Odnalezienie jej było dla niego jedną z najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek zrobił. Ale to, że ona znalazła jego, było jedną z najlepszych rzeczy, jaka mu się przytrafiła.
Kiedy do niego podbiegła, nie spodziewał się, że wytrwa z nim do końca. Przebiegła z nim sto dwadzieścia cztery kilometry przez pustynię. Razem pokonywali wszystkie przeszkody, spali w jednym namiocie i dzielili się posiłkami. Nie wygrali maratonu, ale zyskali o wiele cenniejszą nagrodę – siebie.
Gdy potem zgubiła się w labiryncie gwarnych ulic jednego z chińskich miast, Dion wszczął poszukiwania. Szukał z pomocą obcych ludzi, telewizji i mediów społecznościowych. Jego upór i determinacja sprawiły, że wkrótce mały piesek o wielkim sercu zamieszkał w jego domu na stałe.
Wzruszająca, prawdziwa opowieść o przyjaźni znanego maratończyka Diona Leonarda i Gobi – bezdomnego pieska, który przebiegł z nim Maraton Piasków.
Autor | Dion Leonard |
Wydawnictwo | HarperCollins Polska |
Rok wydania | 2018 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 256 |
Format | 14.2 x 21.0 cm |
Numer ISBN | 9788327635082 |
Kod paskowy (EAN) | 9788327635082 |
Waga | 266 g |
Wymiary | 145 x 215 x 17 mm |
Data premiery | 2017.12.21 |
Data pojawienia się | 2017.12.21 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 16 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 2 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Kocham wszelkie zwierzęta. Od dziecka lgnęłam do psów nie zważając na nic. Koty od zawsze były mi bliskie, a konie to mój świat. Dlatego też książki z nimi w roli bohatera są przeze mnie czytane nałogowo. I nie ważne jest czy są dokumentalne czy fikcyjne. Są w nich czworonogi i inne żyjątka, więc muszą poszerzyć moje czytelnicze horyzonty. Wiem jednak, że nie każdy zwierzęta lubi, a już na pewno nie musi ich kochać. Warto jednak by je szanował, bo one na to zasługują - niejednokrotnie dużo bardziej niż my ludzie.
Z pochodzenia Australijczyk, ale znany jako brytyjski ultramaratonczyk Leonard Dion chyba nigdy nie dopuścił do siebie myśli, że bieganie może aż tak zmienić jego życie. Okazuje się, że jednak może. Jeszcze kilka lat temu był mężczyzną z nadwagą, który nie wiele miał w życiu celów. Za sprawą żony i jej znajomych wziął się za siebie i w dość krótkim czasie uzyskał znakomitą formę. Dziś jest wysokim i szczupłym mężczyzną, który dąży do celu, a raczej do mety. Przebiegł tysiące kilometrów. Występując w charakterystycznej żółtej koszulce sam nazywał się przez swój wzrost "bananem". Każdy z biegów coś dla niego znaczył, ale ten był wyjątkowy. Miał szansę wygrać - wybrał pomoc innemu zawodnikowi co okazało się być decydujące jeśli chodzi o czas. Mógł wbiec na metę pierwszy, ale się nie udało. Za to udało się coś innego, zyskał więcej niż złoty medal. Zyskał wyjątkowego przyjaciela, przepraszam przyjaciółkę.
Mała sunia, mieszaniec border terriera po prostu go wybrała. Na początku jednego z etapów biegała to tu, to tam. Zatrzymała się nagle, spojrzała, a raczej zmierzyła Leonarda od dołu do góry i z powrotem. A potem jak gdyby nigdy nic, zafascynowana jego żółtymi ochraniaczami na buty zaczęła z nim biec. Tuż za nim, tuż obok, a czasami przed. Mieli na siebie oko. On dzielił się z nią marnym jedzeniem i wodą, ona dawała mu wsparcie i motywację. Sypiali w tym samym namiocie. A skoro tak mały piesek na krótkich łapkach dawał radę biec w upale sięgającym 40 kilku stopni Celsjusza, to on, wysoki mężczyzna z długimi nogami też powinien. Razem pokonali ponad 120 kilometrów i chyba nikt nie spodziewał się, że mała sunia wytrwa do końca. Nazwana Gobi na cześć pustyni, którą przebiegła dostałą od Diona pewną obietnicę. Że zamieszka razem z nim.
