Greg wie, czemu znowu wszystko poszło nie tak. Oczywiście przez mamę. Kiedy go nastraszyła, że mózg jest czymś w rodzaju mięśnia, który bez treningu robi się sflaczały i gąbczasty, postanowił zrobić coś naprawdę twórczego.
Okej, okej, gra na waltorni w szkolnej orkiestrze była tak jakby przypadkiem (a także porażką), ale plan nakręcenia niskobudżetowego horroru z Rowleyem we wszystkich rolach głównych po prostu musiał się powieść! Zwłaszcza scena walki między burmistrzem a stupięćdziesięciometrowym Królem Dżdżownic zapowiadała się megafajnie. Tak, to był genialny pomysł. To znaczy byłby. Gdyby nie wmieszały się gęsi.
Autor | Jeff Kinney |
Wydawnictwo | Nasza Księgarnia |
Seria wydawnicza | Dziennik cwaniaczka |
Rok wydania | 2017 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 224 |
Format | 20.2 x 14.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-10-13132-4 |
Kod paskowy (EAN) | 9788310131324 |
Waga | 240 g |
Wymiary | 140 x 202 x 18 mm |
Data premiery | 2017.03.29 |
Data pojawienia się | 2017.02.03 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Kolejna odsłona serii opowiadającej o przygodach Grega, tym razem bohater musi stawić czoło wielkiemu wyzwaniu: musi trenować mózg, ponieważ ten, jak każdy inny mięsień, po długiej bezczynności staje się słabszy. Greg postanawia więc m.in. nakręić horror. Dużo humoru i świetnie spędzony czas przy czytaniu
Jeśli szukasz zabawnej książki dla dzieci, która zachęci do czytania. Cwaniaczek jest właśnie dla Ciebie. Jego niesamowite przygody, czasem wręcz nieprawdopodobne rozbawią dzieciaki do łez.
Kolejna arcyciekawa część z serii Dziennika cwaniaczka w której mój siostrzeniec po prostu się zakochał, idealnie odzwierciedla jego pomysły na nudę tak jak główny bohater ma masę dziwnych pomysłów które zazwyczaj po prostu się nie udają, oczywiście nikt mu nie wmawiał że mózg to mięsień który zanika ale po przeczytaniu tej pozycji sam robi wszystko aby tego uniknąć, oczywiście nie próbował grać na waltorni jak to robił Greg Heffley ponieważ wie że do tego talentu nie ma ale jego mieszkanie zamieniło się w jeden wielki plan filmowy. Jestem pewien, że rodzice mojego siostrzeńca zapamiętają tą część równie dobrze jak on sam.
Cwaniaczek nie zwalnia tempa. To już wprawdzie jedenasty tom cyklu, jednak książki o przygodach psotnego Grega, w głowie którego wciąż rodzą się kolejne szalone pomysły, nie tracą tego, co w nich najlepsze. „Ryzyk-fizyk” to znakomity na to dowód: pełen humor, akcji i przygód, wciąga od pierwszych stron i nie przestaje urzekać do samego końca, skutecznie poprawiając nawet najgorszy humor.
Co tym razem czeka na Grega? I co on sam znów wymyśli? Zacznijmy od tego, że chłopiec wyobraża sobie, iż jego życie nie jest prawdą, a telewizyjnym show, dlatego stara się dostosować swoje zachowanie i „wypadki” do gustu widzów. A co gdyby rodzice nie byli rodzicami tylko robotami? W końcu po co mają aż tyle baterii w domu (pytanie tylko gdzie się je wkłada?)… Z taką wyobraźnią nie trudno ulec jej wpływowi i wpakować się w kłopoty, szczególnie kiedy w kalendarzu zbliża się pora Halloween. Greg wciąga się więc w czytanie książek popularnego, acz tajemniczego S. Tracha z serii „Dreszczaki”, którymi żyje cała szkoła, a żeby wygrać słój cukierków decyduje się na dość dramatyczny krok… Jak tym razem skończą się jego szalone przygody i co jeszcze wydarzy się w jego życiu w tym (kolejnym) szalonym okresie?
Jak tę serię świetnie się czyta! Nie ma znaczenia, że przeznaczona jest dla dzieci ani też to, że napisana została prostym językiem. Powieści Jeffa Kinneya to dokonała rozrywka dla czytelników w każdym wieku, którą dziecięcy i dorośli odbiorcy postrzegają wprawdzie w odmienny sposób, ale bawią się przy niej równie dobrze. To jednak jest typowa cecha najlepszych opowieści dla najmłodszych, piszą je w końcu dorośli ludzie i zamieszczają zarówno elementy, które byłyby atrakcyjne dla nich samych w młodym wieku, jak i te, które atrakcyjne są właśnie teraz. Jedyną różnicą pomiędzy podobnymi utworami jest umiejętność ich wykorzystania, a Kinney robi to w naprawdę znakomitym stylu.
„Dziennik cwaniaczka” przepełniony jest przede wszystkim humorem i przygodami. Fabuła, choć zawsze ma jakiś konkretny motyw przewodni, składa się głównie z krótkich epizodów, które wzajemnie się przenikają. Nie brakuje tutaj także zagadek, tajemnic i nuty grozy, szczególnie obecnej w tym tomie. Czy na wszystkie dostaniemy odpowiedź? Czy dowiemy się kto kryje się za pseudonimem S. Trach albo czemu upiorna dekoracja śmieje się mimo wyjęcia z niej baterii? To już musicie sprawdzić sami, warto. „Dziennik cwaniaczka” to w końcu obok klasycznych przygód Mikołajka jedna z najlepszych tego typu serii, dlatego też polecam ją gorąco Waszej uwadze i z niecierpliwością czekam na kolejny już zapowiedziany jej tom.