Historia przyjaźni ubranej we wszystkie odcienie miłości
Margaret Megan Murphy to młoda, zbuntowana Brytyjka, która nie lubi przyznawać się do swoich polskich korzeni. Pewnego dnia jednak, za sprawą ultimatum postawionego jej przez egocentryczną i upartą babkę, będzie musiała zmierzyć się z kwestią swojego pochodzenia. Pomóc ma jej w tym wyprawa do kraju przodków, gdzie dziewczynę czeka trudna szkoła przystosowania się do prawdziwego, pozbawionego luksusów życia...
Czy niepokorna Margaret poradzi sobie w nowej, zupełnie obcej rzeczywistości? Czy wieś, której nazwy nie jest w stanie nawet wymówić, może stać się jej drugim domem? I czy długo skrywana tajemnica rodu Murphych wyjdzie w końcu na jaw?
„Zrzuciła z siebie pościel i w asyście niespokojnie bijącego serca boso przemierzyła odległość dzielącą ją od skąpanego w słońcu balkonu. Zacisnęła dłonie na drewnianej balustradzie, przymknęła oczy i zwróciła twarz w kierunku ciepłych promieni słonecznych. Nie mogła uwierzyć, że koszmary znowu wróciły, co więcej, nie potrafiła pogodzić się z myślą, że znowu jest w Strzyczewicach – miejscu, które od lat wydawało jej się swoistym piekłem na ziemi”.
„Miłość szeptem mówiona to debiut, który naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył. Historia z tajemnicą z przeszłości zaintrygowała mnie na tyle, że nie mogłam się doczekać, by w końcu się dowiedzieć, co się stało. Ta powieść umili wieczór każdej kobiecie. Serdecznie polecam!” – K.N.Haner, pisarka, www.kobiecerecenzje365.blogspot.com
„Ogromna dawka emocji zawarta w jednej książce. Liczne zwroty akcji i nieoczekiwane zakończenie. Pozwólcie, jak ja, zabrać się w podróż i na nowo odkrywać liczne oblicza miłości. Gorąco polecam” – Aneta Robak, www.czytamitu.blogspot.com
„Przepiękna opowieść o niezwykłej przyjaźni zrodzonej pośród kwitnących pól oraz miłości, która jak to często bywa, pojawia się nieproszona. Do tego urokliwe opisy, namiętność i humor, a to wszystko otulone zapachem lawendy. Polecam!” – Meg Adams, www.niegrzecznerecenzje.blogspot.com
Autor | Monika Joanna Cieluch |
Wydawnictwo | Novae Res |
Rok wydania | 2018 |
Oprawa | miękka ze skrzydełkami |
Liczba stron | 422 |
Format | 13.0 x 21.0 cm |
Numer ISBN | 978-83-8083-966-3 |
Kod paskowy (EAN) | 9788380839663 |
Wymiary | 130 x 210 mm |
Data premiery | 2018.06.22 |
Data pojawienia się | 2018.06.18 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 13 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 1 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.22 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Margaret Megan to inteligentna, acz mocno życiowo niezrównoważona młoda kobieta mieszkająca w Londynie pod skrzydłami babki Sophie. Po kolejnym wybryku przynoszącym wstyd rodowemu nazwisku, Sophie decyduje się wysłać Maggie do rodzinnej miejscowości, Strzyczewic, by tam młoda dziewczyna przemyślała swoje postępowanie. Strzyczewice, największy koszmar z dzieciństwa, miejsce znienawidzone z całego serca. Czy Margaret uda się zmierzyć z demonami z przeszłości? Czy zmieni swoje postępowanie i przewartościuje dotychczasowe życie? Czy uda jej się znaleźć miłość? Jakie tajemnice kryje maleńka polska wioska? Zapraszam do czytania!
