Dziewczyna, która znika w nocy.
Przyjaciele związani tragiczną tajemnicą.
Powrót do miejsca, w którym wszystko się zaczęło...
Riwiera Francuska – zima 1992 roku.
W mroźną noc, gdy kampus liceum zostaje sparaliżowany przez burzę śnieżną, dziewiętnastoletnia Vinca Rockwell, jedna z najzdolniejszych uczennic w szkole, ucieka z nauczycielem filozofii, z którym ma potajemny romans. Dla nastoletniej dziewczyny miłość oznacza wszystko albo nic. Nikt już nigdy jej nie zobaczy.
Riwiera Francuska – wiosna 2017 roku.
Kiedyś nierozłączni Thomas i Maxime – najlepsi przyjaciele Vinki – nie kontaktowali się ze sobą od czasów szkolnych. Spotykają się dopiero na zjeździe absolwentów. Zaraz po nim szkoła ma zostać rozebrana. Thomas i Maxine wiedzą, że w budynku ukryte są zwłoki. I że wkrótce nic już nie stanie na przeszkodzie, by prawda wyszła na jaw.
Najpopularniejszy autor we Francji, którego książki nie schodzą z list bestsellerów na całym świecie, tym razem powraca w sensacyjnej książce, także dla fanów powieści Joela Dickera Prawda o sprawie Harry'ego Queberta, Harlana Cobena Nie mów nikomu, Gillian Flynn Zaginiona dziewczyna. Atmosfera książki w stylu Tajemnej historii Donny Tartt i „Miasteczka Twin Peaks” Davida Lyncha.
Autor | Guillaume Musso |
Wydawnictwo | Albatros |
Rok wydania | 2019 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 320 |
Format | 14.3 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8125-658-2 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381256582 |
Wymiary | 143 x 205 mm |
Data premiery | 2019.07.31 |
Data pojawienia się | 2019.06.19 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 89 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 2 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Pewnego mroźnego dnia, w czasie zaskakującej jak na Francję wichury znika jedna z uczennic prestiżowego liceum z internatem. Co więcej, Vinca to nie byle jaka uczennica, a zatrważająco piękna i pewna siebie manipulatorka, która nie tylko wdziękiem i urodą potrafiła zjednać sobie każdego. Według plotek ucieka wraz z nauczycielem filozofii, z którym łączyło ją potajemne uczucie. Co jednak ciekawe, w tym momencie ślad po niej ginie na zawsze.
Lata później dawni znajomi z klasy dziewczyny spotykają się na zjeździe absolwentów. Są przerażeni wizją tego, że tajemnice przeszłości mają szansę ujrzeć światło dzienne i zastanawiają się, co mogą zrobić, aby temu zapobiec. Jak się jednak okazuje, nie tylko oni knują plany i nie tylko oni wiedzą o tym, co zaszło naprawdę. Pytanie tylko, kto tym razem pociąga za sznurki?
Bardzo lubię twórczość francuskiego autora, chociaż do tej pory miałam okazję przeczytać jedynie dwie książki autora. „Dziewczyna z Brooklynu” oraz „Apartament w Paryżu” były świetnymi powieściami, w których nie brakowało intrygującej akcji, elektryzujących zagadek czy zwrotów akcji.
„Był to chłopak pragmatyczny, odważny i szlachetny, pełen zdrowych odruchów. Wiedziałem, że nie uda mi się go wskrzesić, ale czułem, że nie całkiem znikł. Nawet w najcięższych chwilach gdzieś tam był, przypominały mi o nim uśmiech, słowo, przypadkowa rozsądna myśl. Tylko on mógł odkryć prawdę, bo właściwie szukałem nie tyle Vinki, ile siebie.”
„Zjazd absolwentów”, co widać już niemal od początku fabuły, to nieco inny gatunek. Próżno szukać tutaj strachu, grozy i uwielbianego przez miłośników thrillerów dreszczyku emocji. Nie, najnowsza książka Musso to zdecydowanie bardziej opowieść obyczajowa z lekką domieszką innych gatunków. Jednak absolutnie mi to nie przeszkadzało. I tutaj widać bowiem kunszt pisarski Francuza, który sprawia, że nie sposób się nudzić. Zarówno postaci, ich sekrety , jak również wydarzenia są naprawdę na tyle interesujące, że trudno oderwać się od powieści i przestać zastanawiać nad tym, w jakim kierunku rozwinie się akcja. Z czasem zaczynają się pojawiać nowe wątki, nowe zwroty akcji, których nawet najlepiej przewidujący czytelnik raczej nie byłby w stanie przewidzieć.
„Zjazd absolwentów” to z pewnością opowieść, która zasługuje na uwagę. Moim skromnym zdaniem idealna na długą podróż pociągiem czy też po prostu wolny wieczór.
www.carolinelivre.pl
Trójka przyjaciół, Thomas, Maxime i Fanny spotykają się po 25 latach na zjeździe absolwentów liceum do którego chodzili. Powracają do nich wspomnienia z pewnej zimowej nocy, kiedy to w niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła ich przyjaciółka Vinca. Tamtej nocy wydarzyło się coś jeszcze, co może wkrótce zostać odkryte, a przez co mogą mieć ogromne problemy. Thomas na własną rękę próbuję odkryć co stało się z jego wielką miłością Vinką. Jest również ktoś, kto o wszystkim wie i za wszelką cenę pragnie zemsty. Czy uda mu się poznać prawdę?
Cóż to była za emocjonująca historia. Zagadkowe zaginięcie, morderstwo z miłości i tajemnice rodzinne sprawiły, że nie mogłam oderwać się od tej książki. Każdy kolejny rozdział buduje napięcie i zaostrza apetyt na poznanie prawdy. Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło i w pełni zaspokoiło mój głód. Dobrym posunięciem jest przeplatanie wydarzeń obecnych z tymi sprzed 25 lat. Każda tajemnica jest dokładnie wyjaśniona i nie pozostawia niedosytu. Wątek morderstwa idealnie łączy się z tajemnicami rodzinnymi. Thomas odkrywa nie tylko prawdę o swojej ukochanej, zaginionej Vince, ale również o samym sobie. Z pozoru prosta sprawa okazuje się skomplikowaną intrygą, a ilość osób w nią zamieszanych nie powoduje chaosu, wręcz przeciwnie, nadaje jej jeszcze więcej charakteru. Książka prowadzona jest z perspektywy Thomasa, ale pod koniec autor dopuścił do głosu również osoby zamieszane w tę sprawę. Dzięki temu zyskujemy pełny obraz wydarzeń i dowiadujemy się co każdym z nich kierowało. To było moje drugie spotkanie z twórczością Musso i jestem pewna, że każda inna książka tego autora jest równie dobra. Z czystym sumieniem polecam ten genialny kryminał.
Zjazd absolwentów, mnóstwo ludzi, którzy najczęściej od lat nie mieli ze sobą kontaktu, rozmowy, wspominki, ploteczki. Skąd my to znamy. Przypominają się stare przyjaźnie, wydarzenia. I w taki właśnie dzień spotykają się po latach Thomas i Maxime, w liceum najlepsi przyjaciele. Podczas ich rozmów na jaw wychodzi skrywana przez nich od lat tajemnica o zniknięciu ich koleżanki. Tajemnica, która właśnie może wyjść na światło dzienne za sprawą planowanego zburzenia sali gimnastycznej, gdyż jej mury to nie tylko cegły. Co naprawdę wydarzyło się za murami szkoły i jak zniknęła Vinca, tego dowiecie się podczas lektury książki.
O twórczości Guillaume Musso słyszałam wielokrotnie i wiele dobrego. Jednak moja pierwsza przeczytana książka tego autora mnie nie ujęła. Niby wszystko jest, nie najgorsi bohaterowie, dynamiczna akcja (bo przecież dzieje się bardzo dużo) tajemnica sprzed lat, przepiękne tło, to jednak podczas czytania nie czułam większej ekscytacji. Chwilami czułam się wręcz znudzona, akcja nie trzymała mnie w napięciu, a dla mnie thriller taki powinien być.
Sama treść sprawia wrażenie, że wszystkim postaciom autor tak poukładał życie, że w sumie nikomu nie ułożyło się tak, jak powinno. Źle lokowane uczucia, nietrafione związki, życie w zakłamaniu lub lęku.
Siadając do lektury, liczyłam na coś więcej, może na tropienie zagadki gdzie winny musi swoje odcierpieć, a potem zostać ukarany? Najlepiej w najmniej spodziewanym momencie, kiedy mówisz o kurczę! A tutaj dostałam Thomasa, który żyje głównie lękiem przed ujawnieniem zbrodni i poniesieniem konsekwencji.
Książka nie czytała się lekko, przysłowiowym jednym tchem, o nie. Robiłam przerwy i szczerze mówiąc tylko dzięki swojej zasadzie, że czytam do końca rozpoczęte lektury, dotrwałam do ostatniej strony, a wtedy odsapnęłam z ulgi ze to już. Pewnie chwilkę potrwa, zanim skuszę się na kolejne podejście do twórczości autora. Jednak, jestem świadoma, że niejeden z moją opinią może się nie zgodzić i przeczytać książkę z przyjemnością ;)
https://papierowestrony.blogspot.com/2019/09/zjazd-absowentow-guillaume-musso-842019.html
Autora „Zjazdu absolwentów” chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Sporo propozycji z listy moich ulubionych autorów zajmowało mój czas i na twórczość Musso gdzieś nie starczało mi czasu. W zeszłym roku moja znajoma Kamila zafascynowała się „Dziewczyną z Brooklinu”, której recenzje nzajdziecie u nas na blogu. Pożyczyłam i nie powiem żebym przepadła. Raczej byłam poirytowana i lekko znudzona. Jednak to było moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Każdy ma lepsze i gorsze momenty w życiu, zatem postanowiłam dać szansę najnowszej jego książce, a mianowicie wspomnianemu „Zjazdowi absolwentów”.
