|
Lucky Luke. Tom 20. Billy KidLucky Luke. Tom 20. Billy Kid – opis wydawcy Tym razem Lucky Luke staje oko w oko z... chłopcem. Jednak to nie byle jakie dziecko, tylko Billy Kid, jeden z najsławniejszych rewolwerowców Dzikiego Zachodu! Na jego widok drży całe miasteczko. Samotny Kowboj będzie musiał rozstrzygnąć, czy to tylko źle wychowany dzieciak, czy prawdziwy przestępca. Ale czy można traktować poważnie kogoś, kto zasypia, słuchając bajek, je tylko czerwone karmelki i pije kakao? Serię „Lucky Luke” wymyślił znakomity francuski scenarzysta i rysownik Morris, który później zaprosił do współpracy sławnego pisarza René Goscinny’ego. Po śmierci obu ojców Samotnego Kowboja scenariusze i rysunki kolejnych odcinków cyklu są tworzone przez licznych kontynuatorów. |
Dodawanie do schowka jest możliwe tylko po zalogowaniu na swoje konto.
|
| | Data ukazania się w księgarni: 2020.10.08 |
| Opinie czytelników o „Lucky Luke. Tom 20. Billy Kid”
Średnia ocena: 4,3 na bazie 3 ocen z 3 opinii |      |
Autor: Coś Na Półce | , data: 06.12.2020 23:30 | , ocena: 5,0 |      |
Billy Kid... bardzo "kid"Billy Kid... bardzo "kid" ;) Wznowienie dwudziestej części kultowego komiksu o przygodach Lucky Luke'a to starcie dwóch legend: wspomnianego już rewolwerowca (który potrafi być szybszy nawet od własnego cienia) z kolejnym mistrzem rewolweru w osobie Billy Kida. I wszystko zapowiadałoby w tej sytuacje epickie starcie (być może nawet w samo południe na głównej ulicy miasteczka) gdyby nie fakt, że Billy Kid to... dziecko (!). Ów dzieciak - znany z kart historii jako legenda rewolweru - jest w istocie rozwydrzonym, nieznośnym bachorem. Co prawda boją się go nawet Daltonowie, a całe miasteczko drży przed jego gniewem, ale jak można traktować poważnie kogoś, kto tak naprawdę nie został dobrze wychowany? A na dodatek pije kakao, je tylko czerwone karmelki i zasypia gdy słyszy bajki? :) No nie da się ;) Lucky Luke będzie musiał zdecydować co z tym nieznośnym dzieckiem zrobić... I jaka metoda wychowawcza będzie w tym przypadku najwłaściwsza (okładka sugeruje lanie... może nie jest to zbyt fortunne jako dobór "metody", pamiętajmy jednak, że historia ta powstała w czasach, w których kary cielesne były postrzegane zupełnie inaczej niż dziś...). Humor, gagi, porcja znakomitej rozrywki – to wciąż znaki rozpoznawcze Lucky Luke’a. Szkoda tylko trochę, że tym razem nie było w komiksie zbyt dużego jak dla mnie udziału Daltonów, ale nie można mieć wszystkiego. Bierzmy to, co jest – a jest kolejny świetny komiks będący wizytówką całej serii. Reasumując wszystko jak najbardziej na plus. Ta seria to pewien komiksowy kanon - i niech tak zostanie. "I'm a poor lonesome cowboy and a long long way from home..." - ten podpis pod końcowym obrazkiem z Lukiem oddalającym się ku zachodowi słońca na Jolly Jumperze chyba na zawsze pozostanie w kolejnych reedycjach bez zmian ;) I całe szczęście - Lucky Luke to marka sama w sobie, a jej znaki rozpoznawcze powinny pozostać takimi, jakie wszyscy je znają :) https://cosnapolce.blogspot.com/2020/12/lucky-luke-billy-kid-rene-goscinny.html Autor: Robert | , data: 01.12.2020 14:25 | , ocena: 4,0 |      |
Opinia o "Lucky Luke. Tom 20. Billy Kid"Morris stworzył postać rewolwerowca, który będąc szybszym w strzelaniu od swojego cienia, z miejsca zyskał miliony fanów na całym świecie. Nie mała w tym zasługa stereotypowego opisania Dzikiego Zachodu, zwariowanych bohaterów i wszechobecny humor sytuacyjny. Pies Bzik, czy bracia Daltonowie na stałe wpisali się w popkulturę. Po śmierci Ojców postaci misja rozśmieszania kolejnych czytelników jest nadal kontynuowana. A ja niedawno trafiłem na tytuł „Billy Kid” i stworzył go słynny duet czyli Morris i Goscinny. O komiksie możemy przeczytać, że: Tym razem Lucky Luke staje oko w oko z... chłopcem. Jednak to nie byle jakie dziecko, tylko Billy Kid, jeden z najsławniejszych rewolwerowców Dzikiego Zachodu! Na jego widok drży całe miasteczko. Samotny Kowboj będzie musiał rozstrzygnąć, czy to tylko źle wychowany dzieciak, czy prawdziwy przestępca. Ale czy można traktować poważnie kogoś, kto zasypia, słuchając bajek, je tylko czerwone karmelki i pije kakao? Tym razem okazało się że najlepszym sposobem na takiego łobuza jakim był Billy Kid jest solidne lanie oraz oczywiście odsiadka. A Billy’ego Kida boją się nawet Daltonowie. Jednak nasz Rewolwerowiec nie z takimi typkami miał już do czynienia .Jest zabawnie, ciekawie i co istotne jak zwykle przedstawia historyczne wydarzenia i postaci, nieco tylko przerysowane. Polecam całość, a jest tego sporo! Autor: Michał | , data: 25.11.2020 07:28 | , ocena: 4,0 |      |
KID BILLY KID„Lucky Luke” to taka seria, do której chce się wracać. Niby czytelnik już to wszystko zna, niby wie czym się skończy, niby każdy kolejny tom to po prostu jeszcze jedna wariacja na tematy każdemu już znane, ale co z tego, skoro zawsze zabawa jest przednia i czytelnik ma tylko ochotę na więcej. I taką przednią zabawę oferuje też „Billy Kid”, najnowszy na polskim rynku, klasyczny album serii napisany przez nieśmiertelnego René Goscinnego. Lucky Luke mierzył się z różnymi bandytami, ale z takim nie miał jeszcze do czynienia. Tym razem na jego drodze staje bowiem… dziecko. I to nie byle jakie, tylko sam Billy Kid, legendarny rewolwerowiec, którego zna cały Dziki Zachód i każdy przed nim drży! Ale czy to na pewno wielki przestępca, czy może jedynie rozwydrzone dziecko, którego nawet nie da się traktować poważnie? To już będzie musiał rozstrzygnąć nasz dzielny kowboj! „Lucky Luke” to seria, którą ceni się za wiele rzeczy: humor, akcję, klimat, świetne ilustracje, satyrę… Długo można by wymieniać. Rzadziej jednak docenia się jej wymiar edukacyjny. Bo tylko spójrzcie, cykl ten to żart z westernów, zrobiony przez Europejczyków. Ale kiedy zaczynamy czytać, okazuje się, że rzecz zawiera w sobie mnóstwo faktów z Dzikiego Zachodu, wiele autentycznych postaci i ciekawostek. Podanych co prawda w lekkiej, żartobliwej formie, ale jednak przekazujących wiadomości o tamtych czasach i ludziach. Cała reszta zaś to po prostu kawał dobrej zabawy. Jak zawsze więc na łamach „Billy’ego Kida” jest śmiesznie, dowcipy są różnorodne, bo zarówno słowne, sytuacyjne, jak i obrazkowe, a w nich nie brak zarówno tych prostych i niewysublimowanych, jak i autentycznej satyry. Mnóstwo tu też przygód i szybkiej akcji, bo tego wymagamy od westernu, nawet jeśli opowiedziany jest bez zbytniej powagi, a całość posiada sporo uroku i świetny klimat. Czyta się to lekko, doskonale tym bawi, niezależnie od wieku, a nawet jeśli pojawiają się momenty, które nie robią już takiego wrażenia, jak lata temu – bo już za dobrze znamy zagrania Goscinnego – nic nas to nie obchodzi, bo i tak rozrywka jest autentycznie świetna. Tym bardziej, że całość jest naprawdę znakomicie zilustrowana (choć pod pewnymi względami Morris wciąż w części tej szukał jeszcze pewnych elementów swojego stylu), a także świetnie wydana. Dobrze więc, że Egmont po raz kolejny wznawia całą serię, bo to mimo upływu lat jakże wciąż atrakcyjna opowieść godna polecenia wszystkim miłośnikom komiksu. Nie ważne więc ile macie lat, jakie macie gusta i czy lubicie westerny, czy czujecie do nich wstręt – „Lucky Luke” to seria, którą znać zarówno warto, jak i po prostu wypada. | René Goscinny, Morris | - pozostałe pozycje w naszej księgarni: |
|
Klienci, którzy kupili Lucky Luke. Tom 20. Billy Kid, wybrali również: |
|
| |