Wszystko zmienił jeden wiersz… To przez niego hrabia Rostow musiał zamienić przestronny apartament w Metropolu, najbardziej ekskluzywnym hotelu Moskwy, na mikroskopijny pokój na poddaszu, z oknem wielkości szachownicy. Dożywotnio. Taki wyrok wydał bolszewicki sąd.
Rostow wie, że jeśli człowiek nie jest panem swojego losu, to z pewnością stanie się jego sługą. Pozbawiony majątku, wizyt w operze, wykwintnych kolacji i wszystkiego, co dotychczas definiowało jego status, stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Z pomocą zaprzyjaźnionego kucharza, pięknej aktorki i niezwykłej dziewczynki na nowo buduje swój świat. Gdy za murami hotelu rozgrywają się największe tragedie dwudziestego wieku, hrabia udowadnia, że bez względu na okoliczności warto być przyzwoitym. A największego bogactwa nikt nam nie odbierze, bo nosimy je w sobie.
Dżentelmen w Moskwie to przede wszystkim hołd złożony drugiemu człowiekowi, ale też pieśń miłosna o Rosji – kraju wielkich artystów i szlachetnych ludzi.
Powieść uznana została za jedną z najlepszych książek 2016 roku przez najważniejsze media anglosaskie. Od dnia premiery ciągle znajduje się na liście bestsellerów „New York Timesa”.
Autor | Amor Towles |
Wydawnictwo | Znak |
Rok wydania | 2017 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 528 |
Format | 14.5 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-240-3753-7 |
Kod paskowy (EAN) | 9788324037537 |
Waga | 694 g |
Wymiary | 150 x 208 x 42 mm |
Data premiery | 2017.09.25 |
Data pojawienia się | 2017.08.25 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 826 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 11 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | 1 szt. na miejscu |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Amor Towles. Dżentelmen w Moskwie.
„Wszystko zmienił jeden wiersz… To przez niego hrabia Rostow musiał zamienić przestronny apartament w Metropolu, najbardziej ekskluzywnym hotelu Moskwy, na mikroskopijny pokój na poddaszu, z oknem wielkości szachownicy. Dożywotnio. Taki wyrok wydał bolszewicki sąd”.
Arystokrata, hrabia Aleksander Iljicz Rostow człowiek wielkiej kultury, oczytany, wykształcony z pokorą przyjmuje wyrok sądu i na nowo urządza swoje życie. Żyje, mieszka i pracuje w hotelu Metropol jako kelner, kierownik Sali i specjalista od dobrych manier. „Rostow wie, że jeśli człowiek nie jest panem swojego losu, to z pewnością stanie się jego sługą. Pozbawiony majątku, wizyt w operze, wykwintnych kolacji i wszystkiego, co dotychczas definiowało jego status, stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Z pomocą zaprzyjaźnionego kucharza, pięknej aktorki i niezwykłej dziewczynki na nowo buduje swój świat. Gdy za murami hotelu rozgrywają się największe tragedie dwudziestego wieku, hrabia udowadnia, że bez względu na okoliczności warto być przyzwoitym. A największego bogactwa nikt nam nie odbierze, bo nosimy je w sobie”. Książka opisuje odległe, zanikające czasy, w sposób bardzo sugestywny. Jest to świat w którym zderzają się dwie kultury. Upadłej klasy wyższej z rodzącą się nową Rosją i jej podejściem do kultury, do jej dorobku na przestrzeni historii Rosji. Sam hrabia Rostow przedstawiony jest w sposób szczególny jako człowiek o trudnym charakterze, a jednak potrafiący budować przyjazne relacje z innymi, czerpać radość z życia mimo trudnej sytuacji osobistej. Jak pokazuje dość zaskakujące zakończenie, warto było pielęgnować dobre relacje z ludźmi i podtrzymywać przyjaźnie.
Książkę wydało Wydawnictwo Znak Literanova.