Akcja książki dzieje się dwutorowo. Poznajemy wydarzenia z 1992 roku oraz z roku 2017. Obydwa czasy akcji łączy kampus oraz postać Thomasa Degalaisa.
W 1992 roku podczas zimowego wieczoru z kampusu ginie bez śladu młoda uczennica Vinca. Śledztwo niestety utyka w martwym punkcie. Poszlakowo ustalono, że dziewczyna prawdopodobnie uciekła ze swoim nauczycielem Alexisem Clementem, gdyż i on tego dnia zniknął bez śladu. Historia wydawała się piękna jednak jak można ukrywać się przez wieki. Ewidentnie coś tu nie pasowało. Po 25 latach w murach kampusu odbywa się zjazd absolwentów. Sprawa zaginięcia nadal stanowi news spotkania. Koledzy zastanawiają się, co mogło się stać z dziewczyną. Jeden z uczestników, Thomas, był szaleńczo zakochany w Vince i do dania dzisiejszego nie może pogodzić się tym, że jego ukochana uciekła z innym. Wraz z przyjacielem Maximem chcą dotrzeć do prawdy gdyż wiedzą, że część z krążącej w obiegu historii jest fikcją. Prawda może okazać się zupełnie inna niż obaj przypuszczali.
Guillaume Musso to pisarz, którego jedni kochają dozgonnie, inni nienawidzą, a jeszcze inni, jak ja, będą dawali mu szansę. Jak wcześniej wspomniałam dotychczas miałam jedno spotkanie z jego twórczością i to niezbyt udane. Niektórzy na moim miejscu nie podeszliby do próby numer dwa – jednak nie ja. Niezmiernie się cieszę, że to zrobiłam. „Zjazd absolwentów” okazał się bardzo dobrą lekturą. To co mi się w tej książce najbardziej podobało to, to że rozwiązanie zagadki było niczym Matrioszka, odkrywasz jedną zagadkę, a już czeka na Ciebie następna. Nic nie było podane na talerzu. I choć historia może wydawać się lekko naciągana to nie odstrasza.
Książkę przeczytałam już jakiś czas temu i pisząc tę recenzję zajrzałam na portal lubimyczytać.pl. Nie zapoznawałam się z innymi opiniami tylko interesowała mnie liczba gwiazdek od Was czytelników. Utwierdziłam się w przekonaniu, że autor ma specyficzne pióro i nie każda książka może przypaść mi do gustu, jednak będę sięgać po jego twórczość. Czytajcie Musso! ;)
To moje pierwsze spotkanie z Guillaume Musso. Jestem przekonana, że nie ostatnie. Jak to się stało, że autor jeszcze nie pojawił się w mojej biblioteczce? Zupełnie nie wiem. Dzięki Wydawnictwu Albatros nadrabiam moje zaniedbanie.
Jest zima roku 1992. Kampus renomowanego, prywatnego liceum jest sparaliżowany przez burzę śnieżną. W niedzielę 22 grudnia dziewietnastolenia Vinca Rockwell ucieka do Paryża ze swoim dwudziestosiedmioletnim nauczycielem filozofii Alexisem Clementem. Zakochany w niej Thomas Degalais nie może uwierzyć, że dziewczyna tak po prostu uciekła i przez dwadzieścia pięć lat nie skontaktowała się z nim.
Thomas przyjeżdża na zjazd absolwentów szkoły w roku 2017. Po skończeniu szkoły, został pisarzem i napisał ponad dziesięć książek. Jednak przez te dwadzieścia pięć lat często myślał o Vincy. Spotyka się ze swoim najlepszym przyjacielem Maxime i razem próbują rozwiązać zagadkę zaginięcia dziewczyny. Odkrywają, że nic nie jest takie, jakie by się wydawało.
„Ojciec zaśmiał się szyderczo. Wcale nie był zażenowany. Czułem, że rozmowa sprawia mu przyjemność. Najwyraźniej napawał się pozycją rodzica, który utwierdza się we władzy nad synem, zadając mu ból.
- Jesteś podły. Brzydzę się tobą! – rzuciłem.
To go wreszcie ruszyło. Wstał i zbliżył twarz do mojej twarzy.
- W ogóle nie znałeś tej dziewczyny! Ona była wrogiem, chciała nas zniszczyć, unicestwić naszą rodzinę! – Wskazał na zdjęcia rozrzucone na stole. – Wyobraź sobie tylko, co by było gdyby te zdjęcia dostały się w ręce twojej matki czy rodziców innych uczniów! Ty żyjesz w świecie bajki, literatury! Rzeczywistość jest inna. Brutalna. Okrutna.”
Powieść toczy się dwutorowo. Przeszłość opowiadana ustami bohaterów – rok 1992 oraz czasy obecne – zjazd absolwentów w roku 2017. Niesamowite zwroty akcji, pojawiające się coraz to nowe dowody, dzięki którym Thomas i Maxime zbliżają się do rozwiązania zagadki.
