W każdej legendzie tkwi ziarnko prawdy.
Przez całe życie Marena wiedziała, że nie będzie jej wolno zakochać się i założyć rodziny. Nigdy nie opuści Góry Kujawskiej, a jej jedynymi towarzyszkami będą zielarki leczące mieszkańców Bydgostii. Każdego dnia uczono ją właściwości roślin i symptomów najróżniejszych choróbsk.
Okazało się jednak, że trzy przebiegłe Zorze miały względem niej zupełnie inny plan. Gdy budząca się w niej moc stała się zbyt silna, musiała wyruszyć na poszukiwania mitycznej wiedźmy i przekonać ją, by ta pomogła jej zapanować nad darem, który stał się jej przekleństwem. Jakby tego było mało, wszystko skomplikował pewien wiking, z którym połączyła ją dziwna więź.
W wyścigu ze śmiercią Marena zapomniała o najważniejszej zasadzie. Zawsze trzeba rozsądnie dobierać sojuszników. Nigdy nie wiadomo bowiem, kto przyparty do muru zdradzi.
Autor | Katarzyna Muszyńska |
Wydawnictwo | WASPOS |
Rok wydania | 2020 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 380 |
Format | 14.3 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-6642-564-4 |
Kod paskowy (EAN) | 9788366425644 |
Waga | 410 g |
Data premiery | 2020.05.20 |
Data pojawienia się | 2020.04.16 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Po „Zielarkę” sięgnęłam trochę z ciekawości a trochę dlatego, żeby odpocząć od burzliwych i gorących romansów i morderczych mafijnych bossów. Nawet przez myśl mi nie przeszło, czego doświadczę, zatracając się w lekturze.
W swoim czytelniczym życiu nie miałam do tej pory przyjemności poznać podań i legend słowiańskich utrwalonych na kartach powieści. Pamiętam, że w szkole podstawowej wraz z całą klasą byłam w kinie na adaptacji „Starej Baśni” i szczerze mówiąc, nie bardzo przypadło mi to do gustu. Nie oznacza to jednak, że nie lubię mitologii czy fantastyki. Po prostu sięgam po nią ostatnio rzadziej.
Marena została oddana przez matkę w wieku czterech lat, w ręce zielarek z Góry Kujawskiej. Od najmłodszych lat wpajane miała wszystkie właściwości ziół, traw, krzewów czy kwiatów. Uczono jej sztuki leczenia i przynoszenia ulgi cierpiącym. W związku, iż Zielarki na stałe związały swój los z leczeniem, nie wolno im założyć rodziny i posiadać dzieci. Skazane są na samotność. Marena oddawała się nauce z prawdziwą gorliwością i już w wieku siedemnastu lat była gotowa, aby samodzielnie nieść pomoc chorym. Pewnego dnia, za namową koleżanki, wymknęły się do pobliskiej wioski, na zabawę z prawdziwymi tańcami. Gdy zabawa rozkręciła się na dobre, przez przypadek nasza bohaterka odkryła, że nie jest zwykłą Zielarką. Została obdarzoną niezwykłym żarem płynącym w jej wnętrzu. Nagle ze zwykłej i skromnej adeptki tajemnic zielarskich, stała się prawdziwą słynną Uzdrowicielką. Ta nowa funkcja wywróciła jej życie do góry nogami. Nie mogła już pozostać ze swoimi towarzyszkami na Górze. Musiała przenieść się do grodu, gdzie włodarz Bydgostii, musiał zapewnić jej należytą opiekę oraz zapewnić jej odpowiedniego nauczyciela. Wilkomir starał się wszystkimi sposobami nauczyć Marenę odpowiedniego korzystania z jej żaru, niestety jego pomoc na niewiele się zdała. Postanawiają wyruszyć więc na poszukiwaniu dwustuwiecznej Jagi, która jako jedyna jest w stanie pomóc, niestety od lat nikt o niej nie słyszał i nie widział. Tak właśnie zaczyna się ich przygoda.
