Świat, wbrew pozorom, jest mały i dostępny dla każdego. Wystarczy chcieć. Taka jest dewiza Przemka. Z tym przeświadczeniem wyruszył z Gdańska i po 7 miesiącach dotarł do Brazylii.
Książka jest zapisem wyjątkowej podróży głównie autostopem, ale też jachtostopem i związanych z nią przemyśleń. Wyróżnia ją połączenie z filmem. Pod tytułami kilku rozdziałów znajduje się kod QR, który umożliwia wizualizację fragmentu wyprawy. W ten sposób razem z autorem m.in. płyniemy łajbą na Wyspy Kanaryjskie, podziwiamy zabytki stolicy Ekwadoru – Quito, czy stolicy Peru – Limy.
Największym wyzwaniem jednak, zdaniem Przemka, było na początku wędrówki, pokonanie około 1000 kilometrów w pieszej pielgrzymce z Lourdes do Santiago de Compostela. Niezwykłe i całkiem zwyczajne spotkania w drodze do Santiago stały się też inspiracją do własnych spostrzeżeń.
Przemek podróżowanie łączy z pomaganiem innym. W 2014 roku był to projekt „Pocztówki z Europy” związany z wyprawą do Birmy, opisaną w pierwszej jego książce Autostopem przez życie. Obecnie całej podróży przyświecała idea zbiórki pieniędzy dla hospicjum w Gdańsku.
Autor | Przemysław Skokowski |
Wydawnictwo | Muza |
Rok wydania | 2015 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 400 |
Format | 13.5 x 20.0 cm |
Numer ISBN | 9788328701052 |
Kod paskowy (EAN) | 9788328701052 |
Waga | 366 g |
Wymiary | 135 x 200 x 28 mm |
Data premiery | 2015.10.07 |
Data pojawienia się | 2015.10.07 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
„[…] czasami nie o podróż chodzi, a o to, co się z niej wynosi. O to, co dla oka i rozumu niewidoczne, ale dla serca istotne.”
Podróże kształcą, są jednym z tych elementów, które uczą życia nie w teorii, ale w praktyce. Rozwijając osobowość, poszerzają nasze horyzonty wiedzy i tolerancji na otaczające nas środowisko, bo czymże jest podręcznik do geografii czy mapa w porównaniu z przygodą, która pozwala przemierzać obce ziemie własną stopą, smakując ich gruntu i zapisując w pamięci nieśmiertelne wrażenia na zawsze. Podróżujemy na własną rękę czy z biurem podróży - autokarem, samochodem, samolotem czy statkiem. A co, gdyby tak porzucić ustalone harmonogramy i wyruszyć na spotkanie z naturą bez biletu i pojazdu? Czy wizja poruszania się autostopem Was przekonuje? Co zatem powiecie na to, gdyby ambitnym celem podróży była Ameryka Południowa? Czy to możliwe, by dotrzeć tak daleko zdając się na pomoc innych ludzi? Potrzeba niemałych pokładów odwagi i wyobraźni by rzucić się w wir takiego wyzwania. A jednak mamy pośród nas ambitnego, młodego Polaka – Przemysława Skokowskiego – który tego dokonał. Swoimi doświadczeniami zaś dzieli się w książce „Autostopem przez Atlantyk i Amerykę Południową.”
Podróż za Atlantyk bywa dla wielu z nas tylko skrytym marzeniem nieśmiało przechowywanym w umyśle. Bo przecież by móc odwiedzić Amerykę trzeba byłoby mieć sporą ilość gotówki potrzebną na zakup biletu czy jeszcze lepiej – zorganizowanej wycieczki. A jednak Przemek Skokowski udowadnia, że taka wyprawa wymaga tylko jednego, niezbędnego elementu – wiary w siebie. Jeżeli ktoś bardzo czegoś chce i pokłada w sobie nadzieje, jest bez biletu w stanie przemierzyć nawet ocean - i to dosłownie. Ta podróż rozpoczyna się w Gdańsku – w słynnej miejscowości północnego krańca Polski, która staje się startem wielomiesięcznego maratonu zakończonego w zupełnie innym klimacie. Dotarcie do Lourdes i przejście słynnej trasy prowadzącej do Santiago de Compostela staje się niejako pierwszym etapem, ale i pielgrzymką pozwalającą nabrać duchowych sił zebranych przez liczne refleksje i przemyślenia. Hiszpania wydaje się jednak jeszcze niczym, ponieważ na Przemka czeka przecież potężny ocean. A jednak za pomocą jachtostopu podróżnik, nie bez przeszkód, pokonuje głębokie wody stawiając nogę na amerykańskim lądzie. Kostaryka, Panama, Kolumbia, Ekwador czy Peru – tysiące kilometrów obcego świata przemierzone za pomocą będącego wyzwaniem autostopu. Taka wyprawa nie mogła odbyć się bez niezapomnianych wrażeń, a takowe, starannie zebrane na kartach powieści, stają się dla czytelnika nie lada gratką i własną wędrówką po rozmaitych zakątkach naszego globu.
