To opowieść o umieraniu. Szczera, intymna do granic, groteskowa, brutalna, smutna i okropnie śmieszna. To dziennik umierania ojca, nie książka wspomnieniowa. To historia o rodzinie w sytuacji granicznej. O instytucjach opiekuńczych, które zawalają sprawę. O Kościele, który zawala, służbie zdrowia, która zawala. To opowieść o czułości i bliskości, które zalewa gniew, bezradność, rozpacz i wściekłość. To w końcu krzyk przeciwko nielegalności eutanazji. Mateusz Pakuła, rocznik 1983, jest dramatopisarzem, dramaturgiem i reżyserem teatralny, wielokrotnie nagradzanym za swoje sztuki, adaptacje, spektakle i słuchowiska. Laureat Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. Wydał sześć książek z dramatami. Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję jest jego debiutem prozatorskim.
Pakuła jest rozkochany w nonsensie, w galopującej i tańczącej bzdurze, pisze z rzadką niefrasobliwością i niebywałą bezczelnością (wobec autorytetu nauki, instytucji literatury i teatru, czytelniczych przyzwyczajeń). Gdyby wziął na warsztat teorię Wielkiego Wybuchu, zapewne na scenę wpadłby Big Bang w jakimś cudacznym stroju, żeby zaśpiewać piosenkę w rodzaju: Jestem Wybuch, Wielki Wybuch, Wy Wy Buch Buch (albo coś w ten deseń, tyle że po angielsku). Takie personifikowanie (i infantylizowanie!) abstrakcji to świetny chwyt teatralny, o czym Pakuła, jako dramaturg i reżyser o świetnym wyczuciu scenicznym, wie doskonale; to zawsze działa i widzowie co poświadczam na podstawie obserwacji uczestniczącej pękają ze śmiechu. Ale upieram się przy swojej tezie: nie o śmiech, a w każdym razie nie tylko o śmiech tu chodzi.Nauka stawia pytania i szuka na nie odpowiedzi, kwestionując odziedziczone sposoby myślenia, rozbierając gotowe światoobrazy. W dramatach Pakuły ukazuje nam się w całej swojej dynamice, na którą składają się ciekawość i pasja badawcza, błądzenie pośród sprzecznych hipotez, odkrycie i sformułowanie teorii, dalsze życie tej teorii, która podlega rozmaitym przekształceniom, a niekiedy jej obalenie. Ale, co szalenie istotne, w grę wchodzi równoległe rozjaśnianie i zaciemnianie, rozwiewanie tajemnic i tworzenie nowych. Nauka przypomina bowiem okrąg; w miarę jak powiększa się jego powierzchnia, czyli obszar wiedzy pewnej, rośnie również jego obwód cienka linia, która oddziela od nieznanego i niepojętego. Stąd paradoks: pomnażanie wiedzy jest też produkowaniem niewiedzy, czyli im więcej wiemy, tym więcej nie wiemy. Dotyczy to tyleż kosmosu i praw ewolucji, co naszych ciał i mózgów.(z posłowia Jerzego Franczaka)
Krzysztof Globisz jako tytułowy Wieloryb - wielki płetwal wyrzucony na brzeg oceanu. Zuzanna Skolias i Marta Ledwoń jako działaczki Greenpeace'u, które próbują go ratować, polewają go wodą i śpiewają mu piosenki. Ale kto tu komu i w czym pomoże, to się jeszcze okaże. Tekst wielokrotnie nagradzanego Mateusza Pakuły to sztuka o empatii, o wychodzeniu z choroby i niesieniu pomocy, o słowach i o tym, czego słowa nie są w stanie powiedzieć, o sile muzyki i jej uzdrawiającej mocy, o czułości, rodzeniu dzieci, o granicach wyobraźni. To tekst dedykowany Krzysztofowi Globiszowi, który po udarze mózgu powraca na scenę teatru. Krzysztof Globisz wciąż jest w trakcie rehabilitacji, dzięki której stopniowo pokonuje paraliż i afazję.
?Och rajska wyspo! O tobie marzą żeglarze wszystkich krajów i wszyscy długowłosi hipisi łączą się w kółka graniaste śniąc o tobie na jawie i we śnie. Jakie to melodie można na tobie usłyszeć wie tylko Robert Janowski a twoje piaski wyrazić potrafi w piosence Wojciech Gąsowski nikt inny. Kelly Familly zabija się wzajemnie o możliwość na ciebie wyjazdu żeby najuroczszy klip świata nakręcić i zrobić wielki come back! Tam jest dopiero żyć nie umierać! Tam rosną mandarynki jak pół ręki wielkie i soczyste i jak kiełbasa najadliwe. Tam całe lasy ananasowe rosną a ryby z rozkoszą wskakują z morza prosto w bułkę tartą chrupiącą panierkę już gotową na nie czekającą.? -fragment sztuki Smutki tropików, nagrodzonej Gdańska Nagroda Dramaturgiczna 2014?
?Na końcu łańcucha? to dyptyk, w skład którego wchodzą sztuki: ?Na końcu łańcucha? i ?Na końcu łańcucha II Twardy gnat, martwy świat?. To dyptyk o Tytusie Andronikusie i o Hiobie. To dyptyk o człowieniu.
Dramaty Pakuły to katorga dla reżysera wychowanego w porządku teatralnych zasad, przyzwyczajeń i przyzwoitości. Nielogiczne, sprzeczne, niesforne. W dobie nudnych skandali lub jeszcze nudniejszych poprawności nareszcie mamy w dramaturgii trochę snu, wyobraźni i szaleństwa. Bartosz Szydłowski
Niemal wczoraj, bo w 2008, Mateusz Pakuła puścił w świat swojego Białego Dmuchawca, a już jest autorem pięciu sztuk, z których każda demonstruje niepośledni talent i nadzwyczajny wigor twórczy. Pakułowa wyobraźnia zdaje się nie mieć granic, a język, którym młody autor obdarowuje swoje niezwykłe postaci z tego i nie z tego świata, dowodzi, że z polszczyzną można wyczyniać rzeczy, o jakich się filozofom nie śniło.Bohaterami sztuk Pakuły są zarówno przecwane i perwersyjne dzieci, jak ich starsze rodzeństwo kuszone przez medialno-masowo-rozrywkowo-szkolny świat. A także toksyczni rodzice, dziwaczni dziadkowie i w ogóle cała ta dorosła menażeria kiepsko sobie radząca z potomstwem. Nie są to jednak dramaty realistyczne, choć wielu z nas zobaczy tam coś bardzo znajomego. Więc poetyckie? Może bardziej... Surrealistyczne? A jakże. Ale w tym sensie, w jakim nasz zwariowany świat jawi się jako czysty surrealizm. Albo krzywe zwierciadło ? groteskowe, zabawne, dramatyczne, czasem tragiczne.Niemało jak na kogoś, kto jest wciąż na początku drogi. ? Tadeusz Nyczek
Bonito
O nas
Kontakt
Punkty odbioru
Dla dostawców
Polityka prywatności
Ustawienia plików cookie
Załóż konto
Sprzedaż hurtowa
Bonito na Allegro