„Zielarka” to książka o przyjaźni, wielkiej samotności, matczynej miłości, a wszystko to okraszone słowiańskimi wierzeniami. Autorka włożyła „kawał” świetnej roboty. Samo przygotowanie oraz wplecenie w całą fabułę podań i wierzeń z zamierzchłych czasów zasługuje na prawdziwe uznanie. Na prawdę można odnieść wrażenie podróży w czasie. Dodatkowo jest tak napisana, że nie można się przy niej nudzić. Na każdym kroku spotykamy ciekawe zwroty akcji. Wyczuwam w tej pozycji świetny potencjał, nawet na kolejne być może części. Jest to świetna książka dla każdego, kto pragnie czegoś zupełnie innego. Ja ostatnio zaczytuję się jednak w innej literaturze, ale absolutnie nie żałuję uczestnictwa w tej wyprawie. Kto ma ochotę na coś niebanalnego, serdecznie zapraszam do poznania tajemniczych bohaterów.
Katarzyna Muszyńska ma ogromną wiedzę i czuje się pasję w każdym zdaniu. Stworzyła świat pradawny z detalami, odpowiednim słownictwem pasującym do tych czasów. Wykreowała bohaterów i ich dziwne, czasem straszne cechy charakteru. Opis okolicy, wiosek, budynków, przyrody, wszystko, to razem powoduje, że autorka świadomie zabiera nas w tamte czasy.
Fabuła opisuje jednocześnie wydarzenia kilku osób, których losy w efekcie się splatają. Wiedźmy, stwory, wierzenia, bogowie, niepojęte moce, duchy – to wszystko wplecione w piękną opowieść, która skradał moje serce i wyłączyła umysł. I jak natchnieni, kartka po kartce chcemy więcej i więcej. Polubiłam bohaterów, tych dobrych, ale i tych z czarnym charakterem i podążałam za nimi z ciekawością.
Emocje, które mi towarzyszyły przy czytaniu, to zdziwienie, zdumienie, fascynacja, niedowierzanie, zachwyt. Często moje oczy robiły się wielkie, a twarz rozpalona od wrażeń. Gdy zamknęłam ostatnią stronę, to tylko jedno słowo przyszło mi do głowy: „łał”. Tak się czułam, łał co to była z podróż, cóż za nowe doświadczenie. Jak dużo wiedzy zyskałam, bo wkroczyłam w nowy baśniowy świat. To jedna z najciekawszych książek, które ostatnio czytałam, dziękuje autorce za te nowe doznania i za tak pięknie napisaną powieść.
Ten świat fantasy był dla mnie niespodzianką. To pierwsza książka tego gatunku od kilku lat w mojej biblioteczce. Szczerze jestem zakochana w tej historii i chętnie obejrzałbym jej ekranizację. Cudowna fabuła czyta się z dużą ciekawością i wręcz pochłania kolejne strony. Szybka akcja, pełna emocji i zwrotów. Polecam nawet dla tych, którym ten gatunek jest obcy.
Nawet nie wiecie jak bardzo podobała mi się ta historia!
W każdej legendzie tkwi ziarnko prawdy, prawda?
Historia dotyczy bardzo blisko mnie leżącej miejscowości - Bydgoszczy, i mam ogromną ochotę zapoznać się z jej legendami! A to wszystko dzięki tej książce :)))
Marena jako kilkuletnie dziecko zostaje w pewnym sensie porzucona przez matkę. Zostaje pod opieką zielarek z Góry Kujawskiej a one uczą ją swojego fachu. Ma to sprawić, że jako dorosła kobieta będzie potrafiła leczyć za pomocą ziół, jendak trzy Zorze miały co do niej zupełnie inne plany. .
Marena posiada w sobie magiczną moc, którą okiełzać pomoże jej stara wiedźma nie widziana od.. stuleci.
