Andrea jest przekonana, że wie wszystko o swojej matce. Jakie tajemnice może skrywać Laura, elegancka i poukładana terapeutka mowy, filar lokalnej społeczności?
Tego dnia wybrały się wspólnie do restauracji, by świętować urodziny Andrei. Kiedy w lokalu ktoś zaczął strzelać, większość gości wpadła w panikę, jednak nie Laura. Nie tylko zachowała zimną krew, ale sprawnie obezwładniła i bez wahania zabiła napastnika. Później robi się jeszcze dziwniej. Laura odmawia składania zeznań, a córce każe natychmiast zniknąć. Zszokowana Andrea zaczyna się zastanawiać, kim tak naprawdę jest jej matka. Czy to ta sama kobieta, która czytała jej bajki na dobranoc?
Andrea posłusznie wykonuje instrukcje matki, przy okazji odkrywając coraz więcej sekretów z jej przeszłości. Chce poznać prawdę, ale nie ma pojęcia, jak trudne i ryzykowne okaże się podążanie śladami młodej Laury. Przecież ci, którzy tak wiele ukrywają, rzadko mają czyste sumienie.
Autor | Karin Slaughter |
Wydawnictwo | HarperCollins Polska |
Rok wydania | 2018 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 512 |
Format | 14.5 x 21.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-276-3759-8 |
Kod paskowy (EAN) | 9788327637598 |
Waga | 502 g |
Wymiary | 145 x 215 x 34 mm |
Data premiery | 2018.10.02 |
Data pojawienia się | 2018.10.02 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 22 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 1 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
"Pisarka, która niczego się nie boi. Jedna z najznakomitszych autorek thrillerów", twierdzi Tess Gerritsen. Inni nie ustępują jej w zachwytach, głosząc o najnowszej powieści "Karin Slaughter w najlepszej formie!".
Trudno pozostać obojętnym na tak kuszące recenzje.
Pytanie tylko - ile jest w nich prawdy...?
Życie Andrei jest nudne, przewidywalne i bardzo, bardzo zwyczajne. Wydaje jej się, że wie wszystko o swojej matce, z którą od dłuższego już czasu - od czasu choroby Laury - mieszka. Laura jednak okazuje się być kimś innym. Nie terapeutką, nie ostoją społeczności i nie wyrozumiałą matką, za jaką do tej pory się podawała. W kryzysowej sytuacji bez mrugnięcia okiem obezwładnia napastnika, po to tylko, by chwilę później odebrać mu życie. Nim Andrea zaczyna zadawać pytania, matka każe jej natychmiast zniknąć.
A Andie, jako posłuszna córka, wykonuje wszystkie polecenia matki, przy okazji odkrywając kolejne elementy układanki...
Moje pierwsze spotkanie ze Slaughter było mało udane, drugie okazało się zaskakująco wręcz dobre, a trzecie... Ha, posłuchajcie sami ;)
Pani Rzeź zdaje się mieć sprawdzony schemat na książkę, który to śmiało wykorzystuje przy pisaniu każdej swojej powieści. Jeśli chodzi więc o konstrukcję, to "Układanka" niczym nie różni się od jej poprzednich bestsellerów - zaczyna z przytupem i bez chwili zwłoki wrzuca nas w sam środek wydarzeń, po to tylko, by za moment drastycznie zwolnić i pobawić się w nudnawego nieco barda. Slaughter uwielbia też retrospekcje - i muszę przyznać, że to one są mocną stroną "Układanki", bo bieżące wydarzenia - być może za sprawą Andrei - są trochę rozwleczone i momentami odrobinę nużące. Skoro o Andrei już mowa... Rany boskie, cóż to za człowiek! Istna mamałyga, której mózg zamienia się w papkę za każdym razem, gdy ma podjąć jakąkolwiek decyzję. A zresztą... Czego można oczekiwać po bohaterce, która sama siebie określa jakże zaszczytnym mianem "ameby" (i nie, kochani, to nie żart :P )? Co do reszty bohaterów, trzeba przyznać, że Karin odwaliła kawał świetnej roboty - są charakterystyczni, są świetnie zarysowani i mają - ha, w odróżnieniu od panny A. - osobowość. Fabuła w pewnym momencie staje się dość przewidywalna i naprawdę nie trzeba być szalonym geniuszo-naukowcem, by przewidzieć finał historii, co nie zmienia jednak faktu, że ciekawie było obserwować jak bardzo zmanipulować można drugiego człowieka i jak to się dzieje, że jedna osoba jest w stanie porwać tłumy.
