Pełna emocji opowieść o trudnym macierzyństwie.
To miało być najpiękniejsze lato w życiu Joasi. Sen o rodzinie, o jakiej zawsze marzyła właśnie się spełnił. Razem z Maćkiem doczekali się dziecka. Jednak Joasia nie potrafi cieszyć się macierzyństwem a zamiast spodziewanego szczęścia ogarnia ją coraz większy lęk…
Czy bliscy w porę zorientują się, że młoda matka cierpi na depresję poporodową? Czy Joasia pozwoli sobie pomóc, zanim będzie za późno?
Autor | Magdalena Majcher |
Wydawnictwo | Pascal |
Rok wydania | 2018 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 368 |
Format | 13.0 x 20.0 cm |
Numer ISBN | 9788381032315 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381032315 |
Waga | 358 g |
Wymiary | 130 x 200 x 27 mm |
Data premiery | 2018.05.23 |
Data pojawienia się | 2018.05.09 |
Dostępna liczba sztuk | |
---|---|
Dostępność całkowita | 20 szt. |
Dostępność w naszym magazynie | 1 szt. (realizacja jeszcze dzisiaj) |
Dostępność w punktach Bonito |
---|
ul. Jagiellońska 4 (przecznica ul. Wolności) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Dmowskiego 12 (obok stacji Gdańsk Wrzeszcz) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Staromiejska 6 (50 m od Rynku) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Piotrkowska 193 (200 m od Politechniki Łódzkiej) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
al. Komisji Edukacji Narodowej 51 (skrzyżowanie z ul. Płaskowickiej) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Komisji Edukacji Narodowej 88 (Ursynów - metro Stokłosy) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Niepodległości 54 (przy stacji metro Wierzbno) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Chmielna 4 (50 metrów od ul. Nowy Świat) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Czapelska 48 (200 m od ronda Wiatraczna) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Kondratowicza 37 (blisko Szpitala Bródnowskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Pańska 96 (300 m od ronda Daszyńskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Powstańców Śląskich 3 (obok restauracji McDonald's) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Stawki 8 (450 m od CH Arkadia) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Wspólna 27 (przecznica Marszałkowskiej) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Żeromskiego 1 (przy stacji metra Słodowiec) | Zamów i odbierz już jutro |
al. Armii Krajowej 12 (Budynek Centrum AB) | Zamów i odbierz już jutro |
ul. Jedności Narodowej 122 (blisko Parku Słowiańskiego) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Plac Grunwaldzki 25 (w budynku Grunwaldzki Center) | Zamów i odbierz 2024.04.02 |
ul. Ruska 2 (przy Placu Solnym) | Zamów i odbierz już jutro |
Darmowa dostawa już od 299,00 zł
Jesienna Hania, zimowa Róża, wiosenna Ewelina i letnia Joasia - cztery tomy tej opowieści poświęcone wyjątkowym bohaterkom są już na mojej półce a wrażenia w sercu. Seria Magdaleny Majcher to istna bomba emocjonalna, która potrafi sponiewierać. Nie można jej czytać będąc w dołku pełnym smutku czy bólu, bo ciężar opisanych historii nie pozwoli się stamtąd wydostać. Tomy trudne, bolesne, pełne rozpaczy i tajemnic. Jakie wrażenie wywarła na mnie finalna część?
Joasia Metera wraz z Hanią i Moniką wychowała się pod 'skrzydłami' pani Róży w domu dziecka. Wciąż wspomina swoje potajemne wizyty u matki i dziecięcą walkę o przywrócenie jej do życia, porzucenie alkoholu... Pomimo tego, że czuła obrzydzenie. Pomimo, że matka nadal piła i sprzedawała zakupione przez dziewczynkę jedzenie. Wprawdzie Asia wyszła 'na ludzi', nie wpadła w alkoholizm, ale jej związki nie dawały szczęścia... Każdy kolejny mężczyzna w życiu był destrukcyjną miłością, niszczył poczucie własnej wartości Joanny.
Marzenia o szczęśliwej rodzinie, kochającym partnerze i uwieńczeniu tej miłości, czyli dziecku mają szansę wreszcie się spełnić. Bojąca się samotności romantyczka poznaje bowiem - w totalnie przypadkowy sposób - Maćka, jawiącego się jako rycerz na białym koniu. Wprawdzie znają się dopiero od roku, nie mają ślubu, ale pragną powiększenia rodziny. Dlatego w wieku trzydziestu ośmiu lat Joanna dostrzega dwie kreski na teście ciążowym. Delikatna radość zostaje jednak przyćmiona obawami kobiety o zdrowie dziecka, odpowiedzialność jaka będzie na niej ciążyła, skutki ciąży w późnym wieku. Aśka czuje się rozczarowana stanem błogosławionym, chciałaby mieć dziecko, ale noszenie go pod sercem zupełnie jej się nie podoba. Jest sfrustrowana, nie radzi sobie z emocjami i właściwie czuje, że utraciła własną tożsamość... Musi podporządkować życie, ciało i plany temu małemu człowiekowi. Na nic zdają się poradniki, których przeczytała tak wiele...
Joanna będąc w ciąży zajmuje się planowaniem... jak urodzi, jak będzie karmiła, tyle że to Antek, jako odrębna jednostka sam zdecyduje o wielu rzeczach a jego mama nie mogąc się z tym pogodzić popadnie w depresję. Moim zdaniem miała zbyt duże oczekiwania, piękne plany i nie wzięła pod uwagę, że czasami życie decyduje inaczej. Weryfikacja poradnikowej fikcji oraz jej przedwczesnych marzeń nie skończyła się dobrze - Joanna odczuwała ból, zmęczenie, była zła na swój organizm doskwierający jej po cesarskim cięciu oraz na wciąż wrzeszczące dziecko.
Nie polubiłam Aśki a jej przerośnięte ambicje mnie przerażały. Nie doceniała pomocy Maćka, nic jej nie cieszyło, twierdziła że nie kocha synka... Wyolbrzymiała to, co się jej nie udawało zupełnie nie dostrzegając plusów macierzyństwa. Piszę to z pełną świadomością, choć wiem, że człowiek z depresją nie poprosi o pomoc. Wiem czym ta choroba może się skończyć - niestety wiem... Ale też jestem matką - rodziłam tak samo jak Aśka, tak samo jak ona byłam obolała, nie mogłam karmić piersią z uwagi na swoje leki i moje dziecko nie jest z tego powodu w niczym gorsze, że jadło butelkę... A ja nie czuję się gorszą matką. Ale ja nie nastawiałam się wcześniej na idealność... Nie stawiałam sobie celów, do których dotarcie nie zależało wyłącznie ode mnie.
Tak, wiem że depresja poporodowa - bo o niej traktuje ta powieść - jest powszechna. Nie neguję, nie odrzucam, nie krytykuję, nie potępiam. Kobiety, jeśli czujecie że coś jest tak - proście o pomoc! Nie wstydźcie się, nie dajcie się!
Podsumowując - "Wszystkie pory uczuć. Lato" to powieść przedstawiająca ogromnie trudny a zarazem potrzebny społeczeństwu problem - depresji poporodowej. Historia Joanny pokazuje, kiedy zaczynają pojawiać się symptomy choroby, co może powodować podrażnienie i jak bardzo potrzebna jest interwencja bliskich. Bardzo przeżyłam lekturę i choć bohaterka działała mi na nerwy wiem, że właśnie taka jej postawa była potrzebna Magdalenie Majcher, by obrazowo pokazać problem.
Podsumowując całą serię - wszystkie tomy są piękne, poruszające, emocjonalne i potrzebne, ale moje serce skradła Zima, czyli historia Róży :)
recenzja pochodzi z mojego bloga: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/
" Lato" - ostatnia część tetralogii Magdaleny Majcher "Wszystkie pory uczuć" porusza bardzo trudny problem wielu kobiet - depresję poporodową. Książka bardzo ciekawa, jak wszystkie książki Pani Majcher, jednak główna bohaterka Joasia nie wzbudziła mojej sympatii. Nie podoba mi się, że wszystkim poznanym facetom "dawała siebie na tacy" i chociaż znajomości te okazywały się pomyłkami, nie potrafiła wyciągać wniosków i popełniała takie same błędy. Czyli krótko mówiąc - głupia! Gdy związała się z Maćkiem, wartościowym mężczyzną traktowała go nieraz okropnie! To jej rynsztokowe słownictwo... Rozumiem, że wychowała się w domu dziecka, że przeżyła trudne chwile w związku z narodzinami syna, ale to ją nie tłumaczy! Przecież do licha powinna pomyśleć i docenić to co ma! Przede wszystkim docenić tych życzliwych jej ludzi będących wokół niej: Maćka, Renatę i Hanię! Bohaterki pozostałych części tetralogii podobają mi się o wiele bardziej!