Dawno nie czytałam tak świetnie prowadzonego kryminału. Autor przez cały czas trzymał mnie w napięciu. Do ostatnich stron nie byłam pewna, kto tak naprawdę zabija. A postać Vincy mnie intrygowała, choć czułam, że nie jest taka, jak myśli o niej zakochany Thomas.
Co mnie zachwyciło w tej książce - to cudowne cytaty. Przed rozpoczęciem każdego rozdziału, wypisany były zdania świetnie oddające klimat tej części.
„Nie wiem, kto to powiedział, że ludzie dostają od losu tyle, ile są w stanie znieść, ale to nieprawda. Najczęściej los to perwersyjny skurwysyn, który niszczy najsłabszych, podczas gdy dranie żyją długo i szczęśliwie.”
Po przeczytaniu tak interesującej książki, każdą kolejną powieść autora – biorę w ciemno.
Musso zamieszał, pomieszał i "zrobił mnie na szaro". Najnowsza powieść francuskiego pisarza to długo oczekiwana pozycja. Nie wiem czy jest ktoś, przynajmniej w naszym czytelniczym światku, kto nie zna jego twórczości lub chociaż nie kojarzy nazwiska. Osobiście czytałam chyba tylko dwie powieści spod jego pióra, ale z tego co kojarzę, to czytało mi sie dobrze i mocno trzymało w napięciu. Tym razem było tak samo.
Akcja toczy się na dwóch płaszczyznach, w 1992 roku i w 2017 roku. Lubię ten zabieg w książkach, bo daje taki szerszy podgląd sytuacji. A i trochę wzrasta tajemniczość. Zawsze wtedy próbuję odgadnać kto jest winien, kto zabił, czy postać z przeszłości jest tą, której szukamy. Musso nie pozwolił, żeby udało mi się odgadnąć, bo gdy już byłam prawie pewna i gratulowałam sama sobie, wszystko się odwróciło. A co gorsze, wszystkie elementy układanki idealnie do siebie pasowały, nic nie zgrzytało i okazało się to takie logiczne. Zakończenie w stylu Cobena, a ja Cobena bardzo lubię.
W opiniach innych czytelników pojawia się zarzut, że brakowało "tego czegoś". Według mnie to "coś" to tajemnica, wyrzuty sumienia, upływajacy czas, chęć chronienia innych czy błyskotliwy bohater. A to wszystko składa się na świetny kryminał, z rodzaju tych przyjemniejszych, lżejszych, ale totalnie wciągających i nieodkładalnych. I taki właśnie jest "Zjazd absolwentów".
"W głębi duszy wiedziałem, że kiedyś prawda wyjdzie na jaw"
"Zjazd absolwentów" to pierwsza książka Guillaume Musso, którą przeczytałam. Przyznaję, że jestem zadowolna z lektury. Polubiłam styl autora i dałam się wciągnąć w opowiadaną przez niego historię. Wygląda na to, że na moją listę książek do przeczytania trafią kolejne pozycje.
Zima, 1992 roku. Dziewiętnastoletnia Vinca Rockwell, jedna z najlepszych uczennic, ucieka z nauczycielem filozofii, z którym ma romans. Wydarzenie to wstrząsnęło całym liceum.
Wiosna, 2017 roku. 50 lecie Liceum Międzynarodowego im. Antoine'a de Saint-Exupéry'ego. Thomas i Maxime, kiedyś bliscy przyjaciele, blisko związani z Vinką spotykają się po 25 latach. W szkole odbywa się zjazd absolwentów, jednak nie to wydarzenie zmusza ich do nawiązania kontaktu. Mury liceum skrywają tajemnicę, która może zniszczyć życie obu mężczyzn. Okazuje się, że ktoś jeszcze wie co wydarzyło się przed laty i osoba ta pragnie zemsty. Na jaw wychodzą nowe fakty, a Thomas i Maxime starają się rozwikłać zagadkę.
Moje pierwsze spotkanie z Musso uznaję za udane. "Zjazd absolwentów" to ciekawa powieść, która wciąga od pierwszej strony.
Intrygi, świetnie budowane napięcie i wielowątkowa, dobrze skonstruowana fabuła. Wszystko to znajdziecie w tej książce. Narracja prowadzona jest dwutorowo. Śledzimy wydarzenia sprzed 25 lat i widzimy jak splatają się one z teraźniejszym życiem bohaterów. Widzimy jak tajemnice z przeszłości wpłynęły na ich życie. Każdy z nich skrywa tajemnice, każdy opowiada swoją historię. Musso wie jak wyprowadzić czytelnika w pole. W momencie, w którym myślałam, że wiem kto za wszystkim stoi, autor serwował taki zwrot akcji, po którym nie wiedziałam już nic. A zakończenie?! Co się tu działo!! Dałam się zaskoczyć, tego się nie spodziewałam.
Dla mnie dodatkowym smaczkiem są plastyczne opisy Riwiery Francuskiej. Mieszkam we Francji, a Lazurowe Wybrzeże to jedno z moich ulubionych miejsc w tym kraju.