Gdy Leonard składał tę obietnicę nie wiedział co będzie musiał zrobić by jej dotrzymać. A przede wszystkim ile go to będzie kosztować zarówno pieniędzy jak i emocji. Do domu musiał wrócić sam, ale robił wszystko by Gobi do niego dołączyła. Po drodze mała sunia się zgubiła. Dion się nie poddał. Szukał jej za pomocą telewizji, ulotek i portali społecznościowych. Pomagali mu obcy ludzie. Jego upór i determinacja pomogły. Psinka na stałe zamieszkała u niego w domu. Mały piesek o wielkim sercu oraz mądrych oczach zamieszkał u wybranego przez siebie pana.
"Odnalezienie jej było dla niego jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek zrobił. Ale to, że ona odnalazła jego było jedną z najlepszych rzeczy, jaka mu się przytrafiła." *
Kiedy sięgałam po tą książkę po prostu czułam, że się nie zawiodę. Mogłam spodziewać się, że styl nie urwie głowy, ale historia na pewno. I tak było. Czytałam, bo musiałam dowiedzieć się jak potoczą się losy Leonarda i Gobi. Lektura niezwykle lekka w odbiorze choć gra na uczuciach. Ja przeżywałam wszystko wraz z Dionem, czułam się jak by to wszystko dotyczyło mnie. Na szczęście swojego pupila nie musiałam nigdzie szukać i martwić się jak go do siebie ściągnąć. Leonard jednak z pomocą innych spisał się na medal. Złoto mu się należy nawet jeśli nie za wygrany ultramaraton!
* - cytat z "Odnaleźć Gobi" Leonard Dion, okładka
Książka pt. "Odnaleźć Gobi" oparta na wydarzeniach. Opisywana historia jest ciekawa, wzruszająca, chwilami doprowadzająca do łez, nie raz grała na naszych uczuciach - smutek zmieszany z radością, mi. in. gdy musiał zostawić Gobi, ale tylko dlatego aby załatwić wszystkie papiery, żeby mógł zabrać swojego nowego przyjaciela. Zdjęcia dodane w książce dodają jej uroku i potwierdzają autentyczność wydarzeń.
W samej historii znajdziemy również inne ciekawe informacje, a nie tylko o piesku, który wytrwale przebiegł maraton przez pustynię za swoim nowym człowieczym przyjacielem, ale również jak wygląda sam maraton, czy o przewożeniu zwierząt za granicę, tu akurat z Chin do Wielkiej Brytanii. A teraz może trochę o Dionie...
Dion Leonard - maratończyk, który po kontuzji wraca na długodystansowe biegi. Po długiej przerwie wyjeżdża do Chin, aby pokonać swoje leki, liczy się tylko wygrana- o przyjaźnie nie ma nawet mowy... a jednak nie wygrał, ale zdobył nową przyjaźń, przyjaźń ze zwierzęciem, które przetrwało z nim cały bieg.
Motywująca historia o niecodziennych wydarzeniach oraz o przyjaźni, która była jeszcze bardziej niezwykła i niecodzienna. Warto też wspomnieć o imieniu pieska, które otrzymał właśnie na cześć pustyni, którą pokonali razem :D. Książka na prawdę daje nam cenną lekcję.
Polecamy ją z całego serca każdemu, kto lubi wciągające, wzruszające, chwytające za serce historie, ale nie tylko... odpowiednia jest dla wszystkich. Jeżeli ktoś chce jeszcze więcej znaleźć informacji, czy też zdjęć, dotyczących tej historii może je szukać w internecie, jest tego na prawdę dużo... Już na samym końcu możemy potwierdzić tylko stwierdzenie, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka.
Zwierząt nie trzeba lubić, ale należy je szanować. Psy mają w sobie ogromne pokłady uczuć, o czym wiedzą wszyscy opiekunowie tych niesamowitych istot. Wydaje nam się, że to my wybieramy pupila — a może jednak on nas?
