Czekałeś na śmierć?
Właśnie po ciebie przyszłam.
Podobno zdjęcia kradną dusze…
Komisarz Eryk Deryło tkwi w śpiączce. W jego umyśle przewijają się poszarpane sceny. Tymczasem w Lublinie dochodzi do wyjątkowo sadystycznych morderstw.
Na biurko Tamary Haler trafiają zagadkowe zdjęcia zbrodni. Sprawca, który nazywa siebie Fotografem, pogrywa z policją i społeczeństwem. Śledczy muszą działać szybko, by dopaść szaleńca.
Migawka aparatu znowu pstryknęła.
Kolejna dusza zostanie skradziona.
Czy to możliwe, by rozwiązanie sprawy tkwiło w umyśle nieprzytomnego Deryły?
Nowy, mrożący krew w żyłach kryminał z bezkompromisowym komisarzem z Lublina, Erykiem Deryło.
Autor | Max Czornyj |
Wydawnictwo | Filia |
Rok wydania | 2020 |
Oprawa | miękka |
Liczba stron | 400 |
Format | 13.5 x 20.5 cm |
Numer ISBN | 978-83-8195-094-7 |
Kod paskowy (EAN) | 9788381950947 |
Waga | 430 g |
Wymiary | 135 x 205 x 32 mm |
Data premiery | 2020.05.20 |
Data pojawienia się | 2020.04.14 |
Produkt niedostępny!
Ten produkt jest niedostępny. Sprawdź koszty dostawy innych produktów.
Książki Maxa Czornyja recenzuję dość często i nie będę już przedstawiać osoby autora. Ucieszyło mnie bardzo, iż mogę powrócić do serii o komisarzu Deryło i niniejszym mogę Was zachęcić do sięgnięcia po tom szósty! Ależ się dzieje...
Po pełnej napięcia akcji w końcówce poprzedniego tomu, komisarz Eryk Deryło od tygodnia leży sparaliżowany w śpiączce, doświadczając koszmarnych wizji z Ewą w roli głównej. Żona "mówi" mu, że obudzi się dopiero wtedy, gdy odkryje, kto ją zamordował. Czy to naprawdę było morderstwo? Czy komisarz przeżyje? Pierwsza dowie się zapewne Tamara Haler, która wciąż odwiedza swojego przełożonego lub dzwoni, by zapytać o jego stan.
Jednak przestępcy nie czekają na wyzdrowienie Eryka. Szalony i sadystyczny morderca czyha na mieszkańców Lublina - jakim kluczem się kieruje? Co łączy ofiary?
Tamara Haler wraz z Andrzejem Brzeskim, sami poprowadzą sprawę człowieka, który kazał nazywać się "Fotografem". Swoje ofiary utrwala bowiem polaroidem i najczęściej wysyła zdjęcia policji z zagadkowymi znakami, symbolami lub cyframi. Jest okrutny, brutalny, bezlitosny, sprytny i nieuchwytny ponieważ nie zostawia śladów a opis jego zbrodni jest po prostu makabryczny. Morderca jest potworem bez uczuć, który swoją "działalność" rozpoczął od maleńkiego, bezbronnego dziecka... To, co z nim zrobił sprawiało, że wielokrotnie miałam przyspieszony oddech, przy późniejszych - wcale nie było lepiej.
W pewnym momencie morderca przyspiesza, komplikuje, bawi się policjantami i sprawia mu to dodatkową radość. Co kryje jego umysł? Dlaczego morduje i jeszcze wysyła zdjęcia do policjantów czy mediów?
Max Czornyj z każdym tomem rozkręca się coraz bardziej w kwestii wymyślania tortur i sposobów zbrodni. W "Zjawie" zaszokował mnie już pierwszym morderstwem - to był wręcz dramat dla mnie, jako kobiety i matki. Autor potrafi nawet do spokojnej sceny - oczywiście z pozoru - wprowadzić maksymalną ilość napięcia i porządnie podnieść poziom adrenaliny. Niby nic się nie dzieje, ale jednak detale robią swoje. Czornyj tak kluczy, miesza, wydziela informacje i dokłada śladów, że ciężko jest mieć swoje podejrzenia a na koniec okazuje się, że czytelnik nie jest w stanie odkryć, kto jest mordercą. Co zresztą w finałowej scenie sprawia, że znów nie wiadomo jak skończy się ta część. Kto przeżyje? Kto zginie? Które tajemnice się wyjaśnią a z jakimi pozostawi nas autor?
