Filozoficzna biografistyka pióra wybitnego filozofa i tłumacza prof. Piotra Nowaka, przedstawia trudny los polskich filozofów, którym przyszło myśleć i tworzyć w XX stuleciu - wieku trzech Polsk, trzech wojen i dwóch totalitaryzmów. Budując swoją opowieść wokół trzech (w jednym przypadku czterech) słów-kluczy, autor przedstawia sylwetki Władysława Tatarkiewicza, Tadeusza Krońskiego, Leszka Kołakowskiego, Andrzeja Walickiego, Adama Schaffa, Bronisława Baczki, Krzysztofa Pomiana, Zbigniewa Kuderowicza, Stefana Amsterdamskiego, Jerzego Szackiego, Zygmunta Baumana, Jana Garewicza, Barbary Skargi, Juliusza Domańskiego, Ryszarda Legutki, Krzysztofa Michalskiego, Marka J. Siemka, Józefa Tischnera, Romana Ingardena, Henryka Elzenbergera, Tadeusza Kotarbińskiego, Kazimierza Adjunkiewicza, Mariana Przełęckiego, Bogusława Wolniewicza, Józefa Marii Bocheńskiego, Alfreda Tarskiego, Leona Chwistka oraz Stanisława Ignacego Witkiewicza. Całość zamyka zapis rozmowy autora ze Zbigniewem Janowskim (amerykańskim filozofem polskiego pochodzenia), poświęconej wpływom, jakie na życie umysłowe i polityczne współczesnych narodów wywarły dwie potężne ideologie stworzone w XIX stuleciu - marksizm i liberalizm.
Rodzice nie tylko dopuścili się w stosunku do dzieci przestępstwa ich spłodzenia, ale też dopuszczają się go nadal, tuląc je i ściskając, oczywiście bez pytania. „Ojciec i matka to dowody nieszczęsnego, niepoczytalnego, niedającego się już naprawić działania instynktu, uczucia, diabła” – pisał Bernhard w swej debiutanckiej powieści Mróz. Życzmy im zatem wszystkiego najgorszego. Bo rodzice to nie tylko „przełożeni”, ale także nasi „dawni mistrzowie”, po których nie wiadomo, co pozostaje – prawda czy fałsz. – z rozdziału Nasi mistrzowie. Chodzić po świecie stukniętym to jednak trochę wstyd, piętno, dolegliwość. Być może rola szaleństwa – tak kino współczesne – sprowadza się do zainicjowania przez nie rewolucji społecznej. Można w to powątpiewać, można być amatorem takiego rozwiązania, do wyboru, do koloru, nie ma znaczenia, w końcu to tylko fantazja. Natomiast prawdą szaleństwa jest jego samotność. Wariaci nie dzielą z nikim nawet kawałka świata; zamykają się we własnym. Nie inaczej ze starcami. Oni również nie opuszczają swojego pokoju, starość ich stygmatyzuje, zamienia ich życie w pustkę, odbiera wolność. -- z rozdziału Z widokiem na ciemność.
Istnieją co najmniej dwa niejawne cele reformy Uniwersytetu. Pierwszym jest odciągnięcie młodych, zdolnych ludzi od pracy intelektualnej – od czytania książek, pisania, wykładania – na rzecz quasi-biznesowej działalności sprowadzającej się do pozyskiwania pieniędzy dla przedsiębiorstwa zwanego dawniej Uniwersytetem. Cel drugi jest bardziej demoniczny i zgadza się z kierunkiem zmian mających charakter globalny – jest nim konsekwentne osłabianie instynktu wolnościowego, polegające na stwarzaniu dobrych warunków do wymiany wolności akademickiej (wolności tout court) na dobra materialne.
Uniwersytet przeżywa zawał - to fakt, z którym trudno dyskutować. Dlaczego dopuszczono właściwie do całkowitej blokady etatów? Dlaczego nawet najlepsi młodzi ludzie nie mają dziś żadnych szans na zatrudnienie na Uniwersytecie? Wyjaśnię to. Akademią włada obłąkana idea minimum kadrowego, które oznacza, że każdy wydział musi mieć pewną ilość utytułowanych pracowników. Trzyma się więc starych profesorów, którzy od dawna powinni przejść na emeryturę, właśnie przez wzgląd na owe minima. Nikt nie pyta, kiedy ich profesury zostały zrobione i jakie badania prowadzą obecnie. A przecież nauka się starzeje, tak zwana zmiana paradygmatu wynika z jej istoty. Nie starzeją się wielkie problemy filozoficzne, nie starzeje się sztuka. Ale nauka żyje krótko i utrzymuje się z tego, że się zmienia. A skoro tak, to chyba zmieniają się także uczeni. Cóż, może w Stanach, na pewno nie w Polsce. Niedługo najmłodszymi pracownikami na uniwersytetach będą pięćdziesięciolatkowie. Naprawdę nie wiem, jak można bardziej spektakularnie pokazać upadek Uniwersytetu. Tu nie ma czego konserwować, tu trzeba wszystko zburzyć i zbudować na nowo.
Gdy w Lesie Kabackim pod Warszawą znaleziono spalone zwłoki kobiety policja nie podejrzewała, że ta śmierć łączy się z szerszą tragedią wielu warszawskich rodzin. W kolejnych latach ofiara ? Jolanta Brzeska stała się symbolem ruchu lokatorskiego. Kiedy warszawscy urzędnicy oddawali w prywatne ręce kolejne kamienice, mało kto mówił o korupcjogennym oraz patologicznym obliczu reprywatyzacji w stolicy. Dopiero niedawne medialne doniesienia spopularyzowały to, co lokatorzy reprywatyzowanych warszawskich kamienic starali się przekazać od 2006 roku. W mieście miała i nadal ma miejsce grabież publicznego mienia o ogromnej wartości, a tysiące ludzi straciło dach nad głową. ?Wszystkich nas nie spalicie? przedstawia kulisy ''dzikiej'' reprywatyzacji, postawy urzędników, polityków i wymiaru sprawiedliwości a także sylwetki niektórych osób bezpośrednio zarabiających na odzyskiwaniu kamienic.
