Powieść zdobyła nagrodę Hugo.
„Magiczna, niepokojąca z misternym obrazem piekielnego, pogrążonego w oparach lasu i jego fantastycznych mieszkańców. To owoc niezwykle twórczej wyobraźni” – Kingsley Amis.
Ponura, lecz hipnotyzująca wizja przyszłości naszej planety – jedna z najlepszych w całej fantastyce!
Ziemię, tkwiącą nieruchomo pod palącym światłem umierającego powoli Słońca, pokrywa nieprzebyta dżungla rozrośniętego do planetarnych rozmiarów figowca. Bezlitosną walkę z bogactwem agresywnych, zmutowanych roślinnych form życia przeżyły tylko nieliczne zwierzęta i zdegenerowany, coraz rzadziej występujący człowiek. Czy związek z myślącym grzybem pozwoli mu przetrwać?
„Ojciec chrzestny brytyjskiej literatury science fiction” – „The Sunday Times”.
Brian W. Aldiss (1925-2017) to znakomity pisarz SF, autor blisko 80 książek i ponad 300 opowiadań. W latach 1943-1947 służył w armii brytyjskiej na Dalekim Wschodzie. Po powrocie do kraju pracował jako księgarz w Oksfordzie. Był też redaktorem literackim „Oxford Mail”, pisał recenzje filmowe i poezję, wydawał antologie. Sławę przyniosła mu pierwsza powieść SF, Non stop, natychmiast zaliczona do klasyki gatunku, a ugruntowały ją Cieplarnia i trylogia o Helikonii.
Otrzymał nagrody Hugo, Nebula, Nagrodę Locusa i Nagrodę im. Campbella, a za zasługi dla literatury – Order Imperium Brytyjskiego.
Autor | Brian Aldiss |
Wydawnictwo | Rebis |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 312 |
Format | 13.5 x 21.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8062-599-0 |
Kod paskowy (EAN) | 9788380625990 |
Wymiary | 135 x 215 mm |
Data premiery | 2019.10.10 |
Data pojawienia się | 2019.10.10 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Rewelacyjnie wnika się w uniwersum przedstawione przez Briana Aldissa, podoba się wymykający się wszelkim zaszufladkowaniom pomysł na fabułę, wyjątkowo oryginalny i mistrzowsko zobrazowany. Książka zapewnia mocne wrażenia czytelnicze, sprawia, że pojawia się mnóstwo refleksji o otaczającym świecie, cechach gatunku ludzkiego, zanikaniu cywilizacji, ale również o nieustannym cyklu życia i śmierci, narodzinach i przemijaniu, odniesieniach do istnienia na jednej planecie i egzystencji w kosmosie. Znajdujemy mnóstwo twórczego materiału, przez który chce się przebijać myślami, poznawać emocjami, z kilku perspektyw odnosić do tego, co niewiadome i niezdefiniowane, nieuchwytne i niejednoznaczne.
Daleka przyszłość zaskakuje zieloną barwą i brzmieniem walki o przetrwanie. Człowieka nie ma już na Ziemi, staje się wyjątkowo rzadkim okazem wegetacji, nawet nie współistnienia. Nie ma mowy o ekonomii, polityce, społeczeństwie, trzeba skupiać się jedynie na przeżyciu, a to wydaje się skazane na niepowodzenie. Do nadrzędnego i niepodzielnego głosu dochodzą roślinne formy życia, śmiało zagarniające każdy skrawek planety, wyspecjalizowane w zabijaniu i unicestwieniu, pozwalające na ograniczone istnienie gatunkom zwierząt, z których czerpią korzyść. Ziemia przywiązana do Księżyca, nagrzana jak nigdy wcześniej promieniami Słońca, zaś Księżyc skolonizowany przez trawersy. Nici pajęczyny łączą echa starej przeszłości i nowe formy bytu.
Symboliczne wycofanie się człowieka na drzewo, odwołanie do jego powstania jako gatunku. Nie ma już mowy o żadnej inteligencji, na zawsze utracono wysoką zdolność rozumienia, uczenia się i posiłkowania pozyskaną wiedzą. Znaczące zawężenie widzenia świata, koncentracja jedynie na najbliższym otoczeniu, włączenie pierwotnych instynktów. Ciekawie jest spoglądać na jednostki ludzkie, które gubią się w plątaninie wiecznie głodnych wrogów, małe grupki połączone jedynie węzłem wzajemnych korzyści opartych na prymitywnych wartościach, ale również podziwiać, jak doskonale rozwinęły się zielone organizmy, do jakich zadziwiających postaci wyewoluowały, jak podporządkowały wszystko to, co pretenduje do życia na planecie. Dżungla nie zna litości.
