Wiosna koloru słońca to trzecia (po Lecie koloru wiśni i Zimie koloru turkusu) część historii o burzliwej miłości Emely i Elyasa.
Mogłoby się wydawać, że najtrudniejsze już za nimi, że wyznali sobie miłość i zdecydowali, że chcą być razem. Ale na drodze zakochanych pojawiają się kolejne przeszkody.
Jak ułożą się pierwsze miesiące ich związku? Czy będą umieli sobie zaufać? Jak przyjaciele zareagują na szczęście Emely i Elyasa?
Wiosna koloru słońca to książka dowcipna, uwielbiana przez czytelniczki.
Autor | Carina Bartsch |
Wydawnictwo | Media Rodzina |
Rok wydania | 2021 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 448 |
Format | 20.5 x 13.5 cm |
Numer ISBN | 9788380088849 |
Kod paskowy (EAN) | 9788380088849 |
Data premiery | 2021.03.05 |
Data pojawienia się | 2021.03.05 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 14 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 1 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Za mną książka „Wiosna koloru słońca”, czyli trzecia część historii burzliwej miłości Emely i Elyasa. Czuję lekkie rozczarowanie tą książką.
Na początku książki jest notka od autorki, która tłumaczy, dlaczego ta część w ogóle powstała. Całość miała się zakończyć na dwóch tomach. Jednak po namowach czytelników i silnego przekonania autorki, powstał trzeci tom. W moim odczuciu niepotrzebnie. „Lato koloru wiśni” i „Zimę koloru turkusu” pochłonęłam w kilka godzin. Tam się działo, były emocje, dużo emocji, trzymałam kciuki za głównych bohaterów, wściekałam się i radowałam razem z nimi. A tu? A tu czytałam i czekałam na jakieś boom, na to, że coś się wydarzy. I co? I się nie doczekałam. „Wiosna koloru słońca” jest o pogłębiającym się uczuciu głównych bohaterów. Jest sielanka, motylki w brzuchu i wszystko to, co towarzyszy zakochanym. I tyle. Przy wcześniejszych tomach dużo się śmiałam, przeżywałam, płynęłam przez kolejne strony. A ten po prostu czytałam. Zabrakło mi tu wiatru, który porwałby mnie w szaleńczy wir. Szkoda. Muszę jednak przyznać, że autorka ma lekkie pióro, przez co czytanie idzie dość sprawnie. Jednak to za mało, żebym uznała tę książkę za dobrą.
Pierwszy i drugi tom zajmują szczególne miejsce w moim czytelniczym serduchu. Trzeci się niestety nie załapał. Was zachęcam do samodzielnego wyrobienia sobie zdania.
„Wiosna koloru słońca” to długo oczekiwane zwieńczenie dwóch poprzednich książek autorstwa Cariny Bartsch.
Tym razem czytelnik zostaje wrzucony w znacznie spokojniejszą historię Emely i Elyasa. Po dość burzliwym, a przede wszystkim emocjonującym zakończeniu „Zimy koloru turkusu”, zaczytujemy się w kontynuację zmagań dwojga zakochanych ludzi. Tym razem zadanie nie jest wcale najłatwiejsze Emely i Elyas muszą stawić czoła przyszłości już jako para. Chociaż wszystko wydawałoby się w porządku, to jednak upragniony cel staje się w pewien sposób przeszkodą.
Pomimo, iż para jest zakochana, to Emely nie może uwolnić się z bariery, jakiej postawił jej umysł na drodze, nadal coś ją blokuje w stosunku do ukochanego, dziewczyna nie może w pełni czuć się jako druga połówka. Do tego także dochodzą nagle inne problemy, Nowy Rok był dla wszystkich jednym z najgorszych dni, jakie mogły nadejść. Jessica, przyjaciółka Elysa nagle trafia do szpitala, wszystko jeszcze bardziej się komplikuje, ponieważ wychodzi na jaw to, że dziewczyna chciała popełnić samobójstwo. To i jeszcze parę innych spraw, w tym studia okazują się bardzo ciężkim brzmieniem nie tylko dla Elysa, dźwiga je także Emely.
Wspólny czas, który zostaje dla pary jest niestety niewystarczający, do tego także dochodzi stres wynikający ze studiów Emely, a także niesmak pozostawiony przez jej matkę doprowadzającą dziewczynę do skraju wytrzymałości. Jednak przełomem, który zaważy na dalszych losach związku dwojga młodych ludzi, będzie pewien relikt z przeszłości. Odnaleziony na nowo, ponownie otworzy niezagojone dotychczas rany w sercu dziewczyny i sprawi, że po policzkach Emely zaczną płynąć łzy.
„Wiosna koloru słońca” to według mnie najlepsze, jakie mogłoby być zwieńczenie historii Emely i Elyasa. Poprzednie części: „Lato koloru wiśni”, a także „Zima koloru turkusu” były bardzo dynamiczne, ich fabuła co pewien czas dawała czytelnikowi nadzieję na dobre chwile, aby później bestialsko je ukrócić. Natomiast jeżeli chodzi o ten tom, to jego fabuła płynęła spokojnie niczym strumyk na kwiecistych polach. W moim odczuciu bardzo miło się czytało, chociaż zdarzały się także momenty przepełnione smutkiem i łzami.