KOBIETA TAKA, JAK TY
Autorka nie zaczyna od wielkich sensacji czy przewrotnych momentów. Na bazie spokoju buduje powolny obraz głównej bohaterki, oswaja czytelnika z jej historią i osobowością, kreśli całą sytuację po to, by w późniejszym etapie udowodnić, że rzeczy nieplanowane, niechciane i wielu osobom znane tylko z niewdzięcznej teorii mogą przytrafić się każdemu z nas. Tym sposobem Joasia, bohaterka książki i przyszła matka, staje się koleżanką, ba – bardzo dobrą znajomą w potrzebie, do której naprawdę chce się wyciągnąć pomocną dłoń. Tak działają książki Magdaleny Majcher, że zabijają realizmem i autentycznością treści. Tak jest i tym razem.
(NIE) MŁODZI RODZICE
Tak więc główną bohaterką została zbliżająca się do czterdziestki kobieta, która na wskutek takiego, a nie innego zrządzenia losu (nie przedkładania kariery nad macierzyństwo) w dość późnym wieku mierzy się ze stanem błogosławionym. Fakt, że w przeszłości musiała pokonać ciężką drogę przez dzieciństwo, a nieco później – przez wiele nieudanych związków, motywuje ją do idealnej przyszłości, którą dokładnie, krok po kroku, układa sobie w głowie. A przecież to życie weryfikuje plany i często stawia na naszej ścieżce kolejne przeszkody. Kobieta ma u swojego boku partnera, Maćka, który w końcu okazał się być tym odpowiednim, niewykorzystującym jej naiwności i wielkiego serca facetem. Choć mężczyzna nie do końca rozumie sztywno zaplanowany schemat macierzyństwa swojej ukochanej, wspiera ją. Czy wystarczy mu sił, by dać jej to, czego tak bardzo potrzebuje? Otuchy.
DEPRESJA POPORODOWA – TO TRZEBA WIEDZIEĆ
Macierzyństwo nie zawsze bywa idealne, bo nieraz po to szczęście sięga się przez łzy trudu. Nieprzespane noce, brak pokarmu, zmęczenie, frustracja, brak czasu na to, co dotąd wydawało się codziennością. Jeśli ktoś, tak jak główna bohaterka, liczy na scenariusze wyjęte rodem prosto z baśni o pięknych, wiecznie słodko śpiących maluszkach, może się rozczarować. A krążąc z głową w chmurach i spadając na twardą ziemię, można mocno pokaleczyć sobie tyłek i przysporzyć bólu. Depresja poporodowa zatem, dotykająca jedną na dziesięć kobiet, to nie tylko odległa teoria. To choroba, która w praktyce dotyczy wielu matek, oczekujących nie krytyki i pouczania, a wsparcia. Stąd tak ważne w tym momencie zachowanie tych, którzy są obok i powinni wyciągnąć pomocną dłoń. Wielu ludzi, z natury, ma w zwyczaju wychwytywać czyjeś błędy i słabości nie zastanawiając się nad tym, że może warto przyjrzeć się problemowi i jakoś mu zaradzić. Ukłon w stronę autorki, że kolejny raz odważyła się podjąć tak wartościowy temat i przedstawić go czytelnikom od praktycznej strony.
PODSUMOWANIE
„Wszystkie pory uczuć. Lato” to podobnie jak poprzednie książki autorki, wartościowa i chwytliwa powieść obyczajowa poruszająca życiowy problem budzący skrajnie różne emocje. Lekkie pióro sprawia, że kolejne strony przemijają w niezauważonym tempie, a autentyczność postaci pozawala na zaangażowanie się w całą historię wskrzeszającą niejedną, głębszą refleksję. Myślę, że to lektura nie tylko dla obecnych, czy przyszłych matek, ale także i świeżo upieczonych czy przyszłych tatusiów, by zdawali sobie sprawę z zadań ich czekających czy problemów, którym będą musieli wspólnie stawiać czoła.
https://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/2018/07/wszystkie-pory-uczuc-lato-magdalena.html#more
„Wszystkie pory uczuć. Lato” to już czwarta i ostatnia część z cyklu. Magdalena Majcher w poprzednich częściach poruszała przeróżne trudne tematy i ich złożoną problematykę.
I tym razem autorka również nie pozwala swoim czytelnikom na odpoczynek i relaks.
„Wszystkie pory uczuć. Lato” to portret matki pokazany jej własnymi oczami.