Nie spodziewałam się, że będzie to tak ciekawa książka, szybko dałam się złapać jej urokowi, odpowiadał florystyczny klimat, atrakcyjne prowadzenie narracji i wyjątkowo frapujące wizje. Szkic powieści powstał sześćdziesiąt lat temu, a ona nie zestarzała się, nie pokrywała patyną. Efekt skoncentrowania na wyobrażeniach wybiegających poza to, co współczesne, przewidywalne i spodziewane. Ziemia wyswobadza się z ludzkiego panowania, zapomina o ambicjach i aspiracjach człowieka, wymazuje go z pamięci, stwarza miejsce na konsekutywne egzystencje, jednocześnie sama zbliża się nieuchronnie ku końcowi.
Bookendorfina.pl
Cykl „Wehikuł czasu" sprawił, że poznałam kilka naprawdę ciekawych książek sci-fi. Postanowiłam, że będę zaznajamiać się w ciemno z każdą pozycją wydaną w tym cyklu. Tym razem sięgnęłam po kolejną książkę pana Aldissa. Kilka miesięcy temu przeczytałam jego książkę „Non stop" i byłam bardzo ciekawa tego kolejnego spotkania. Z wielką ciekawością zabrałam się za czytanie.
Nie mogę napisać, że książka „Cieplarnia" już od pierwszych stron mnie zachwyciła. Nie mogę też napisać, że od początku nie mogłam się oderwać od tej historii, gdyż tak nie było. Mój początek z tą książką był ciężki. Bardzo szybko pogubiłam się w postaciach i wydarzeniach. Nie do końca wiedziałam o czym czytam. Dopiero jak minęło kilkadziesiąt stron książki to zaczęłam rozumieć, co się dzieje i mogłam z pewnym zaciekawieniem śledzić bieg wydarzeń. Muszę też przyznać, że z niechęcią wracałam do tej książki. Nie przeczytałam jej na raz. Robiłam kilka prób i z małą chęcią brałam ją do ręki. Jak się zastanowiłam, dlaczego tak się działo to doszłam do wniosku, że tu nie chodziło o nieciekawą historię, bo w pewnym momencie zaczęła mnie ona nawet interesować. Tylko przyczyną tej niechęci było to, że książka wywarła negatywne pierwsze wrażenie, o którym cały czas pamiętałam.
Książka „Cieplarnia" to nie jest idealna pozycja. Ma swoje wady i niestety zostawiło po sobie negatywne pierwsze wrażenie, które odbiło się na ogólnej ocenie opisanej historii. Żałuję, że nie spędziłam wraz z tą pozycją tak przyjemnych chwil, jakie spędzałam z innymi z serii „Wehikuł czasu". Myślę, że spróbuję też kiedyś sięgnąć po inną książkę pana Aldissa, żeby sprawdzić, czy ma też inne fajne pomysły na historie, które mają lepsze początki. Teraz jednak, czekam na kolejną książkę należącą do cyklu „Wehikuł czasu".
Brian Aldiss to pierwszy autor, który w serii „Wehikuł czasu” doczekał się więcej, niż jednej powieści. Pierwszy, ale jak pokazują zapowiedzi, nie ostatni. Co prawda nie jest to pisarz tak wybitni, jak niektórzy jego koledzy, których prace odświeżane są w ramach tej linii wydawniczej i nie wydaje się by zasługiwał na podobne wyróżnienie, jednak nie zmienia to faktu, że „Cieplarnia” to kawał bardzo dobrej powieści, którą świetnie się czyta i która nie pozostawia czytelników obojętnych wobec tego, co czeka na nich na stronach.
Przyszłość. Ziemia w ostatnich dniach swego istnienia, na zagładę czeka w blasku konającego słońca. Ale patrząc na nią, trudno nie dostrzec tkwiącego w niej życia. Dżungla rozrosła się do monstrualnych rozmiarów, zdominowała planetę. Zwierzęta, które przetrwały, kryją się w gęstwinie, człowiek jest ginącym gatunkiem, dla którego jedynie związek z inteligentnym grzybem może zapewnić szansę na przetrwanie. Właśnie w takim świecie zaczyna się niezwykła wyprawa. Dokąd jednak ona doprowadzi? I co w trakcie jej trwania się nam ukaże?
„Cieplarnia” po raz pierwszy w formie odcinkowej pojawiła się na łamach legendarnego pisma „The Magazine of Fantasy & Science Fiction” w roku 1961. Owe pięć powiązanych ze sobą opowiadań zostało wspólnie wyróżnionych nagrodą Hugo dla najlepszego opowiadania. I to chyba dostateczny dowód na to, z jak świetną literaturą mamy tu do czynienia. To niby tylko postapo, trochę dziwaczne i momentami eksperymentalne bym rzekł, ale jakie robi wrażenie. I jak świetnie, tak po prostu, wszystko się to czyta.