Polecam, Zdzisław Ruszkowski.
To piękna książka. Wszelkie pochwały, jakie o niej przeczytacie, są uzasadnione.
Trochę mnie ta jesień ostatnio przytłacza i nie cieszy mnie nic, ale ta książka wciągnęła mnie jak pompa ssąca. Nie mogłam się doczekać, żeby do niej wrócić. 520 stron czytało mi się momentalnie, choć w sumie wołałabym się nią cieszyć dłużej światem hrabiego Rostowa.
Akcja książki rozgrywa się w jednym miejscu, w moskiewskim hotelu Metropol w przeciągu ponad 35 lat i obejmuje jednego bohatera, hrabiego Rostowa oraz jego przyjaciół. Naprawdę więc trzeba talentu pisarskiego, żeby stworzyć ciekawą powieść. Amor Towles widocznie taki talent ma, bo jego książka jest lekka i ciekawa, a zarazem pełna mądrości życiowej. Główny bohater to arystokrata z krwi i kości, lubiący luksus i znakomite jedzenie, który po rewolucji bolszewickiej został skazany na dożywotni pobyt w hotelu. Na szczęście hotelowa restauracja jest miejscem spotkań całej Moskwy, więc Rostow jakby przez szybę obserwuje w niej zmiany zachodzące w Rosji bolszewickiej. Główny bohater musi się pogodzić z tym, że jego świat się rozpada. I właśnie takiej powieści smutnej, rozpaczliwej, czarno-białej się spodziewałam. A dostałam powieść pełną radości życia, takiego slow living. Rostow traci dawnych przyjaciół, pozycję, ale zyskuje nowych i prace, która jest jego pasją. Po prostu zostaje kierownikiem sali, bo lata obycia w świecie, znakomite wyczucie smaku, kultura osobista, takt sprawiają, że Rostow przez te lata uziemienia w hotelu żyje przyjemnie, ciekawie, a w dodatku owocnie.
Atmosfera powieści kojarzyła mi się z takim współczesnym musicalem 'Slumdog. Milioner z ulicy'. I tu i tam otoczenie nie jest przyjemne, a świat jest wrogi, ale tempo akcji, ta radość chwili są podobne w obu książkach. Hrabia Rostow nie jest jednak jakimś błaznem cieszącym się z byle czego. To człowiek bardzo inteligentny, a nawet pełen smutku. Tyle tylko, że nie zamknął się w sobie. Jego kultura osobista prawdziwego arystokraty nauczyła go widzieć ludzi takimi, jakimi są, a więc rozmawiać z krawcową, portierem, kelnerem i właśnie w nich widzieć przyjaciół. Rostow cieszy się chwilą, na przykład lekturą Anny Kareniny, pyszną kawą, smacznym obiadem, nocą na dachu hotelu z widokiem na Moskwę itd. Przeżywa też chwile smutku, rozpaczy, cierpienia, jak każdy. Ale jego radość wynika z pogodzenia się z życiem. Już na początku książki, gdy Rostow zmuszony jest odejść z apartamentu i zabrać swoje najpotrzebniejsze rzeczy, zabiera biurko, książki, lornetkę po babce, zegarek po ojcu. Wie, że jak coś się wali, to nie można tego uratować, że trzeba się pogodzić z tym co jest, ale jednocześnie starać się żyć pogodnie i cieszyć się tak jak można w danej chwili.
Życie Rostowa nie jest jednak filozoficzną zadumą, bo 520-stostronicowa powieść o zadumie byłaby nudna; życie Rostowa jest pełne miłości, powabu, przyjęć i intrygujących spotkań, aż wreszcie spełnienia jako rodzic. Czytałam z zaciekawieniem co się stanie z postaciami, jak się potoczą ich losy.
