Nick Montgomery i Melinda Rourke od lat pałają do siebie nienawiścią. A właściwie on nią pała. Ma żal do kobiety, że zrobiła z niego idiotę, kiedy byli jeszcze nastolatkami.
Czy tego chcą, czy nie, stają się rodziną, gdy jego brat i jej siostra postanawiają powiedzieć sobie sakramentalne „tak”. Jednak – chociaż minęło wiele lat – Nick nie potrafi wybaczyć Melindzie.
Wkrótce się dowiedzą, że mimo wzajemnych uprzedzeń będą musieli zakopać topór wojenny, bo w obliczu rodzinnej tragedii zostają opiekunami, a właściwie rodzicami, dwojga osieroconych dzieci.
Czy Nick i Melinda będą w stanie sprostać powierzonemu im zadaniu w imię wyższego dobra? Nikt nie mówił, że mają się pokochać, a przynajmniej mężczyźnie wydaje się to niemożliwe.
Autor | Anna Wolf |
Wydawnictwo | NieZwykłe |
Rok wydania | 2020 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 276 |
Format | 20.5 x 14.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-8178-431-3 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381784313 |
Waga | 300 g |
Wymiary | 205 x 140 x 40 mm |
Data premiery | 2020.12.16 |
Data pojawienia się | 2020.12.04 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Czy ja kiedykolwiek wspominałam, że uwielbiam twórczość Anny Wolf? Jeśli tylko śledzicie mój profil i czytacie moje recenzje, to na pewno rzuciło Wam się to w oczy😂 Jest to kolejna autorka, po której książki będę sięgać, nawet w ciemno.
Główni bohaterowie, Nick i Melinda, to mieszanka wybuchowa. Znają się od dziecka. Jednak trzynaście lat temu miało miejsce jakieś zdarzenie, które spowodowało, że pałają do siebie ogromną nienawiścią. Muszę stwierdzić, że on traktuje ją w niedopuszczalny przeze mnie sposób. Ale wróćmy do książki. Ona ostatni raz widziała go pięć lat temu na ślubie siostry, gdzie oboje byli świadkami. Sara, siostra Mel, wyszła za mąż za brata Nicka. Od tego czasu Melinda miała nadzieję, że go więcej nie spotka. Jednak życie bywa przewrotne. Parę dni po rocznicy ślubu siostry, miał miejsce tragiczny wypadek samochodowy. Ginie w nim Sara i jej mąż, osierocając dwoje dzieci. Według testamentu, dziećmi może się zająć tylko Nick i Mel, nikt inny. W przeciwnym razie trafią do domu dziecka.
Wierzcie mi, że to sam początek tej historii, a dalej jest jeszcze więcej zwrotnych akcji. Musicie to przeczytać sami.
Początek książki łudząco przypomina mi film, który lubię, „Och, życie” . Dlatego z zaciekawieniem czytałam, jaki będzie ciąg dalszy historii. Dodam, że im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym trudniej było mi się od niej oderwać. Gdy już myślałam, że wszystko się układa, coś musiało się zepsuć. To powodowało, że znów czytałam dalej i dalej, by dowiedzieć się jak to się skończy.
Historia jest świetna 🤩 Autorka pisze, jak niewyjaśnione sprawy z przeszłości rzutują na naszą teraźniejszość oraz jak skrywane tajemnice potrafią namieszać w naszym życiu. Porusza też problem mówienia o swoich uczuciach w relacjach z innymi. Bo to, co dla nas jest oczywiste, dla drugiej osoby wcale nie musi takie być.
Co do zakończenia, to było trochę przewidywalne. Mnie wcale to nie przeszkadza. Jak zauważyłam, autorka mimo że pozwoliła nam przewidzieć zakończenie, to jednak dorzuciła coś nieoczekiwanego😍
Świetna książka i gorąco Wam ją polecam!
Motyw hate-love często przewija się w filmach czy książkach, więc na pewno znany jest wszystkim. Mimo, że fabuła wydaje się przewidywalna to wcale taka nie jest, bardzo pozytywnie jestem zaskoczona tą historią. Nieraz przyprawiła mnie o szybsze bicie serca. Bardzo polubiłam głównych bohaterów i przyznam, że z chęcią przeczytałabym ich dalsze losy. Zakończenie mnie zaskoczyło, więc tym bardziej jestem na tak😊Jeśli lubicie romanse to ten na pewno się Wam spodoba 😊
Uwielbiam sięgać po książki poruszające motywy hate love, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok najnowszego tytułu autorstwa Anny Wolf. Niestety, już po kilkunastu stronach odkryłam, że nie jest to historia, jakiej oczekiwałam.