Dion Leonard jest znanym maratończykiem, który nie spodziewał się, że bieganie aż tak zmieni jego dotychczasowe życie. W 2016 roku zechciał wyruszył poprzez słynną pustynię Gobi, sprawdzić swe możliwości. Przypadek — albo przeznaczenie — sprawił, iż na jego drodze stanęła ona. Zwykła suczka, o nieokreślonej rasie. Podbiła serce Diona, choć początkowo nie rozumiał, dlaczego tak się na niego uparła. Malutka, drobna, ale o wielkiej sile walki i energii. Towarzyszyła Leonardowi podczas biegu, dodając mu otuchy. Bez słów. Gobi, bo tak została nazwana na cześć pustyni, niezwykle wpłynęła na swojego nowego przyjaciela. Maratończyk przestał skupiać się na zwycięstwie, a zaczął czerpać radość z samego sportu. I opieki nad psiakiem, gdy ciągle musiał pilnować, czy suczka dobrze się czuje, jest zdrowa i zadowolona. Postanowił wrócić z nią do Szkocji, gdzie mieszka. I tu nastąpiło całe pasmo przeszkód, wartych pokonania, ponieważ taka przyjaźń zasługuje na poświęcenie…
Książki o psach zawsze wzbudzają we mnie skrajne emocje. Sądzę, że muszę przeczytać każdą, a jednocześnie obawiam się potoku łez. Zwierzęta potrafią totalnie wzruszyć, co w mym przypadku spotęgowało się po śmierci mojego ukochanego psiaka. Ten, kto przez to przeszedł, zrozumie. Gdy trafiłam na zapowiedź „Odnaleźć Gobi”, to aż sama się do siebie uśmiechnęłam. Historia tego malucha okrążyła świat jakoś dwa lata temu, była dosłownie wszędzie. Pamiętam, że pomyślałam, iż z pewnością powstanie powieść lub dobry film. Przeczucie okazało się być słuszne, ponieważ literatura już przygarnęła Gobi, a ekranizacja też się tworzy. Wielu znajdzie w tym sprytny marketing. Nic tak nie porusza jak małe dzieci i słodkie zwierzaczki. Ale te czasy są tak wypełnione smutkiem — nie ma powodu, aby odmawiać sobie poprawienia nastroju, choćby ktoś miał zarobić.
Samo wydanie jest śliczne! Trudno wybrać lepszą fotografię na okładkę. Gobi wygląda uroczo, lecz z jej oczy bije zadziorność, hart ducha w małym ciałku. Egzemplarz należy do tych lżejszych, idealnych do torby, gdy mamy ochotę na szybką lekturę w komunikacji miejskiej. W środku znajdziemy więcej zdjęć, co uznaję za spory plus. Wydrukowane na papierze kredowym, w dobrej jakości. Zdecydowanie umilają czas, chwilkę się nad tym pozachwycałam, bo Gobi okrutnie przypomina mi mojego, wcześniej wspomnianego, zmarłego psa. I jak tu się nie zakochać? Momentami miałam wrażenie, że czytam o swoim Pingusiu. Cóż, moja opinia jest aż na wskroś subiektywna.
Całość została napisana językiem prostym oraz zrozumiałym. To też autobiografia Leonarda, gdyż przytacza on dzieciństwo, przedstawia początki historii z bieganiem. Te fragmenty nie zapychają osi fabuły, są jej interesującym dopełnieniem. Dion to fascynująca osoba, od razu wzbudza sympatię, podobnie jego żona, Lucja. Świetny materiał na inspirację, kiedy chcemy ruszyć się ze swoim życiem, zacząć jakąś przygodę. To może brzmieć nieco banalnie, ale bardzo chciałabym poznać tych ludzi. I, oczywiście, ich pupilkę. Tworzą zgrany zespół, są zwyczajnie nadzwyczajni.
Wszystkie problemy przeszkadzające w zabraniu Gobi z Azji powierzchownie mogą wydawać się śmieszne, lecz ogrom biurokracji aż zatrważa. Myślę, że większość z nas, nawet ja, zrezygnowałoby w trakcie. Ileż można walczyć z systemem? Tym bardziej zawziętość Diona budzi respekt. Maratończyk w ciekawy sposób opisał Chiny, dość dwojako. Spotykały go pewne nieprzyjemności, ale uzyskał też sporo pomocy, bezinteresownej. Czyż to nie wspaniały materiał na scenariusz? Naprawdę, nie mogę doczekać się filmu, bo czuję, iż będzie świetnym uzupełnieniem tej publikacji. Pochłonęłam ją w jeden wieczór, teraz pożyczyłam mamie podzielającej me zachwyty, a chciałabym, aby ten egzemplarz jeszcze trochę powędrował — niczym Dion i jego psiak.
„Odnaleźć Gobi” to książka, której nie da się zapomnieć. Jest idealną lekturą dla każdego zwierzoluba. Przepięknie skonstruowana, z jej kart po prostu uderza miłość, nadzieja, wszystko to, co w człowieku i psie najlepsze. Bardzo się cieszę, że w końcu mogłam zobaczyć tę historię oczami samego Diona, na co czekałam od chwili, gdy pierwszy raz usłyszałam o nim i cudownej Gobi. Serdecznie polecam, będziecie zadowoleni!
Lubicie psy? Ja bardzo! Dlatego kiedy dowiedziałam się, że Wydawnictwo Harper Collins Polska wydaje powieść pt."Odnaleźć Gobi" to strasznie się ucieszyłam. Uwielbiam filmy o czworonogach, ale książek o opowiadających o nich przeczytałam bardzo mało. Nie licząc oczywiście kultowej historii pt. "O psie, który jeździł koleją". Dlatego mam nadzieję, że z chęcią zapoznacie z moją opinią na temat słodziutkiej Gobi!