Tak jakby mimochodem w książce zawarte są liczne odniesienia kulturowe: do powieści rosyjskich, do Bułhakowa, do amerykańskich filmów, głównie tych z Humpreyem Bogartem i do baletu Czajkowskiego 'Dziadek do orzechów', w który wsłuchuję się pisząc tę recenzję, żeby zrozumieć, co autor miał na myśli... I chyba wiem, Czajkowski czaruje rzeczywistość, jak Rostow...Można analizować tę książkę w ten głęboki sposób, ale i można po prostu się nią delektować jak wspaniałą rozrywką, niesamowitą powieścią o człowieku, który nie poddał się rozpaczy, ale żył dalej. W pewnym momencie w książce Rostow mówi, że czasami sami nie wiemy dlaczego los nas rzucił w dane miejsce, aż po jakimś czasie, z perspektywy czasu okazuje się, że byliśmy tam potrzebni, jak Rostow Zosi.
Mogłabym jeszcze pisać dłużej, ale pozostawię Was z zapewnieniem, że zakochałam się w tej powieści, że będę do niej wracać w chwilach ciężkich, żeby się rozweselić, że to piękna literatura. I potwierdza się moja prywatna teoria, że książki o Rosji są zawsze warte czytania...
Lubię sięgać po lekkie książki. Takie, przez które się płynie i które bez problemu można czytać w zatłoczonym (i jakże głośnym!) metrze. Które są o stokroć przyjemniejsze od moich akademickich podręczników i przynajmniej o połowę od nich skromniejsze objętościowo.
Wiecie, co jeszcze lubię? Stawiać przed sobą nowe wyzwania. Wychodzić poza strefę własnego komfortu. Dlatego też, gdy tylko mam chwilkę wolnego, uwielbiam sięgać po książki, po które niekoniecznie sięgam na co dzień i które wymagają nieco zaangażowania. Takie, które może nie są łatwe, przyjemne i szybkie w czytaniu, ale które okazują się czymś znacznie więcej niż ładną tylko okładką.
Czy "Dżentelmen w Moskwie" znanego z "Dobrego wychowania" Towlesa okazał się być jedną z takich powieści...?
O, z pewnością.
Wiersz.
Jeden, nawet niespecjalnie długi, wiersz.
Czy może pomóc, zaszkodzić albo w jakikolwiek sposób wpłynąć na czyjekolwiek losy?
Okazuje się, że może.
Wystarczył jeden tylko wiersz, by hrabia Rostow skazany został na areszt domowy i zmuszony do zamiany swego luksusowego apartamentu na skromny pokoik na poddaszu. Zostaje "byłym człowiekiem", traci większość swych materialnych dóbr, a przy okazji spotyka całą masę ludzi, którzy w różny sposób odcisną piętno na jego życiu.
Rostow bowiem się nie załamuje i z klasą - jak na dżentelmena przystało - udowadnia, że to nie bogactwo i status społeczny świadczą o wnętrzu człowieka, ale to, co kryje w swoim sercu.
„Powieść pełna przygód, romansów, uśmiechów losu i żartów”, twierdził The Wall Street Journal. "Wspaniała pod każdym względem, pełna uroku, życiowej mądrości i filozoficznej zadumy", wtórował Kirkus Reviews. Do tego ponoć "od dnia premiery ciągle znajduje się na liście bestsellerów New York Timesa"... Czytając takie rekomendacje nie można pozostać obojętnym i trzeba, po prostu trzeba, skonfrontować je z rzeczywistością. Dlatego - choć przecież zwykle nie czytuję książek z akcją osadzoną w Rosji - z wielką chęcią sięgnęłam po najnowszą powieść Towlesa.
I...
Tak. To naprawdę było dobre.
I niezwykłe.
I bardzo, bardzo wyjątkowe.