Jednak najbardziej moją uwagę zwrócił jeden mały szczegół. Emely i jej studia, tak samo jak jej poglądy w świcie rynku wydawniczego, niezmiernie mnie zaciekawiły. A także pewna konwersacja bohaterki z profesorem literaturoznawstwa, sprawiły iż poczułam nić porozumienia z Emely. Uważam niestety podniebnie jak ona, studia, nie ważne ile byśmy się starali, w pewien sposób ograniczają nasza swobodę, zamykają w kleszczach reguł i poprawnych interpretacji, które są „słuszne”, zamykają drogę młodym umysłom na kreatywność i własne zdanie, a tak nie powinno być.
Myślę, że ostatni tom okazał się bardzo dobrym zwieńczeniem historii, a także realizacją postanowienia autorki. Carina Bartsch tak wiele czasu zwlekała z końcem trylogii, ponieważ jak sama twierdzi, nie chciała stwarzać fabuły na siłę. Pewnego dnia autorka doznała olśnienia i to był ten dzień, w którym postanowiła zakończyć opowieść Emely i Elyasa. Tak długo czekaliśmy na to!
Cieszmy się „Wiosną koloru słońca!” – Gorąco polecamy: Dobre Recenzje
Zacznę do tego, że pierwsze dwie części dosłownie pochłonęłam w ekspresowym tempie. Nie mogłam się od nich oderwać, strasznie mnie wciągnęły. Były lekkie, zabawne, bohaterowie byli sympatyczni. Idealna rozrywka dla osób lubiących poczytać o miłości, rodzącym się uczuciu, ale bez tej całej słodkiej otoczki. Postanowiłam sobie zrobić chwilę przerwy przed „Wiosną koloru słońca”, aby nie przeczytać wszystkiego za szybko i delektować się tą historią. Była to świetna okazja, żeby trochę ostudzić swój zapał i zmniejszyć wygórowane oczekiwania, zwłaszcza że wiele opinii nie zachęcało do lektury.
Od razu przyznaję, że mogłabym się obejść bez „Wiosny koloru słońca”. Owszem, miło było powrócić do bohaterów, pobyć z nimi chwilę dłużej i nacieszyć się lekkością przedstawianej historii. Zapewne – zgodnie ze słowami autorki – nie była to powieść pisana na siłę, ale mam wrażenie, że nie wniosła ona aż tak dużo do całości, nie stanowiła według mnie pełniejszego zakończenia niż „Zima koloru turkusu”.
W poprzednich tomach podobało mi się to napięcie między bohaterami, ich drobne starcia słowne, flirt. To wszystko nie było przesłodzone, bohaterka nie mdlała na widok ukochanego. „Wiosna koloru słońca” jest niestety inna pod tym względem. Związek Emely i Elyasa stał się dla mnie zbyt słodki, ckliwy. Emely straciła wyrazistość, ograniczała się według mnie głównie do wzdychania i tęsknoty za Elyasem. Nie przepadam za takim rozwojem akcji, dlatego momentami miałam dość kolejnych opisów miłości pomiędzy bohaterami.
Opis książki zwiastował wielkie problemy w związku Emely i Elyasa. Myślałam, że los będzie im rzucał kłody pod nogi, wrócą jakieś problemy z przeszłości, będą kłótnie i nieporozumienia. Działo się jednak mniej niż przypuszczałam, a największą przeszkodą w ich związku były kompleksy dziewczyny, trudności z zostawieniem starych czasów za sobą. Nie chcę zabrzmieć lekceważąco, ale czasem miałam wrażenie, że Emely przesadza z reakcją, zbyt mocno rozpamiętuje wydarzenia z czasów szkolnych, za bardzo zamyka się w sobie.
„Wiosna koloru słońca” jest na pewno gratką dla wiernych fanów autorki, którzy kilka lat czekali na kontynuację. Takie ponowne spotkanie ze starym dobrym przyjacielem. Chociaż nie zachwyciła mnie tak jak poprzedniczki, to spędziłam z nią miło czas. Była dobrą, lekką rozrywką po ciężkim dniu pracy.
Emely i Elyas próbują rozpocząć swój nowy rozdział. Mogłoby się wydawać, że po tym co przeszli czeka ich już tylko sielanka i cieszenie się sobą. Jednak za nim to nastąpi muszą wreszcie sobie w pełni zaufać i uporać się z nowymi przeciwnościami. Jeszcze nie wyjaśnili sobie wszystkiego, a bez tego nie będą mogli ruszyć do przodu. Czy otworzą się przed sobą w pełni? Co ich jeszcze czeka? Jak najbliżsi zareagują na ich związek?
Niektórzy z Was długo musieli czekać na tą część. Ja na szczęście byłam z wydarzeniami z poprzednich tomów na bieżąco i było mi odrobinę łatwiej. Ogólnie po tej książce jestem w pełni usatysfakcjonowana z historii i jestem pewna, że wszystko zostało w niej wyjaśnione i to jest już skończone. Tylko czy utrzymała ona poziom poprzednich? Z wielkim bólem serca muszę powiedzieć, że jednak była trochę gorsza, ale już biorę się za wyjaśnienia o co mi chodzi.
Po pierwsze bardzo łatwo odczuć, że minęło trochę czasu pomiędzy pisaniem tej części, a poprzednimi. Lekkość pióra i stylu pozostało, dalej czytało się to z niesamowitą szybkości i łatwo było mi zaangażować się w fabułę. Jednak w niektórych momentach zabrakło mi tego klimatu, żartów.
Jeżeli chodzi o bohaterów nie było najgorzej. Chociaż żałuję, bo zabrakło mi tych żartów, które były wcześniej. Rozumiem jego brak, bo tutaj skupiamy się na poważniejszych tematach i wątkach. Emely dalej wychodzi ze swojej strefy komfortu i próbuje zaufać chłopakowi, który już nie raz ją zawiódł. Zaś Elyas staje przed trudnymi dylematami, które mogą zaważyć o jego przyszłości.
W tej powieści zostają poruszane ważniejsze i trudniejsze tematy. Autorka starała się pokazać, jak wygląda wchodzenie w dorosłość, jak ważna jest rozmowa i reagowanie na znaki. To zostało całkiem nieźle przedstawione i poprowadzone. Jednak czy to było potrzebne, to sami musicie już odpowiedzieć sobie na to pytanie. Dla mnie było to ciekawe, ale nie musiało być aż tak bardzo rozciągane.
Podsumowując, ja jestem mimo wszystko zadowolona z przeczytania. Dobrze się przy niej bawiłam, kilka razy się zaśmiałam, przeżywałam wydarzenia i miałam refleksje. Ogólnie przez tą całą trylogię miałam mnóstwo przemyśleń na temat różnych wątków poruszanych w powieściach. Także moim zdaniem by w pełni zrozumieć tą historię warto się i z tym tomem zapoznać. Dlatego mam nadzieję, że po nią sięgniecie!
Macie takie historie, do których macie niesamowity sentyment i czujecie sympatię, kiedy tylko o nich pomyślicie? Takie uczucia we mnie budzi cykl Lato koloru wiśni. Musicie przyznać, że okładki mają w sobie coś takiego magicznego, co sprawia, że nie potraficie oderwać wzroku, są proste, jednak mają w sobie graficzną magię. Historia bohaterów, Emely i Elyasa była zabawna, ale niepozbawiona trosk i problemów, z którymi musieli sobie poradzić. Co tym razem przygotowała im autorka?
Myślę, że dobrym posunięciem było czytanie tej książki na świeżo, po przeczytaniu poprzednich tomów, aby ponownie wpaść w ten dryg. „Wiosna koloru słońca” jest bezpośrednią kontynuacją znanej już nam historii, dlatego polecam przeczytanie poprzednich części, czy to pierwszy raz, czy też kolejny. Wyznanie sobie miłości wcale nie gwarantuje dobrego i szczęśliwego życia. Najtrudniejsze są podobno pierwsze miesiące, wszystko trzeba przetrwać, dotrzeć się. Niestety wiele niepewności było między nimi, zastanawiali się, czy ich przyjaciele będą zadowoleni z ich związku? Jak na niego zareagują? Czy będą się z nimi cieszyć, czy może okaże się, że nie wszystko jest takie, jak sobie wyobrażali? Los szybko stawia ich związek na próbę, a wraz z nią problemy. Po raz kolejny dałam się ponieść utarczkom słownym i sytuacyjnym, znowu poczułam się, jak wtedy, kiedy czytałam pierwszy tom, Carina Bartsch potrafi wykrzesać magię z napisanych słów.
Fani autorki i historii bohaterów prosili ją o napisanie kolejnej części, a tym samym o ponowne spotkanie z nimi, wgłębienie się w ich świat. Może i każdy gdzieś w środku miał obawę, czy faktycznie jest sens na czytanie tej książki, mogę Wam powiedzieć, że nawet powinno się ją przeczytać. Moje podejście było nieco inne, ponieważ dość późno sięgnęłam po „Lato koloru wiśni” i „Zimę koloru turkusu”, dlatego moje oczekiwanie na „Wiosnę koloru słońca” nie było takie duże, a przerwa między tomami długa. Cudownie było znowu poczuć dokładnie to samo, co tak bardzo spodobało mi się podczas pierwszego spotkania z bohaterami. Carina Bartsch potrafi wykreować bohaterów na poziomie, inteligentnych, dać im „życie” i sprawić, że są wiarygodni. Dialogi między nimi nie są sztuczne, pompatyczne i naciągane. W „Wiośnie koloru słońca” mamy wiele szczerości, niepewności, ale także autentyczności, co sprawia, że przez lekturę się płynie, pomimo tego, że jest to cegiełka. Czy jest to niezbędna część? Nie wiem, jednak wiem, że z radością ją powitałam, przeczytałam i z pewnością nieraz do niej powrócę.