„Śmierć fałszywemu Imperatorowi! Precz z Górą, wolność dla ludzi!”.
Arena Dłużników płonie w ogniu dzikiej, desperackiej rebelii, rozpętanej przez wyposażonych w płonącą Purpurą broń gladiatorów.
Archanioł Michał miota się w bezsilnej furii, rzucając przeciwko ludziom kolejne zastępy Wysłanników.
Jednak sprawy komplikują się… nie to, że „niespodziewanie”, bo w sumie nigdy nic nie było proste. Ale tym razem nawet Zek czuje, że coś jest mocno nie tak i zaczyna się gubić.
Nie to, że w przebiegu wydarzeń. Nawet nie w przestrzeni i nie we własnej głowie.
Zek zaczyna gubić się w czasie.
Trąby nieudanej Apokalipsy nadal grają swą fałszywą melodię, świat powoli pokrywa się pleśnią, niczym ostatnia kanapka zapomniana w czeluściach plecaka podczas
Autor | Michał Gołkowski |
Wydawnictwo | Fabryka Słów |
Seria wydawnicza | Komornik. Arena dłużników |
Rok wydania | 2023 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 442 |
Format | 12.5 x 19.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-7964-869-6 |
Kod paskowy (EAN) | 9788379648696 |
Data premiery | 2023.04.12 |
Data pojawienia się | 2023.03.01 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 1 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 1 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
„O KURWA, O CHUJ, O TAK” - przyznam szczerze, że nie podejrzewałam nigdy tego, że właśnie od takich słów rozpocznę recenzję najnowszej powieści Michała Gołkowskiego pt. "Komornik. Arena dłużnikow #3". Jednakże po przeczytaniu tej książki uznałam, że zaczerpnięty z jej stron powyższy cytat będzie w pełni adekwatnym względem tego, jaką jest ta opowieść (poza tym, skoro Michał Gołkowski może, to mogę i ja) . Otóż jest ona totalnym, odjechanym, odważnym i ze wszech miar znakomitym, literackim szaleństwem na polu postapokaliptycznego fantasy!
Stało się - rewolta gladiatorów z areny dłużników ruszyła, pochłaniając kolejne ofiary, siejąc zniszczenie i emanując płonącą Purpurą z broni Zeka, Cat, Cartera i reszty ekipy. Tyle tylko, że jak ze wszelkimi powstaniami bywa, po dumnym początku nadchodzi chmurna proza walki o przeżycie kolejnego dnia. Co więcej, Zek zaczyna popadać w coraz częściej następujące zagubienie w czasie, które w dobie walki z przeważającymi siłami przeciwnika, nie może oznaczać niczego dobrego. Oto jednak pojawia się w jego głowie plan - dziwny, mało realistyczny, kompletnie chory, ale jednak plan, który może zmienić to piekło w coś... - coś innego...
I kreśli nam Michał Gołkowski dalsze losy naszych ulubionych bohaterów, umiejscowione w świecie kolejnej, kompletnie nieudanej i co gorsza jeszcze bardziej nieprzewidywalnej, boskiej Apokalipsy. I czyni to on w swoim charakterystycznym stylu, serwując nam raz po raz sceny rodem z fantastycznego horroru z czarną komedią w tle, które przybierają postać walki, ucieczek, pościgów, magicznych emanacji i żartów z Kościoła. Ba! - zapomniałabym o krwistym języku, w którym moje trzy słowa wstępu stanowią naprawdę niewinne wyrażenie emocji przez jednego bohaterów tej książki...
Lubię prostotę fabularnej relacji u Michała Gołkowskiego, która w piękny i zamierzony sposób pozwala nam się łatwo odnaleźć w chaosie wydarzeń, jakie wypełniają strony tej powieści, nawiązując często do tego, co już było i jeszcze częściej do tego, co dopiero się wydarzy. Otóż mamy jedną stałą - Zeka, jego wiedzę, pamięć i poczucie odpowiedzialności za to, co się dzieje. Mamy go i to jemu towarzyszymy w kolejnych dniach, tygodniach i miesiącach, przemierzając wraz z nim apokaliptyczną scenerię, walcząc o życie, ratując bliskich i próbując okiełznać to, co się da. Reszta jest istotna i zarazem mocno pogmatwana, aczkolwiek u boku Zeka jest nam znacznie łatwiej doświadczać tego, co się tu dzieje...
A dzieje się, oj dzieje - chciałoby się powiedzieć, kontynuując poprzednią myśl. Przede wszystkim mamy apokaliptyczną rąbankę, czyli walkę ludzi z nieumarłymi, aniołami, świętymi, cherubinami i innymi potwornościami tej spaczonej Apokalipsy..., mamy również spotkania z ważnymi, dobrze nam już znanymi bohaterami - wśród ludzi i nie tylko, którzy zmieniają całkowicie sytuację na tej literackiej scenie..., jak i wreszcie nie zabrakło mocnych, poruszających scen, które chyba od pierwszej części „Komornika” nie były aż tak bardzo dramatycznymi i poważnymi. Bo przy tym tomie przyjdzie się nam nie raz uśmiać, ale też i nie raz wzruszyć...
Oczywiście w kolejnej książce już tak wielce doświadczonego autora muszą stać na wysokim poziomie także i pozostałe, kluczowe literackie elementy - czyli m.in. kreacja bohaterów z drugiego planu, którzy są z pewnością wyjątkowi w swoim sposobie bycia, postrzegania tego co się dzieje i piekielni źli (zwłaszcza ci z założenia najbardziej święci)..., kolejno obraz wyniszczonego, koszernego, ale jednak przy tym rodem z filmów o „Mad Maxie” świata, w którym już nic nie powinno nas zdziwić..., jak i kończąc na dobrych proporcjach pomiędzy akcentami komediowymi i dramatycznymi, tak by w danej sekwencji scen nie było całkiem śmiesznie, ale też i nie całkiem poważnie. I jeszcze język - podwórkowy, potoczny, pełen inwektyw, ale przy tym idealny dla tej historii.
W ogólnym ujęciu jest to dobra, zaskakująca i z pewnością najodważniejsza w historii polskiej literatury, fantastyka. Akcja, przygoda, humor i zawrotne tempo relacji to jedno, ale mamy tu także bardzo mocne słowa względem Kościoła i chrześcijańskiej religii - owszem, w konwencji fantasy i rubasznej komedii, ale jednak raczej nie do zaakceptowania przez osoby głęboko wierzące. Ja osobiście nie mam z tym żadnego problemu i cieszę się, że w dzisiejszej Polsce ukazują się takie książki - tu ukłon w wyrazie szacunku tak dla Michała, jak i dla Fabryki Słów.
Wspaniałą była decyzja Wydawcy o równoczesnej premierze trzeciego i czwartego, finalnego tomu tego cyklu. Oto bowiem po zakończeniu lektury tej książki, przetrawieniu jej fabularnej, emocjonalnej i humorystycznej oferty oraz krótkim ochłonięciu po finalnej scenie..., możemy sięgnąć od razu po ciąg dalszy - kolejne 630 stron opowieści o Zeku i jego pogmatwanych losach. I to jest piękne, wspaniałe i wpływające siłą rzeczy na samo odkrywanie tej trzeciej części „Areny Dłużników”, której to poznawania nie musimy sobie dozować, spowalniać i odkładać na później, gdyż tym razem nie będzie koniecznym oczekiwanie kilku miesięcy na nowy tom.
Michał Gołkowski bawił się świetnie tworząc tę powieść – jestem o tym przekonana, a i też kilka jego zabawnych uwag względem czytelnika, redaktorów i wydawcy, o tym świadczą. I świetnie bawimy się również i my, zagłębiając w tę historię, odkrywając niezbadane ścieżki wyobraźni autora i podziwiając kunszt Pawła Zaręby, które pięknie zilustrował tę relację. Oczywiście trzeba lubić i akceptować tę literacką konwencję, która raczej nie uznaje żadnych świętości, co też stanowi w dużej mierze o jej wielkości i popularności. I jeśli to akceptujecie, to zachęcam was gorąco do sięgnięcia po powieść „Komornik. Arena Dłużników #3” – warto, naprawdę warto.
Śmierć Górze - wolność dla ludzi!
Cudownie niepoprawna, wspaniale memiczna komornicza seria doczekała się właśnie - niczym anielska symfonia - swych dwóch ostatnich akordów. Pierwszy z nich (czyli "Komornik – Arena Dłużników #3") przenosi nas na dobry początek do Wiecznego Miasta, gdzie uzbrojeni w Purpurę gladiatorzy z Areny Dłużników rozkręcają na całego krwawą rebelię przeciw Górze i uosabiającemu jej paranoję psychopacie, którym jest nie kto inny jak archanioł Michał. Rzym nie będzie jednak jedynym przystankiem w tej szalonej wyprawie po wolność, gdzie stawką jest nie tylko ludzkie życie, ale przede wszystkim powstrzymanie Apokalipsy. Przed Wami gołkosiowa jazda na maksa i bez jakiejkolwiek opcji, żeby się czegoś przytrzymać! Śmierć fałszywemu Imperatorowi!
Szósta część trylogii - to brzmi dumnie! Nie wiem, czy już to kiedyś pisałem, ale myśl o powrocie do Ezekiela Siódmego i do apokaliptycznej koncepcji to coś, co znakomicie świadczy o przebogatej wyobraźni oraz o potencjale kreatywnym Michała, nie każdy bowiem autor byłby w stanie wrócić do czegoś, co zdawało się być zamkniętą już całością i wycisnąć z tego o wiele więcej, niż przysłowiowe ostatnie krople ze zdechłej cytrynki. "Arena Dłużników" nie tylko dorównuje pierwszym trzem tomom "Komornika" i rozwija opracowaną w nich koncepcję, ale w wielu miejscach tę pierwszą trylogię przebija. Brawo Michał! Rozhulałeś nam się Chłopie - i dzięki Ci za to! :)
To na początek słów kilka tytułem przypomnienia, o czym to wszystko w ogóle jest. Ezekiel Siódmy, były Komornik, przeżył jakiś czas temu pierwszą (i jak widać - nie ostatnią) Apokalipsę. Przez splot okoliczności - wszak wszystko musi zawsze pójść nie tak, no nie? - po dopełnieniu się katastrofy Zek pełni rolę Boga Wszechmogącego (!). Ten się bowiem gdzieś jakby stracił, tudzież zawieruszył. No a ktoś musi tym całym pierdol..kiem jednak kierować. Zek próbuje więc stworzyć wszystko od nowa i zapobiec katastrofie, ta jednak uparcie chce go dopaść - a przybiera ona postać pukającego do jego Świetlistego Pałacu... aniołka. Szemijazasz (o nim bowiem mowa) to jednak wcale nie jakiś niewinny cherubinek - ów skrzydlaty gościu ma własną koncepcję rozwoju wydarzeń, a ta nie zakłada utrzymania Zeka ani przy życiu, ani tym bardziej u steru Dzieła Stworzenia.
