Oddając książkę znów do druku mam nadzieję że, znajdzie nowych czytelników i okaże się dobrym wstępem do lektury i studiów nad Ulissesem, czy to w oryginale, w starym przekładzie Macieja Słomczyńskiego.
Wracam tu do starych znajomych: Joyce'a, Kafki i Schulza, sięgam po postaci nowe (Celan, Cylkow, Bialik). Próbuję zmierzyć się z twórcą może dla mnie najważniejszym - Tadeuszem Kantorem - i zrozumieć hipnotyczny wpływ, jaki wciąż na mnie wywiera. W tym sensie jest to książka osobista, chociaż staram się unikać osobistego tonu, oddając głos samej literaturze. To ona jest i powinna być bohaterką pierwszoplanową. Czytelniczce albo Czytelnikowi na pewno rzuci się w oczy rozmaitość wątków tkackich. Powód jest prosty. Otóż w niejednej tradycji i niejednej kulturze czynność tkania kojarzona bywa ze snuciem opowieści, a gotowa tkanina - z tekstem, który mieni się znaczeniami i określa z osobna los każdego człowieka. Ale również tkanie i pisanie mają ze sobą wiele wspólnego. I tu, i tam chodzi przecież o trwałe i oryginalne splecenie wątku i osnowy. A w praktyce - o ciężką robotę, która polega na ustawicznym pruciu i zawęźlaniu nitek symbolizujących warstwy sensów, języków i tradycji, pamięci i rzeczy niepamiętanych, wpływów i nawiązań symbolizujących także pojedyncze ludzkie głosy. Te znowuż są najlepiej słyszalne w prześwitach i ubytkach tekstu. W przetarciach widać i słychać więcej, i to one najbardziej mnie interesują.
Bohater Pensjonatu odwiedza miejsce, gdzie jako dziecko bywał z babcią - żydowski dom wypoczynkowy pod Warszawą, dawniej pełen życia, dziś zaludniony duchami przeszłości. Stwarzając na nowo rzeczywistość, która zginęła w odmętach czasu, Piotr Paziński unika patosu, za to sprawnie operuje ironią i humorem. To powiastka filozoficzna o trwaniu, przemijaniu i rozpadzie, a zarazem literacki głos trzeciego pokolenia po Holokauście. – Justyna Sobolewska „Polityka”
Une pension de famille entourée d'arbres, non loin de Varsovie. C'est dans ce lieu que le narrateur a passé ses premi?res vacances, jadis, avec grand-m?re Bronka. Quand il y retourne bien des années plus tard, les souvenirs affluent d?s qu'il franchit la grille. Le lieu semble flotter hors du temps, habité autant par le passé que par le présent. Quand une des pensionnaires, la vieille Tecia, lui confie des boîtes ? chaussures emplies de lettres, de cartes postales et de photos, le narrateur se met ? reconstituer des pans entiers d'un monde disparu. Alors, en quinze chapitres, le roman nous invite ? un voyage dans le temps : la grand-m?re Bronka n'est plus de ce monde, mais d'anciens pensionnaires comme Tecia et Mala - qui se chamaillent sans cesse - accueillent le narrateur avec bienveillance. Il y a aussi Stefa, qui lui avait appris ? dessiner avec des pommes de pin, le docteur Kahn et ses dragées, Leon qui a perdu toutes ses dents en Sibérie, et Abram qui a décidé de rester malgré la mort de tous les siens... Peuplé par des personnages singuliers, drôles ou tragiques, et soutenu par une langue chatoyante, le roman se lit comme l'élégie d'un monde englouti. Mais Pension de famille nous offre aussi un puissant témoignage de la troisi?me génération apr?s la Shoah, et un livre bouleversant sur la transmission d'une mémoire.
„Książka, którą niniejszym oddaję czytelnikom, wyrasta niby kłącze z książki poprzedniej, to jest z Rzeczywistości poprzecieranej, zwłaszcza z dwóch ostatnich esejów, poświęconych fantasmagorycznym pejzażom Ficowskiego i Schulza oraz teatrowi Kantora. Nawet tytuł jest nawiązaniem: Atrapy stworzenia nie byłyby pewnie możliwe, gdybym wcześniej nie napisał Atrap pamięci. Rozmyślania o iluzjonie i manekinach udających żywe istoty, czy szerzej, o imitacyjnym charakterze otaczającego nas świata i rozpaczliwych próbach rekonstrukcji tego, co było, zachęciły mnie do dalszych poszukiwań. Zacząłem tropić, u jednego z bliskich mi autorów, ślady sztucznych bytów. W ten sposób narodził się esej o barokowych panoptikach Josepha Rotha oraz otwierający książkę krótki szkic o pamięci historycznej uwięzionej w gabinetach figur woskowych. Motyw figury woskowej oraz pokrewnych jej sztucznych istot doby nowoczesności: lalki, manekina, elektrycznego automatu, a w końcu syntetycznej podróbki żywego organizmu, jest tematem przewodnim wszystkich ośmiu tekstów. Każdy na różne sposoby podejmuje problem imitacji i sztucznego życia, każdemu patronuje myśl Brunona Schulza, że dzieło stworzenia powtarza się tylko jako własna atrapa i tylko w atrapie udaje się przedstawić i uchwycić życie w jego nieskończonych przejawach” – z przedmowy autora.
W Ptasich ulicach Paziński powraca do tematyki znanej z Pensjonatu. Pisze o utraconej tradycji żydowskiej Warszawy, o nieobecności i odchodzeniu bliskich. Sugestywnie łącząc warszawskie tu i teraz z biblijną przypowieścią, czasem ironizując, tworzy przejmującą metaforę żydowskiego losu. Narracje metafizyczne Piotra Pazińskiego krążą po obrzeżach tego, co nazwano rzeczywistością wyniszczoną. Sięgają po magię postpamięci, dopisującej legendy światu ocalałych. Pustkę po ich odejściu wypełnia mitotwórcza praca wyobraźni. „Znam wasze dziwactwa – czytamy – i wasze historie, znam niejedną tajemnicę, tu opowieść, tam jakiś kawałek, wszystko w strzępach, jak poprzecierane sukno, więcej milczenia niż mowy”. A więc fantazmatyczna wędrówka w labiryncie cmentarza żydowskiego przy warszawskiej ulicy Okopowej, dzieje szarlatańskiej księgi adresowej, poszukiwanie zaginionej opowieści o Dzielnicy Północnej i noc w pełnym wspomnień mieszkaniu zmarłej – to cztery nielegalne i problematyczne odnogi czasu, jakie odkrył niegdyś Bruno Schulz. – Jan Gondowicz
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro