Zimowy wieczór jest senny, magiczny i pełen cudów. Jak życie.
Momo ma dwadzieścia osiem lat i żyje w gorsecie własnych ograniczeń. Nie pije kawy, nie patrzy ludziom w oczy, nie kupuje kolorowych ubrań, boi się podróżować. Ma za sobą nieudane małżeństwo i skomplikowane relacje z ojcem. Jej światem jest sztuka – Momo projektuje biżuterię i meble z recyklingu.
I wtedy pojawiają się sny. Są jak pomost łączący noc z dniem. Próbują jej coś powiedzieć, kłują palcem, puszczają oko. Stają się pośrednikiem między Momo a prawdziwym światem, który ją otacza. Wyznaczają jej kolejne zadania, które musi wypełniać, żeby pójść dalej. Czas kończy się wkrótce...
Kim jest osoba, na którą podświadomie czeka?
Autor | Natasza Socha |
Wydawnictwo | Pascal |
Rok wydania | 2017 |
Oprawa | broszurowa |
Liczba stron | 304 |
Format | 13.0 x 19.9 cm |
Numer ISBN | 9788381030168 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381030168 |
Waga | 300 g |
Wymiary | 130 x 200 x 24 mm |
Data premiery | 2017.11.09 |
Data pojawienia się | 2017.11.09 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Główna bohaterka Momo jest z skrytą a wręcz ukrytą osobą. Można stwierdzić, iż odcieła się od świata. Całym jej życiem jest sklep, który prowadzi, gdzie sprzedaje biżuterię i meble, które sama robi. Ma za sobą nieudane małżeństwo, oraz skomplikowane relacje z ojcem, który ją zostawił. Momo unika kontaktu z ludźmi, boi się podróży i zmian, a ubiera się tylko w czerń.
Lecz w jej snach zaczynają pojawiać się przeróżne kolory, a najbardziej intryguje ją mężczyzna w zielonym swetrze. Jej sny próbuję coś powiedzieć, wyznaczają zadania, które musi wypełnić na jawie, lecz ma ograniczony czas.
Może i książka jest poniekąd świąteczna, lecz moim zdaniem(jak już wspominałam) można ją przeczytać zawsze, bez różnicy jaka to pora roku. Serdecznie polecam, czyta się szybko, wręcz nie mogłam doczekać się kolejnego snu, oraz tego co za sobą niesie. Wspaniała historia kobiety, która stara się ukryć przed światem, lecz los ma dla niej inne plany.
Twórczość Nataszy Sochy przez długi czas pozostawała dla mnie zagadką i marzeniem. Obecnie jestem szczęśliwą czytelniczką kilku jej książek i to zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. Rok temu przed Bożym Narodzeniem pisarka zaczarowała mnie powieścią „Biuro Przesyłek Niedoręczonych”, dlatego teraz postanowiłam poznać kolejną świąteczną opowieść… Zapraszam Was do krainy snów…
Monika Morys ma dwadzieścia osiem lat i wymyślony w dzieciństwie przez tatę niezwykły pseudonim – Momo. Czy ta niecodzienna ksywka mogła przyczynić się do zajęcia jakiemu oddaje się Monika? Moim zdaniem owszem, bo przecież tworzenie dzieł sztuki z niepotrzebnych nikomu przedmiotów to dość oryginalny pomysł na życie. Przedmioty, które nie zostały poddane recyklingowi tylko trafiły w dłonie Momo a później do jej galerio-pracowni na parterze, otrzymały niejako drugie życie. Niektóre twory bardzo mnie zafascynowały!
Momo jest kobietą, która ma wszystko poukładane i zaplanowane, nie lubi spontaniczności a jej mieszkanie jest urządzone bardzo minimalistycznie. Nie przepada za komplementami i podróżami. Wychowała się bez ojca, który zanim zniknął i tak nie uczestniczył aktywnie w jej życiu. Małżeństwo Momo również okazało się porażką. Skąd zatem wynika fakt, że przewidywalna codzienność miesza się z dziwacznymi i poza wszelkimi regułami dziełami sztuki?
„Miłość (…) to podnoszenie zwykłości do potęgi nieskończonej.” *
Co noc bohaterkę nawiedzają sny… Są metaforą, której nie rozumie i odnoszą się z reguły do nieznanych osób, unoszenia i kolorów, choć prym wiedzie mężczyzna w zielonym swetrze… Kim jest? Z jakiego powodu nawiedza Momo w snach? Tego niestety nie udało się ustalić, bowiem zawsze przed końcem sen się urywa i pozostaje niewyjaśniony…
Czy wiecie, że sny mają znaczenie, trzeba je tylko zrozumieć? Z reguły wstydzimy się tego o czym śnimy, boimy się, nie wierzymy lub nie pamiętamy. Spychamy je w czeluście niepamięci, nie chcąc by ukazały nasze słabości. A może one przepowiadają przyszłość? Albo odzwierciedlają pragnienia?
Najważniejszą rolę w powieści odgrywają kobiety. Udzielająca dobrych rad, eteryczna ‘dobra wróżka’, czyli Mila (jak dobrze, że wiedziałam już czego mogę się po niej spodziewać:), zajmująca się tanatokosmetyką Patrycja, czyli matka Momo (zwana również Pati – bardzo osobiście odebrałam jej osobę z uwagi na imię i skrót:) oraz postanowione niejako na dwóch biegunach Momo i Rebeka. Siostrzenica i ciotka. Woda i ogień. Nijakość i konkret. Spokój i działanie. Ułożona i sarkastyczna. Ciotka Rebeka z uwielbieniem hot-dogów w Wigilię i interwencją w sprawie przemocy domowej po prostu mnie oczarowała.
