I cóż może w niej być zabawnego? Przecież jeśli w książce nie ma obrazków, to oglądać w niej można tylko słowa na stronach. Słowa, które mogą nas zmusić do wydawania dziwacznych dźwięków…
No więc właściwie co to za książka?
Rozbrajająco prosta, a zarazem genialnie skonstruowana. Wywołuje wybuchy śmiechu za każdym razem, gdy do niej zaglądamy. Ale też pozwala przekonać dzieci, że słowo pisane może być niewyczerpanym źródłem zabawy i psot.
Ostrzeżenie:
Ta książka wygląda poważnie, ale w rzeczywistości jest kompletnie bez sensu. Jeśli twoje dziecko próbuje cię nakłonić, byś ją przeczytał (lub przeczytała), oznacza to, że chce ci spłatać psikusa. Będziesz musiała (lub musiał) mówić głupstwa i rozśmieszać wszystkich wokoło.
Tylko potem nie mów, że się nie ostrzegaliśmy…
Autor | Benjamin Joseph Novak |
Wydawnictwo | Czarna Owca |
Rok wydania | 2020 |
Oprawa | twarda |
Liczba stron | 48 |
Format | 20.0 x 26.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-8143-418-8 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381434188 |
Wymiary | 200 x 260 mm |
Data premiery | 2020.03.11 |
Data pojawienia się | 2020.02.05 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
„Książka bez obrazków” B. J. Novak intrygowała mnie odkąd ją zobaczyłam po raz pierwszy. Jest to książka dla dzieci i ciekawiło mnie, co takiego ma w sobie, że nie potrzebuje ilustracji? Po przeczytaniu jej dzieciom wiem, że po prostu ma w sobie „to coś”.
W tej książce nie znajdziemy głównego bohatera, szalonych przygód, ciekawych historii. Ale znajdziemy niesamowitą zabawę słowem, dźwiękiem i wyobraźnią, z dużą porcją poczucia humoru. To nie jest książka o czymś, ona jest wręcz o niczym, a rozśmiesza dzieci do łez. Dorosłych zresztą też ;-)
Polecam ją do przeczytania dzieciom zarówno młodszym, jak i starszym. Myślę, że najlepszą rekomendacją dla tej książki są słowa moich podopiecznych: „Jeszcze raz!”.
Dzieci nie przepadają za książkami bez obrazków. W końcu co ciekawego można znaleźć w takich książkach? Ilustracje niejednokrotnie są dla małych czytelników ważniejsze niż sama treść opowiadań. Co więc takiego ma do zaoferowania „Książka bez obrazków” wydawnictwa Czarna Owca? Czy będzie w stanie zainteresować dzieci swoją historią? Zajrzyjcie razem z nami do tej nietypowej publikacji i sprawdźcie, czy macie do siebie wystarczająco dużo dystansu, by przeczytać ją do końca!
Okładka „Książki bez obrazków” jest bardzo minimalistyczna. Jej wnętrze również. Na niemal każdej stronie znajdziecie zaledwie zdanie lub dwa, wydrukowane na białym tle. Niby nic, ale czy na pewno? Z każdą stroną książka robi się coraz… dziwniejsza, a jednocześnie zachęca, by czytać ją dalej. Ale zacznijmy od początku! „Książka bez obrazków” to opowieść, w której dorosły musi przeczytać absolutnie każde słowo – takie są zasady! I początek faktycznie może się wydawać względnie normalny, a wręcz odrobinę nudnawy. Jednak im dalej w… książkę, tym więcej… śmiechu!
„Książka bez obrazków” to lektura, która zmusza dorosłych do wygłupów. Dziwne słowa, zdania bez sensu, śmieszne dźwięki – nie jest łatwo wyjść z butów poważnego rodzica i wcielić się w plotącego głupoty żartownisia. Jeśli jednak zdystansujemy się do siebie i zaczniemy się bawić książką to możemy stworzyć z tej lektury całkiem niezły kabaret.