Czy zatem "Układanka" to Karin Slaughter w najlepszej formie?
Hm, może nie w najlepszej, ale na pewno w bardzo dobrej ;)
"Układanka" to genialna historia dla każdego fana Jacka Reachera i tych z Was, którzy za porcję niezłej powieści sensacyjnej daliby się pokroić na kawałki. Może niekoniecznie przypadnie do gustu fanom krwistych thrillerów, ale całej reszcie...
Cóż, powinna ;)
Karin Slaughter należy do grona tych autorek, których twórczość po prostu mnie zachwyca. Nieważne, co wyjdzie spod jej pióra wiem, że będę tym zachwycona. Swoją przygodę rozpoczęłam od serii Hrabstwo Grant i przepadłam bez reszty. Później to samo stało się przy okazji serii z Willem Trentem, dlatego też nie mam oporów i każdą książkę tej autorki muszę mieć w swej kolekcji. Wiecie zatem, dlaczego dziś padło na recenzję „Układanki”.
Główną bohaterką „Układanki” jest Andrea młoda dziewczyna, według mnie, lekko nieporadna życiowo. Nie jest zadowolona ani ze swojej kariery zawodowej ani z życia prywatnego. Wielkie miasto nie dało jej tego, co sobie wymarzyła, więc gdy tylko nadarza się okazja powraca do domu, gdzie kontem pomieszkuje u matki. Tu również nic się nie zmienia i nadal prowadzi nudne, schematyczne życie. Laura, jej mama, doskonale znana i lubiana w swojej społeczności logopeda, jest całkowitym przeciwieństwem swojej córki.
Pewnego dnia obie panie umawiają się w restauracji by świętować urodziny Andrei. Jednak spotkanie przerywa młody człowiek, który wpada do lokalu i strzela do gości. W Laurze budzi się instynkt przetrwania. Z niemal żołnierską precyzją i na chłodno likwiduje napastnika. W tej jednej chwili dotąd poukładane życie Andrei runęło bezpowrotnie. Obraz Laury, jaki dotąd pielęgnowała również uległ zmianie. Kim była jej matka? Jak to się stało, że zabiła? Jakie sekrety skrywała przez te lata? Dlaczego kazała Andrei wyjechać z miasta? Czy odpowiedzi, jakie znajdzie dziewczyna ukażą nowe oblicze jej matki?
Jak już wspomniałam wcześniej twórczość Karin Slaughter jest mi bliska. Bardzo mi odpowiada jej styl, a co za tym idzie i przedstawione przez nią historie. „Układanka” to tak naprawdę opowieść o dwóch kobietach, Laurze i Andrei, oraz o wyborach i wydarzeniach, które determinują ich życie. Przedstawiona historia układa się w logiczną całość dość powoli, jednak nie jest nudna. Wręcz przeciwnie, wciągnęła mnie bez reszty.
Sylwetki Andrei i Laury zostały fantastycznie zarysowane. Poznanie przeszłości Laury, którą powolutku odkrywamy wręcz zachęcała do lektury. Matka i córka są zupełnie różnymi osobowościami. Postać Andrei miejscami budzi w czytelniku irytację jednak analizując sytuację, w jakiej się znalazła tak naprawdę jest ona bardziej realistyczna.
Drodzy moi mili mogę tylko rzecz, że z całą pewnością nie zawiedziecie się, gdy sięgniecie po tę pozycję. Z każdą stroną będziecie wręcz chcieli więcej. Zatem życzę Wam miłej lektury, a gdybyście nie mieli jeszcze prezentów świątecznych dla moli książkowych to gorąco polecam Karin Slaughter.