Pierwsze sto pięćdziesiąt stron było istną drogą przez mękę. Za nic nie byłam w stanie poczuć kreślonej piórem Towlesa Rosji, ciągle myliłam bohaterów (dzięki niebiosom za fantastyczne przypisy!) i dosłownie nic nie było tym, czego się spodziewałam i czego oczekiwałam. Było dziwnie sztywno, nieco chaotycznie i troszkę bezosobowo. Hrabia Rostow, pierwszoplanowy przecież bohater, nie wzbudzał we mnie absolutnie żadnych uczuć, a jego losy intrygowały równie mocno, co śpiący na poduszce kot. I kiedy byłam o krok od odłożenia - czy też prędzej rzucenia - tej książki w najciemniejszy kąt mojego domu (i mojej pamięci), stało się... coś dziwnego. Pojawiła się Anna, później Zofia i cała historia ruszyła z kopyta. Rostow okazał się nie nudnym hrabią z przestarzałymi poglądami, a uroczym, pełnym ciepła człowiekiem, który służy i dobrą radą, i pomocną dłonią. Towles ukazał nam kilkadziesiąt lat z jego życia, w tle przemycając fakty i najważniejsze wydarzenia z dziejów Rosji, dając nam przy tym nad wyraz subtelną i jakże przecież pouczającą lekcję historii. Niektóre opisy i anegdotki bywały co prawda przydługie, jednak autor nadrabiał je świetnym wyczuciem i poczuciem humoru, więc - nie wiem jak Wy - ale ja wybaczam ;)
Nie jest to książka, którą przeczytacie w przerwie między jednym, a drugim serialem i uprzedzam, że może Was troszkę wymęczyć, ale z czystym serduchem i z pełną świadomością deklaruję, że warto po nią sięgnąć. Odetchnijcie głęboko i dajcie się porwać tej niezwykłej historii.
Jestem pewna, że nie pożałujecie ;)
Jeśli tylko lubicie klimatyczne opowieści z odrobiną historii w tle, jeśli choć na moment chcecie przenieść się w inne, pełne przepychu, czasy i jeśli tak bardzo brak Wam docenianych dawniej wartości, śmiało sięgajcie po "Dżentelmena w Moskwie" Amora Towlesa. To naprawdę wyjątkowa opowieść, którą warto poznać i którą warto się rozkoszować ;)
,,Milczenie może być formą protestu. Sposobem przetrwania. Ale może też być nurtem poezji posiadającym własne metrum, tropy i konwencje. Poezji, której nie trzeba pisać za pomocą ołówków i piór, lecz którą kreśli się w duszy z rewolwerem przystawionym do piersi."
To wszystko przez jeden wiersz... Hrabia Aleksander Rostow zostaje skazany przez sąd na dożywotni areszt w hotelu Motropol. Musi zrezygnować ze wszystkich posiadanych dotychczas wygód. Zaczyna zupełnie nowe, skromne życie. Przez lata w hotelu przewijają się ludzie, z którymi łączą go różne więzi. Dzięki swojemu intelektowi oraz dobremu wychowaniu znajduje wielu przyjaciół z całego świata.Bez przepychu i bogactwa hrabia Rostow nie zapomina o byciu dżentelmenem. Zawsze elegancki, taktowny i z poczuciem humoru przemierza korytarze hotelu z uśmiechem na twarzy.
,,Nino, maniery to nie czekoladki. Nie możesz wybierać tych, które najbardziej ci odpowiadają. I z pewnością nie wolno ci odkładać do pudełka tych nadgryzionych."
Dżentelmeni jeszcze istnieją. Hrabia Aleksander Rostow jest bez wątpienia przykładem człowieka, którego chciałabym poznać. Od pierwszych stron spodobało mi się to, jak autor wykreował ciekawą postać bohatera, który mimo samotności i biedy potrafi docenić to, co ma i cieszyć się z tego. Styl pisania był wyśmienity! Naprawdę! Książkę czytało się jednym tchem przez przezabawne sytuacje towarzyszące bohaterowi . Najbardziej spodobało mi się przesłanie, które autor chciał nam przekazać pisząc kolejną powieść. ,,Dżentelmen w Moskwie" ukazuje, że to, jacy jesteśmy w zupełności nie zależy od statusu materialnego. Jesteśmy kowalami swojego losu i zawsze możemy decydować kim chcemy być bez względu na wszystko. Książka pokazuje, że zawsze powinniśmy doceniać to, co mamy, nawet jeżeli nie byłoby najwspanialsze, bo i tego może nam zabraknąć w przyszłości.
,Rzadko jednak wspomina się o tym, że życie jest w każdym calu równie podstępne jak śmierć. Ono także może przywdziać płaszcz z kapturem. Ono także może się wślizgnąć do miasta, czaić się w bocznych uliczkach albo czekać w głębi tawerny."
Serdecznie polecam!
Recenzja pochodzi z mojego bloga: http://blogksiazkoholiczki.blogspot.com
Amor Towles pokazał mi, że można dziś pisać o Rosji i Rosjanach w piękny sposób. „Dżentelmen w Moskwie” to powieść pełna życiowych mądrości, filozoficznych refleksji i wspomnień o wspaniałych ludziach i ludzkich relacjach. Czytelniczy rarytas. Opowieść, która naprawdę ma moc wyrwania na chwilę od rzeczywistości. Zdecydowanie warto wybrać się w osobliwą podróż z Rostowem do ekskluzywnego Metropolu by tam popatrzeć na Rosję Puszkina, Tołstoja i Turgieniewa!
W licealnych czasach miałam okazję „łyknąć” literatury rosyjskiej, dodam że z własnej woli. Dostojewski, „Anna Karenina” Lwa Tołstoja, coś bardziej współczesnego. Pamiętam, że mocno przypadły mi do gustu. Przyznaję – Amor Towles nie był mi wcześniej znany i choć Rosjaninem z pochodzenia nie jest, zachęcił mnie „Dżentelmenem w Moskwie” i znów chciałam poczuć „związkowy” klimat.
Hrabiego Aleksandra Rostowa poznajemy w momencie sprawy sądowej, kiedy to zostaje skazany na hotelowy domowy areszt za napisanie niewinnego wiersza, który niestety nie przypadł do gustu ówczesnej władzy. Pozbawiony posiadanego majątku, nocnego życia, wizyt w operze, wykwintnych kolacji i dobrego wina, musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Z zajmowanego apartamentu najbardziej ekskluzywnego moskiewskiego hotelu, trafia na maleńkie poddasze, za towarzystwo mając kota i gołębie, oglądając świat przez małe okienko. Na nowej drodze poznaje też nowych ludzi – obsługę hotelową i kuchenną, upadłą aktorkę z którą wdaje się w upojny romans i dziewięcioletnią Ninę, która wywróci jego życie do góry nogami jeszcze bardziej.
Na pewno nie można zarzucić autorowi bogatego języka i barwnego opisywania rzeczywistości (opisy potraw!). Czyta się nieźle, choć momentami nieskładnie. Dotychczasowe opinie blogerów i przedpremierowych czytaczy to głównie zachwyty nad rosyjskim klimatem, że powieść to świetne lustro historyczne ówczesnej Rosji, jak dla mnie zabrakło tu „rosyjskości”, którą kojarzę z wcześniejszych lektur. W moim odczuciu, autor opisuje piękno i przepych hotelowych apartamentów, a mało uwagi poświęca choćby otoczeniu czy budowaniu nowej Rosji (a może tego nie zauważyłam?). Przyznaję, wciągnęłam się dopiero od połowy – może dlatego że brak jest jednej wyznaczonej linii fabularnej.