To jak? Czytamy?
Dion Leonard jest maratończykiem, który po ciężkiej kontuzji wraca na długodystansowe biegi. Po długiej przerwie, mężczyzna wyjeżdża do Chin, aby tam zmierzyć się ze swoimi lękami. Nie planuje tam zawierać żadnych przyjaźni - dla niego liczy się tylko wygrana.
Jednak w życiu nie da się wszystkiego zaplanować. Podczas biegu do Diona przyłącza się pies, który wraz z maratończykiem postanawia przebiec całe sto dwadzieścia cztery kilometry. Mężczyzna z dnia na dzień coraz bardziej przyzwyczaja się do bezdomnego psiaka. Niestety pewnego dnia na gwarnych ulicach Chin, mała Gobi znika.
Jak już wcześniej wspominałam bardzo lubię czworonogi i historie o nich, dlatego postanowiłam się zapoznać z najnowszą publikacją Harper Collins Polska. Nigdy wcześniej nie słyszałam o Dionie Leonardzie i Gobi, ale przed przystąpieniem do lektury postanowiłam troszkę poszperać w internecie i znalazłam naprawdę wiele artykułów o nich. Do teraz jestem pod ogromnym wrażeniem wytrzymałości psa i oczywiście samego maratończyka. Ta dwójka to po prostu dynamit! Jednak jeśli mogę Wam coś poradzić to najpierw przeczytajcie książkę, a potem zacznijcie szperać w internecie, bo na pewno większość z Was nie przepada za spojlerami.
Ostatnio mam spore szczęście, bo trafiam na same wspaniałe książki i "Odnaleźć Gobi" z pewnością się do nich zalicza. Chociaż muszę przyznać, iż sam początek szedł mi troszkę opornie, ponieważ autor bardzo często przeskakiwał do z teraźniejszości do przeszłości. Jednak z czasem się do tego przyzwyczaiłam i później było już było dobrze. Narrator ujął mnie niesamowitą szczerością, ponieważ bez żadnych zahamowań opisał swoje trudne dzieciństwo i młodość. Po prostu obnażył przed nami całą swoją duszę i zdradził nam wiele wątków ze swojego życia. A wierzcie mi na słowo, iż nie było ono usłane różami. Jednakże Pan Leonard nie użalał się nad sobą i pokazał nam jak można zawalczyć o lepszą przyszłość dla siebie. Aczkolwiek główne skrzypce w tej powieści gra maraton i słynna Gobi, której nie da się oprzeć. Ten psiak udowodnił chyba wszystkim, że dla chcącego nic trudnego.
Nie chciałabym Wam za dużo zdradzać szczegółów tej książki, ponieważ moim zdaniem najlepiej jest tę powieść odkrywać powoli i dać się wciągnąć w wir biegów, maratonów i poświęcenia. "Odnaleźć Gobi" zaczęłam czytać po południu, a późnym wieczorem już byłam po jej lekturze, bo czyta się ją w zaskakującym tempie. Akcja może początkowo nie jest aż tak żwawa, ale autor pisze z taką lekkością, że po literach się dosłownie płynie. Oczywiście, nie zabranie też momentów kiedy czytelnik będzie czuł napięcie, wzruszenie i inne emocje. W szczególności kiedy zaczną się długodystansowe biegi i maratończycy będą wystawiani na wiele różnych prób. A główny bohater niejednokrotnie Was zadziwi.
Trochę się rozpisałam na temat Diona, a mało powiedziałam Wam o relacji między nimi a Gobi. Ich przyjaźń rozwijała się powoli, ponieważ nasz główny bohater nie chciał się z nikim "wiązać" na dłużej. Aczkolwiek kto oparłby się psu, który z pełną determinacją pokonuje wiele kilometrów na pustyni i jeszcze się do tego uśmiecha? Z pewnością nikt! Jednak przyjaźń tych dwojga zostanie wystawiona na wielką próbę, ponieważ prawo nie jest tak "gorące" jak uczucia. Jednakże nie tylko przepisy będą dzielić Diona i Gobi. Jedna z opiekunek psa będzie bardzo utrudniać przewóz suni do Wielkiej Brytanii. Więcej Wam jednak nie zdradzę.
Z całego serca polecam Wam powieść "Odnaleźć Gobi", bo to świetna książka opowiadająca o przyjaźni, poświęceniu i determinacji. To również wspaniała i autentyczna historia maratończyka Diona Leonarda i jego piaskowej przyjaciółki. Jeżeli poszukujecie powieści ciepłej, uczuciowej i prawdziwej to powinniście odnaleźć Diona i Gobi i poznać ich wersję wydarzeń.