"Zjawa" to mrożący krew w żyłach kryminał, w którym każdy rozdział kończy się zawieszeniem i jednocześnie zapowiedzią, że najgorsze jeszcze przed nami. Wygląd ofiar szokuje nawet doświadczonych śledczych oraz patologa. Przerażające sceny zbrodni mieszają się z ogromną wiedzą Tamary na różne tematy, dzięki którym policjanci szybko łączą pewne fakty, ale nie daje im to potrzebnej przewagi nad zbrodniarzem. Dzięki naprzemiennej akcji śledzimy zarówno działania policji jak i mordercy.
Podsumowując - "Zjawa" to historia o maskowaniu emocji, uczuciach matki, bezradności, strachu, rozpaczy, lęku czy uldze. O świadomości, że śmierć jest tuż tuż a ofiara nic nie może zrobić, by się uratować. Mocna, wciągająca lektura, w której nie brakuje też analizy mowy ciała czy symboli. A kiedy dodać do tego wątek szpitala psychiatrycznego czy serafinów otrzymujemy książkę wyśmienitą. Tylko może nie zaczynajcie jej czytać przed snem, chyba że macie mocne nerwy a obrazy z czytanych historii nie pojawiają się w Waszych snach... Świetna! Wyśmienita!
Kilka dni temu swoją premierę miała „Zjawa” Maxa Czornyja. Z jednej strony bardzo ucieszyła mnie perspektywa ponownego spotkania z komisarzem Deryło, z drugiej jednak miałem obawy o poziom tego thrillera, ponieważ w mojej ocenie, w ostatnich kilku powieściach, autor wyraźnie obniżył loty.
Max Czornyj urodził się 6 września 1989 w Lublinie. Polski adwokat i pisarz. Praktykował prawo w Polsce i we Włoszech. Ukończył aplikację adwokacką przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Lublinie.
Komisarz Eryk Deryło tkwi w śpiączce. W jego umyśle przewijają się poszarpane sceny. Tymczasem w Lublinie dochodzi do wyjątkowo sadystycznych morderstw. Na biurko Tamary Haler trafiają zagadkowe zdjęcia zbrodni. Sprawca, który nazywa siebie Fotografem, pogrywa z policją i społeczeństwem. Śledczy muszą działać szybko, by dopaść szaleńca. Migawka aparatu znowu pstryknęła. Kolejna dusza zostanie skradziona. Czy to możliwe, by rozwiązanie sprawy tkwiło w umyśle nieprzytomnego Deryły?
Książka napisana jest w bardzo dobrze znanym mi dla tego autora stylu. Max Czornyj w krótkich i urywanych w kluczowych momentach rozdziałach, sprawnie prowadzi czytelnika przez zawiłości policyjnego śledztwa. Powoduje to, że powieść czyta się bardzo szybko. Niestety jej fabuła pozostawia sporo do życzenia. Odniosłem wrażenie, że Czornyj nie zaproponował mi w niej nic, czego już nie przeczytałem w jego poprzednich książkach. Ponownie mamy seryjnego mordercę, który w przeciągu kilku dni morduje w Lublinie co najmniej trzy – cztery osoby, a w dodatku uwielbia zostawiać na miejscach zbrodni wiadomości dla prowadzącego śledztwo. Oczywiście jest to wszystko okraszone ogromną ilością makabrycznych scen. Brzmi znajomo? Naturalnie, że tak. Zakończenie również nie przypadło mi do gustu. W „Zjawie” jest ono tak naciągane, że aż śmieszne. Szkoda, że Max Czornyj w kilku swoich ostatnich powieściach, nawet nie zbliżył się do poziomu końcówek swoich debiutanckich książek. Wtedy potrafił dosłownie ostatnim zdaniem sprawić, że zbierałem szczękę z podłogi. Niestety ostatnio stracił gdzieś tę umiejętność i serwuje nam nijakie zakończenia. Irytujący jest również fakt, że bohaterowie powieści tego autora, przy każdej możliwej okazji jadają włoskie jedzenie. Rozumiem, że Pan Max przez kilka lat mieszkał w słonecznej Italii i zna doskonale włoską kuchnię, ale naprawdę mieszkańcu Lublina idąc do restauracji, jadają również czasami schabowego albo placek po węgiersku.
Tamarze Haler, która jest pierwszoplanowym bohaterem „Zjawy”, niestety bardzo daleko do Deryły. Jakoś nie mogę przekonać się do tej postaci. Drażni mnie swoją wszechwiedzą na każdy temat, a jednocześnie bez pomocy komisarza jest bezradna jak dziecko. Zdecydowanie Eryk Deryło musi wrócić na pierwszy plan.