„Dżentelmen w Moskwie” to przede wszystkim portrety ludzi. Sama historia jest jedynie tłem do emocji, które im towarzyszą. Drobne historie, skrawki codziennego życia. „Zamknięty” hrabia, tak naprawdę sprawia wrażenie wolnego człowieka. Otoczony życzliwymi ludźmi, korzysta z uroków życia w złotej klatce. W Metropolu toczy się odrębne życie, moskiewska rzeczywistość tylko czasem lekko się wkrada. Po lekturze - nie jest to książka dla każdego! – wymagający czytelnik na pewno znajdzie coś dla siebie; na pewno brak tu spektakularnych zwrotów akcji czy cytatów, które można wyryć na ścianie. Miłośnikom Rosji – szczerze polecam.
Okładka zachwyca. Jej prostota i minimalizm w pełni oddaje klimat książki. Przyjemnie mieć taki egzemplarz na półce.
Skradziony paszport, sukienki wylatujące przez okno, szafran przekazywany z rąk do rąk, trochę Paryża i trochę Leniwejgodziny i przede wszystkim Moskwa... ale już nie tak wspaniała, jak kilka lat wcześniej, nie tak wystawna, bogato zdobiona i ekskluzywna.... Hrabia Aleksander Rostow napisał kiedyś wiersz. Nie wiedział, że wiersz ten odmieni całe jego życie. Za napisanie go, Bolszewicy najchętniej pozbawiliby go głowy, jednak biorąc pod uwagę jego wysoką pozycję społeczną zmniejszają karę i skazują go na dożywocie w Hotelu Metropol, który jest drugim najważniejszym bohaterem naszej powieści. Hrabia robi wszystko, by z zaistniałej sytuacji wyjść obronna ręką i stara się jak najlepiej przeżyć wieczność w ekskluzywnym hotelu w samym środku Moskwy. To tam spotyka miłość, przyjaciół - nowych i starych, pracę, a nawet córkę! To przeurocza i klimatyczna powieść, która spodoba się wszystkim, którzy szukają czegoś na zbliżające się wielkimi krokami długie, zimne, jesienne wieczory. Kawal pięknej powieści, gratka dla miłośników Rosji i klasyki rosyjskiej, a przede wszystkim historia przesympatycznego i niezwykłego mężczyzny.
Amor Towles bardzo elegancko i pouczająco opisał pobyt rosyjskiego „Dżentelmena w Moskwie”. Zmiana ustroju w Rosji wyraźnie wpłynęła na atmosferę i koloryt hotelu, w którym toczy się akcja. Spodobało mi się, że mimo to opisani przez autora dżentelmeni zachowali klasę, nienaganne maniery i zalety godne naśladowania. Uczucia, nie tylko rodzinne, ociepliły wizerunki głównych bohaterów tej książki. Osoby uczące się obcych języków chciały również poznawać kulturę i odbieranie świata przez ludzi mówiących tymi językami. Amor Towles wplótł w treść powieści wiele ciekawych wybranych cytatów z klasyki literatury światowej. Tą pasjonującą powieść przeczytałem z podziwem dla wszechstronności autora, i radością spowodowaną poczuciem humoru najwyższej próby. Gorąco polecam tę książkę, której czytanie smakuje się niczym wyborną potrawę podaną z idealnie dobranym trunkiem. :)
„Dżentelmen w Moskwie” to wyjątkowa pozycja dla wszystkich zainteresowanych Rosją, zakochanych w szczególnej, rosyjskiej mentalności. Ostrzegam – nie jest to lektura łatwa, ale przyjemna i dająca mnóstwo satysfakcji. Amor Towles kreuje powieściowy świat, w którym najważniejsze jest to, co dzieje się wewnątrz nas. Okazuje się, że Aleksander, zamknięty w areszcie domowym w luksusowym hotelu, może być lepszym obserwatorem zmieniającej się dynamicznie rzeczywistości niż osoby dysponujące złudną wolnością. Paradoksalnie ów areszt zapewnia mu pewną stabilizację i chroni go przed burzą dziejową. Aleksander odkrywa, co jest dla niego najważniejsze i zaskakuje wszystkich! Szczerze polecam lekturę!