Lekkie pióro autorki i ciekawa, odrobinę historiyczna i magiczna powieść, która pochłonęła mnie całkowicie. Już pierwszy rozdział i wzmianka o maleńkim dziecku porzuconym przez matkę wywołała we mnie ogromne wzruszenie, złość a za razem zaintereowanie. Żal mi było małej Mareni, że jej życie potoczyło się w taki sposób, ale patrząc na całokształt powieści - takie było jej przeznaczenie.
Można by rzec, że to powieść o zwykłej dziewczynie i jej niezwykłym życiu, które nie było takie kolorowe. Na jej drodze stawało wiele przeciwności, wiele złych osób, a przyjaciele... no cóż nie zawsze okazują się być tymi, za kogo ich uważamy.
To pełna ciepła, nadziei i magii powieść, która przeniesie czytelnika w bardzo odległe czasy - bowiem do XIIw. Ta niezwykła podróż w czasie, ciekawe postacie i momentami słowiańska fabuła sprawiła, że pokochałam ją całym sercem. Wiem już teraz, że kiedy tylko zabraknie mi książek do czytania to z pewnością sięgnę po nią ponownie.
Bardzo miła odskocznia od innych gatunków książkowych, które najzwyczajniej w świecie nam się przejadły.
Polecam!
Marena w wieku czterech lat, została zostawiona przez swoja matkę, pod opieką zielarek z Góry Kujawskiej i uczona jest by zostać jedną z nich. Jej życie ma polegać na leczeniu ludzi zamieszkujących Bydgostię, za pomocą zdobytej wiedzy i ziół. Trzy Zorze, które decydują o ludzkich losach miały dla niej jednak zupełnie inny plan. Dziewczyna odkrywa w sobie magiczną moc, nad którą zapanować będzie mogła tylko, dzięki pomocy starej wiedźmy, której nikt nie widział od stuleci. Marena wraz z przyjaciómi wyrusza na poszukiwanie legendarnej Jagi. Na swojej drodze spotka pewnego wikinga z odległych krain, z którym jest połączona niezwykła więzią.
Czytając Zielarkę dostałam to, czego oczekiwałam, jak i to, czego zupełnie się nie spodziewałam. Historia Mareny osadzona głównie w 1111 roku w Bydgostii, choć mamy też elementy retrospekcji. Zielarka podbiła tę część mojego serca, która należy do słowiańskiej mitologii. Historia zwykłej dziewczyny i niezwykły los, który przewidziały dla niej trzy Zorze. Choć w książce pojawiają się elementy magiczne i fantastyczne, to nie są one dominujące. Stanowią integralną część historii młodej Zielarki. Jestem zaskoczona, gdyż nie sądziłam, że w taki sposób potoczy się jej historia. Jak widać i ja dałam się zaskoczyć Zorzom.
Jeśli chodzi o samych bohaterów, to podoba mi się ich kreacja i różnorodność ich charakterów. Każdy ma jakiś własny cel i motywacje. Jednak nie przeszkadza im to w pomocy przyjaciołom, szczególnie, że ścieżki każdego z nich zmierzają w podobnym kierunku. I to właśnie dzięki wzajemnemu wsparciu mogą osiągnąć to, czego skrycie pragną. Jednak w życiu trzeba uważać i starannie dobierać przyjaciół, ponieważ nigdy nie wiadomo, który z nich może zdradzić.
Bardzo spodobał mi się również motyw wikinga Eskila. Jest on interesującą postacią, dzięki której w książce dochodzi do połączenia wątku słowiańskiego i nordyckiego. Magiczna więź między bohaterami jest czymś niezwykłym i zaskakującym. Ten element mnie wyjątkowo urzekł. ❤️
Książkę polecam całym serduszkiem. ❤️ Oczaruje nie tylko miłośników gatunku i słowiańskich motywów. Idealnie wyważone proporcje między każdym elementem książki. Zielarstwo, uzdrawianie, tajemnice, moc, demony, wikingowie i uczucie. Mieszanka choć zaskakująca, to myślę, że nie jedna zielarka mogłaby ją przepisać na różnorakie bolączki. 🌿🌟