Polecam, bo to naprawdę ciekawa książka.
Czy istnieje zbrodnia doskonała...?
Taka, z której konsekwencje nie zostaną wyciągnięte, bo nie ma ciała? Jak bardzo trzeba kochać swoje dziecko, by zatuszować zbrodnię, której dokonało? I czy właściwie można to jeszcze nazwać dobrze rozumianą miłością?
Musso zabiera nas tym razem na zjazd absolwentów, który dla Thomasa staje się niechcianym powrotem do czasów szkolnych i czynu, który ciążyć będzie nad nim całe życie, a który jednak nie przeszkodzi mu w zrobieniu kariery pisarza. Przeszłość zaczyna go ścigać, a widmo konsekwencji zaczyna pojawiać na horyzoncie... jednak czy go dosięgnie?
Miłość, przyjaźń, zbrodnia i prawda, która nie zawsze bywa oczywista.
Ostatnio przeczytałam "Zjazd absolwentów" i mam wrażenie, że mogłabym tutaj napisać tylko: Musso to Musso, klasa sama w sobie, i wszyscy, co przeczytali choć jedną jego książkę, powinni czuć się zachęceni.
.
Przed tą książką czytałam tylko "Apartament w Paryżu" i byłam nim całkowicie zauroczona, więc wierzcie lub nie, ale nie liczyłam na to, że "Zjazd absolwentów" będzie lepszy... I co? Był..
Zostałam zaskoczona i to wiele razy.
Najpierw kiedy już na samym początku dowiadujemy się kto jest zabójcą (co?), potem kiedy okazuje się, że ten "incydent" to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej, a na końcu jestem w szoku i czuję się trochę oszukana, bo jak to tak.. niby się wszystko wyjaśniło, ale mam wrażenie, że ostatnie słowo, jeszcze nie zostało powiedziane.
Autor idealnie potrafi zmanipulować czytelnika, potrafi mu zasugerować coś i osaczyć, by uwierzył w perfekcyjne, wydealizowane kłamstwo.
Koniec końców i tak nie ma możliwości, by przed ostatnim rozdziałem dowiedzieć się, co bohater myślał, czym się kierował i dlaczego zrobił to, albo dlaczego tego nie zrobił. Nie zostajemy też, zarzuceni ogromem wiadomości, żeby potem się tylko nudzić i snuć domysły. Wszystko dzieje się w idealnym tempie, a my na spokojnie dowiadujemy się wszystkiego kartka za kartką, rozdział za rozdziałem.
Wiem, że G.Musso często wplata w nowe historie, bohaterów wcześniejszych jego powieści i tutaj też tak było. Niewielka dosłownie wzmianka, ale cieszy.
Czy polecam? Oczywiście, że tak.
Może dlatego, że dopiero poznaje się z tym autorem i przeczytałam naprawdę mało jego historii, a może Musso jest taki dobry?
Na thriller Guillamue Musso "Zjazd absolwentów" czekałam z niecierpliwością od czasu, kiedy pojawił się w zapowiedziach Wydawnictwa Albatros. Musso to mój ulubiony autor, a "Zjazd absolwentów" to chyba jego najlepsza książka. Genialna historia, gdzie za jedną tajemnicą kryje się kolejna, a mordercę poznajemy już na początku, chociaż zbrodnia wcale nie jest taka oczywista. Thomas Degalais, który obecnie jest wziętym, mieszkającym w Nowym Yorku pisarzem, wraca na Lazurowe Wybrzeże, aby wziąć udział wraz ze znajomymi z młodych lat w zjeździe absolwentów swojego liceum i świętować pięćdziesięciolecie działalności szkoły. Okazuje się, że tutaj nadal niemal wszyscy żyją wydarzeniami z 1992 roku, kiedy to zaginęła w dziwnych okolicznościach para - Vinca Rockwell, piękna i popularna uczennica oraz jej nauczyciel filozofii Alexis Clement. Mimo śledztwa nie udało się ustalić, co się z nimi stało. Przyjęto, że uciekli, by wspólnie rozpocząć nowe życie. Tymczasem, po latach, na jaw zaczynają wychodzić fakty, które temu zaprzeczają, zwłaszcza że niektórzy wiedzą, co spotkało nauczyciela filozofii w pewną grudniową noc. Każda kolejna odkryta karta jest przyczynkiem do dalszej, złożonej historii. Czy społeczność Sophii Antipolis doczeka się wreszcie rozwiązania tej sprawy? Fabuła jest naprawdę przednia, misternie skonstruowana, historia wciągająca, więc to rozrywka na wysokim poziomie. Pełno tu tajemnic, niedomówień, intryg, które w końcówce książki zgrabnie łączą się w jedną spójną całość dostarczając czytelnikowi zaskakujące zakończenie. I oczywiście celne cytaty z literatury, które są swoistymi wprowadzeniami do kolejnych rozdziałów. Brawo Musso!!!