Na ogół unikam głupawych książek, z reguły chciałabym, aby moje dzieci czytały coś, co ma jakieś przesłanie i niesie ze sobą coś wartościowego. W przypadku „Książki bez obrazków” zrobiłam wyjątek. Wiele razy powtarzam naszemu Kubie, że musi mieć do siebie dystans, że czasem warto się powygłupiać i pożartować (także z siebie!). Jakby jednak nie było – przykład idzie z góry. Sama nie raz łapię się na tym, że trudno mi jest się naśmiewać z siebie samej, a dzięki tej książce mieliśmy świetną okazję, by pośmiać się z siebie całą rodziną!
Zachęcam, byście bawili się tą książką. Czytajcie ją na głosy, róbcie głupie miny! W końcu tak rzadko bywają okazje, kiedy dorosły może bezkarnie zrobić z siebie wariata.
czytelniczepodworko.pl
Książka-złoto :) I to nie tylko dlatego, że potrafi rozbawić i znakomicie poprawić humor, ale także dlatego, że jest pewną szansą na to, ażeby dzieciaki zauważyły w książkach nie tylko obrazki, ale także słowo pisane - a to może być niewyczerpalnym źródłem radości i uśmiechu :) A także ważnych treści - ale do ich zauważenia konieczna jest uwaga im poświęcona; "Książka bez obrazków" może być fajną okazją do nakłonienia najmłodszych do poświęcenia książkom owej uwagi.
B.J. Novak to znany scenarzysta, reżyser i komik (szersza publika może go kojarzyć dzięki serialowi "The Office"). Profesje tego pana są aż nadto widoczne w treści książeczki :) Lektura jest pełna humoru, a kolejne strony prześcigają się w chęci wywołania uśmiechu na twarzy czytelnika. Całość jest zaś cudownie absurdalna i pozornie pozbawiona sensu :)
Ale to tylko pozory braku sensu. W rzeczywistości treści zamieszczone na kolejnych stronach (poza efektami humorystycznymi w rodzaju np. zmuszenia dorosłego do udawania w trakcie czytania małpy-robota) mają na celu pokazanie, że w książkach ważne są nie obrazki, ale treść. To szalenie istotne w erze triumfu szeroko pojętej kultury obrazkowej - zwłaszcza w odniesieniu do literatury dziecięcej i młodzieżowej.
"Książka bez obrazków" jest szansą wyjścia poza obowiązujący trend czytelniczy każący skupiać się nie na słowie lecz na obrazie - szansa ta może okazać się korzyścią dla wszystkich, a szczególnie dla najmłodszych. Czy to się uda? To zależy już tylko od nas, czytelników. Oraz od tego, co czytamy Naszym Pociechom ;)
Gorąco polecam!
https://cosnapolce.blogspot.com/2020/03/ksiazka-bez-obrazkow-benjamin-joseph.html
„Książka bez obrazków” jak reklamuje ją Czarna Owca, jest kompletnie pozbawiona sensu, ma służyć jedynie rozrywce.
Ja się z tym absolutnie zgadzam. Jednak przede wszystkim trzeba mieć dużo dystansu do siebie i świata, żeby nie uznać jej za beznadziejną i rzucić w kąt. Nie ma w niej dużo tekstu, a to, co czytamy to dialog, który czytelnik prowadzi sam ze sobą. Książka jest skierowana do dzieci, ale zanim im ją przeczytacie na głos, zróbcie to sobie po cichu, chodzi o to, by się w nią wczuć, nadać odpowiednią intonację, wtedy na pewno wywoła uśmiech. Czy skłoni do rozmów, po co w ogóle są książki i czy obrazki w książkach dla młodszych są konieczne? Możliwe, ale najważniejsze, że spędzicie z nią chwilę z własnym dzieckiem czy dziećmi i to jest bezcenne. Nawet za cenę bycia małpą, co zjada robaki. ;)
Polecam.