I znów książka, której nie umiem ocenić jednoznacznie... Fabuła początkowo inspirowana programami w stylu "Damy i wieśniaczki" gdzie tytułowa dama trafia na zabitą dechami wieś, na której musi zmierzyć się z nieznaną jej dotychczas rzeczywistością. Pomijając elementy fabuły, polubiłam z całego serca zbuntowaną, uparta i pewną siebie Margaret, jej siłę w dążeniu do wyznaczonych celów, ukrytą wrażliwość, którą odkrywa podczas pobytu na wsi. Kocham z całego serca jej podejście do patriotyzmu i cudowny tatuaż <3 Polubiłam również postać Majki, zawsze uśmiechniętej, pogodnej, odrobinę hippisowskiej dziewczyny, która mierzy się z problemem, z którym mało kto dałby sobie radę. Chwilami opisy jej i jej zachowań przypominały mi moją dawną przyjaciółkę z którą (nie)stety rozminęłyśmy się w naszych życiowych szlakach. Historie miłosne jakoś mnie nie porwały, choć interesująco było rozwiązywać zagadki z przeszłości wraz z bohaterami i bohaterkami. Doceniam bardzo również podjęcie trudnego tematu, jakim jest zgoda na czyjąś śmierć, pogodzenie się z podjętą decyzją i szacunek dla niej. Niełatwo jest zaakceptować fakt, że druga osoba nie chce już walczyć, nie czuje się na siłach, że chce po prostu spokojnie umrzeć, czerpiąc pełnymi garściami z pozostałych jej dni. Nie mamy prawa zmuszać nikogo, by żył. Kolejny plus, to reakcja na przemoc w rodzinie, zdecydowana, choć w pierwszej chwili tutaj mało skuteczna, na dłuższą metę jednak umożliwiająca zmianę czyjegoś życia. Zastanawia mnie, dlaczego nikt do tej pory w tej jakże przykładnej wiosce nie zrobił nic dla Anny i jej dzieci. Dopiero Margaret pod wpływem impulsu zdecydowała się im pomóc, na tyle, na ile potrafiła. Nie jestem fanką koni, ale ich miłośnicy również znajdą tutaj co nieco dla siebie. Piękna jest również okładka, ze względu na którą byłam bardzo ciekawa tej książki.
Zaczynając, wspomniałam, że książka nie jest dla mnie jednoznaczna, a jak do tej pory jedynie ją chwaliłam. Gdzie więc te negatywne, zniechęcające mnie elementy? Zaraz je poznacie. Tak więc, po raz kolejny, miłość pomiędzy oprawcą i ofiarą z dzieciństwa. Nie bardzo rozumiem taką popularność uczuć opartych na syndromie Sztokholmskim. Drażni mnie ocenianie przez innych czyjegoś życia seksualnego, jego wartościowanie poprzez ilość posiadanych partnerów, i podkreślanie, że największy sens ma seks w połączeniu z miłością. Cóż, każdy i każda wybiera to, co dla niej i dla niego najlepsze, i nikt nie ma prawa tego oceniać, a tym bardziej wysuwać tego, jako argumentu przeciwko danej osobie, jak tutaj stało się to wiele razy. Kilkakrotnie również podkreślone zostały stereotypowe wzorce kobiecości, jako te najbardziej odpowiednie, kuchnia, dom, gospodarstwo, dzieci. Nie te czasy, przykro mi, każda z nas decyduje sama jak chce żyć i jaki obraz kobiecości sobą reprezentować. Podkreślana rola patriotyzmu przez Sophie również mnie drażni, całe szczęście rekompensuje to postawa Margaret (szczegółów Wam nie zdradzę;) Brakowało mi również jasnego rozwiązania spraw z dzieciństwa Maggie i jej pobytu w Strzyczewicach, jakby stosowana wobec niej przemoc psychiczna ze strony miejscowych rówieśników przestała mieć znaczenie w momencie pojawienia się uczuć w stosunku do jednego z nich, Tomasza. On również nie wzbudził mojej sympatii, wywyższający się, chcący za wszelką cenę ponownie upokorzyć Margaret i zmusić ją do wyjazdu. Oczywiście miłość go odmieniła, ale sorry za wyrażenie, do dupy z tym. Jakim jest na prawdę człowiekiem przekonujemy się na samym początku książki. Kolejna z męskich postaci, choć drugo albo i tzecioplanowa, Darek. Jego wszechobecny seksizm i przedmiotowe traktowanie kobiet. Znalazłam również fragment nt znęcania się nad zwierzętami jako sposób na "ułożenie" konia i metaforę wychowania kobiet....