"Love-hate, Hate-love" opowiada o losach Nicka i Melindy, którzy muszą wspólnie zaopiekować się osieroconymi dziećmi. Nie jest to jednak proste zadanie, ponieważ bohaterowie nie mają względem siebie ciepłych uczuć. Pewna sytuacja z przeszłości sprawiła, że nie potrafią przebywać ze sobą zbyt długo. Czy dla dobra dzieci dojdą do porozumienia i wyjaśnią sobie wszystkie niedopowiedzenia?
Pomysł na fabułę był bardzo fajny. Początkowe strony również czytało mi się dość dobrze, jednak później coś poszło nie tak. Bohaterowie przeżyli straszną tragedię. Melinda straciła siostrę, a Nick brata, ale żałoba trwała tylko przez chwilę. Po kilku dniach praktycznie nikt już nie pamiętał, o tym, co zaszło. Dzieci zaczęły nazywać nasze główne postacie mamą i tatą i odniosłam wrażenie, że nawet one nie wspominają rodziców. I jak zachowanie małego chłopca mogę zrozumieć, tak nie pojmuję reakcji kilku letniej dziewczynki.
Kolejna sprawa to postać Nicka. Mężczyzna był w wojsku, więc wydawałoby się, że panuje nad emocjami, ale przy odrobinie zazdrości od razu atakuje i bije przyjaciół Mel. Światełkiem w tunelu była jedna z ostatnich scen, która (w końcu) mnie wciągnęła, ale zanim zdążyłam ją głębiej poczuć, to już działy się następne wydarzenia.
Bohaterowie strasznie mnie irytowali i nie podobało mi się, że nie potrafili ze sobą rozmawiać. Ja wiem, że tego trzeba się nauczyć i nie przychodzi to tak naturalnie, ale wtedy uniknęliby tylu niepotrzebnych kłótni i nieprzyjemności. Nie poczułam też pomiędzy nimi żadnej chemii.
"Love-hate, Hate-love" to książka, która mnie rozczarowała. Mam wrażenie, że autorka chciała pokazać zbyt dużo rzeczy, przez co nie skupiła się na dopracowaniu tych kluczowych momentów. Nie odradzam Wam jednak tej książki. To, że mi nie przypadła do gustu, nie znaczy, że Wam się nie spodoba.
Melinda Rourke jest wykładowcą na jednym z uniwersytetów, a studenci ją uwielbiają.
Nick Montgomery to żołnierz SEALs oraz bierze udział w różnych misjach.
Nick i Melinda będąc nastolatkami, byli w sobie szaleńczo zakochani. Po wspólnych chwilach pozostały jedynie wspomnienia. Od tamtych wydarzeń minęło wiele lat, jednak Nick dalej nie może się z tym pogodzić . Żal, zranione serce i wspomnienia tylko to mu pozostało. Ich sytuacji nie poprawia wiadomość rodzeństwa, które postanawia powiedzieć sobie sakramentalne „tak”. Od tego momentu ta dwójka unika siebie jak ognia. Po przykrej konfrontacji z wesela, Melinda podejmuje decyzję o odcięciu się od niego na wszelkie możliwe sposoby. Od tego czasu w życiu kobiety wiele się zmieniło. Więc nagły telefon mężczyzny z propozycją wspólnej podróży do domu brata, dezorientuje ją. Oliwy do ognia dolewa jego późniejsze zachowanie, które wyprowadza ją z równowagi. Jednak jedno wydarzenie wywróci ich życie do góry nogami. Jedna sytuacja sprawi, że ich dotychczasowe życie ulegnie diametralnej zmianie. Wypadek, w którym ginie ich rodzeństwo. Melinda z Nickiem stają przed wielkim wyzwaniem. Muszą przejąć opiekę nad ich dziećmi, ale by tego dokonać, muszą spełnić pewne warunki, by wola zmarłych została spełniona. Tym warunkiem jest małżeństwo oraz zmiana swojego dotychczasowego życia. Czy Melinda i Nick będą w stanie poświęcić swoje życie i stworzyć rodzinę?
„Nie chciane łzy zaczęły wypełniać jej oczy, gdy pomyślała, jak wysoką cenę przyszło jej zapłacić za miłość. Nikt nie wiedział, jakie nosiła w sobie blizny”
Wydawać się może, że trzynaście lat to szmat czasu. To właśnie tyle upłynęło od tego momentu. Jednak mężczyzna nie potrafi jej tego wybaczyć, jednocześnie jest o nią piekielnie zazdrosny. Nienawiść przeplata się z miłością. A humor i docinki towarzyszą nam na każdym kroku. Historia Nicka i Melindy jest niezwykła, od początku do końca trzyma w napięciu. Ta książka to jeden emocjonalny rollercoaster. Oczywiście nie zabraknie nieoczekiwanych zwrotów akcji oraz sekretów, które mają duży wpływ na obecne relacje bohaterów. Strach, ból i strata – te emocje są bardzo dobrze znane naszym bohaterom. Blizny nie zawsze są widoczne gołym okiem, czasami są głęboko ukryte w sercu. Na drodze tej dwójki los postawił nie jedną przeszkodę, przez co ich relacje zostaną wystawione na wielokrotną próbę. Nienawiść, a może miłość. Co zwycięży? W końcu miłość od nienawiści dzieli cienka granica, którą łatwo przekroczyć…
„Love-Hate, Hate-Love” to niesamowita przygoda, która na długo zapadnie w naszej pamięci i sercach. Niech opis was nie zmyli, bo ta historia ma drugie dno, o którym przekonacie się sami, czytając tą książkę. Jeśli chcecie poznać dalsze losy bohaterów, to nie zastanawiajcie, tylko czytajcie. Mogę zagwarantować, że ta książka pochłonie was w całości.
„Love – hate, hate – love” to kolejna perełka w dorobku Anny Wolf. Tym razem autorka zaserwowała nam świetną historię, w której nic nie jest tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Początek może Wam przypominać pewien film, ale uwierzcie mi – w tym przypadku nie jest tak łatwo, jak tam ;)
Nick i Melinda znają się od lat! Ale pewne wydarzenia w młodości, skutecznie ich do siebie zniechęciły. Nie mogą od siebie „uciec”, ponieważ łączą ich relacje rodzinne – siostra Melindy i brat Nicka są małżeństwem – więc siłą rzeczy, spotkania rodzinne są dla nich katorgą, bo nie mogą znieść siebie nawzajem. Gdy pewnego dnia dochodzi do śmiertelnego wypadku ich najbliższych, muszą zakopać topór wojenny, bowiem tylko w ten sposób będą mogli stać się prawnymi opiekunami dwójki osieroconych dzieci. Myślicie, że im się to uda? Ale nie tylko takie rewelacje zostaną im przedstawione w testamencie… to będzie coś, co wywróci ich dotychczasowe życie do góry nogami!
„Love-hate, hate-love” to już szósta książka autorki! Ja nie wiem jak ta kobieta to robi, ale z każdą kolejną pozycją zaczynam odczuwać coraz większy niedosyt! Historia Nicka i Melindy już od samego początku mnie wciągnęła! Tak samo jak uwielbiam bad boyów w książkach, tak historię typu hate-love uwielbiam chyba nawet bardziej. Tutaj już od samego początku występują niesnaski między bohaterami. Nie dość, że nie umieją się w żaden sposób dogadać, to jedno na drugiego działa jak płachta na byka. Wręcz da się wyczuć tą nienawiść między nimi! A ja jako czytelnik miałam co chwilę ochotę jednemu i drugiemu nakopać ;) serio! Gdy już były momenty, że myślałam, że będzie wszystko ok, to naraz autorka zrzucała kolejną bombę, która powodowała, że miałam ochotę krzyczeć! :)
Ale żebyście nie myśleli, że to będzie taka standardowa historia – od nienawiści do miłości… oj tutaj się dzieje! I to naprawdę sporo! Autorka nie omieszkała dodać trochę pikanterii w postaci tajemniczego wielbiciela, który to będzie za wszelką cenę chciał namieszać w rodzącej się relacji między głównymi bohaterami. Uwierzcie mi, że do samego końca nie będziecie wiedzieli, kim on jest! Dla mnie zakończenie było totalnym zaskoczeniem! I szczerze – z miłą chęcią przeczytałabym o dalszych losach tej dwójki
Myślę, że „Love-hate…”, zaraz po Gangsterach, jest moją ulubioną książką Anny Wolf! Z niecierpliwością czekam na kolejne dzieła autorki, a Wam serdecznie polecam sięgnąć po tę pozycję! Gwarantuje, że nudzić się nie będziecie!