Cóż począć? Zek skacze na łeb na szyję na Ziemię usiłując tak wycelować, aby trafić w odpowiedni czas i miejsce tuż przed początkiem Apokalipsy - po to, aby ją powstrzymać. Niestety: "Jeśli coś może się nie udać, nie uda się na pewno. Nie uda się nawet wtedy, gdy właściwie nie powinno się nie udać - wszystko wali się naraz". Ta stara prawda objawia się w pełnej okazałości i Zek zamiast powstrzymać Apokalipsę... może tylko bezradnie na nią patrzeć.
A jak ona wygląda i jak przebiega? Na początek wyobraźcie sobie, że znajdujecie się na zatrzymanej w swoim ruchu obrotowym planecie. Wokoło szaleją kolejne plagi, powróceńcy wstają z grobów, ludzkość ogarnia szał i panika, a jej przedstawiciele dają swoim zachowaniem same reprezentatywne przykłady głęboko drzemiącego w ludziach zwyrodnienia. Dla dopełnienia tego pięknego obrazka spójrzcie w górę - po pozbawionym obłoków i zdominowanym przez niemiłosiernie palące słońce nieboskłonie radośnie pomykają sobie bowiem cherubinki, wyposażone w swych niewinnych ślepkach w zajebiście celne lasery, które zdolne są spopielić w mgnieniu oka każdego bluźniącego przeciw Górze śmiałka. I wyobraźcie sobie na dokładkę, że pośród tego wszystkiego jesteście sobie Wy: nomen omen Bogu ducha winny człowiek, który (samemu będąc w tym syfie Bogiem) próbuje tylko jakoś przetrwać.
Przetrwać można zaś tylko w jeden sposób - walcząc! Zamknięty wraz z innymi na Arenie Dłużników Zek zdobywa napędzaną Purpurą broń, która być może pozwoli mu wyrąbać sobie drogę ku wolności. Nim to się jednak stanie trzeba będzie stawić czoła legionom Góry, nieumarłym hordom Scypiona Afrykańskiego (gościu wrócił sobie z martwych po ponad dwóch tysiącleciach i doszedł do wniosku, że stanie się trzecią stroną konfliktu, albowiem "Rzym należy do niego"), a na końcu... wszystko i tak weźmie w łeb! Tak to już bowiem bywa w historiach Michała - jeśli czegoś się jako czytelnik spodziewasz, to bądź pewien, że na kartach książki stanie się coś dokładnie odwrotnego względem Twoich oczekiwań. I wiecie co? Właśnie dlatego książki Michała są takie dobre!
Żeby zbytnio nie spoilerować powiem tyle, że Ezekiel wydostanie się co prawda z Wiecznego Miasta, ale po drodze straci Cartera (który niczym Gandalf w Morii poświęci się stawiając czoła archaniołowi Michałowi), zostanie zmuszony do rozdzielnia się z Cat i z resztą ekipy, zgubi nieco czasu (i to w sensie dosłownym!), a na koniec obierze kurs na Rewers, gdzie planuje znaleźć Jonasza (to dość istotne, albowiem Jonasz jako jedyny wie, jak zabijać anioły). Po drodze Zek weźmie udział w radośnie satanistycznym obrządku diabelskiego chrztu i na krzywy ryj podepnie się znów do Budżetu zostając po raz kolejny (ale po raz pierwszy w tej akurat linii czasowej) członkiem Korpusu Komorniczego (!). Mało Wam? Przeczytajcie sami resztę :)
"Arena Dłużników" bezwzględnie i bezsprzecznie zadowoli każdego, komu bliska jest ostra fabularna jazda bez trzymanki. W trakcie tej niewinnej przejażdżki w stronę apokaliptycznego końca świata święte nie jest absolutnie nic. W świecie Apokalipsy cherubiny przerabiają na mielone każdego kto się nawinie, archanioły okazują się być psychopatami, ludzka i anielska krew leje się szeroką strugą, a świeżo sprawiony czarny koziołek użycza swej posoki do satanistycznych obrządków. Dzień, jak co dzień.
Dobra wiadomość jest zaś taka, że to wcale jeszcze nie koniec!
https://cosnapolce.blogspot.com/2023/04/komornik-arena-duznikow-3-micha-gokowski.html