I to by było na tyle. Książka jest dla mnie na tyle ambiwalentna, że nie mam bladego pojęcia czy ją polecać. Oceńcie sami na podstawie moich słów, czy macie na nią ochotę.
„Margaret Megan Murphy to młoda, zbuntowana Brytyjka, która nie lubi przyznawać się do swoich polskich korzeni. Pewnego dnia jednak, za sprawą ultimatum postawionego jej przez egocentryczną i upartą babkę, będzie musiała zmierzyć się z kwestią swojego pochodzenia. Pomóc ma jej w tym wyprawa do kraju przodków, gdzie dziewczynę czeka trudna szkoła przystosowania się do prawdziwego, pozbawionego luksusów życia...
Czy niepokorna Margaret poradzi sobie w nowej, zupełnie obcej rzeczywistości? Czy wieś, której nazwy nie jest w stanie nawet wymówić, może stać się jej drugim domem? I czy długo skrywana tajemnica rodu Murphych wyjdzie w końcu na jaw?”
„Miłość szeptem mówiona” to debiut Moniki Joanny Cieluch. Debiut świetny, genialny i na bardzo wysokim poziomie. Takie książki czyta się z niewyobrażalną przyjemnością, a po zakończeniu odczuwa się smutek i chce się więcej. Pani Monika uwiodła mnie fabułą, w której pokazała mi wiele odcieni miłości, przyjaźni, czy namiętności. Najlepsze jest to, że ta historia na pierwszy rzut oka, wydaje się dość zwyczajna i banalna, ale to tylko złudzenie, bo powieść ta według mnie jest wyjątkowa i ma swój niepowtarzalny urok i czar. Bez wątpienia jest to historia, która wywołuje wiele emocji i zakorzenia się w sercu czytelnika. Ja przepadłam z kretesem i czekam na kolejne książki autorki, bo jestem, przekona, że znów dostanę literacką ucztę, od której nie będę potrafiła się oderwać.
Książka napisana jest nadzwyczaj lekko, prosto, bez zbędnych ubarwień. Czytanie jej jest czystą przyjemnością, bo historia Margaret dostarcza wielu emocji i wrażeń. Naprawdę warto sięgnąć po tę powieść, bo autorka ukazała w niej prawdę o miłości, która nie zawsze niesie szczęście i radość, czasami także sprawia ogromną przykrość i ból. To także jedna z takich książek, od których czuć literacką świeżość. Autorka nie raz mnie zaskoczyła, a to zawsze sobie cenię, bo nie każdy pisarz to potrafi. Tajemnice i niespodziewane zwroty akcji, to dla mnie niczym lep na muchy, a w tej historii tego mi nie zabrakło. Na ogromny plus zasługuje zakończenie, które niebywale mnie zaskoczyło...
"Kochać kogoś to znaczy zrobić wszystko, by mógł być szczęśliwy. (...) Najgorsze, co może spotkać dwójkę ludzi, to wzajemne obwinianie się o uczynienie siebie nieszczęśliwymi."
Kreacja bohaterów wyszła autorce świetnie, choć nie ukrywam, że na samym początku miałam ogromną ochotę, by udusić główną bohaterkę. Irytowało mnie jej zachowanie, ale na całe szczęście później było już lepiej. Poza tym, gdyby Margaret była słodka i cudowna już od pierwszej strony, to myślę, że cała historia straciłaby swój sens. Bohaterów jest sporo, a każdy z nich wnosi coś swojego do całej opowieści.