Przemysław Skokowski, dwudziestopięcioletni mężczyzna, stawia przed sobą ambitny cel przemierzenia Atlantyku bez biletu na samolot czy statek. Opracowując jednak sobie także drugi plan – zebrania pieniędzy na hospicjum, udowadnia to, że życie może być prawdziwie piękne wtedy, kiedy nie obawiamy się stawiać mu czoła robiąc przy tym coś nie tylko wyłącznie dla siebie, ale i innych. Podróżnik nie wyrusza z zaplanowanym harmonogramem i ściśle określoną listą zabytków do zobaczenia. Jego wędrówka to czysta przygoda, dzięki której jest w stanie zaakceptować wszystkie przeciwności, jakie stawia mu los. Nie buntując się, nie użalając nad sobą, pełen hartu ducha, ale i uczciwości dociera tam, gdzie wielu z nas nie dotarłoby nawet własną wyobraźnią. A cudowna podróż staje się wspomnieniem, które będzie mu towarzyszyło do końca życia.
Sztorm trzęsący jachtem unoszonym przez potężne fale oceanu, noc spędzona w namiocie podczas lawiny gęstego deszczu, malownicze zabytki Limy, święta spędzone wśród obcych, ale przede wszystkim ludzie – w tej relacji podróżniczej znajdziemy naprawdę wiele, a jednak to człowiek wysuwa się na pierwszy plan, bo przecież to właśnie on tworzy świat i dzięki niemu można poznać go od podszewki. Przemysław Skokowski spotyka na swojej drodze ludzi niezwykle życzliwych – będących w stanie zaufać mu i pomóc. Są jednak i tacy, którzy trochę utrudnią mu dzień, ale przecież bez tego podróż nie byłaby tak obfita we wrażenia. Jest ciekawie, zabawnie, sentymentalnie i refleksyjnie, ale przede wszystkim niesamowicie, bo właśnie taka okazuje się cała wędrówka autora książki, niebanalna i z całą pewnością nieprzewidywalna.
Książka, pochłaniając od pierwszej strony, zabrała mnie w nieco inną wędrówkę po krańcach świata, aniżeli jakakolwiek poznana przeze mnie dotychczas literatura. Podróż Skokowskiego, oparta na życzliwości, akceptacji, duchowych przemyśleniach i wierze nie tylko w siebie, ale i innych, chociaż bogata we wrażenia, bije wewnętrznym spokojem. Autor, człowiek niewątpliwie mający poukładane w głowie, opowiada niezwykle ciekawie, potrafiąc zafascynować i przekazać wiele wartościowych wskazówek. Z jego słów przenika ciepło, przez co aż chciałoby się czytać więcej. Niezaplanowane wydarzenia, poznani przez niego ludzie, zwiedzone w Ameryce Południowej niezwykłe pozostałości przodków – po takiej książce chciałoby się wyrzuć w podróż samemu. Bardzo żałuję, że nie miałam okazji przeczytać jeszcze poprzedniej książki tego autora, ale teraz wiem, że na pewno po nią sięgnę.
„Autostopem przez Atlantyk i Amerykę Południową” to książka wyjątkowa także na inny sposób. Otóż za pomocą specjalnych kodów QR zawartych na niektórych stronach, można dotrzeć do filmów pokazujących relację z tejże podróży i zobaczyć wszystko na własne oczy. Takie urozmaicenie pozwoli wniknąć w głąb przekazu Skokowskiego o wiele mocniej. Warto więc z tego skorzystać, chociaż przyznam szczerze, że osobiście preferuję umieszczone na kartach książki zdjęcia, bo do takowych można zerknąć bez konieczności użycia jakiegokolwiek sprzętu.
Ten tytuł sugeruję wielbicielom literatury podróżniczej – tym, którzy chcą przeżyć coś wyjątkowego. To niesamowita przygoda pełna refleksji, przekazu, rozrywki, ale i lekcja o naszym życiu. Ciekawy styl autora, wartościowe wskazówki i przede wszystkim piękno świata. Macie ochotę na taką mieszankę? Zatem sięgnijcie po „Autostopem przez Atlantyk i Amerykę Południową”.