„Zjawa” to przeciętna lektura. Pomimo tego, że czyta się ją błyskawicznie, to nie znajdziemy w niej nic, czego nie czytaliśmy w innych książkach tego autora. Długo broniłem Maxa Czornyja, ale chyba nadszedł ten moment, że muszę sobie zrobić przerwę od jego twórczości. Pisanie kilku książek rocznie nie jest chyba najlepszym rozwiązaniem, bo jak okazuje się, za ilością nie idzie jakość. Jak wspomniałem wcześniej, autor zaczyna zjadać własny ogon. Może Panie Maxymilianie warto zrobić sobie dłuższą przerwę i poszukać nowych pomysłów? Bo potencjał w Panu na pewno jest ogromny.
Opinia pochodzi z mojego bloga: www.oczytany.eu
„Zjawa” to kolejna powieść Maxa Czornyja, która wyróżnia się niezwykłą fabułą, wprowadzając nas wyjątkowy mroczny klimat. To dowód na to, że autor ponownie zachwyca nas historią komisarza Eryka Deryło. To już szósta część z jego udziałem. Bohater jest mocno poturbowany przez życie. Jego życie niczym w fotograficznych kratach ukazuje człowieka, który wiele przeżył. I nie bez powodu wspominam tu o fotografii, gdyż to właśnie ona jest tu kluczowym elementem. W Lublinie pojawił się szaleniec nazywający siebie Fotografem. W czasie gdy Eryk Deryło, od ponad tygodnia, leży w śpiączce, do rąk podkomisarz Tamary Haler trafiają tajemnicze zdjęcia zbrodni. Mieszkańcy miasta nie mogą spać spokojnie. Policja musi schwytać mordercę, by położyć kres jego sadystycznym praktykom. Czy Eryk Deryło będzie mógł pomóc swoim policyjnym doświadczeniem i wesprzeć Tamarę w tej krwiożerczej walce, która rozciągnęła nad miastem mroczne chmury? Max Czornyj po raz kolejny mocnym uderzeniem trafia w nasze czytelnicze emocje. Nie zawiódł moich oczekiwań, lecz dowiódł temu, że sięgając po „Zjawę” słusznie przypuszczałem, że czeka mnie kolejna ostra jazda po bandzie. I tak właśnie się czułem. Rollercoaster w porównaniu z fabułą tej książki, to zwykła karuzela, na której bawiłem się w czasach przedszkolnych. „Zjawa” to znacznie coś więcej, tak jakby „pomyśleć o czymś najgorszym i pomnożyć to przez sto”. Karuzela emocji, które buzują na każdej stronie to swoisty tajfun, porywający i rozrywający nasze trzewia. Max Czornyj wprowadza nas na najwyższy poziom mrocznych doznań. Szczegółowe opisy dokonywanych zbrodni sprawiają, że poziom adrenaliny osiąga MAXymalne poziomy. Ale to nie wszystko, gdyż na uznanie zasługuje akcja, która nie pozwoli Wam oderwać się od lektury tej książki. Autor już od pierwszych stron wprowadza nas w ekstremalne poczucie grozy, gdy Angelika Rylska pod rozkopanym kocykiem w wózku swojego syna znajduje dzwoniącą, starą Nokię. To, co następuje chwilę później mrozi krew w żyłach, „jeden fałszywy krok i będzie po wszystkim”. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak postąpiłbym na miejscu kobiety. Czy moje nerwy, wytrzymałyby tę próbę? Jednak to nie wszystko, ponieważ kolejne sadystyczne morderstwa jeżą włos na głowie, sprawiają, że ciarki przechodząc po całym ciele, szarpiąc emocje na strzępy. Szczegółowe i makabryczne opisy zbrodni, w twórczości Maxa Czornyja są znakiem firmowym, niczym podpisem jego kreatywności. Wielokrotnie kręciłem głową z niedowierzania jakich czynów dokonał Fotograf. Wyobraźnia w mej głowie tworzyła fotografie, które sprawiały, że musiałem odłożyć książkę, by nabrać powietrza. Jednak po chwili sięgałem po nią ponownie, by jak najszybciej schwytać szaleńca. Zdecydowanie polecam Wam wejść, do tej morderczej gry, by poczuć emocje, jakie wywołać potrafi mistrz grozy, która w „Zjawie” osiągnęła MAXimum!
http://www.czyt-nik.pl/recenzje/zjawa-jest-zjawiskowa/