Upalne lato, turystyczne miasteczko, zawikłane intrygi i przestępczość zorganizowana.
W niedużym turystycznym miasteczku dochodzi do brutalnego morderstwa: ginie cała rodzina pewnego biznesmena, nie wyłączając dzieci. Co kryje się za tą krwawą zbrodnią? Nieporozumienia rodzinne? Zawiść? Porachunki finansowe? Zemsta? Czy będzie więcej ofiar? Czy śledczy zdołają powstrzymać bestię?...
Na marginesie policyjnego śledztwa nieoficjalne dochodzenie w tej sprawie prowadzi ekscentryczna rzeczniczka prasowa urzędu gminy, Felicja Stefańska. Pomimo upartego milczenia mieszkańców gminy, Felicja nie daje za wygraną. Tropy zaprowadzą ją w niebezpieczne rewiry: w zawikłaną kryminalną przeszłość z czasów przemian ustrojowych na Wybrzeżu oraz… na skraj przepaści, gdzie będzie musiała walczyć również o własne życie.
Mroczna powieść kryminalna. Trzeba mieć mocne nerwy!
Autor | Anna Klejzerowicz |
Wydawnictwo | Edipresse Książki |
Rok wydania | 2018 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 266 |
Format | 15.0 x 23.0 cm |
Numer ISBN | 9788381176507 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381176507 |
Waga | 344 g |
Wymiary | 150 x 230 x 20 mm |
Data premiery | 2018.11.14 |
Data pojawienia się | 2018.09.10 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Kryszewo, mała miejscowość położona tuż obok Gdańska. Od roku mieszka tu rzeczniczka prasowa, Felicja Stefańska; kobieta odważna, uparta i lubiąca wyzwania. Kiedy w miasteczku dochodzi do makabrycznej zbrodni, Felicja postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Równolegle z policją prowadzi własne śledztwo, które staje się coraz bardziej niebezpieczne i zaczyna łączyć się z podobną historią z lat 90-tych. Kolejne osoby giną i są zastraszane. Jednak dziennikarka nie poddaje się i za wszelką cenę chce odkryć prawdę.
Książka zachęciła mnie intrygującym tytułem i opisem "trzeba mieć mocne nerwy". No i trzeba mieć, ale cierpliwość. Mamy tutaj małe, rozwijające się miasteczko na Pomorzu, okrutne morderstwo bogatej rodziny, trochę opieszałą policję, historię sprzed lat, która ma wpływ na obecne wydarzenia, zbiorową amnezję mieszkańców i mamy również energiczną, odważną rzeczniczkę prasową, która na własną rękę próbuje odkryć prawdę. To świetny materiał na mocny kryminał. Niestety autorka nie do końca udźwignęła temat. Zabrakło mi tych emocji, dreszczyku. Pierwsze kilkadziesiąt stron mnie nie porwało. Przeszło mi nawet przez myśl, żeby książkę odłożyć. Jednak dałam jej szansę, czego ostatecznie nie żałuję, bo im dalej w las, tym więcej się dzieje i pojawia nowych zagadek. Samo rozwiązanie sprawy mnie rozczarowało. Nie było z mojej strony aż takiego zaskoczenia i wielkiego wow. Nazwiska niektórych postaci trochę mi nie pasowały do charakteru tej historii i jakoś żadnej z nich szczególnie nie polubiłam. "Ogród świateł" ma zaledwie 265 stron, więc czyta się dość szybko. Pomysł na kryminalną historię był świetny, choć niestety nie do końca udało się oddać autorce jej charakter i emocje. Jednak mimo wszystko książka mi się podobała. Była dobra. Bez fajerwerków, ale dobra.
Zanim przejdę do meritum mojej recenzji, pozwólcie, że zacytuję fragment z wpisu od autorki, zamieszczonego na końcu książki,
cyt.:"Historia - ta z wielkiej litery - powstaje na naszych oczach.[...] Bo każdy czytelnik może sam dla siebie dowolnie rozporządzać miejscem akcji, a także jej tłem. W ten sposób współtworzy książkę wraz ze mną.[...] To nie polityka, nie ideologia, to nasze dzieje! Tam, gdzie wszystkiego nie wiemy, pozostawiamy pole odwiecznej tajemnicy. Magii czasu."
O czym jest książka, można przeczytać choćby w opisie wydawcy, więc pozwólcie, nie będę tego powielać. Szkoda czasu. Wolę Waszą uwagę skupić na tym, co najważniejsze: na moich refleksjach.
Magia czasu - napisała autorka. O taaak. Anna Klejzerowicz to prawdziwa magiczka czasu i nie piszę tego jedynie w kontekście "Ogrodu świateł", ale choćby poprzedniej książki z niezwykłą Felicją Stefańską, a mianowicie "Królowej śniegu". Tak bardzo polubiłam tę szaloną bohaterkę, że z niezwykłą radością przyjęłam wiadomość o dalszych przygodach nieustraszonej rzecznik prasowej pewnej gminy pod Gdańskiem. I tak, jak "Królowa śniegu" zainspirowała mnie do napisania przeze mnie opowiadania, tak "Ogród świateł" zainspirował mnie do wykonania zdjęcia, które jest niejako oprawą mojej recenzji.