Andrea odłożyła swoje życie i plany na bok w dniu, w którym u jej matki zdiagnozowano nowotwór i nigdy tak naprawdę do nich nie wróciła. Wciąż mieszka z matką i podporządkowuje swój tryb życia do pracy w centrum powiadomienia ratunkowego. A potem, podczas zwyczajnego wypadu do restauracji, wszystko się zmienia. W jednej chwili Laura żąda by Andy wyprowadziła się z domu, a w następnej dochodzi do strzelaniny. A chociaż Andrea była pewna, że zna swoją matkę, nie poznaje kobiety, która ze spokojem staje twarzą w twarz z mordercą i która pozbawia napastnika życia. Co ukrywa Laura? I dlaczego Andy musi uciekać z miasta?
Chociaż trudno mi jednoznacznie wskazać na czym polega różnica, „Układanka” odbiega nieco od innych znanych mi powieści Karin Slaughter. Pojawia się bardzo charakterystyczna dla twórczości autorki „mocna” scena otwarcia - taka graficzna, dosyć brutalna i podnosząca ciśnienie czytelnika; ale brakuje mi drugiego elementu, z którym utożsamiałem jej historie. We wspomnianych tytułach ogromną rolę odgrywały pogłębione portrety psychologiczne bohaterów i relacje jakie ich łączą. „Układanka” pozornie przybliża związek matki i córki, ale w rzeczywistości spędzamy większość lektury na obserwacji samotnej drogi Andy i jej próbie poukładania układanki o Laurze w całość.
I nie byłoby w tym nic złego - autor ma w końcu pełne prawo do tego by próbować czegoś nowego; jest to jednak o tyle kłopotliwe, że Karin Slaughter skupia swoją uwagę na postaci dosyć problematycznej. Andy budzi w czytelniku irytację - owszem, sytuacja w jakiej się znajduje jest dosyć nietypowa i trudna, ale jej brak zdolności do składnej wypowiedzi i ciągłe analizowanie tych samych wydarzeń utrudniają lekturę; zwłaszcza że Karin Slaughter przyzwyczaiła czytelników do pewnych standardów. To powiedziawszy, nie chciałabym wywołać w nikim mylnego wrażenia, że „Układanka” jest powieścią złą i po prostu nie wartą Waszej lektury.
Nie da się zaprzeczyć, że najnowszy tytuł autorki ma także mocne strony - i nie chodzi mi nawet o samą warstwę językową (chociaż, z kronikarskiego obowiązku odnotuję, że jest to dobrze napisana powieść). Wątek przeszłości Laury, przedstawiony stopniowo za pomocą retrospekcji z 1986 roku, chociaż raczej mocno oderwany od rzeczywistości, jest rzeczywiście ciekawy i nieoczywisty. Karin Slaughter wykazuje się, znowu!, niesamowitą znajomością ludzkiej psychiki przybliżając nam obraz tego jak silny wpływ na innych może mieć jednostka o charyzmie i umiejętnościach manipulowania drugą osobą.
Czy spodziewałam się po Karin Slaughter czegoś więcej? Nie ukrywam, że tak. Zarówno „Dobra córka”, jak i te tomy serii Grant County, które czytałam, w moim odczuciu prezentowały nieco wyższy poziom. Ale „Układanka” to wciąż thriller, który ma czytelnikowi sporo do zaoferowania. Niekoniecznie zaczynałabym przygodę z twórczością autorki od tego tytułu, ale też rezygnowałabym z lektury całkowicie.
Każdą kolejną książkę Slaughter porównuje do fantastycznych "Moich ślicznych", które szalenie mi się podobały pod każdym względem.
"Układanka" wypada gorzej w tym porównaniu, ale ma swoje plusy.
Autorka w każdą swoją historię stara się wpleść problemy rodzinno- społeczne. W tym przypadku pokazuje jak ważną rolę w życiu osób młodych i podatnych na manipulację odkrywają znajomi z mocnym, dominującym charakterem. Slaughter porusza problem sekt, które wierzą w tzw."wyższe cele".
Nie do końca spodobało mi się zakończenie "Układanki", chociaż trzymało poziom. Jest to dobry, wciągający thriller. Nie będziecie zawiedzeni.
Karin Slaughter przygotowała dla czytelnika intrygującą układankę, fabuła opiera się na ciekawym pomyśle, wiele w niej zaskakujących elementów i zwrotów akcji. Podobało mi się zaczerpnięcie tematyki z bezwzględnej manipulacji psychiką człowieka, podatności na sugestię, rozbudowania aspektów ogłupiającej sekty i pragnienia sprawowania kontroli nad ludzkimi umysłami. W dobie popularyzacji social mediów, natychmiastowego dostępu do informacji, obluzowania więzów bliskich relacji, wymuszonej szybkości życia, presji sukcesu, fałszywych autorytetów, oddalenia od wpajania cech indywidualności, człowiek, bez odpowiedniego wsparcia i zrozumienia, jakże często czuje się zagubiony, zdezorientowany i samotny. Niskie poczucie wartości, brak świadomości celu, głód akceptacji, czynią nas podatnymi na wpływy innych, zwłaszcza osób wykazujących się wielką charyzmą, osobistym urokiem, pozornie szczytnymi motywami. Autorce udało się frapująco poprowadzić przez te zagadnienia, ukazać ich skalę, skontrastować pobudki, wciągnąć odbiorcę powieści w sieć pozorów, kłamstw, fałszów i wybiegów. Z jednej strony wydaje się, że sami nie wpadlibyśmy w tak perfidnie zastawione pułapki zwyrodniałych umysłów, a z drugiej nic w końcu nie jest tak oczywiste, wyraźne i bezsporne, jak się na pierwszy rzut oka wydaje.
To moje czwarte spotkanie z twórczością Karin Slaughter ("Moje śliczne", "Ofiara", "Dobra córka") i kolejny raz pozostawiona zostaję z poczuciem satysfakcji czytelniczej. Odpowiadała mi kreatywność w scenariuszu zdarzeń, sensacyjne odwołania, sprytnie wytwarzany klimat napięcia, barwne portrety postaci, z wyczuciem prowadzone tempo akcji, a także przyjazna narracja, zgrabnie łącząca grę na emocjach z wyważonymi opisami i niedopowiedzeniami. Teoretycznie wiemy, dokąd zmierzają wątki, w jaki sposób będą się ze sobą przeplatać, ale i tak jest w tym element świeżości i zaskoczenia. Początkowo trzydziestoletnia Andrea, wydawała mi się przejaskrawiona, podejrzliwie przyglądałam się jej niepewności, kłopotliwym wahaniom, brakowi poczucia własnej wartości, ale z czasem to właśnie taka kreacji głównej bohaterki okazała się plusem thrillera. Jej niekonsekwencja i amatorskość pasowała do klimatu przedstawianej historii. Po cichu liczyłam na bardziej racjonalne i sprawiedliwe zakończenie, jednak w takiej odsłonie też wydaje się logiczne i właściwe. Jak bardzo zderzenie wyobrażeń o najdroższej naszemu sercu osobie z ponurą rzeczywistością kładzie się cieniem na postrzeganiu całego świata? Czy można wybaczyć wciągnięcie w życie oparte na ustawicznych tajemnicach i niedopowiedzeniach? Co dzieje się z człowiekiem, kiedy dowiaduje się, że poznane przez niego tożsamości innych nie są tymi prawdziwymi? Andrea odkrywa sekrety z przeszłości matki, jednocześnie wiele dowiaduje się o sobie samej, w moim odczuciu warto czytelniczo zaangażować się.
bookendorfina.pl
Andrea jest dyspozytorką w policji. Jej praca polega na odbieraniu telefonów i pomocy ludziom w sytuacjach kryzysowych. W dniu swoich trzydziestych pierwszych urodzin marzy tylko o tym, by jak najszybciej zakończyć obiad z matką i pójść spać. Niestety w restauracji, w której się znajdują, dochodzi do napadu. Młody chłopak zaczyna strzelać, a większość gości wpada w panikę, ale nie Laura. Matka Andrei nie tylko podchodzi do napastnika, ale również zabija go z zimną krwią. Okazuje się, że Andrea w ogóle nie zna swojej matki. Kim ona jest? Jakie skrywa sekrety?
Mam mieszane uczucia, co do tego thrillera, z jednej strony zapowiadał się on fajnie, na początku jego akcja była wciągająca, można tu dostrzec nierozwiązane tajemnice, mające korzenie, gdzieś daleko w przeszłości, jest odpowiedni dla tego gatunku klimat, występują retrospekcje, ukazujące zdarzenia mające wpływ na teraźniejszość i dość szybką akcję, ale z czasem powieść ta zaczęła mnie nudzić. Zauważyłam, że za dużo jest w niej wewnętrznych monologów głównej bohaterki, zastanawiania się w kółko, o co chodzi, kim jest jej matka, jak doszło do tej sytuacji. Rozumiem, że spotkało ją niecodzienne zdarzenie, ale wałkowanie w kółko tego tematu jest laniem wody i niepotrzebnym przedłużaniem książki. Gdyby zamiast przeszło pięciuset stron, miała ona trzysta pięćdziesiąt, to zapewne nie dłużyłaby się wcale.
Andrea znalazła się w niecodziennej sytuacji, nic więc dziwnego, że dopadł ją szok, tylko niestety to uczucie wstrząsu łapało ją zbyt często, nieustannie jąkała się, zapadała w odrętwienie, nie wiedziała co zrobić, zastanawiam się jakim cudem mogła ona być dyspozytorką, skoro ludzie często musieli dzielić się z nią niepokojącymi, szokującymi historiami.
Zakończenie nieco podciąga moją ocenę, akcja przyspieszyła tempa, w końcu dostałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, pisarce udało się mnie nawet nieco zaskoczyć i gdyby nie to przeciąganie w nieskończoność scen i dialogów, byłabym tą powieścią zachwycona. Nie każda gruba książka jest nudna, nie ma to związku z jej objętością, ale w niektórych przypadkach, tak jak właśnie w przypadku „Układanki”, lepiej było nieco się ograniczyć.
Karin Slaughter miałam okazję poznać przy lekturze „Dobrej córki”. Pamiętam, że wtedy również przeszkadzała mi duża objętość książki, niesprzyjająca aura za oknem i jej czytanie szło mi opornie, ale sam zamysł fabuły mi się podobał. Ciekawa jestem innych dzieł autorki, ponieważ najwyraźniej ma ona po prostu taki styl i albo się ją polubi, albo nie.
Karin Slaugther była dla mnie nieznana, ale kiedy zobaczyłam opis jej nowej książki w zapowiedziach, wiedziałam, że muszę ją poznać. Thrillery albo są świetne, trzymają w napięciu, manipulują czytelnikiem, albo są przewidywalne i od razu do wyrzucenia. Układanka idealnie wpasowuje się w pierwszą grupę i ja, jako czytelnik, jestem ogromnie zadowolona z lektury, od której nie mogłam się oderwać.
Z początku historia Andrei, nie odzywającej się za wiele, przygaszonej i przytłoczonej, nie wzbudziła mojego zainteresowania. Wręcz przeciwnie – byłam zmieszana i niewiele rozumiałam z kreacji bohaterów. Po kilkunastu stronach wstępu, udało mi się wkręcić w tę historię i do końca trwałam już w głębokim zainteresowaniu. Tyle rzeczy wydarzyło się w ciągu dwóch dni. Strzelaniny. Śmierć. Szpital. Wyrzucenie z domu. Ucieczka. A w tym wszystkim Laura, matka naszej bohaterki. Laura, która wydaje się starszą, spokojną kobietą i nikt by nie przepuszczał, co ukrywa.
Andrea rzucona na głęboką wodę, opuszcza dom i ucieka wypełniając zadania, które powierzyła jej matka. Z kompletnym mętlikiem w głowie odkrywa kryjówki, poszlaki z przeszłości i nie ma pojęcia, jak może połączyć te fakty.
Laura świetnie ukryła swoją historię. Już od początku czułam, że coś jest z nią nie tak. W książce zostały poprowadzone dwie perspektywy, a może powinnam powiedzieć "teraźniejszość" i "retrospekcje". Właśnie ta metoda pozwalała mi ułożyć elementy układanki w jedność. To co odkryłam, nie pozwoliło mi wstać z łóżka i odłożyć książki. Spędziłam pół dnia, żeby dokończyć zaplątaną historię Andrei i Laury.
Być może nie jest to książka idealna, ma wady, jak prawie każda, ale bardzo dobrze się przy niej czułam. Nie męczyłam tej powieści, nie chciałam jej odrzucić na bok i zająć się inną, więc dla mnie to bardzo duży plus. Mnie trzymało w napięciu i mam nadzieję, że jeśli się skusicie na Układankę, to również nie będziecie zawiedzenie.