Nie ma przypadków, są tylko znaki.
Czy doświadczeni dziennikarze wzięli się za sprawę, która ich przerasta?
Czy prawnicy zatrudnieni przez bywalców klubu nocnego zatopią lokalny serwis, którego dziennikarze przyłapali miejską elitę z nastolatkami?
Czy Robert Pruski słyszy głos porwanej dziewczynki? Ma urojenia? Zwariował?
Wydawca lokalnego serwisu, Robert Pruski, prowadzi śledztwo w sprawie seksualnego wykorzystywania nastolatek w toruńskim klubie nocnym. Jedna z dziewczynek zaginęła. Jej ojciec, bogaty Rom, podpala się w proteście przeciw bezczynności policji. Przed śmiercią najpewniej dostał nagranie z torturami córki.
Niemiecka reporterka Gelerda Gast bada rynek makabrycznej pornografii, rozpowszechnianej przez romską mafię heroinową. Filmy produkują i udostępniają w darknecie budzący postrach „porządkowi” mafii, których inni Romowie uważają za wcielenie potworów ze starożytnej legendy.
Robert i Gelerda ruszają w Karpaty śladem kolejnej porwanej dziewczynki, tymczasem znika syn marszałek Senatu, a policja ogłasza child alert…
Autor | Piotr Głuchowski |
Wydawnictwo | Agora |
Rok wydania | 2022 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 320 |
Format | 13.5 x 21.0 cm |
Numer ISBN | 9788326838903 |
Kod paskowy (EAN) | 9788326838903 |
Data premiery | 2022.06.15 |
Data pojawienia się | 2022.06.02 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
To była dla mnie niesamowicie trudna książka. Ciężko, topornie się ją czytało i z każdą stroną byłam coraz bardziej zniechęcona. Styl, dobierane słownictwo, fabuła - nic mi w "Alercie" nie odpowiadało. Niewiele mogę o książce powiedzieć, bo zwyczajnie się w niej ciągle gubiłam. Miałam wrażenie, że wiele w niej skrótów myślowych, za którymi nie byłam w stanie nadążyć. Bohaterowie zlewali się w jedno, ciężko ich było rozpoznać, język był surowy i wulgarny, zmieniały się miejsca akcji, wydarzenia były jakąś dziwną układanką... Żeby to wszystko poskładać w całość potrzeba dużego skupienia i wysiłku, a ja nastawiłam się raczej na niezobowiązującą kryminalną rozrywkę.
Powieść jest specyficzna, dlatego polecam ją wyłącznie czytelnikom lubiącym wyzwania, eksperymenty z formą, fanom autora.
Prankę Polak - nastoletnią córkę bogatego Roma - ostatni raz widziało oko kamery na toruńskim bulwarze nadwiślanym. Na nagraniu widać, jak za dziewczyną człapie jakiś grubas bez koszuli. Potem Pranka znika i ani policja, ani prywatni detektywi, ani jasnowidze nie są w stanie powiedzieć co się stało z dziewczyną, ani kim był śledzący ją typ. Trzy lata później, w rocznicę zniknięcia Pranki, jej ojciec ucieka z psychiatryka, do którego trafił po zaginięciu jedynaczki i przychodzi na toruńską komendę policji, oblewa się benzyną i podpala. Sprawa jest gorąca (dosłownie i w przenośni) i obiega całe miasto. Samospalenie bierze pod lupę również portal Głos Torunia, na którego czele stoi Robert Pruski. Okazuje się, że Pranka przed swoim tajemniczym zniknięciem pracowała w lokalnej knajpie, która uchodziła za burdel z nieletnimi dla dzianych i wpływowych lokalsów. Lokal działa nadal, choć po aferze z Prankną przeszedł rebranding. Teraz nazywa się Zakątek Sztuk Pięknych i właśnie ma się tam odbyć jakaś rocznicowa impreza. Pruski zleca swojemu fotografowi lot dronem, który rejestruje orgię z udziałem polityków, biznesmenów, gangsterki i nieletnich dziewczyn. Nazajutrz materiał pojawia się na stronach Głosu Torunia, ale chwilę później hakerzy przeprowadzają zmasowany atak na serwis, ktoś włamuje się również na prywatne konta Pruskiego i za ich pośrednictwem zaczyna rozpowszechniać dziecięcą pornografię. Wkrótce też znika syn marszałek Senatu. Rozpoczyna się wyścig z czasem...
Po ośmiu latach przerwy Piotr Głuchowski powrócił do postaci dziennikarza Roberta Pruskiego. Teraz, po lekturze, zastanawia mnie tylko jedno: po co? Po jaką cholerę było odgrzewać tego kotleta, po co było wybudzać tego bohatera ze snu? Co ta książka wnosi? Na pewno jest mroczna i porusza ważny problem jakim jest wykorzystywanie nieletnich. Na pewno nawiązuje do znanej sopockiej afery z Zatoką Sztuki i niejakim "Krystkiem". Ale przecież Głuchowski jest współautorem reportażu "Zatoka świń", poświęconym tej sprawie. Po co więc ta fabuła? Tutaj Autor przedstawił temat w skrajnie brutalnej formie, co bynajmniej nie jest zarzutem z mojej strony. Lubię mroczne historie, a tej tego mroku nie mogę odmówić. To jest plus. Minus? "Alert" jest do bólu schematyczny, jakby powstał pod kryminalną linijkę, albo według jakiegoś podręcznika kreatywnego pisania, przy czym wszystkie rady i przykłady Autor wziął zbyt dosłownie. Czytając tę powieść, wiele razy dopadało mnie wrażenie "ale to już było". Piotr Głuchowski powiela schematy i motywy, a jego bohaterowie niczym specjalnym się nie wyróżniają. Są to bólu poprawni i przewidywalni, a przez to mało interesujący.
Jednak nic nie przebije pierwszego rozdziału, w którym Autor streszcza właściwie całą książkę. I ja rozumiem, że pisarza może ponieść, że jakiś zabieg literacki może spodobać się mu, choć w rzeczywistości jest beznadziejny. Ale, na litość, przecież tam jest jeszcze redaktor, a jego robotą jest m.in. sprowadzanie pisarza na ziemię. Ten nie dał rady i początek powieści jest niczym jeden wielki spoiler, który właściwie nie zdradza tylko zakończenia, ale całą resztę, cały środek książki, mamy podany jak na tacy. Owszem, streszcza nam kolejne następujące po sobie wydarzenia jedynie w ogólnikach , ale to wystarcza, aby odebrać przyjemność czytania. Gdyby nie ten nieszczęsny pierwszy rozdział, nie byłoby aż tak źle, więc jeżeli jednak zdecydujecie się na lekturę Alertu, omińcie go.
Jednak mimo ciekawego tematu, Piotr Głuchowski nie zdołał, w mojej ocenie, wykorzystać drzemiącego w nim potencjału. Alert, pomimo kilku naprawdę mocnych momentów, jest powieścią bardzo przeciętną, naszpikowaną dziennikarskim slangiem, który nie dla każdego będzie zrozumiały i zbyt drętwym, trochę nawet snobistycznym poczuciem humoru. Ale mamy za to zachowaną poprawność polityczną, więc czego się czepiasz, człowieku!? Dobra, już się odczepiam, a Wy sami musicie podjąć decyzję czy warto sięgnąć po "Alert" czy lepiej rozejrzeć się za czymś innym.