Blisko już pani nocI boję się że nie docenię już nicgdy nic mi nawet zabierze
Wraz z publikacją Eichmanna w Jerozolimie podniosły się głosy sprzeciwu i żywiołowej krytyki. To chyba Israel Gutman, powstaniec z getta warszawskiego, jako pierwszy ukuł powiedzenie o żydowskim antysemityzmie Arendt, o jej nienawiści do siebie jako Żydówki, które w lot podchwycili inni. Nagłówek Self-hating Jewess writes pro-Eichmann series for New Yorker magazine powtarzano w większości amerykańskich gazet. Anti-Defamation League, żydowska organizacja działająca w Stanach Zjednoczonych, zwalczająca wszelkie przejawy antysemityzmu, wszczęła przeciwko Eichmannowi kampanię na skalę niemającą żadnego precedensu. Mówiąc krócej, postanowiono Arendt wbić w ziemię, zatrzeć pamięć o niej, lecz naprzód zlinczować jako kryptonazistkę. Przed prawdziwym życiem, które zakłada odpowiedzialność za to, co się z nim robi, chroniły Eichmanna sztampa, klisze, wyświechtane zwroty, ideologia wypełniająca mu głowę obrazami wolnej od Żydów Europy. Gdyby zadał sobie trud postawienia paru elementarnych pytań o sens okrucieństwa, sens wolności, o władzę i tytuł do zadawania cierpienia innym ludziom, o prawo do pozbawiania ich życia być może oprzytomniałby i ocalił swą duszę. Myślenie bowiem podważa normy, które zastaje, pytając o ich prawomocność; z definicji nie tworzy sztywnego kodeksu zasad. Umożliwia wolny osąd. Ale i więcej: przerywa wszystkie inne czynności, odrywa od codziennej krzątaniny, od świata zjawisk z jego przetartymi drogami. W ten sposób myślenie upodabnia niejako żywych do umarłych. Wyłączając człowieka ze świata, sprawia, że staje się on bliższy samemu sobie; otwiera go na dialog, jaki prowadzi sam ze sobą.
Autor tej książki – z pewnością jeden z najciekawszych filozofów polskich średniego pokolenia, autor takich książek jak Ontologia sukcesu, Podpis księcia, The Ancients and Shakespeare on Time, Hodowanie troglodytów, nadto zaś dziesiątek esejów filozoficznych, zastępca redaktora naczelnego kwartalnika „Kronos” i redaktor dużej liczby książek o trudnej do przecenienia atrakcyjności dla współczesnej polskiej humanistyki – tym razem w centrum swojej uwagi stawia Grecję starożytną. Do jej myśli i do jej ducha stara się dotrzeć nie tylko pośrednio, poprzez literaturę i przekłady źródeł, lecz także wprost, przez język starogrecki, gdzie jest, o ile wiem, samoukiem. Wspominam o tym jako człowiek wrażliwy na filologiczne sprawności warsztatowe każdego, kto bierze sobie za przedmiot badań, refleksji i pisarstwa starożytność klasyczną. I dobrze pamiętam dociekliwe analizy leksykalne, gramatyczne i tekstologiczne Piotra Nowaka, których przedmiotem był pewien tajemniczy epizod Arystofanesowych Chmur, obecny i w tej książce. Nie jestem jednak fanatykiem warsztatu, w każdym razie strzegę się myśli o jego wyłączności. Doceniam również inwencję zasilaną erudycją szerszą niż profesjonalna, z konieczności wąsko specjalistyczna, a nade wszystko dociekliwość i inteligentną pomysłowość. A to z takich również źródeł pochodzą – nader obfitych w książce niniejszej i równie jak greka wymowne świadectwo dających rozmiłowaniu Piotra Nowaka w urokach starożytnej Grecji – zasłyszane przeze mnie w rozmowach z nim lub przeczytane przygodnie gdzieś w jego publikacjach błyskotliwe sentencje w rodzaju tej, że studiowanie myśli greckiej pozwala mu spać spokojnie, bo choćby wszystko inne zawiodło, ona się jednak udała, wydając taki rodzaj człowieczeństwa, na który patrzeć można bez wstrętu. Juliusz Domański Piotr Nowak (1966) – profesor filozofii na Uniwersytecie w Białymstoku, doktor habilitowany (2012, WFiS UW). W 2002 roku obronił dysertację doktorską w IFiS PAN (Pytanie o śmierć człowieka. Nietzsche – Heidegger – Arendt – Foucault – Kojeve). Jest autorem książek: Ontologia sukcesu. Esej przy filozofii Alexandre'a Kojeve'a (Gdańsk 2006), Podpis księcia. Rozważania o mocy i słabości (Warszawa 2013), The Ancients and Shakespeare on Time. Some Remarks on the War of Generations (Amsterdam–New York 2014), Hodowanie troglodytów. Uwagi o szkolnictwie wyższym i kulturze umysłowej człowieka współczesnego (Warszawa 2014). Przekładał m.in. pisma H. Arendt, W.H. Audena, L. Straussa, A. Kojeve'a, A. Blooma, B. Pasternaka, W. Rozanowa, A. Biełego, P. Florenskiego, J. Taubesa, S. Franka. Zastępca redaktora naczelnego kwartalnika filozoficznego „Kronos”. Członek Rady Fundacji Augusta hr. Cieszkowskiego, wydawca.
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro