Anna prowadzi ustabilizowane życie naukowca u boku swego męża Tomasza, który jest udziałowcem w rodzinnej kancelarii notarialnej.
Barbara zmaga się z trudami życia i wieczną nieobecnością w domu męża Marka – żołnierza realizującego się na afgańskich misjach wojskowych.
Oba na pozór dobre małżeństwa trapią problemy. W miarę upływu lat kobiety zdają sobie sprawę, że nie są szczęśliwe w związkach – i każda na swój sposób próbuje wyjść z impasu. Pomocną dłoń podaje im MIŁOŚĆ.
Ile warto dla niej poświęcić?
Jak skończy się batalia bohaterek o szczęście? Czy los okaże się dla nich łaskawy?
Anna Karpińska (ur. 1959) – ukończyła politologię na Uniwersytecie Wrocławskim, uczyła studentów, była dziennikarką, wydawała książki, prowadziła firmę. Ma męża, trójkę dorosłych dzieci, synową, zięcia i troje wnucząt – Krzysia, Adasia i Weronikę. Mieszka w Toruniu, weekendy spędza na wsi, przynajmniej raz w roku podróżuje gdzieś dalej, by naładować akumulatory. Książki pisuje przy kuchennym stole. Jak sama mówi: „Nie żałuję niczego. (…) Bez zdarzeń, ludzi, zajęć, wrażeń nie byłoby ani mnie, ani moich bohaterów”.
Autor | Anna Karpińska |
Wydawnictwo | Prószyński |
Rok wydania | 2018 |
Oprawa | miękka |
Format | 12.5x19.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8123-208-1 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381232081 |
Waga | 328 g |
Wymiary | 125 x 195 x 32 mm |
Data premiery | 2018.04.17 |
Data pojawienia się | 2018.03.15 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Karpińska Anna
Anny i Barbary nie łączy prawie nic. Obie wiodą zupełnie inne życia i mają inne charaktery.
Anna jest naukowcem, wiedzie swoje intensywne uniwersyteckie życie u boku męża, który ma stabilną i dobrą pracę w rodzinnej kancelarii.
Barbara za to samotnie wychowuje synka, ponieważ jej mąż jest aktywnym zawodowo żołnierzem i nie bywa w domu regularnie. Jako pielęgniarka spędza dni bardzo intensywnie i często nie ma już siły na nic poza obowiązkami.
Czy nagły życiowy dołek może mieć przyczynę w czymś, co jednak łączy kobiety?
Choć nazwisko autorki jest mi bardzo dobrze znane, jest to pierwsza książka Anny Karpińskiej, jaką przeczytałam.
Jakie wrażenia? Czy zostanę fanką?
Anna przechodzi kryzys. Przez wiele lat żyła pod dyktando męża. Ustawił on sobie żonę według własnego wyobrażenia jak takowa powinna wyglądać i się zachowywać. Zrobił to tak sprytnie, że kobieta dopiero po długim czasie zorientowała się, że tak naprawdę niewiele ma w swoim życiu do powiedzenia. Kiedy ta świadomość w nią uderza nie do końca wie co z nią zrobić. I zaczyna się trochę gubić i potykać, żeby ostatecznie podjąć decyzję, w którą stronę ruszy.
Basia za to staje na zakręcie. Marek decyduje się na kolejną misję w Afganistanie, a jej nerwy nie zamierzają już temu towarzyszyć. Ma dosyć. Do tego dowiaduje się o zdradzie męża i po pierwszym szoku odkrywa, że jej uczucie się wypaliło. Że nie czuje już do męża niczego poza sentymentem. Nie wiąże ich nic poza synkiem. To odpala lawinę wydarzeń, w które wchodzi nieśmiało, ale już niedługo później zaczynała łapać pełnymi garściami.
Oryginalnym pomysłem jest umieszczenie w fabule zawodu żołnierza. Nie czytałam jeszcze w polskiej powieści obyczajowej o współczesnym wojsku. To raczej domena Amerykanów, którzy są bardzo dumni ze swojej armii. Okazuje się jednak, że i my mamy powody do zadowolenia. Postacie Marka i Jacka, choć pojawiają się właściwie dosyć rzadko, są jednymi z najlepiej skrojonych. Zdecydowani, silni mężczyźni, którzy muszą stawić czoła odwiecznemu rozdarciu. Będąc w domu ciągnie ich na śmiertelnie niebezpieczną misję, będąc na misji potwornie tęsknią za ukochanymi, jakich pozostawili w domu.
Poza tym, że to naprawdę dobre postacie trzecioplanowe należy zaznaczyć, że to właśnie oni połączą obie panie. Oni i fakt, że obie w tym samym czasie odkrywają, że ich misternie układane życie nie daje im szczęścia.
Chciałabym napisać, że powieść rozpoczyna się spokojnym wprowadzeniem, ale tak nie jest. W zasadzie od pierwszego akapitu tekstem rządzą emocje i od samego początku możemy przewidzieć, że nie będzie to zwykła powieść obyczajowa. Poziom naładowania jest raz mniejszy raz większy, ale utrzymuje się przez cały czas. Chwile spokoju są rzadkie i zwiastują nadejście czegoś mocnego. Jest to więc bardzo emocjonująca książka. A rodzaj emocji, jakie wzbudza jest bardzo szeroki.
Jedną bohaterkę bardzo polubiłam, druga mnie irytowała. Basia, choć mniej ambitna i światowa od Ani doskonale wiedziała czego chce i w potrafiła się wsłuchiwać we własne serce. Ania z kolei, choć sprawiała wrażenie dużo bardziej zdecydowanej i pewnej siebie jedno mówiła, a drugie robiła. Nie zaskarbiła sobie tym mojej sympatii.
Serdecznie polecam wszystkim fanom dobrej powieści obyczajowej z wątkami dramatu. Uczciwie jednak muszę ostrzec, że książka ma jeden tak poważny mankament, że nie mogłam jej wyżej ocenić, bo zwyczajnie zepsuł mi całą przyjemność z genialnego finału. Autorka zbudowała przepiękna scenerię do tego, żeby mi złamać serce. Forma zakończenie jest moją absolutnie ukochaną. Ale niestety prolog opowiada o tym co się działo niedługo po zakończeniu fabuły. Nie mówiąc wprost daje jasno do zrozumienia jak to wszystko się skończy. Więc tak naprawdę wiemy co się stanie przez cały okres czytania. I moje serce niestety nie dało rady odpowiednio cierpieć, bo było doskonale przygotowane na to, co się wydarzy.
Jeśli dacie radę omińcie prolog. To naprawdę da dużo ciekawszy finał. A prolog potraktujcie jak epilog i będzie idealnie.
Barbara jest pielęgniarką w sanatorium. Jest również matką Piotrusia i żoną wiecznie nieobecnego Marka, który spełnia się na afgańskich misjach wojskowych. Pozornie wygląda na szczęśliwą, ale to tylko pozory. Kobiecie brakuje ciepła i wsparcia męskiego ciała. Brakuje jej uczucia, zainteresowania i bliskości.
Anna w pełni poświęca się się swojej pracy naukowca i mężowi, który jest notariuszem. Póki co dobrze jej samej z partnerem, nie myśli jeszcze o dziecku. Jednak tylko ona tak uważa. Tomasz pragnie zostać ojcem i coraz bardziej naciska na swoją żonę. Anna nie chce dać się tak stłamsić i podporządkować woli męża. Pojawiają się myśli o rozwodzie, które podjudza pojawienie się nowego interesującego mężczyzny, który urzeka Annę.
Anna Karpińska trafiła do mnie swoją książką. Naprawdę jestem urzeczona historiami tych dwóch kobiet. To życiowa i realna powieść. Taka, która może przydarzyć się każdej kobiecie.
Tak naprawdę nie wiemy jak potoczy się nasze życie. Nie wiemy, czy z początku szczęśliwe małżeństwo nie zacznie się sypać, bo uczucie się wypala. Takich rzeczy nie da się przewidzieć. Życie pisze różne scenariusze, a z uczuciami nigdy nic nie wiadomo. To cała życiowa prawda i tak samo prawdziwa jest ta książka.
Autorka stosując pierwszoosobową narrację umożliwiła czytelnikowi zbliżenie się do bohaterek, zżycie się z nimi i głębsze wczucie się w ich sytuacje. Poznajemy ich przemyślenia, uczucia, targające nimi emocje, przemyślenia. Dzięki temu podczas lektury towarzyszył mi emocjonalny rollercoaster. Ogromnie ciekawiły mnie ich losy. To jak postąpią, jak się zachowają w obliczy sytuacji, w których zostały pozostawione. Fabuła jest prosta i nieskomplikowana, ale jest tak pełna poruszających wrażeń. Anna Karpińska posługuje się pięknym i lekkim piórem, co tylko dostarcza jeszcze większej przyjemności z lektury i ułatwia błyskawiczne pochłanianie treści. Bo lektura idzie naprawdę szybko. Kolejne strony gdzieś uciekają i ani się nie obejrzysz, jak dojdziesz do ostatniej strony. Osobiście jestem pod wrażeniem tej książki i polecam ją każdej kobiecie.
Książka jak dla mnie jest doskonała. I choć prolog zapowiadał już zakończenie, którego łatwo się było domyślić, to do samego końca łudziłam się, że autorka rozwiąże to nieco inaczej. Nie umniejsza to jednak wartości samej książki. I choć nie do końca przepadam za narracją pierwszoosobową, to u tej autorki jest ona na tyle wyważona, że nie męczy ani trochę. Pozwala za to spojrzeć na wiele spraw oczami bohaterek.