Guillaume Musso to autor znany i popularny, którego chyba nie trzeba szczególnie przedstawiać. Ma na swoim koncie kilkanaście książek, tłumaczonych na wiele języków, rozchodzących się w milionowych nakładach.
Jego ostatnia książka pt.: „Zjazd absolwentów” jest całkiem inna od tych, które dotychczas czytałam („Będziesz tam?”, „Apartament w Paryżu”, „Dziewczyna z Brooklynu”), tutaj wątek sensacyjno-kryminalny jest najważniejszy.
Thomas wraca po latach w rodzinne strony. Pretekstem jest zjazd absolwentów, na którym spotyka dawnych przyjaciół i znajomych. Jednak głównym jego celem jest rozwikłanie zagadki tajemniczego zaginięcia w 1992 r. Vinci Rockwell - przyjaciółki i miłości sprzed lat, a także zmierzenia się z tragedią sprzed lat.
Książka napisana jest dobrze, czyta się ją jednym tchem. Przeczytałam ją w jeden dzień. Jednak po lekturze mam mieszane uczucia. Przede wszystkim każdy z bohaterów w tej powieści ma coś na sumieniu. Pomimo wyrzutów sumienia potrafi z tym żyć, nawet jak pojawia się w końcu moment, w którym mogą stanąć w prawdzie, nie robią tego. Żadna z osób nie zdobyła mojej sympatii. Nawet głównego bohatera nie polubiłam. Sporo tu także nieodwzajemnionej i destrukcyjnej miłości. Chociaż muszę przyznać, że akcja wciąga i czyta się tę książkę, aż pozna się rozwiązanie sprawy. Zakończenie natomiast jest zaskakujące.
Powieść na pewno spodoba się wielbicielom twórczości Musso i osobom lubiącym wątki sensacyjne.
Iwona, lat 17
źródło: www.szkolnyklubrecenzenta.pl
Chociaż lubię historie o miłości, słowo romans odstrasza mnie najczęściej skutecznie, bo kojarzy się z tym, czego w literaturze nie trawię – niską jakością, tandetą i kiepskim wykonaniem. Dlatego powieści Musso, mianem romansów określane, do tej pory nie zagościły na mojej półce, mimo pozytywnych opinii, jakie o nich słyszałem. „Zjazd absolwentów” zaintrygował mnie jednak swoim opisem i postanowiłem dać w końcu pisarzowi szansę. Czy żałuję? Absolutnie nie, bo okazało się, że w moje w ręce trafiła dobra książka, nie wybitna, ale w sympatyczny sposób łącząca w sobie dobre cechy thrillerów i opowieści o miłości, z przyjemnie sentymentalną obyczajową nutą.
Rok 1992. Dziewiętnastoletnia Vinca Rockwell wybiera się na spotkanie ze swoim ukochanym, a zarazem nauczycielem filozofii. Wie, że ich sekretny romans nie ma wielkiej przyszłości, wie, że to pewnie źle się skończy, ale w tym momencie liczy się dla niej miłość. Znika. Jak twierdzą potem ludzie, dziewczyna uciekła ze swoim ukochanym do Paryża, widziano ich tam nawet, ale potem wszelki ślad po niej zaginął.
Rok 2017, sobota, 13 maja. Liceum Międzynarodowym im. Antoine’a de Saint-Exupéry’ego przygotowuje się na obchody pięćdziesięciolecia swojego istnienia, a co za tym idzie zjazd absolwentów. Strażniczka miejska Manon Agostini też zamierza wziąć w nich udział, w nadziei, że spotka chłopaka, którym kiedyś, niestety, się nie zainteresowała. Wezwanie do sprawdzenia dziwnego hałasu staje się jednak początkiem koszmaru: Manon na miejscu znajduje zmasakrowaną kobietę i zapłakanego mężczyznę powtarzającego, że to on ją zabił…
Tymczasem na zjazd absolwentów zmierza niejaki Thomas. Odkąd przeczytał artykuł, że stara hala sportowa ma zostać wyburzona, wie już, że to skończy się źle. To, co on i Maxime, dwaj najlepsi przyjaciele Vinci, ukryli w tym miejscu, teraz wyjdzie na jaw, a na nich czeka więzienie. Pytanie, co takiego skrywa przeszłość, ustępuje pola temu o to, kto jeszcze może o niej wiedzieć. Wkrótce bowiem Thomas odkrywa, że ktoś zostawił mu krótką, ale jakże wymowną wiadomość: zemsta. A to przecież zaledwie początek…
Nie ma co ukrywać, że jestem człowiekiem nie tylko romantycznym z natury, ale i sentymentalnym i choć szkoły nie mogę nazwać inaczej, jak piekłem, wciąż wspominam ją z nostalgią. Paradoks. Jestem też człowiekiem kochającym mocne wrażenia, dlatego horrory, a czasem także i thrillery, są tym, co mnie pociąga. „Zjazd absolwentów” wydawał się być pozycją idealną dla mnie i, jak już pisałem, nie zawiodłem się. Owszem, mogła to być książka genialna, gdyby zajął się nią jakiś większy pisarz (np. wspomniana na okładce Donna Tartt), niebanalne, porywające i intelektualnie stymulujące dzieło, ale i tak jest nieźle. Bo patrząc na te wszystkie współczesne książki z dreszczykiem, które różnią się od siebie właściwie jedynie nazwiskiem autora na okładce, Musso stworzył kawał sympatycznej, stricte rozrywkowej, ale wciągającej lektury.