Bo książki Anny Klejzerowicz inspirują i za to tak bardzo je cenię. Wnoszą bowiem wartość niewymierną: ma się nieodpartą chęć zasięgnięcia po więcej informacji dotyczących historii zawartych w książkach autorki. Wiadomo bowiem, że autor jest niejako ograniczony choćby ilością znaków. Istnieje też obawa, że zbyt duża ilość informacji, mogła by nas nadzwyczajnie przytłoczyć. Ale nie u Anny Klejzerowicz.
Autorka potrafi bowiem wytyczyć granicę pomiędzy fikcją literacką a tłem historycznym. Nie ma w jej książkach przesady w żadną stronę. Tak pisać mało kto potrafi. A gdy włączymy jeszcze do tego wartość historyczną i chęć podzielenia się z nami swoją ogromną wiedzą i pasją, to droga do pokochania jej książek jest jeszcze przyjemniejsza.
To, co napisałam, odnosi się nie tylko do "Ogrodu świateł", ale do każdej książki Anny Klejzerowicz. Mnie inspiruje fotograficznie. Jestem wzrokowcem, a co za tym idzie, dzięki temu jest mi łatwiej wyobrazić sobie pewne miejsca i wydarzenia. I do tego jeszcze te obrazowe opisy autorki. Podczas czytania "Ogrodu świateł", niejednokrotnie miałam ciarki na plecach, a im bliżej było finału, tym ciśnienie krwi niebezpiecznie rosło. No i jeszcze ten strach o szaloną Felicję. Bądź co bądź, ona sama w pewnym momencie nieźle się wystraszyła, a ja drżałam o jej życie.
I właśnie takie emocje powinna wywoływać książka: całkowite oddanie się miejscu akcji i bohaterom, z ich wadami i zaletami, tak, abyśmy mieli swoich ulubieńców i tych, których znienawidzimy. Do tego dochodzi jeszcze systematyczne budowanie napięcia, które doprowadza do szybszego bicia serca i gęsiej skórki i kończy się finalnym BUM! Takim, co to wgniecie czytelnika w fotel albo wciągnie głębiej pod pierzynę.
Niech fakt, że z emocji po przeczytaniu książki nie spałam do 4 w nocy, świadczy najlepiej o emocjach w niej zawartych. Tak, przeżywam treść książki, taka już jestem, ale nie każdej. Bowiem książka musi mieć w sobie to COŚ, co wciągnie czytelnika od pierwszej strony, a fabuła wchłonie nas na 100%, do tego stopnia, że nawet podczas wykonywania prozaicznych obowiązków, nadal będziemy myśleć o fabule powieści i zastanawiać się z wypiekami na twarzy, czy nasza droga bohaterka Felicja dotrze bezpiecznie do rozwiązania zagadki. Bo to, że nasz Szerlok Holmes w spódnicy rozwiąże kryminalną układankę, jest tak pewne, jak to, że po nocy wstaje dzień. Nawet w ogrodzie świateł.
Pierwsze spotkanie z twórczością autorki nie zaliczam ani do złych, ani do dobrych, plasuje się pośrodku czytelniczej satysfakcji. Pomysł na wieczór z książką, pozwalający na odsunięcie myśli od problemów dnia codziennego, ale niepozostający długo w pamięci. Kryminał z gatunku spokojniejszych, z dramaturgią zdarzeń, jednak bazujący na niespiesznie rozwijanym napięciu. Pomysł na intrygę prosty, odwołuje się do zdarzeń z początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Dokonująca się wówczas w Polsce ogromna transformacja ustrojowa, gospodarcza i społeczna, której byłam świadkiem, zaważyła na moim dorosłym życiu, dokonywanych wyborach i realizowanych marzeniach. Tworzyły się masowe fale przedsiębiorczości, nie tylko kreatywnej i nowatorskiej, ale również przestępczej i mafijnej. Jak pokazuje powieść, przeszłość potrafi zdeterminować teraźniejszość, zaległe winy, kary i niewyjaśnione incydenty, po trzydziestu latach wypływają na światło dzienne, domagają się rozgłosu, prawdy i sprawiedliwości. Niestety, wiele kalek i odwołań do tych klimatów wciąż dostrzegamy we współczesnych deklaracjach i działaniach niektórych środowisk.
Przyjemny styl pisania, pozwala na płynne poruszanie się po scenariuszu zdarzeń, pozytywnie odbierałam przerywniki narracji w postaci wypowiedzi bohaterów, chociaż zdarzały się zbędne powtórzenia, które lekko hamowały akcję i wytrącały z rytmu poznawania przybliżanej historii. Brakowało mocniejszych akcentów kryminalnych, pogłębienia zagadki detektywistycznej, tak aby nie tylko odbierać echa rozgrywanych tajemnic, ale i uczestniczyć w grze snucia przypuszczeń. Nie można natomiast odmówić wątkom przejrzystości, strukturze fabuły logiczności, zakończeniu realności. Felicja Stefańska, rzeczniczka prasowa Kryszewa, prowadzi śledztwo dziennikarskie w sprawie wyjątkowo brutalnego zabójstwa bogatej rodziny, izolującej się od lokalnej społeczności, ale i tak zwracającej na siebie uwagę niepokojącymi zachowaniami. Czterdziestolatka nie zdaje sobie sprawy, jaki koszmar kryje się w kronice dziejów pozornie sielankowego miasteczka, jak potężna panuje w nim zmowa zmilczenia i w jakim stopniu naraża się na niebezpieczeństwo w docieraniu do ludzi za wszelką cenę unikających publicity.
bookendorfina.pl