To lustrzane odbicie tego, co kobieta widzi w sobie, za co się kocha i za co się nienawidzi. Psychologiczny obraz młodej kobiety wyczekującej dziecka i stawiającej pierwsze kroki w świecie macierzyństwa.
Czy każdy z nas ma w sobie ten instynkt matki, który niezawodnie podpowiada nam co mamy robić?
Czy każda kobieta jest dla swego potomka matką idealną?
Czy dzisiejszy świat pomaga kobietom podążać ścieżką macierzyństwa z błogosławieństwem?
Czy też może ludzkość stawia przed takimi kobietom zbyt wysokie wymagania?
A może to my sami zapędzamy się w kozi róg, z którego nie ma ucieczki?
Może otaczający nas medialny świat pełen ideałów popycha nas do niewyobrażalnie krytycznych uwag pod własnym adresem?
Magdalena Majcher porusza w powieści temat trudny, wciąż przez wielu uważany za bezsensowne fanaberie, głupie wymówki i coś „nie do pomyślenia”. A jednak problem depresji poporodowej dotyka coraz szerszego grona kobiet.
Skąd to się bierze? Dlaczego?
Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Moim zdaniem to świat, w którym przyszło nam żyć jest odpowiedzialny za to zjawisko. To my sami wykreowaliśmy „standardy” bycia matką doskonałą. Internet aż huczy od mnogości informacji o tym, jak być idealną matką, co robić, a czego absolutnie nie wolno. To kobiety pozakładały fora internetowe ciążowe i dla matek. A tam prawdziwa skarbnica dobrych rad, od których piekło jest wybrukowane. Istny wyścig szczurów w pogoni za zaszczytnym tytułem matki polki idealnej. A niech tylko któraś z młodych matek wyjdzie nieco poza ramy, powie, że coś robi inaczej, od razu...momentalnie zaczyna się nagonka, hejt hejtem poganiany. A od tego, to już tylko kilka schodów do uzyskania tytułu wyrodnej matki.
Marketing parentingowy to dziś bardzo głębokie źródło nie tylko wiedzy, ale i dochodów. Miliony sprzedawanych poradników o ciąży, o pierwszym roku życia dziecka, o wychowaniu, o zasadach i tak dalej. Wciąż na topie, wciąż zdobywa nowe osoby w swoje śliskie łapy. Może i bywa czasem pomocy. Ale moim zdaniem więcej z tego szkody niż pożytku, zwłaszcza jeśli tryliardy informacji zasypują osobę niedoświadczoną, taką, która ma niskie poczucie wartości własnej. Taka osoba zaczyna stawiać sobie zbyt olbrzymie wymagania i ustawia poprzeczkę nie do przeskoczenia. Fala poradnikowych i internetowych informacji zalewa ją niczym fala tsunami. Wdziera się w uszy, oczy i serce. Zatruwa racjonalizm i zagłusza naturalny instynkt.
Bohaterka powieści „Wszystkie pory uczuć. Lato” - Joasia - wpadła w taką falę po same uszy. Co niemalże doprowadziło do tragedii. Została zaszczuta idealizmem macierzyństwa.
Osobiście przeżywałam niektóre z przedstawionych w powieści dylematów. Podobnie jak moja imienniczka urodziłam przez cesarskie cięcie (mój syn też ważył podobnie jak syn bohaterki) i ja, podobnie jak ona, w czasie ciąży naczytałam się milion poradników i dobrych rad na forach internetowych. Co więcej, podobnież jak Joanna, nie miałam pokarmu. Nie byłam w stanie sama wykarmić swojego dziecka, które potrzebowało dużo zjeść. Leżałam w szpitalu obolała, a personel niezbyt chętnie zabierał moje dziecko na dokarmienie. Musiałam radzić sobie sama. Musiałam wysłuchać szpitalnych rad pielęgniarek i lekarzy, o tym jak istotne jest karmienie piersią, bo tylko to daje gwarancję na to, by moje dziecko było zdrowe i inteligentne!! Tak. Dosłownie.
Z tym, że ja w odróżnieniu od głównej bohaterki powieści – miałam świadomość tego, że mnie moja mama również nie karmiła piersią, a na iloraz inteligencji nie narzekam. Miałam to szczęście, że nie dałam się zwariować i zrobiłam to, co uważałam za słuszne, czyli zaraz po wyjściu ze szpitala nakarmiłam syna butlą mleka modyfikowanego. Dziś ma 10 lat i jest okazem zdrowia, a rozwój umysłowy ma na równie wysokim poziomie.
Już wtedy zastanawiałam się nad tym, dlaczego nawet w szpitalu jest tak wielka nagonka na karmienie piersią? Dlaczego wbija się w poczucie winy młode matki, które nie mają pokarmu w piersiach? Po co? Dla jakich wyższych idei się to robi? Ludzie!
Magdalena Majcher w swej powieści również porusza tę kwestię – rzeczywistość w szpitalach państwowych wygląda dokładnie tak jak opisała je autorka.
Młoda matka, pierworódka już na wstępie swej macierzyńskiej drogi wpada w dół wykopany przez innych. Powieściowa Joasia – z każdym dniem zapadała się coraz bardziej. Dobijało ją, że nie spełniła własnych ambicji dotyczących porodu, karmienia...ambicji i planów wybudowanych na podwalinie wszystkie dobrych rad z poradników i internetu. Wpadła po uszy w bagno idealizmu i wytycznych jakie świat obrał sobie za najważniejsze. Wpędziła się w poczucie winy, niespełnienie i nadmierną samokrytykę. A to zrodziło w niej poczucie krzywdy, przeradzające się w obłęd i nadinterpretację faktów i słów, które w rzeczywistości były wyrazem troski najbliższych. Mąż mówił co innego – ona dopatrywała się w tym krytyki pod swoim adresem. I tak w błędnym kole, z którego nie widziała wyjścia karała samą siebie. Nie była w stanie cieszyć się macierzyństwem, dzieckiem, jego pierwszym spojrzeniem, niemowlęcymi minami i posapywaniem, nie czuła zapachu miłości. Wszystko to omal nie doprowadziło do tragicznego w skutkach końca.
A przecież mogło być inaczej. Przecież to wszystko może wyglądać inaczej!
Gdyby Ci wszyscy „mądrzy” piszący poradniki przestali narzucać kanony idealnego macierzyństwa!
Gdyby internet był wolny od matek przeświadczonych o swej doskonałości – jednocześnie plujących żółcią na kobiety, które urodziły inaczej, karmią inaczej, śpią z dziećmi inaczej niż one same!
Gdyby w szpitalach zamiast „mądrych” formułek – młoda matka usłyszała, że to nic złego, że wiele osób tak ma, że nie jest leniwa, po prostu czasem tak się dzieje!
Wszystko mogłoby być inaczej.
Niestety – jest coraz gorzej!
„Wszystkie pory uczuć. Lato” Magdaleny Majcher to powieść o wielkiej miłości, o spełnieniu, o cudownym stanie ciąży i macierzyństwa, ale również o tym, że to wszystko jest tak delikatne i kruche, że można to zniszczyć nieodpowiednim, nieprzemyślanym słowem czy działaniem.
Ta powieść powinna się znaleźć w kanonie lektur ciążowych i okołoporodowych.
Każda kobieta powinna to przeczytać i jej mężczyzna (przyszły ojciec również). Bo dzięki tej lekturze, przyszłe matki może zrozumieją więcej, nie doprowadzą się na szczyty wygórowanych ambicji rodzicielskich, nie dadzą się zwariować temu światu, który ustanowił kanwy idealizmu macierzyństwa. Natomiast każdy przyszły ojciec uświadomi sobie jakie to wszystko jest niebezpieczne i może, gdy spotka się z taką sytuacją osobiście – będzie potrafił zareagować właściwie – tak jak zareagował powieściowy Maciek.
„Wszystkie pory uczuć. Lato” to powieść obok, której nie wolno przejść obojętnie! Jest tak bardzo ważna powieść, naszpikowana pułapkami czyhającymi na przyszłe matki. W moich oczach jest prawdziwą, życiową lekturą o tym, czego unikać, by móc w rezultacie cieszyć się z ciąży i macierzyństwa w sposób niezmącony niczym.
Podsuńcie ją swoim żonom i partnerkom. Przeczytajcie ją razem z nimi!
Pożyczcie sąsiadce w ciąży!
Dajcie ją ku przestrodze!
Społeczeństwo winno chronić przyszłe matki oraz te które właśnie urodziły!
Bądźmy zatem mądrym i świadomym ogniwem tego społeczeństwa!
Kobiecie, która jest muszlą dającą życie - dajmy szumieć cicho i ze spokojem, by koiła sobą życie, które wydaje na świat i by rozsmakowała się w miłości macierzyńskiej.
Recenzja na: http://przeczytajka.blogspot.com/2018/06/wszystkie-pory-uczuc-lato-magdalena.html