Aldiss w „Cieplarni” nie przejmuje się naukowym prawdopodobieństwem. Nie szuka umotywowania dla tego, co się wydarzyło i dzieje nadal. Nie przeładowuje więc swojej powieści kwestiami technicznymi i żargonem. Co nie przeszkadza mu jednocześnie w budowaniu spójnego, przekonującego świata, który fascynuje, urzeka, ale i ma nam coś do powiedzenia. Bo „Cieplarnia” to właśnie powieść nastawiona na wyobraźnię, zachwyt i przesłanie. Taki autorski popis wyobraźni, pozornie tylko mniej tajemniczy i intrygujący od poprzedniej powieści autora z Wehikułu Czasu – „Non Stop”. Sekrety są tu obecne, jednak i tak pierwsze skrzypce gra tutaj urzekająca wizja, która autentycznie wciąga i nie pozwala tak łatwo o sobie zapomnieć.
Do tego dochodzą sympatyczne postacie zaludniające „Cieplarnię” oraz znakomity styl, którym Aldiss wszystko to podaje. Powieść jest lekka i przyjemna w odbiorze, ale jednocześnie autor eksperymentuje, szuka i przy okazji – a raczej przede wszystkim – tworzy lekturę satysfakcjonującą bardziej wymagających odbiorców. W skrócie: Wehikuł Czasu znów nie zawiódł i wszyscy miłośnicy dobrej, niebanalnej fantastyki znów będą usatysfakcjonowani. A jak patrzę na zapowiedzi wydawcy („Wieczna wojna”, „Drzwi do lata”, „Człowiek do przeróbki”), literacka uczta szybko się nie skończy.
Cieplarnia, podobnie jak Non stop, jest oparta na motywie wędrówki, w czasie której bohater poznaje otaczający go świat. Jednak w przypadku tej powieści dla bohaterów nie jest ważne zrozumienie zasad rządzących światem, ale zwyczajnie przetrwać i nie stać się pokarmem dla jakiejś rośliny. Tkwią zatem oni w niewiedzy, nie dociekają dlaczego ich świat wygląda tak, a nie inaczej, tylko żyją z dnia na dzień i zaspokajają swoje podstawowe potrzeby. Tym razem to przed czytelnikiem pozostawione zostaje zadanie, aby w trakcie lektury ze skrawków informacji, zorientować się w prawach, jakie rządzą światem i poskładać wszystko w całość.
W wizji Aldissa człowiek stał się jedną z istot zamieszkujących nieprzebytą dżunglę. Deewoluował, skarlał, szybko się starzeje i jest bardziej zwierzęciem aniżeli człowiekiem. Jest jedną z bardzo wielu istot zamieszkujących dżunglę, wcale nie najgroźniejszą, ani najliczniejszą. Bowiem walkę o przetrwanie w tym nowym świecie wygrały rośliny, praktycznie wypierając wszystkie zwierzęta. Rośliny przybrały wiele różnych i dziwnych form oraz kształtów, wypełniając nisze ekologiczne zarezerwowane dla królestwa zwierząt. Potrafią się poruszać, latach, mają macki, zęby, czy dzioby. Ich nazwy są zbitkami wyrazowymi, które charakteryzują czym mniej więcej są np. pudłopłon, ptakorośl, jagodobij, łuskacz, małżożuj, wargokarp i wiele innych. Z początku te wszystkie roślinne istoty mogą wydawać się dość dziwne, ale właśnie w tym tkwi urok świata, jaki stworzył Aldiss. Z niekłamaną przyjemnością poznawałem kolejne rośliny, które wyewoluowały w nowe formy i stały się niezwykle niebezpieczne. Jestem pod dużym wrażeniem wyobraźni autora i jego wizji świata.
Książkę można odczytywać na wiele sposób, doszukując się ukrytych sensów lub też nie. Sama w sobie jest ciekawą powieścią rozrywkową, ukazującą niezwykłą wizję planety pokrytej ogromną dżunglą z wieloma egzotycznymi roślinami. Jednak, kiedy sięgniemy głębiej, otwiera się przed nami wiele ukrytych sensów. Jednym z najbardziej oczywistych jest to, co stanie się w obliczu postępującego efektu cieplarnianego i autor w swojej wizji nie napawa optymizmem. Człowiek skarleje, a rośliny zdominują świat, ewoluując w coraz to nowe formy. Znajdziemy tutaj również odwołania do państw i rządów, które represjonowały swoich obywateli i zmuszały do niewolniczej pracy, co jest związane z czasami w jakich Brian Aldiss pisał swoją książkę. Szczególnie jest to widoczne w epizodzie w ruinach, w którym bohaterowie odnajdują stary, zapomniany relikt sprzed wielu wieków, wygłaszający dawne hasła polityczne.
W Cieplarnia Brian Aldiss snuje ciekawą wizję Ziemi, pokrytej dżunglą, w której człowiek nie jest już panem planety. Skarlał, deewoluował i każdego dnia toczy walkę o przetrwanie z wieloma roślinami, które znakomicie przystosowały się do nowych warunków. Polecam!
hrosskar.blogspot.com