu również. Obawiam się jednak, że książka może zostać wykorzystana w polskim dyskursie przez zwolenników kary śmierci, którzy ostatnio się uaktywniają, jako argument za jej przywróceniem.
„Dziennik kata” autorstwa Johna Ellisa to kolejny tytuł cyklu pt. „Rozmowy z katem” Wydawnictwa Aktywa. John Ellis to brytyjski kat, zabójca z urzędu, wykonujący przez powieszenie zasądzone wyroki śmierci. Swoją funkcję piastował w latach 1901-1924 i przeprowadził ponad dwieście egzekucji. Historycznie rzecz ujmując i z pewnym przymrużeniem oka można by rzec, któż jak nie Brytyjczyk może uchodzić za profesjonalistę w tej dziedzinie, przecież w Zjednoczonym Królestwie przyszło się pożegnać z życiem z rąk kata nie byle jakim personom. Dla porządku przypomnijmy tylko te znaczniejsze: choćby dwie z żon króla Henryka VIII Tudora, Maria Stuart – szkocka królowa, a po latach także jej wnuk – król Karol I Stuart. Aczkolwiek warto tu zaznaczyć, że wyżej wymienione osobistości zostały stracone na szafocie przez ścięcie głowy, gdyż wówczas ten sposób wykonania kary był uważany za bardziej szlachetny. Ale dość już dywagacji.
„Dziennik kata” to spisane po latach wspomnienia autora skupiające się głównie na jego obowiązkach służbowych. Ze względu na tematykę z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że raczej nie jest to lektura dla wszystkich. Co oferuje nam książka? John Ellis zebrał w niej i dokładnie opisał co najmniej kilkadziesiąt przypadków osób skazanych na śmierć i ich ostatnie chwile krótko przed egzekucją. Właściwie każdy rozdział to osobne i samodzielne opowiadanie kryminalne, z tym zastrzeżeniem iż od razu wiemy, kto zabił. Jednak mimo że rozwiązanie zagadki jest znane od samego początku, to w żadnym razie nie można powiedzieć, że książce brak napięcia. Ellis wabi czytelnika, kierując jego ciekawość na inne szczegóły, a mianowicie opisując zachowania sprawców oczekujących na wykonanie wyroku czy odbiór społeczny procesu. Cóż może być interesującego w fakcie, że człowiek traci życie i to w dodatku będąc skazanym za swe czyny na śmierć przez powieszenie? To nieludzkie i wbrew podstawowym prawom człowieka powiecie. Weźmy jednak pod uwagę, że książka powstała w realiach początku XX w., gdy kara śmierci była na porządku dziennym, choć już wówczas pojawiały się głosy za jej zniesieniem (i o tym też w książce przeczytacie). Mimo że zawód kata nigdy nie cieszył się szacunkiem, a on sam był uważany za wyrzutka społecznego, to niewątpliwie coś nas ciągnie, by z domowego zacisza podglądać i odkrywać sekrety katowskiej sztuki. John Ellis nie zdradzi nam jednak w swoich wyznaniach motywu, dla którego zdecydował się na ten sposób zarobkowania, ten fragment jego życiorysu pozostanie tajemnicą, ale dowiemy się, jak przygotowywał się do egzekucji, co brał pod uwagę, jakich zasad przestrzegał, jak traktował skazanego. Nie braknie tu szczegółów. Wg opinii współpracowników, a także pośrednio z jego własnych opisów podejścia do pracy, jawi się obraz człowieka nad wyraz obowiązkowego i perfekcyjnie dbającego o detale, by do minimum ograniczyć ryzyko jakichkolwiek nieprzewidzianych wydarzeń mogących zakłócić przebieg procedury. Jego priorytetem bowiem było skrócenie udręki tak samego skazanego, jak i osób uczestniczących w egzekucji. Zdziwiłby się też czytelnik, gdyby z góry założył, iż John Ellis – kat to osoba bez uczuć, bez sumienia czy bez krzty empatii, znajdujemy tu bowiem informacje na temat stosunku Ellisa do skazanych czy relacji na linii strażnik – więzień. Pełne spektrum emocji – od zwykłej ludzkiej sympatii po czystą odrazę dla zimnych i wyrachowanych drani. Nierzadko dzieli się z nami własnymi opiniami i odczuciami na temat przebiegu postępowania, a targany wątpliwościami co do słuszności skazania wykonuje (acz nie bez wewnętrznych rozterek) katowski obowiązek, uważając siebie – podobnie jak przysięgłych i sędziów – za pełnowartościową część machiny wymiaru sprawiedliwości. Przy każdej egzekucji towarzyszą mu głęboko skrywane emocje, każde stracenie niesie ze sobą przeżycia, o których nie sposób mu zapomnieć. Opisy chwil przed wykonaniem wyroku pęcznieją niewypowiedzianym napięciem i tłumionym lękiem tak bardzo, że gdyby nie więzienne stroje, czasami aż trudno byłoby ocenić, kto w jakiej roli tu występuje.