„Faceci od wieków byli niestabilni uczuciowo i gdyby tylko jakaś ustawa to regulowała, wszystkim nam żyłoby się lepiej (...)” **
Pamiętajcie jednak przed sięgnięciem po lekturę, że nie jest to powieść typowa w swej świątecznej krasie – nie ma tutaj ubierania choinki, kolęd czy innych kojarzących się z Bożym Narodzeniem faktów i tradycji. To historia mocno refleksyjna, skupiająca się na wymiarach niedostępnych na co dzień. Tutaj przemawiają nie barszcz, karp czy kutia, ale symbolika, metafora i typowy dla autorki humor.
"W moim wieku słowo 'seksowność' jest rzadsze niż 'mammografia' lub 'sztuczne biodro', dlatego nie dziw się, że tak się nim zachłystuję." ***
Podsumowując - „Dwanaście niedokończonych snów” to powieść urokliwa, nostalgiczna i nietypowo przedświąteczna. Opowiada o relacjach rodzinnych, niesie niespodzianki i w bardzo nietendencyjny sposób traktuje o wybaczeniu, poszukiwaniu i splotach przypadków. Natasza Socha umiejętnie połączyła magię z rzeczywistością, by pokazać nam, że wprawdzie zima jest doskonałym czasem na zmiany, ale tak naprawdę nigdy nie jest na nie za późno. Trzeba tylko odważyć się i postawić pierwszy krok.
* N. Socha, „Dwanaście niedokończonych snów”, Wyd. Pascal, Bielsko-Biała 2017, s. 222
** Tamże, s. 245
*** Tamże, s. 222
Czytając tę książkę mamy wrażenie, że przenosimy się do zupełnie innego świata, wprowadzają nas do niego sny głównej bohaterki, które są dość niespotykane, tajemnicze, a jest ich określona liczba dwanaście, co również na trwałe wiąże się z świąteczną liczbą, a mianowicie dwanaście, jak dwanaście potraw na wigilijnym stole.
Każdemu z nas coś się śni, czasami budzimy się i nie pamiętamy jak zachowywaliśmy się podczas snu oraz co robiliśmy, ale zdarzają się sny, które po przebudzeniu dokładnie pamiętamy. Momo bardzo często wraca do swoich snów, analizuje każdy ich element, stara się scharakteryzować sylwetkę " ich głównego bohatera", mężczyzny w zielonym swetrze. To dla młodej kobiety postać zagadkowa, mimo to wydaje się przyjazna i bije od niej ciepło, za każdym razem, gdy Momo chce porozmawiać z tajemniczą postacią, ona znika albo sen nagle kończy się i młoda kobieta wstaje, by jak co dzień rozpocząć szary, monotonny dzień. Tak wydaje jej się na początku, zanim nie przekroczy progu małej cukierni, gdzie pracuje starsza osoba o imieniu Mila, kobiety zaprzyjaźniają się i od tej pory Momo jest stałą bywalczynią w niewielkim zakładzie cukierniczym Mili.
Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami, a główna bohaterka cały czas próbuje rozwiązać zagadkę tajemniczego mężczyzny, są chwile kiedy zastanawia się, czy warto wierzyć w sny, czy to w ogóle ma sens, ale sumienie podpowiada jej, że musi wyjaśnić trapiącą ją zagadkę.
Momo po odejściu męża i utracie ojca, jest pewna, że nic dobrego nie może ją już spotkać w życiu, jednak myli się w tej kwestii bardzo ...
Życie nabiera kolorów, kiedy poznaje Seweryna, razem spędzają czas chodząc na koncerty, rozmawiając, spacerując po parku. Momo dzięki niemu czuje się z dnia na dzień coraz lepiej i pewniej.
W książce Nataszy Sochy pojawiają się również wątki ojca Momo, który pewnego dnia wyszedł i już nigdy nie wrócił, sprawa jego zaginięcia nigdy nie została wyjaśniona. Wątek ten trwale pojawia się w całej powieści obyczajowej i tutaj zmierzam ku rozwiązaniu zagadki mężczyzny pojawiającego się w snach młodej kobiety. Momo postanawia wyjechać do Wenecji? Dlaczego tam? Miejsce to bardzo często pojawia się w jej snach, gdy główna bohaterką mimo ponagleń rodziny postanawia udać się do Wenecji, poznaje mężczyznę w zielonym swetrze, jest nim, ku zdziwieniu ojciec Momo, jej ojciec.
Jakie wnioski pojawiają nam się po przeczytaniu książki?
Święta Bożego Narodzenia zachęcają nas do przemyśleń, rozważań nad sensem naszego życia, obecności w nim naszej rodziny, to czas który powinien być dla nas piękny, on również zmienia się dla Momo. Poznaje mężczyznę, z którym spędza szczęśliwe chwile, odzyskuje także ojca, który zaginał przed laty, lecz teraz się odnalazł i to dzięki snom, o których większość mówiła, ze są bez sensu i nie powinniśmy w nie wierzyć. Te sny, są tajemnicze, a książka oparta jest na atmosferze świątecznej, wprowadza nas w tę czas nadchodzących świąt.
Książka Nataszy Sochy warta jest uwagi, w sposób dość łatwy ukazuje relacje miedzy ludzkie, ale nie obcy jej jej również humor. Myślę, że jest odpowiednia lekturą na zimne i długie wieczory. Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło, ale w pozytywnym aspekcie tego słowa. Było mi szkoda Momo, która była nieszczęśliwa, jednak odnalezienie ojca sprawiło, że jej życie nabrało kolorów.