„Zjazd absolwentów” to powieść, którą czyta się nadzwyczaj szybko. Prosty (na szczęście nie prostacki) styl, oszczędne opisy i skupienie się na emocjach bohaterów, sprawiają że powieść właściwie połyka się na raz. Niezły klimat, sporo sentymentów (Musso, choć jest Francuzem z pochodzenia, upodobał sobie amerykańską scenerię, tu jednak wraca w rodzinne strony, choć – jak twierdzi, nie ma w powieści nic z jego biografii) i niezła, choć nieszczególnie zaskakująca zagadka – wszystko to czyta się przyjemnie i trudno pożałować spędzonego nad powieścią czasu. Kto lubi takie mieszanki kryminału i opowieści obyczajowych, z romansem w tle, na pewno nie będzie zawiedziony. Podobnie, jak ci, wychowani na horrorach pokroju „Koszmaru minionego lata”, którego echa wyraźnie pobrzmiewają w dziele Musso.
“Szczerze mówiąc, nie mogłem się doczekać starości, bo miała oznaczać, że wreszcie odpłynie w dal przeszłość, która mało że nie była szczęśliwa, to jeszcze cały czas stanowiła groźbę.”
Jest rok 1992 kampus liceum na Riwierze Francuskiej zostaje sparaliżowany przez burzę śnieżną. Dziewiętnastoletnia Vinca ucieka z nauczycielem filozofii z którym ma romans. Nikt już nigdy ich nie zobaczy.
Wiosna 2017 : odbywa się zjazd absolwentów liceum. Spotykają się tam Thomas i Maxime przyjaciele Vinki, którzy nie widzieli się od czasów szkolnych. Po zjeździe szkoła ma zostać rozebrana. Koledzy wiedzą, że w budynku są ukryte zwłoki i wkrótce prawda wyjdzie na jaw.
Książkami pana Musso na zmianę się zachwycałam i krytykowałam. Trochę bałam się tej, ale tu nie ma co krytykować. “Zjazd absolwentów” to historia opowiadająca o morderstwie, którego rozwiązanie ujrzy światło dzienne po wielu latach. Autor w “Zjeździe absolwentów” zastosował retrospekcje, dzięki której możemy być świadkami wydarzeń, które miały miejsce w 1992. Historia odbywająca się w 2017 roku napisana jest z perspektywy głównego bohatera Thomasa. Dzięki świetnie opisanej fabule i bohaterom “Zjazd absolwentów” to świetny, trzymający w napięciu thriller. Książki nie da się odłożyć w trakcie czytania, co w moim przypadku skutkowało zarwaną nocą ;). Polecam !
instagram.com/karkareads
Dwadzieścia pięć lat - tyle minęło odkąd Thomas trzyma w sobie tajemnicę, która może zniszczyć jego życie.
Wszystko komplikuje się, gdy liceum, do którego uczęszczał organizuje zjazd absolwentów... Mężczyzna wie, że na jaw mogą wyjść sekrety, które podciągną na dno jego, wraz z przyjacielem, z którym łączył go szereg zawiłych kłamstw.
Co takiego kryją w sobie mury liceum?
*
Pierwszy raz sięgam po książkę autorstwa Musso i czuję, że możemy się polubić! Już po pierwszych stronach wiedziałam, że przynajmniej styl pisania będzie mi odpowiadał. A potem było lepiej! Zaczęły się intrygi, kłamstwa, chorobliwa zazdrość i niepoprawna miłość. Nie wspominając już o tajemnicach, które ciężko nam pojąć i znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie. Błądzimy po omacku po rozwiązaniach, jakie sugeruje nam autor, a tu nagle pstryk! Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Musso serwuje nam zwrot, którego nie możemy się spodziewać. Może ogólny zarys wydawać się odrobinę oklepany - liceum, zjazd absolwentów i wielkie halo, bo tajemnica. Uwierzcie mi na słowo - wcale tak nie jest. Potrafi zaskoczyć, szczególnie przy końcówce.
Jedyne, co mnie drażniło, to naiwny główny bohater. Cóż! Kawy bym się z nim nie napiła! Na całe jednak szczęście mamy zmienną narrację, przez co zagłębiamy się we wspomnienia i myśli innych osób. Dzięki temu też rozdziały mijają nam lotem błyskawicy. Zawsze cenię sobie konkretne zdarzenia i informacje w książkach, tutaj nie było niczego zbędnego. Każdy kawałek układanki miał swoje miejsce w zaskakującym finale! I za to należą się ogromne brawa, przyznaję. Oprócz Thomasa, ślepego na oczywistości, każda postać niesie za sobą ciekawą historię.
Zjazd absolwentów to najnowsza książka bestsellerowego autora, Guillaume Musso. Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Musso i miałam pewne obawy, które na szczęście się nie sprawdziły. Książka swoją premierę ma 31 lipca, a ja dzisiaj mam dla Was recenzję przedpremierową.
Zimą 1992 roku Vinca Rockwell, jedna z najzdolniejszych uczennic w szkole, ucieka z nauczycielem filozofii, z którym potajemnie ma romans. Ale czy na pewno? Thomas i Maxime, najlepsi przyjaciele, nie kontaktowali się ze sobą od czasów szkolnych. Teraz spotykają się na zjedzie absolwentów. Zaraz po nim szkoła ma zostać rozebrana i przebudowana. Przyjaciele wiedzą, że w budynku ukryte są zwłoki. I że wkrótce nic już nie stanie na przeszkodzie, by prawda wyszła na jaw. Co tak naprawdę stało się Vincą? Kto odpowiada za jej zniknięcie i dlaczego zimą 1992 roku śmierć spotkała niewinnego?
Zjazd absolwentów zainteresował mnie od pierwszej strony. Potem było tylko lepiej. Nietuzinkowi bohaterowie, którzy nie powielają stereotypów. Zagmatwane wątki, które pod koniec łączą się w spójną całość. Historia wciągnie Cię od pierwszych stron. Język jest lekki i płynny, więc nim się obejrzysz Zjazd absolwentów skończy się. Zakończenie to istny rollercoaster, który nawet na moment nie zwalnia. Zupełnie nie spodziewałam się, że tak zostanie rozwiązany główny wątek. Było to wielkie zaskoczenie dla mnie, co oczywiście idzie plus dla całej książki.
Nie czytałam poprzednich książek Musso, więc nie mam porównania co do stylu autora, ale w Zjeździe absolwentów bardzo podoba mi się sposób prowadzenia akcji. Rozdziały stosunkowo krótkie, a cała książka została podzielona cztery części: Forever young, chłopak inny niż wszyscy, śmierć i dziewczyna, epilog: a gdy minęła noc. Nie brak tutaj wątków miłosnych i nawiązań do sytuacji politycznej we Francji. Książka porównywana jest do Miasteczka Twin Peaks i właściwie zgadzam się z tym porównaniem. Tutaj też wszyscy mają swoje tajemnice i dramaty. Czujemy pewien niepokój, ale i zaintrygowanie.
Musso świetnie zaplanował całą historię, nawet w najmniejszych detalach. Wszystko ze sobą współgra i nie pozwala czytelnikowi się nudzić. Książka nie jest długa (liczy nieco ponad 300 stron), więc przeczytacie ją na raz lub ewentualnie na dwa razy. Akcja nabiera tempa z każdą kolejną stroną i nie pozwoli Ci przestać czytać, póki nie odkryjesz szokującej prawdy.
Musso pisze tak przystępnym językiem, że idziemy jak burza, strona po stronie pochłaniamy powieść, w pewnym momencie orientując się, że to już koniec! Mamy tu nie tylko punkt widzenia bohatera, ale też ocenę z punktu widzenia kilku innych osób, każdy przedstawia coś ze swojej perspektywy. Sama byłam w szoku jak przewracałam kolejne strony!
Jeżeli macie ochotę na niebanalną historię z paroma trupami w tle, zagadkami i mrocznymi rodzinnymi tajemnicami, to już wiecie po co sięgnąć. "Zjazd absolwentów" ma swój styl, kroczymy ciemnymi stronami naszej podświadomości, i dochodzimy do wniosku, że każdy bez wyjątku, zdolny jest do morderstwa. Guillaume Musso zawładnął mną całkowicie, a zakończenie?! sprawia, że nie wiecie co jest prawdą, a co kłamstwem... I czy to tylko jedno możliwe zakończenie...?
Myślę, że będę obiektywna, ponieważ to moje pierwsze spotkanie z autorem, a w związku z tym obędzie się też bez porównań.
Napiszę od razu DLA MNIE REWELACJA. Pewnie są więksi znawcy i mądrzejsze głowy, ale ja pozwolę sobie tę książkę zakwalifikować jako sensację. Świetnie wymyślona i opisana historia. Niby spokojnie a nawet z początku leniwie. Nie można odmówić Musso dobrego, wyważonego języka. Po kolei odkrywa przed czytelnikiem tajemnice, buduje napięcie ale bez szalonych zwrotów akcji. Niby wiesz co zaraz nastąpi ale nie, nie.. znomu się pomyślisz. Trup ściele się gęsto ale bez okrutnych, ociekających krwią szczegółów. Dobrze zbudowane postaci, każda ze swoją własną historią, ale wszyscy połączeni zbrodnią i tajemnicą rodzinną. Każda z postaci ma w książce "swój czas", każda z nich opowiada czytelnikowi historię z własnej perspektywy. W tle krajobraz Lazurowego Wybrzeża.