„Dziennik kata” to swego rodzaju studium historyczne ukazujące w tamtych czasach pracę służb dochodzeniowych, wymiaru sprawiedliwości, rzucające światło na zawód kata, możliwości ówczesnej kryminalistyki wraz z metodami identyfikacji ofiar, a także przedstawiające opisy reakcji opinii publicznej w trakcie procesu i tuż przed wykonaniem kary oraz optykę pseudodziennikarzy wybierających (już wówczas!) sensacyjne fragmenty sprawy na potrzeby zyskania pożądanego rozgłosu.
Jak już wcześniej wspominałam, „Dziennik kata” to nie jest lektura dla wszystkich, a nie przeczytałam jej jednym tchem tylko dlatego, że stopniowo oswajałam się z każdą kolejną relacją, tym bardziej że autor rozpoczyna od mocnej opowieści o wykonaniu egzekucji na kobiecie, której historia namiętnych porywów serca poruszyła wyobraźnię, powściągliwych zazwyczaj w okazywaniu uczuć, Brytyjczyków.
Mówi się, że żadna praca nie hańbi, że praca uszlachetnia, że wykonuje się dany zawód z powołania. Jak to się ma do profesji kata? Jakimi przymiotami charakteru powinien cechować się egzekutor? Z pewnością ten rodzaj zajęć nie pozostaje bez wpływu na psychikę, skoro życie Johna Ellisa po zakończeniu służby potoczyło się… Zresztą przekonacie się sami, jeśli tylko zdecydujecie się sięgnąć po „Dziennik kata” – lekturę, która inspiruje do przemyśleń co najmniej na kilku płaszczyznach.
Szykujcie notatniki, długopisy, planery, pamiętniki i w czym tam jeszcze notujecie i piszcie: zakupić "Dziennik kata"!.
Wspomnienia Johna Ellisa, który przez 23 lata wykonywał karę śmierci w Wielkiej Brytanii, są wciągającą i niezmiernie przejmującą lekturą.
.
Kat, człowiek niezwykle łagodny i sumienny, przykładał ogromną wagę, aby egzekucja przebiegła sprawnie i szybko, bez dokładania zbędnego cierpienia skazanym. Dokładnie sprawdzał stan sprzętu, liny, obliczał spad, zalecał podanie skazanym szklanki brandy do wypicia duszkiem, gdy strach ich paraliżował. Starał się być chłodny i emocjonalnie obojętny wobec swojej pracy. Czy to mu się udało? Czy miało to wpływ na niego, po przejściu na emeryturę? Jak skończyło się jego życie? .
Oprócz samego aktu wykonania kary śmierci, dostajemy opis wydarzeń, popełnionych zbrodni, które doprowadziły skazanych pod szubienicę.. Jak zachowywali się zabójcy w ostatnich godzinach i chwilach swojego życia? Czy mieli wyrzuty sumienia i żałowali swoich czynów? Elis pracował w latach 1901 - 1924 i wykonał wyrok na 203 osobach, w tym na kobietach, co było dla niego szczególnie trudne.
Jak został katem? I dlaczego przestał nim być? Czytajcie, aby się dowiedzieć :)