„Miłość szeptem mówiona” to naprawdę wspaniała i cudowna powieść, która chwyta za serce, wzrusza i dostarcza wielu emocji. To piękna historia, która pokazuje jak wielką siłę ma miłość i przyjaźń, czyli dwie najważniejsze rzeczy w życiu każdego człowieka. Gorąco polecam i czekam na kolejne książki autorki.
Już sam opis mnie naprawdę bardzo zaciekawił, ale nie spodziewałam się, że ta książka wzbudzi we mnie aż tyle emocji.
Główna bohaterka, czyli Margaret Megan Murphy, a w Polsce zwana po prostu Gosią, to najbardziej denerwujące stworzenie na świecie. Rozpieszczona, zepsuta i niewdzięczna dziewucha, przez którą miałam ochotę ciepnąć tę książkę w najdalszy kąt.
Mimo tego, że na początku po prostu nienawidziłam tej kobiety, to jednak pod wpływem pewnych wydarzeń, zaszła w niej ogromna zmiana. Na plus oczywiście.
Sophie/ Zofia, czyli babcia Gosi, jest kobietą, która ma za sobą mroczną przeszłość. I nie, nie mówię tu o jakimś morderstwie, czy czymś podobnym. Niespełniona miłość, ucieczka z rodzinnego miasta, ba! z rodzinnego kraju, mocno odcisnęło się na kobiecie. Pewne rzeczy trzymała w sekrecie, a ten sekret znała tylko ona i jej mąż. Rozumiecie? Tyle lat skrywać taką informację przed wszystkimi. Niepojęte.
Nie mogę zapomnieć również o Tomku i Mai. Są to bohaterowie, którzy mieli swój wielki udział w przemianie głównej bohaterki, a zwłaszcza Majka. Jest to tak urocza dziewczyna, że sama chciałabym mieć taką przyjaciółkę. Optymistka, idzie przez swoje życie z wielkim uśmiechem na ustach, a porażki traktuje jako lekcje od życia i nie załamuje się nimi. Kurcze, mało jest takich pozytywnych ludzi, a przynajmniej w moim otoczeniu.
Przechodząc już do fabuły powieści. Mamy tutaj głównie do czynienia z tą przemianą bohatera, a w tym przypadku z przemianą Gosi, która z rozpieszczonej dziewuchy zmienia się w mogę powiedzieć, dojrzałą młodą kobietę, która przestaje brać wszystko za pewnik. Po czasie dziewczyna dochodzi do wniosku, że jednak nie zawsze jest tak jak chcemy i choć z początku bardzo ją to irytowało, to po czasie oswaja się z tą myślą i już nie reaguje na to tak, jak zareagowałaby wcześniej. Czyli obrażaniem się, trzaskaniem drzwiami, wyzywaniem wszystkich, a szczególnie Sophie.
Autorka ma lekkie pióro, a zwyczajną obyczajówkę zmieniła w powieść, która choć jest odrobinę schematyczna, to jednak ma w sobie coś nowego i świeżego. Miłość szeptem mówiona to książka, której się nie czyta, a połyka bo czytelnik jest najzwyczajniej w świecie ciekawy co wydarzy się dalej. Ach, bo bym zapomniała! Oprócz tego, że powieść bardzo wciąga, to na dodatek wywołuje tyle emocji, że to szok. W jednej chwili się śmiałam i było naprawdę zabawnie, zaraz odczuwałam już tylko smutek i czułam łzy pod powiekami, a tu za chwilę byłam naprawdę zezłoszczona.
Na pytanie czy polecam, odpowiadam: tak. Jak najbardziej, czytajcie tę powieść, bo naprawdę warto.